W dniu dzisiejszym, ku wielkiemu
zaskoczeniu pewnej części społeczeństwa (która to część ma
jeszcze jakiekolwiek złudzenia co do poziomu polityki w naszym
kraju), nie odrzucono w sejmie wniosku SP, który chce zakazać
„aborcji eugenicznej”.
Co to takiego aborcja eugeniczna? Ano
taka, która pozwala kobiecie na przerwanie ciąży jeśli płód
jest ciężko uszkodzony. Innymi słowy taka, która np. pozwala
kobiecie na nierodzenie dziecka, które przez całe 4 tygodnie życia
po urodzeniu będzie głównie cierpiało (ja wiem, że zdaniem wielu
cierpienie uszlachetnia, ale niech się nim uszlachetniają sami i
nie mieszają w to innych). Jeśli projekt przejdzie, matki będą
rodzić dzieci z zespołem arlekina (ludziom o słabych nerwach nie
radzę szukać), wodogłowiem i tak dalej. Jest to wniosek w mojej
opinii wyjątkowo obmierzły i wyraźnie sugerujący, iż
wnioskodawcy czegoś takiego jak empatia raczej nie posiadają (a
przy okazji nie będzie zbytnią przesadą określenie ich mianem
„ludzi, którzy nienawidzą kobiet). O tej empatii i nienawiści
rozpiszę się w dalszej części notki.
Wiele osób może dziwić to, że
akurat ten rodzaj aborcji jest przedmiotem debaty. W końcu skoro
bronić życia poczętego, to całościowo. Zakazać całkowicie! I
tutaj właśnie widać jak na dłoni cwaniactwo polityków, którzy
chcą tylko „częściowego zakazu”.
Czas na gimnastykę umysłową.
Wyobraźmy sobie, że w naszym kraju obowiązuje całkowity zakaz
aborcji i nie można jej nigdzie dokonać (państwo spisuje kobiety w
ciąży i nie wolno im nigdzie wyjeżdżać). Innymi słowy –
kobieta zachodzi w ciążę i MUSI urodzić (poronienie to taka opcja
dodatkowa). Czyli mamy sytuację, o której wszelkiej maści
konserwatyści skrajni marzą.
Teraz dodajmy trochę „przyprawy”
do tej sytuacji. Wyobraźmy sobie, że kilka kobiet zmarło, bo ciąża
będąca zagrożeniem dla ich życia nie została przerwana.
Wyobraźmy sobie kilka 15-latek, które musiały urodzić dzieci
gwałcicielom. Dodajmy jeszcze więcej smaczku - niech będzie, że
te 15-latki rodziły dzieci będące „owocem miłości”
kazirodczej. A teraz wyobraźmy sobie, że tego rodzaju newsy
uderzają w opnię publiczną.
Co się dzieje? Powstaje gigantyczna
fala oporu społecznego. Bowiem mówienie o ideałach to jedno, a
skazywanie kobiet na śmierć to zupełnie inna sprawa. Bowiem
przeciętny Kowalski, widząc umierającą Kowalską, nie będzie się
przejmował losem płodu tylko tej kobiety. I nic Kowalskiego nie
będzie obchodziło to, że skazuje się tym samym na wieczne
potępienie. Ta fala oporu doprowadziłaby w efekcie do liberalizacji
(i to zapewne zupełnej) tematu aborcji.
W sytuacji, w której kobiety
umierałyby z powodu odmówienia im prawa do przerwania ciąży,
konserwatyści tracą wszystkie argumenty. Mało tego – wzmianki o
męczeńskiej śmierci dodatkowo rozsierdziłyby Kowalskich. Bo można
obśmiewać naszych rodaków, można się śmiać z naszej
zaściankowości, jednak czasem potrafimy wykazać się skrajnym
pragmatyzmem.
Dlatego też Gowin nie poparł jak na
razie chyba żadnego z projektów, który miałby zaostrzyć prawo
aborcyjne. Gowin jest cwany - kobiet raczej nie lubi, ale umie
kombinować (nie dotarłby tak wysoko bez tej umiejętności) i wie
czym skończyłaby się antyaborcyjna krucjata. Jak inaczej ktoś
mógłby wyjaśnić jego zachowanie i to, jak głosuje? Przecież to
człowiek, który nie chce in vitro, bo uważa, że zamrażanie
zarodków to ich zabijanie niemalże. Taki człowiek miałby się
godzić na „kompromis” w postaci dopuszczania aborcji w
jakichkolwiek sytuacjach?
Cwaniaczki z Solidarnej Polski też
potrafią kombinować. Całkowity zakaz aborcji przepadł wszak nie
tak dawno temu 6 głosami. A cwaniaczek wie, że nie warto popełniać
tych samych błędów. Wymyśla więc coś innego i opatruje to
piękną nazwą. A zamysł i idea, która temu przyświeca sprawia,
że jest mi nieco niedobrze.
Uwaga – poniższa wypowiedź jest
pisana przez mężczyznę, więc mogę do końca pewnych rzeczy nie
rozumieć tak jak kobieta – tym niemniej, proszę o wyrozumiałość.
Opowiem wam bajkę – „Bezwarunkowa
miłość matki do dziecka.”
Koniec
Owszem kobiety są do dzieci własnych
przywiązane emocjonalnie w sposób dla wielu mężczyzn
nieosiągalny i nie do końca zrozumiały. Ale WSZYSTKO MA SWOJE
GRANICE. I nawet owa „mityczna”, bezwarunkowa miłość. Wbrew
temu, co się wydaje ludziom, którzy bezgranicznie wierzą w miłość
bezwarunkową – nie każda kobieta nadawałaby się do zagrania
roli matki z „Ballady o Januszku”. Niestety owa bezwarunkowa
miłość jest traktowana przez wielu ludzi jako coś w rodzaju
aksjomatu. Nie, to nie jest aksjomat – wystarczy zapytać
przeciętną Kowalską, którą Kowalski zostawiał samą z
niemowlakiem (bo praca) i która to Kowalska musi sama się
niemowlakiem zajmować. Ile razy miała ochotę zatłuc własne
dziecko za to, że non stop chodziła niewyspana? To taka ciemna
strona macierzyństwa – przez sporą część ludzi raczej
niedostrzegana i ignorowana.
Cwaniaczki z SP wiedzą, że taki
„aksjomat” funkcjonuje w społeczeństwie. Postanowili więc na
nim zbudować projekt. No bo skoro miłość bezwarunkowa, to zaczyna
się pewnie w okolicach poczęcia. A skoro bezwarunkowa, to co tym
kobietom zależy, jakie dziecko urodzą? Wszak decyzja o tym, żeby
dokonać aborcji będzie decyzją podjętą z pobudek egoistycznych.
I stanie się zaprzeczeniem „wartości” kobiety, którą to
wartość mierzy się często właśnie ową miłością do dziecka.
Że co? Że przesadzam? A krzywienie się na kobiety, które od
dzieci wolą karierę?
Decyzja o tym, czy urodzić dziecko z
ciężkim upośledzeniem, czy też nie, powinna należeć do kobiety.
Jeśli zdecyduje się na aborcję, oznacza to, iż uznała, że nie
podoła sytuacji. I nie ma się czemu dziwić. Czym innym jest
wychowywanie dziecka, czym innym jest opieka nad ciężko
upośledzonym człowiekiem. Kobiety same wiedzą, czy będą w stanie
sobie poradzić, czy też nie. Zmuszanie ich do rodzenia dzieci z
bezmózgowiem na ten przykład, to coś, czego nie można nazwać za
pomocą słów niewulgarnych.
Zapewne jednym z argumentów „za”
jest to, że przecież kobieta może urodzić. No, a jak dzieciak
umrze, to trudno - wszystko odbędzie się zgodnie z wolą „boską”.
Innymi słowy, kobieta ma donosić ciążę, ryzykować życiem przy
porodzie (każdy poród to ryzyko dla kobiety – powikłania
„okołoporodowe” to nie wymysł feministek), a potem patrzeć
jak jej dziecko umiera. Pomysłodawcom gratulujemy empatii. Empatii,
która skupia się na płodzie, ignorując zupełnie osobę kobiety.
Bo i kto by się babami przejmował – bezwarunkowo mają kochać i
tyle, a jak nie kochają – znaczy, że coś nie tak z nimi jest i
trzeba im pomóc podjąć jedyną słuszną decyzję. Ludzi, którzy
myślą tymi kategoriami cechuje chyba nawet coś więcej niż
nienawiść do kobiet. Ciężko mi to opisać, bo nie zostałem
obdarowany tym rodzajem upośledzenia emocjonalnego. Liczenie na to,
że kobiety wstrzymają się z wyrażeniem sprzeciwu w tej sprawie (w
obawie przed potępieniem za zanik instynktu macierzyńskiego),
wydaje mi się bardziej niż obrzydliwe.
Tym niemniej nawet Gowin nie poparł
tej ustawy – oznacza to, że w jakiś sposób się z nią nie
zgadza, bądź też obawia się „odbicia” w drugą stronę. Gowin
dobrze wie, że status quo wiecznie trwać nie będzie i że jeśli
zajdą zmiany to w drugą stronę, niźliby sobie tego życzył. Woli
więc się nie wychylać. Posłom z SP i PiS jest wszystko jedno –
oni walczą o głosy Rydzyka, a kobietami (poniżej 60 roku życia)
się nie przejmują. Martwić się trzeba będzie wtedy, gdy Gowin
zacznie wyrażać publicznie poparcie dla tego rodzaju inicjatyw.
Powróćmy do tytułu – patrzmy na to, co robi Gowin.
Wygoogle'ama sobie chorobe Arlekina... Ostrzeżnie było sluszne.
OdpowiedzUsuńZostawiając na chwilę to, że prawdo do decyzji o przerwaniu ciąży powinno być po prostu dostępne dla każdej kobiety (niezależnie od stanu płodu) to tak ekstremalny zakaz nie obowiązuje chyba nigdzie na świecie. Nie wiem jakim trzeba być fanatykiem, żeby kazać kobiecie donosić ciążę i kazać patrzeć jak jej zdeformowane dziecko umiera (często bardzo cierpi). Lub kazać rodzić dzieci z gwałtów. Po prostu chore :|
Jak można? To proste wystarczy patrzeć na świat przez pryzmat słupków sondażowych i diet poselskich. Poza tym albo hipokryzja albo brak empatii - kwestia do wyboru dla głosujących za. I jeszcze dziady mają czelność do Eugeniki to porównywać.
UsuńNiestety też wygooglowałam sobie tę chorobę... ;__;
UsuńCody, niestety w niektórych krajach jest całkowity zakaz aborcji - nieważne, czy przez ciążę umrzesz i czy mówimy o ciąży 10-latki albo że masz urodzić ciężko chore dziecko :D - to np. Chile, Nikaragua i jeszcze kilka innych, yay \o/
Naprawdę nieźle to sobie Gowin i inne POkonserwy wykombinowali...
A-a-a Gowin się wstrzymywał. Gowin metodycznie głosuje przeciwko (albo się wstrzymuje) ustawom zmieniającym obecne prawo "Aborcyjne". Z przyczyn, które opisałem w notce. Prędzej bym do posła Żalka miał o to pretensje (taki młody gniewny inkwizytor z Białegostoku)
UsuńJedna z najważniejszych lekcji w Sztuce Wojny Sun Tzu: zawsze zostawiaj wrogowi drogę ucieczki - przyparty do muru jest najniebezpieczniejszy.
OdpowiedzUsuńChyba byłoby najlepiej żeby ta ustawa przeszła i żeby wreszcie kobiety poczuły że mają prawo się wkurwić.
Trafna uwaga - tylko ile osób musiałoby wycierpieć swoje po to aby "potencjał wkurwienia" urósł na tyle bardzo - że nie zatrzymałyby go "groźby z ambony"?
UsuńÓw potencjał cały czas rośnie - i same próby działania organizacji "pro life" - ów potencjał zwiększają. Tylko, że bez większej ilości ludzkich dramatów - potencjał będzie rósł bardzo pomału.