środa, 25 października 2017

Hejterski Przegląd Cykliczny #19

Wiceminister Sprawiedliwości, Patryk Jaki, wielokrotnie ostrzegał nas przed elitami, które przyzwyczaiły się do bezkarności i zawsze stają w obronie swojej „korporacji” i że trzeba to wreszcie zmienić. Okazuje się, że wszyscy, którzy się śmiali z tych słów, będą musieli wiceministra Jakiego przeprosić. 12 października przyzwyczajone do bezkarności elity, po raz kolejny stanęły w obronie swojej „korporacji” i zagłosowały przeciwko uchyleniu immunitetu posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu (aka „Jenot”). Minister Jaki, chcąc w pełni ukazać stopień bezkarności elit, przed którymi nas przestrzegał, zagłosował tak jak one.

Nie tak dawno temu Premier Beata Szydło powiedziała, że nie widzi potrzeby rekonstrukcji rządu. Jakiś czas później, Prezes Polski oświadczył, że do takowej rekonstrukcji dojdzie. Coś mi mówi, że w momencie, w którym Premier Beata Szydło dowie się o tym, jakie decyzje personalne podjęła, będzie nimi nielicho zaskoczona.

Spór na linii Prezydent RP – PiS, o metodologię rozpieprzania sądownictwa w Polsce (bo w kwestii tego, że należy je rozpieprzyć i uPRL-owić – nie ma między nimi sporu), zaowocował hejtowaniem Prezydenta przez harcowników/harcowniczki Dojnej Zmiany. Jedną z takich harcowniczek jest poseł Krystyna Pawłowicz, która udzieliła wywiadu (przypominającego kilkunastominutowy spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości) telewizji wPolsce, nazwała Prezydenta RP „Adrianem”. Muszę przyznać posłowi Pawłowicz, że był to hejt na poziomie „meta”, albowiem poseł Pawłowicz, nie chcąc hejtować Prezydenta wprost, stwierdziła, że ludzie mówią i piszą, że (w skrócie) „Adrian  mści się na prezesie za to, że w Uchu Prezesa się z niego śmiali”. Heheszkowanie z „Ucha”, w wykonaniu posła Pawłowicz, jest samo w sobie dość zabawne. Choćby dlatego, że nie tak dawno temu twierdziła, że Górski (twórca „Ucha”) ośmiesza ich (polityków PiS) „swoją agresywną niesympatią”. W tym samym wpisie przeżywała również, że przedstawiono ją zgodnie z „wyobrażeniami ukształtowanymi przez hejty i bluzgi lewactwa”. Skoro to wszystko opiera się na „lewactwie”, to z tego by wynikało, że poseł Pawłowicz cytując (pośrednio) „Ucho”, stała się (pośrednio) „bluzgającą lewaczką”. Tak z zupełnie innej beczki, czy ktoś wie, gdzie mogę oddać swoją kartę lewaka?

Prezydent RP postanowił dołączyć do programu „Chazan+” i oznajmił, że jeżeli ustawa odbierająca kobietom prawo do terminacji ciąży w przypadku stwierdzenia nieodwracalnego uszkodzenia płodu zostanie przegłosowana, to on ją podpisze. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że między Chazanem a Prezydentem RP jest jedna, zasadnicza różnica. Chazan (eufemizując) przeczołgał jedną kobietę, Prezydent chce przeczołgać prawie wszystkie („prawie wszystkie”, bo zygotarianie się wycwanili i zamiast iść „na rympał”, usiłują wprowadzić całkowity zakaz aborcji stosując taktykę salami). Wydaje mi się, że z decyzji Prezydenta najbardziej ucieszą się producenci dużych termosów/ciepłej odzieży, bo kolejny antyzygotariański protest odbędzie się, najprawdopodobniej, na mrozie.

Według sondażu przeprowadzonego przez CBOS w dniach 5-12 października, na PiS (wraz z Solidarną Polską i Polską Razem) zagłosowałoby 47% deklarujących udział w wyborach. Co zrozumiałe, prorządowe i rządowe media cieszyły się z tak doskonałego wyniku. I tylko w CBOS-ie nikt się nie cieszył, bo zbyt późno się zorientowano, że ktoś przez przypadek zamienił kolejność cyfr...

Szef MON oznajmił ostatnio, że jego komisja ds. udowadniania, że w Smoleńsku był zamach, znalazła w zapisie jednego z rejestratorów moment eksplozji. Miejmy nadzieję, że nie chodziło o jeden z rejestratorów, o których 3 lata temu wspominały niezależne mendia w artykule pt. „Naukowcy dowodzą: czarne skrzynki zostały sfałszowane”.

W sukurs Latającemu Cyrkowi Antoniego Macierewicza przyszedł Ryszard Czarnecki, który był łaskaw powiedzieć, że „jeśli dziś ktoś wyklucza na 100 procent, że nie było zamachu, bardzo bym podejrzewał, że jest rzecznikiem interesu Rosji”. Pozwolę sobie na parafrazę: „jeżeli dziś ktoś opowiada takie bzdury, to bardzo bym podejrzewał, że jest rzecznikiem interesu jakiejś wytwórni wódek”.

MON wymyślił sobie program o nazwie „strzelnica w każdym powiecie”. Oszacowano, że pomysł ów będzie kosztować około 2,6 miliarda złotych. I to jest, moi drodzy, dowód na to, jak doskonale radzi sobie w dziedzinie finansów PiS. Po przejęciu władzy przez obóz Dojnej Zmiany, polski budżet był w opłakanym stanie. Było tak źle, że rząd PiS musiał zrezygnować z dotowania programu in vitro, bo, jak powiedziała ówczesna rzeczniczka rządu. „nie stać nas na jego finansowanie”. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że roczny koszt dotowania in vitro to było +/- 100 milionów. Skoro teraz stać nas na znacznie większe wydatki, to, jak mniemam, PiS przywróci finansowanie in vitro z budżetu, bo przecież przyczyny zakończenia programu były stricte finansowe, a nie ideologiczne, nieprawdaż?

Jeżeli kiedyś mieliście przeczucie, że rząd chce Was zabić, to teraz możecie być tego pewni. Na Twitterowym koncie Ministerstwa Środowiska pojawiła się w pewnym momencie grafika, na której stało, że „Upadający świerk może zabić człowieka”. Informacja ta bardzo szybko zniknęła z konta. I teraz należy sobie zadać pytanie o to, CZEMU TA INFORMACJA ZOSTAŁA USUNIĘTA? Cui Bono???

W zeszłym tygodniu na FB i Twitterze pojawiać się zaczęły wpisy opatrzone hashtagami #metoo i #jateż. Ponieważ każde z Was na pewno widziało te wpisy (a część sama je zamieszczała), tłumaczenie „o co chodziło w akcji” jest raczej zbędne. Jak zawsze przy tego rodzaju akcjach, spod kamieni wypełzła ziomberiada, która wychodzi z założenia, że molestowanie to urban legend (ze stref „no-go”), a klepnięcie kobiety w tyłek to element small-talku (względnie - komplement), więc czemu one teraz piszą, że to molestowanie/etc. Pojawiło się też sporo głąbów, którzy uznali, że warto przypomnieć, że #notallmen i że oni to by nigdy tego nie zrobili, a poza tym czasem to przecież tylko takie żarty są, więc czemu te kobiety się teraz awanturują? Zacznijmy od końca. Jeżeli wydaje Ci się, że sobie „pożartowałeś”, albo „komplementowałeś”, a teraz widzisz, że ktoś wrzucił w internety wpis z Twoimi „żartami”/”komplementami” i hashtagiem #metoo, to masz rację – wydawało Ci się. Nie chciałbym być źle zrozumiany, albowiem, jak każda niezłośliwa osoba, doskonale zdaję sobie sprawę z „instytucji” trashtalku, którą to instytucję rozumiem jako „dwie lub więcej osób, które dobrowolnie biorą udział w akcji wzajemnego hejtowania się”. Słowem kluczem jest słowo „dobrowolnie”. To trochę jak z treningiem bokserskim (pozwolę sobie na zapożyczenie od Johna Olivera). Jeżeli dwie osoby chcą brać udział w sparingu, wszystko jest w porządku. Jeżeli zaś zgodę na taki sparing wyraziła tylko jedna osoba, to nie mamy do czynienia z treningiem, tylko z przestępstwem. Wybitnym kretynizmem popisywali się również autorzy wpisów, w których klarowano, że w sumie to nie ma problemu, bo „nie wszyscy mężczyźni molestują i że oni to już na pewno nie”. Wyobraźmy sobie takie zachowanie w nieco innej sytuacji. Ktoś zaczyna opowiadać o tym, że jego wujek zginął, potrącony przez rozpędzone auto. I teraz sobie wyobraźmy, że ktoś to komentuje w sposób „Nie wszyscy kierowcy rozjeżdżają pieszych, a poza tym, to ja bym nigdy Twojego wujka nie rozjechał”.

Wicepremier Jarosław Gowin zabrał głos w sprawie protestu rezydentów. Stwierdził on, między innymi, że „obecne oczekiwania płacowe rezydentów rozsadziłyby budżet”. Gdybym był złośliwy, napisałbym, że Gowin jest kolejnym przedstawicielem władzy, który ordynarnie ściemnia, tłumacząc, że rezydentom chodzi o kasę. Ponieważ zaś nie jestem złośliwy, pozwolę sobie uspokoić Jarosława Gowina, parafrazując Premier Beatę Szydło. Panie wicepremierze, wystarczy nie kraść, a pieniądze na podwyżki znajdą się bez problemu. 

Poziom nagonki na lekarzy rezydentów sugeruje, że już niebawem może wystartować kampania „Sprawiedliwe Rezydentury”. Na pierwszy ogień pójdzie historia rezydentki, która zarabiała tak dużo, że stać ją było na zagraniczne wojaże. W trakcie jednego z tych wojaży rezydentka nudziła się tak bardzo, że postanowiła uratować życie kilku osobom, a teraz udaje, że niby pojechała tam specjalnie po to, żeby pomagać ludziom. Bohaterem drugiej historii będzie lekarz rezydent, który miał tyle hajsów, że żarł kawior garściami. W pewnym momencie rezydentowi ten kawior zaczął szkodzić i zaczął (z przyczyn zdrowotnych) zagryzać go chlebem. Wierzę w inwencję rządowych trolli, więc takich historii będzie na pewno znacznie więcej.

Przy okazji debaty na temat zarobków lekarzy rezydentów (którą mainstreamowe media „nierządowe” prowadzą, mimo że przykrywają w ten sposób główny postulat rezydentów), nie mogło zabraknąć głosu ludzi, którzy najprawdopodobniej nie wiedzą o tym, że czasami milczenie jest złotem. Jedną z takich osób był Konrad Piasecki, który był łaskaw napisać, że „A może by tak, przy okazji protestów, pomyśleć o wprowadzeniu opłat za studia medyczne, ale płacić młodym lekarzom przyzwoicie od początku?” Indagowany przez jedną z internautek o to, czy płatne powinny być tylko studia medyczne, czy, na przykład, również dziennikarskie, odpowiedział: „Ja jestem zwolennikiem płatnych studiów. Wszystkich”. Ponieważ jego wpis spotkał się z krytyką, zaczął potem tłumaczyć, że on, co prawda, nie płacił za swoje studia, ale może będzie płacił za studia swoich dzieci, więc nie bardzo wie o co chodzi krytykom. Dodał również, że jeżeli kogoś nie stać na studia, to przecież można wszystko załatwić za pomocą kredytów/stypendiów. Stosunkowo rzadko zdarza się mi przeczytać pierdylion wpisów autorstwa jednej osoby, które to wpisy można by było skrócić do zdania „jestem zwolennikiem bycia bogatym”.

Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale marszałek Senatu, Stanisław Karczewski, jest podróżnikiem w czasie, który przybył do nas z roku 2026. Nie wierzycie? To w jaki sposób wytłumaczycie ten wpis: „Warto, nim powie się coś nieodpowiedzialnego, popatrzeć na tabelę wzrastających wydatków pub. na ochronę zdrowia w Polsce #dobrazmiana”? Dodam, że wpis ten został opatrzony wykresem, z którego wynikało, że nakłady na służbę zdrowia rosły z roku na rok i w 2025 roku przeznaczyliśmy na nią 6% PKB. I co Wy na to, niedowiarki?

Borys Budka był łaskaw zbóldupić okrutnie po tym, jak w jednym z odcinków „Ucha Prezesa” znalazł się fragment, z którego wynikało, że poseł Budka ma romans z posłanką Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Reakcja posła Budki sugeruje, że do tej pory leżał on pod lodem i nie widział wcześniejszych odcinków „Ucha Prezesa”, w których, na ten przykład, sugerowano, że szef MON ma romans z jednym ze swoich podwładnych (Bartłomiejem „złotym medalistą” Misiewiczem), nie widział również odcinka, w którym Prezes udał się z posłanką Szczypińską do innego pomieszczenia, bo posłanka go chciała „przebadać”, zaś z badania wrócił w bardzo dobrym humorze. O takich drobnostkach, jak Mariusz Błaszczak testujący kocie żarcie (bo może zatrute), już nawet nie warto wspominać. Owszem, „Ucho” zdrowo przegina, ale nie udawajmy, że to przeginanie zaczęło się w momencie, w którym „oberwał” Budka. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że posłanka Gasiuk-Pihowicz podeszła do całej sprawy z dystansem (i wysłała pączki aktorce, która ją zagrała). Tak swoją drogą, zastanawiam się, na ile reakcja Budki była wywołana tym „romansem”, a na ile tym, że „Ucho Prezesa” jest znacznie lepszą opozycją od PO.

Marszałek Karczewski postanowił wypowiedzieć się po raz kolejny w temacie protestu lekarzy rezydentów. Tym razem zwrócił się bezpośrednio do nich i rzekł był, że „Warto pracować dla idei, nie dla pieniędzy”. Bardzo szybko zareagowała na to Partia Razem, na której koncie opublikowano screen z oświadczenia majątkowego, które złożył Stanisław Karczewski. Z oświadczenia wynikało, że Senator za swoją „pracę dla idei, nie dla pieniędzy” zarobił prawie 300 tys. zł (32.300 diety parlamentarnej i wyjazdowej oraz 265.400 jako marszałek Senatu RP). Ktoś może powiedzieć, że to sporo kasy, ale przypominam, że marszałek jest podróżnikiem w czasie i ta kasa mu się po prostu należy.

W debacie na temat strajku rezydentów nie mogło zabraknąć głosu Magdaleny Ogórek, która stwierdziła (w skrócie), że cały ten protest o kant dupy rozbić, bo ona widziała, jak dwójka lekarzy wypiła latte w kawiarni, a potem poszła protestować. Zastanawia mnie to, czemu Magdalenie Ogórek wydaje się, że jest zabawna. Być może chodzi o to, że jej start w wyborach prezydenckich był żartem, a jej wynik wyborczy był raczej śmieszny.

Źródła:





(od 2 minuty)

http://wpolsce.pl/magazyn/1205-krystyna-pawlowicz-to-nie-jest-juz-uzgadnianie-a-przeczolgiwanie-prezesa-kaczynskiego


https://www.wprost.pl/kraj/10046407/Pawlowicz-o-swojej-postaci-w-Uchu-Prezesa-W-rzeczywistosci-jestem-bardzo-ladna-mila-zyczliwa-i-lagodna.html






http://www.rp.pl/Kraj/171019291-Ryszard-Czarnecki-Jesli-ktos-wyklucza-zamach-jest-rzecznikiem-Rosji.html


https://www.wprost.pl/light/10081471/Internauci-wysmiewaja-mema-o-morderczym-swierku-O-co-chodzi-w-kampanii-ministerstwa.html





http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,22552800,marszalek-senatu-przemowil-do-lekarzy-myslenie-o-pieniadzach.html








poniedziałek, 16 października 2017

Młot na rezydentów

O proteście lekarzy rezydentów chciałem napisać już wcześniej, ale uznałem, że warto się wstrzymać i poczekać na reakcję władz. Domyślałem się, że ta reakcja może być dość „ostra”(bo nasze władze lubią warczeć), ale nie przypuszczałem, że odpowiedzią na protest będzie kampania dezinformacyjna o tak dużej skali. Najbardziej absurdalne jest to, że przyczyną, dla której władze zaczęły szczuć na lekarzy rządowe me(n)dia i e-bydło, jest uprawiana przez Prawo i Sprawiedliwość kretyńska propaganda sukcesu połączona z wewnętrznym przymusem „dojebywania” poprzednikom. Kampania dezinformacyjna była na tyle skuteczna, że złapała się na nią nawet część komentatorów antypisowskich, którym przypadła w udziale zaszczytna rola pożytecznych idiotów. Gwoli ścisłości, kampania dezinformacyjna nie polegała na tym, że e-bydło i rządowi me(n)diaworkerzy usiłowali utopić rezydentów w gównie. Te usiłowania były zwieńczeniem kampanii.

Celem kampanii dezinformacyjnej było przekonanie społeczeństwa do tego, że rezydenci protestują prawie wyłącznie dlatego, że (upraszczając) „chcą się nachapać”. Jak już suwerenowi zaczęto wbijać do głów, że rezydenci chcą jedynie podwyżek – do gry weszło e-bydło, które zaczęło wyszukiwać protestujących rezydentów na FB i Instagramie, po to, żeby potem spamować internet screenami, z których wynikało, że rezydenci „mają szmal”, a mimo tego „chcą więcej”. Wisienką na torcie był artykuł pt. „Kontrowersje wokół rezydentów. Narzekają na zarobki, jedzą kanapki z kawiorem”. Czy możemy mieć pewność co do tego, że ta nagonka była „zorganizowaną akcją”, a nie samowolką jakichś nadgorliwych pracowników agitpropu? Owszem, możemy. Po pierwsze, ze względu na partyjny przekaz dnia. Z tym przekazem dnia to jest tak, że, generalnie, wszyscy politycy konkretnej partii mają klepać jedno i to samo, żeby nie popsuć narracji. Problem partii (rzecz jasna, nie tylko PiS-u) polega na tym, że nie składa się ona z samych wyższych szarż (w których szkolenia wpompowano kupę kasy), ale również z ludzi, którzy nie są najostrzejszymi ołówkami w piórniku. Taki nieostry ołówek może sprawić problemy w momencie, w którym zacznie nieco zbyt dosłownie cytować otrzymane instrukcje. Przywitajcie się z posłem Stanisławem Piętą, który udzielił wywiadu portalowi Fronda.pl i w trakcie wywiadu powiedział kilka słów za dużo:

„Natomiast postulat, żeby lekarz rezydent zarabiał 9 tys. zł podczas, gdy dzisiaj minister zdrowia płaci mu 2 tys. 200 zł jest postulatem ,,księżycowym'' - jest tak absurdalnym żądaniem, że wzbudza tylko niepotrzebną niechęć Polaków do młodych lekarzy, a oni nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że są nie podmiotem w tym sporze, tylko przedmiotem”

Zwróciliście uwagę na, jakże subtelną, wzmiankę o tym, że ten postulat „wzbudza tylko niepotrzebną niechęć”? Ta wzmianka to efekt otrzymania przez kogoś, kto jest lotny jak drednot, zbyt skomplikowanego przekazu dnia, w którym zapewne stało, że należy tłuc suwerenowi do głowy te 9 tysięcy, żeby suweren się wkurwił na lekarzy.

Drugą przyczyną, dla której możemy być pewni, że nie ma mowy o żadnej „samowolce”, jest zachowanie „zwykłych internautów”, którzy poświęcili swój czas i energię na grzebanie ludziom po kontach w celu znalezienia „obciążających zdjęć”, potwierdzających tezę o tym, że „podwyżek domagają się majętni ludzie”. Ktoś może powiedzieć „no zaraz, ale czemu zakładasz, że tym gościom kazano szperać za tymi fotkami? Może był to ich własny pomysł, może chcieli sprawdzić, czy rezydenci na pewno zarabiają tyle ile zarabiają?”. Gdyby tak było, tzn. gdybyśmy mieli do czynienia z ludźmi, którzy „myślą samodzielnie” i „interesują ich fakty”, to nie wrzuciliby oni żadnych zdjęć rezydentów na TT. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli ktoś na serio chciałby się bawić w „demaskowanie”, to zacząłby od sprawdzenia, czego tak naprawdę domagają się rezydenci. Po sprawdzeniu okazałoby się, że postulaty wyglądają następująco:

1. Zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego nie
niższego niż 6,8% PKB w przeciągu trzech lat.
2. Likwidację kolejek.
3. Rozwiązanie problemu braku personelu medycznego.
4. Likwidację biurokracji w ochronie zdrowia.
5. Poprawę warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia.


Pierwszym pytaniem, które zadałby sobie „niezależny internauta/demaskator” po zapoznaniu się z postulatami byłoby: „Czemu, kurwa, wszyscy skupiają się na ostatnim postulacie?” Taki „niezależny internauta” momentalnie zdałby sobie sprawę z tego, że rządowy agitprop robi społeczeństwo w chuja. Zdałby sobie również sprawę z tego, że skupianie się na tym, „ile pieniędzy mają rezydenci i gdzie jeżdżą na wakacje”, idealnie wpasowuje się w narrację, którą starają się społeczeństwu narzucić władze. No chyba, że „niezależni internauci” (których tweety notorycznie pojawiają się na takich „niezależnych portalach”, jak „niezależna.pl [wiem, że suchar, ale bardzo mi z tego powodu wszystko jedno]) od początku wiedzieli że biorą udział w kampanii dezinformacyjnej i doskonale wiedzieli czego mają szukać na profilach rezydentów. Zaś próba utopienia rezydentów w gównie była zwieńczeniem kampanii, bo najpierw trzeba było ludziom wmówić, że „chco hajsy”, a potem pokazać, że „majo hajsy, a mimo tego chcą więcej!”

Jeżeli ktoś się przyjrzy postulatom rezydentów (i ich kolejności), a potem porówna to ze skalą działań rządowego agitpropu, który postanowił rozjechać lekarzy i ich protest, to może odczuć chęć głębszej refleksji na temat tego, „czemu, kurwa, władze tak bardzo docisnęły lekarzy, skoro mają oni całkiem sensowne postulaty?”. Odpowiedzią na tak postawione pytanie będzie „właśnie dlatego, że postulaty są sensowne”. Konkretnie zaś chodzi o pierwszy z nich, czyli o podwyższenie wydatków na służbę zdrowia. Czemu akurat ten? Bo jest on kijem wsadzonym w szprychy rządowej propagandy sukcesu. No ale, jak mawia Wołoszański, „nie uprzedzajmy faktów”.

W trakcie kampanii 2015, Konstanty Radziwiłł mówił o tym, że „W ciągu dwóch, trzech lat należy podnieść nakłady na służbę zdrowia do 6 proc. PKB” (wypowiedź z dnia 29.09.2015r.).

W kwietniu 2015r. udzielił wywiadu portalowi wPolityce:

„Jesteśmy krajem nieźle się mającym, gdzie gospodarka się rozwija, a doszło do stagnacji, jeśli chodzi o wydatki na ochronę zdrowia. Jesteśmy na szarym końcu krajów UE zarówno jeśli chodzi o liczby bezwzględne wydane na ochronę zdrowia, jak i odsetku od tego, jakie wydatki publiczne mamy. 4% PKB brutto, które mówi o tym, ile wydaje się z środków publicznych w ogóle nie przystaje do standardów unijnych, gdzie mówi się o minimum 6 procentach PKB. To nie są małe pieniądze, ale faktem jest, że to kwestia priorytetów.”


Po wyborach 2015 PiS uzyskał samodzielną większość parlamentarną, a mimo tego, nie podjęto żadnych działań w celu podniesienia wydatków na służbę zdrowia do obiecywanych 6% PKB. Czemu nic z tym nie zrobiono? I znowuż musimy sięgnąć do wypowiedzi osoby, która nie należy do partyjnej wierchuszki. Przedstawiam wam Wiceprzewodniczącą Komisji Zdrowia, Joannę Kopcińską (posłankę Prawa i Sprawiedliwości): 

„Nie możemy spełnić natychmiast zbyt wygórowanych oczekiwań rezydentów. Nakłady 6,8 proc. PKB na służbę zdrowia w tak krótkim czasie, jak wskazują, oznaczałyby podniesienie składki zdrowotnej (...) My tego nie chcemy – dodała.”

Co prawda posłanka mówiła o 6,8%, ale jeżeli podniesienie nakładów na służbę zdrowia do 6,8% PKB miałoby oznaczać podniesienie składki zdrowotnej, to obiecywane przez Radziwiłła podniesienie tych nakładów do 6% PKB w przeciągu 2-3 lat wymagałoby dokładnie tego samego.

No dobrze, a czemu tak właściwie PiS nie zdecydował się na podniesienie składki? Owszem, wywołałoby to na samym początku opór (tak jak podniesienie jakiejkolwiek daniny), ale efekty zwiększonych nakładów (skrócenie kolejek, dostęp do lepszego sprzętu medycznego/etc.) bardzo szybko „uspokoiłyby” opinię publiczną. Na pytanie o to, „czemu nie podniesiono składki” odpowiedzi (pośrednio) udzielił syntezator mowy, pełniący obowiązki premiera RP (07-04-2017):

„To sobie trzeba jasno powiedzieć. Jan Vincent Rostowski, minister finansów Platformy, z właściwą sobie dokładnością prognozował: Na te obietnice, które składa prawo i Sprawiedliwość, pieniędzy nie ma i w ciągu 4 najbliższych lat nie będzie. A co się okazało? Rządzi Prawo i Sprawiedliwość i pieniądze są i będą. Swoją drogą po raz kolejny zadaję pytanie: Gdzie były te pieniądze? Niektórzy mówią, że wystarczy nie kraść.”

Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że hasło „wystarczy nie kraść” znalazło się w wypowiedzi Pani Premier zupełnym przypadkiem i nie miało to nic wspólnego z faktem, że był to hasztag wypromowany przez „niezależnych internautów”.

Narracja PiS-u jest prosta jak budowa cepa: „my mamy pieniądze na wszystkie obietnice, te pieniądze zawsze były w budżecie, ale oni je kradli”. Narracja ta ma jedną, zasadniczą wadę. Jeżeli PiS zdecydowałby się na podniesienie składki zdrowotnej (w celu zrealizowania swojej własnej obietnicy wyborczej z 2015), bardzo szybko naraziłby się na komentarze w rodzaju „wcześniej mówiliście, że te pieniądze są, bo „wystarczy nie kraść”, a teraz się okazuje, że ich jednak nie ma, cholerni złodzieje”.

W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję. Problem niedofinansowania służby zdrowia nie jest niczym nowym. Tzn. to nie jest tak, że wszystko było dobrze, aż tu przyszedł PiS i to jego wina. Nic z tych rzeczy. Te nakłady były niewystarczające od początku istnienia III RP. Jeżeli ktoś chce sobie zobaczyć jak to wyglądało, to niech kliknie w link OECD (w źródłach będzie) i sam sprawdzi, jak to było z tymi nakładami. Najwięcej (w stosunku do PKB) przeznaczyliśmy w 2009r. i było to 4,72% PKB, najmniej w 1998r., kiedy na służbę zdrowia przeznaczono 3,46% PKB. Prawda jest taka, że jeżeli nie zwiększymy nakładów na służbę zdrowia, to kolejki będą się powiększać, a ludzie będą „umierać w kolejkach”. Jeżeli mam być szczery, dziwi mnie to, że PO nie zdecydowało się na podwyższenie składki zdrowotnej w celu zwiększenia nakładów na służbę zdrowia. Ta partia podjęła sporo niepopularnych decyzji (podwyższenie wieku emerytalnego, na ten przykład), a na to się nie zdecydowała. Owszem, PiS by się pewnie momentalnie rzucił na nich „zwiększacie składkę, a te pieniądze są!”. Tyle, że gdyby suweren zobaczył efekty zwiększonych nakładów – miałby takie pokrzykiwania w dupie. Niedofinansowanie służby zdrowia (przekładające się na gigantyczne kolejki/etc.) sprawia, że ludzie wkurwiają się na to, że muszą płacić jakiekolwiek składki. No bo (pozwolę sobie użyć podkarpackiego dialektu) „na chuj mam płacić jakiekolwiek składki, skoro i tak będę musiał latami czekać na wizytę u specjalisty? To już lepiej będzie jak te pieniądze sobie, kurwa, odłożę i pójdę prywatnie!”.

No ale to tylko taka dygresja. Wróćmy do kampanii dezinformacyjnej. Tejże kampanii przysłużyli się wszyscy kretyni, którzy (zamiast poczytać o co chodzi w proteście) skupiali się na tym, co podrzuciły im nasze władze: „już tyle hajsów majo, a chcą więcej”. Urzekło mnie to, że niektórzy uczeni w piśmie i mowie twierdzili, że „protest głodowy nie jest odpowiedni, jak się walczy o podwyżki”. Równie urzekający byli symetryści-kretyni, którzy twierdzili, że chuja tam, a nie podwyżki dla rezydentów, bo są ludzie, którzy zarabiają mniej. Wszystkim tym komentatorom umknął ten drobny szczegół, że swoim Riserczem Ziemiewiczowskim wspierają działania władz, które usilnie starały się odwrócić uwagę społeczeństwa od zbyt niskich nakładów na służbę zdrowia i rozjechać rezydentów jako „zarozumiałych/bogatych gówniarzy, którzy chcą się nachapać”. Brawo Wy, o duchowi bracia Rafała Ziemkiewicza.

Na sam koniec chciałbym się z wami podzielić jedną taką myślą, która mi się po łbie kołacze w związku z tym, co spotkało rezydentów. Myśl ta odnosi się do wszelkiej maści „debunkujących” stron i kont na Twitterze, których administratorzy/użytkownicy starają się was przekonać do tego, że oni są niezależni i np. bashują opozycję „za kłamstwa”. Jeżeli na takim fanpejdżu/koncie pojawiły się wrzutki krytykujące rezydentów w myśl narracji „chco hajsów, a so bogaci”, to możecie być pewni, że administratorzy/użytkownicy tych kont są równie niezależni co Gazeta Polska/Niezależna/wPolityce. I nie, to nie jest jakaś teoria spiskowa. Jeżeli ktoś non stop pieprzy o tym, że „myśli samodzielnie”, a mimo tego wrzuca fejki (np. odnoszące się do tej rezydentki, która „wyjechała na wakacje” [chuj, że ratowała tam ludzkie życie, to były wakacje, bo Sebix tak mówi!]), to chyba wszyscy się zgodzą z tym, że „coś tu nie gra”.  Tzn. ok, być może ci ludzie nie są powiązani z władzami (tzn. z rządowym agitpropem), tylko są po prostu kretynami, którzy nie uznają za stosowne sprawdzenia informacji przed jej publikacją. Jednakowoż w tej drugiej sytuacji (chodzi o „bycie kretynem”) twierdzenie, że się „myśli samodzielnie”, jest najzwyklejszym w świecie nadużyciem semantycznym. 

Źródła



http://www.rp.pl/Sluzba-zdrowia/171019377-Stanislaw-Pieta-Partia-Razem-wykorzystuje-rezydentow.html

https://www.fronda.pl/a/stanislaw-pieta-dla-frondy-mlodzi-lekarze-narzedziem-politycznej-gry,100909.html

str 290 (36/112 w PDFie)



https://wpolityce.pl/polityka/241839-konstanty-radziwill-jesli-rzadzacy-nie-zmienia-polityki-ws-ochrony-zdrowia-grozi-nam-katastrofa-nasz-wywiad


Link do OECD. Strona po angielsku jest, ale bardzo user friendly.


wtorek, 10 października 2017

Hejterski Przegląd Cykliczny #18

O niebywałym szczęściu może mówić córka Stanisława Piotrowicza (aka - „Towarzysz antykomunista”), która dostała fuchę w Prokuraturze Okręgowej w Krośnie. Jej szczęście polegało na tym, że powołano ją w oparciu o przepisy, które umożliwiły pominięcie zbędnych formalności, w postaci konkursu. Superak wyliczył, że szczęściara, w ciągu roku zarobiła prawie 100 tys zeta. Jeden z prorządowych mediaworkerów, Samuel Pereira postanowił się wypowiedzieć w tej sprawie i napisał „8 tys. zł. to dużo jak na prokuratora?”. Jeszcze trochę, a Samuel Pereira dojdzie do wniosku, że za mniej niż 8 tysięcy pracować może albo złodziej, albo idiota. Nawiasem mówiąc, powinniśmy się cieszyć z tego, że PiS kontynuuje program „rodzina na państwowym”, bo przecież rodzina jest podstawową komórką społeczną. Warto mieć jednakże na uwadze to, że według socjologów na rodzinie „opiera się całe społeczeństwo”, zaś w przypadku PiSowców jest tak, że rodzina opiera się na całym społeczeństwie. 

Departament Stanu USA zwrócił uwagę na to, że reformy wprowadzane w Polsce powinny respektować niezależność sądów i podział władzy. Tommy Wiseau dyplomacji – Witold Waszczykowski postanowił się odnieść do tych słów i powiedział „W moich rozmowach z Tillersonem nie padały takie określenia”. Po przetłumaczeniu z San Escobarskiego na polski: „Te słowa są nieważne, ponieważ padły teraz, a nie dwa tygodnie temu, jak byłem w Ameryce”. Mnie przekonał.

Z informacji uzyskanych przez portal „wPolityce.pl” wynika, że „Kilkaset tysięcy złotych za (skuteczny wreszcie) atak na Zbigniewa Ziobro oferują wielkim mediom tajemniczy zleceniodawcy, przedstawiający się jako reprezentanci potężnego, powiązanego politycznie funduszu kapitałowego”. Dawno temu, było takie czasopismo jak „Magia i Miecz”, które traktowało o grach RPG. W jednym z kwietniowych numerów, redaktorzy pozwolili sobie na żart, w postaci opisu profesji Wiedźmina (nie pamiętam, do jakiego systemu, ale bardzo możliwe, że były to Kryształy Czasu). Żeby stać się wiedźminem, kandydat musiał przejść, między innnymi, „próbę trawki”, dzięki której uzyskiwał różne umiejętności. Jedną z nich było „widzenie nieistniejących”.

Do osób, które-koniecznie-chcą-się-wypowiedzieć-na-temat-szczepionek dołączyli polscy biskupi, albowiem „Eksperci KEP ds. Bioetycznych apelują o debatę na temat szczepionek”. To miłe, że na temat szczepień chcą się wypowiadać ludzie, którzy zajmują się głównie liczeniem aniołów na łebkach od szpilek i tłumaczeniem wiernym tego, kogo powinni nienawidzić. Przez moment zastanawiałem się nad tym, „po co im to”, ale potem pomyślałem sobie, że postęp medycyny musiał drastycznie obniżyć kościelne wpływy z pogrzebów i biskupi chcą temu jakoś zaradzić. Mam nadzieję, że jeżeli dojdzie do tej debaty, to nie zabraknie na niej delegacji z Hogwartu, Corwina z Amberu (wszak miał zdolności regeneracyjne) i kilku Igorów ze Świata Dysku.

Jakiś czas temu po mediach krążyły plotki o tym, że kandydatem na prezydenta Warszawy (z ramienia Jedynie Słusznej Partii) ma być Patryk Jaki. Jacek Sasin odniósł się do tych plotek i powiedział, że „Patryk Jaki byłby dobrym kandydatem na prezydenta Warszawy”. Ujmę to tak, jeżeli Sasin twierdzi, że Jaki byłby dobrym kandydatem, to nie będę się z nim spierał. W końcu to on, a nie ja, ma rozeznanie w tym, jakie PiS ma kadry. Od siebie dodam jedynie tyle, że miałbym idealne hasło wyborcze dla Patryka Jakiego: „Hatakumba dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony”. 

Dopiero po napisaniu powyższego akapitu, przeczytałem, że kandydatem PiSu na stołek prezia Wawy ma być Stanisław Karczewski. Wydaje mi się, że to odpowiednia kandydatura, bo po Karczewskim widać, że jest takim ciepłym człowiekiem.

Rządowe media często wspominają o establishmencie/nadzwyczajnej kaście, która ocenia sama siebie i nie pozwala „ruszać swoich”. Ostatnio, nadzwyczajna kasta udowodniła, że rządowe media nie kłamią, albowiem Poseł Łukasz Rzepecki został wyrzucony z PiS za to, że poparł uchylenie immunitetu Dominikowi Tarczyńskiemu (aka „Jenot”, aka „tańczący z trollami”).

Premier Beata Szydło oznajmiła ostatnio, że nie widzi potrzeby rekonstrukcji rządu. Dobrze, że wreszcie mamy premier, która samodzielnie podejmuje decyzje o tym, jakich ministrów chce mieć w swoim rządzie. Poza tym, moim zdaniem, Jarosław Gowin jest bardzo dobrym szefem MON.

Magdalena Ogórek przyznała, że w wyborach prezydenckich głosowała na Andrzeja Dudę. Co prawda nie powiedziała, w której turze na niego głosowała, ale to pewnie dlatego, że nie nie bardzo wie ile było tych tur.

W zeszłym tygodniu bardzo głośno było o antyzygotariańskim evencie, którym był „Czarny”, który (tak samo, jak ubiegłoroczny Czarny Protest) zwiększył zapotrzebowanie prawicy na laremid/stoperan. Jednakże zanim do niego doszło, jedno z rządowych mediów ustaliło, że to nie jest tak, że ludzie rok temu wyszli na ulice dlatego, że byli wkurwieni. Co to to nie! Oni wyszli, bo (muszę włączyć capslock, bo to bardzo łamiący news) SOROS IM DAŁ PIENIĄDZE. Że co tam piszecie? Że wy wyszliście za darmo, bo wam nikt nie zapłacił? Nawet mi was nie żal. PS – panie Soros, nadal czekam na przelew za wrześniowe szkalowanie Rządu RP.

Jeżeli zaś już jesteśmy przy „sponsorowaniu protestów”, to poseł Kierwiński (PO) pisemnie zapytał o to, skąd premier Beata Szydło miała informacje o tym, że protesty przeciwko uPRL-owieniu sądów były „opłacaną przez Zachód akcją”. Pamiętacie casus Radziwiłła, który bredził o tym, że „ma informacje o tym, że pigułki dzień po są nadużywane” a potem Ministerstwo Zdrowia oświadczyło, że „Minister opierał się na wiedzy i informacjach powszechnie znanych środowisku naukowemu i medycznemu, będącej przedmiotem wielu dyskusji i analiz” a poza tym „wątek zagrożeń, wynikających z nieuregulowanej dostępności do środków antykoncepcyjnych przeznaczonych do stosowania w określonym czasie po stosunku płciowym, stanowił wyłącznie poboczny element szerszej dyskusji, nie wymagającej cytowania ściśle określonego źródła”? Tutaj było niemalże tak samo. Beata Kempa (Szefowa Kancelarii Rady Ministrów) odpowiedziała (pisemnie), że „część organizacji społecznych zaangażowanych w protesty korzysta z grantów przyznawanych zarówno przez polskie jak i zagraniczne instytucje oraz fundacje” Potem dodała, że te informacje są „powszechnie dostępne w internecie”. Idąc podobnym tokiem rozumowania, ktoś mógłby oświadczyć, że Rząd RP  jest sponsorowany przez Niemców i Rosjan. Gdyby ktoś zażądał dowodów, taki ktoś mógłby powiedzieć, że skoro Polska eksportuje towary do Niemiec i Rosji za które Niemcy i Rosjanie płacą, a część tych pieniędzy (przypomnijmy – pieniędzy rosyjskich i niemieckich!) trafia do budżetu w ramach podatków – to sprawa jest chyba oczywista, nieprawdaż?

Roman Sklepowicz, którego TVP info nie tak dawno temu zapraszało jako „eksperta” do różnych programów, stał się w zeszłym tygodniu gwiazdą internetów. Ów „ekspert” pojawił się w jednej z prawicowych telewizji internetowych (wRealu) i zapytany przez prowadzącego (który sam bełkotał coś o „feminazistkach” [popisał się tym iście prawicową znajomością historii]) o to, co sądzi o kolejnym Czarnym Proteście, zaczął opowiadać o tym, że on to by tych uczestniczek nie ruchał a poza tym, to „ładne laski idą na dyskotekę, a brzydkie, których nikt nie chce bzykać, to idą na demonstracje”. Parafrazując, Panie Romanie, przystojni mężczyźni wspierają kobiety w sytuacjach, w których te walczą o swoje prawa, a ci brzydcy, których żadna kobieta nie chce tknąć nawet dwumetrowym kijem – włóczą się po prawicowych telewizjach internetowych. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że pan Roman wydalił z siebie przeprosiny na FB (które następnie, albo ukrył, albo skasował), w których napisał, że on to w ogóle przeprasza, ale „miał głupi dzień”. Nie, Panie Romanie, miał pan normalny (rzecz jasna, dla siebie) dzień, ale był to dla pana dzień pechowy, bo część tego normalnego dnia spędził pan przed kamerami.

Na temat Czarnego Protestu wypowiedział się również ksiądz Janusz Chyła (nieoficjalny kapelan Twittera): „Apeluję do mężów, ojców, braci, synów, kapłanów... Brońcie kobiety przed ideologią feministyczną, która niszczy kobiety, rodziny i życie.” Ktoś mógłby zapytać „czemu ksiądz zwrócił się tylko i wyłącznie do mężczyzn?”. Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Najprawdopodobniej ksiądz Chyła jest przekonany o tym, że kobiety nie potrafią czytać.

Niektórzy działacze PiS są zdziwieni tym, że w partiach politycznych może dochodzić do zmiany kierownictwa. Efektem tego zdziwienia był tweet, który pojawił się na oficjalnym Twitterowym koncie PiSu. W tweecie wrzucono screen z Superaka, który atakował tytułem „Budka chce obalić Schetynę?”. Screen ten administrator konta opatrzył komentarzem „Schetyna nie kontroluje swojej partii”. Członkowie PiS są przekonani o tym, że u nich takiego „zamieszania” nie będzie, bo Jarosław Kaczyński zapisze swoją partię w testamencie podwładnym.

Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z Magdaleną Rigamonti pozwolił sobie na, cokolwiek spektakularne, wyznanie „Byłem tym premierem, który zdecydował, że katecheci uczący religii będą dostawali pensje.”, ale zaraz potem dodał, że „Na swoje usprawiedliwienie powiem, że uważałem i nadal uważam, że religii nie powinno być w szkołach publicznych”. Mógłbym to co prawda skomentować, ale jak wspominałem w jednym z poprzednich przeglądów „doskonałości nie trzeba poprawiać”.

Jeden z IPN-owskich „historyków”, Tomasz Panfil (ten człowiek ma stopień naukowy, ale jak się za moment przekonacie, równie dobrze mógłby go nie mieć), został powołany na biegłego w sprawie jednego przemiłego jegomościa, oskarżonego o założenie i administrowanie strony propagującej faszyzm. Powołania biegłego domagał się obrońca oskarżonego i to on zaproponował Panfila. Ekspertyza była mocno „standardowa” („swastyka to symbol wieloznaczny a połączenie orła z celtykiem i napisem „biała siła” to niezręczność”), ale znalazła się tam również dość spektakularna teza. Można tę tezę określić mianem Zychowiczyzmu (choć ekspertyza została napisana zanim Hitler okazał się Lewakiem na okładce „Do Rzeczy”). Tak, zgadliście „NSDAP był partią lewicową”. PPH (czyli Polska Prawicowa Historia) niebawem może dojść do wniosku, że lewakiem był również generał Franco, którego III Rzesza wsparła w trakcie wojny domowej w Hiszpanii. Co prawda z tego by wynikało, że „prawicową stroną” w hiszpańskiej wojnie domowej była wspierana przez ZSRR Komunistyczna Partia Hiszpanii, ale „W szczegółach przecież diabeł gości, a prawicowy historyk gardzi szczegółami!”. Poza wszystkim innym, IPN-owi gratuluję „historyków”.

W ostatnią sobotę odbyła się akcja „Różaniec do granic”, która polegała na tym, że ludzie modlili się przy granicach (albo na lotniskach). Gdybym był złośliwy to sparafrazowałbym wypowiedź Churchilla i napisał, że „Jeszcze nigdy tak wielu, nie zawdzięczało tak niewiele, ludziom, którym wydaje się, że komuś w czymś pomagają”. Ponieważ jednak nie jestem złośliwy, to zacytuję jednego z tytanów dyplomacji i napiszę „No niech się bawią”.

Z okazji RdG spółka POLREGIO wprowadziła promocję, dzięki której ludzie mogli dojechać do przygranicznych miejscowości (i wrócić) za 1 zeta. Promocja ta wywołała lekką gównoburzę, do której postanowiło się wtrącić „Do Rzeczy”, które spektakularnie się przy tym wyjebało o symetryzm. „80 specjalnych pociągów na Woodstock? Ok. Bilety na Różaniec do Granic? Hejt!” Najbardziej prawilne jest w tym artykule to, że autor wie, że bilety na „pociąg specjalny” nie kosztują 1-zeta, ale i tak tłumaczy, że różańcowa promocja jest dla przewoźnika „bardziej opłacalna”. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z jakąś mutacją Researchu Ziemkiewiczowskiego, ale nie jestem pewien. 

Paweł Ryszard Mikołajuw aka „Popek Monster” zapowiedział, że chce startować w wyborach i zostać posłem. Mam cichą nadzieję, że na swoich billboardach, zamiast nazwiska będzie używał jednego ze swoich pseudonimów. Dzięki temu, będziemy mieli okazje do podziwiania haseł w rodzaju „Polska zasługuje na Raka”, „wybierz przyszłość, wybierz Raka”, albo „tylko Rak może uzdrowić polski Parlament”

Antoni „Wielki Modernizator” Macierewicz produkował się ostatnio w tygodniku „Sieci” i zadeklarował tamże, że „Musimy skoncentrować wysiłek zbrojeniowy na artylerii”. Znając wcześniejsze dokonania (i plany) Antoniego Macierewicza, najprawdopodobniej oznacza to rozpoczęcie prac na kolejowym działem ulotkowym „Ciężki Bartłomiej”.

Dziś odbędzie się kolejna miesięcznica smoleńska, w trakcie której dowiemy się, że jesteśmy bliżej prawdy niż miesiąc temu. W związku z powyższym mam dla was zagadkę matematyczną. 10 października Prezes będzie o połowę bliżej prawdy niż 10 września, zaś 10 września był o połowę bliżej prawdy niż 10 sierpnia. Pytanie brzmi – kiedy Prezes dojdzie do prawdy?

Źródła:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,22444065,stanowisko-bez-konkursu-i-100-tys-zl-rocznie-corka-piotrowicza.html


https://twitter.com/SamPereira_/status/913804992011784192



http://www.polsatnews.pl/wideo/departament-stanu-usa-polska-powinna-szanowac-niezawislosc-sadow-i-podzial-wladzy-waszczykowski-odpowiada_6426561/


https://wpolityce.pl/polityka/360248-ujawniamy-kilkaset-tysiecy-zlotych-za-glowe-ziobry-oferuja-wielkim-mediom-tajemniczy-zleceniodawcy





https://dorzeczy.pl/kraj/42854/Szydlo-W-tej-chwili-nie-widze-potrzeby-rekonstrukcji-rzadu.html




https://twitter.com/MKierwinski/status/915157127865540608


Co prawda to link do „parówek”, ale mają tam skan odpowiedzi, więc jest prawilnie.

http://natemat.pl/193251,spytali-radziwilla-skad-teza-ze-nastolatki-lykaja-tabletki-dzien-po-jak-cukierki-odpowiedz-jest-kuriozalna


https://twitter.com/Janusz1967/status/915168050676142081


Jeżeli nie macie prenumeraty, to odbijecie się od paywalla – ja czytałem papierową wersję artykułu (6-10-2017) i to nie był clickbaitowy tytuł.

http://wyborcza.pl/7,75398,22473787,historyk-z-ipn-patrzy-na-swastyke-i-szuka-innych-znaczen.html

https://wiadomosci.wp.pl/rozaniec-do-granic-wzbudzil-zainteresowanie-na-swiecie-bron-przeciwko-islamizacji-kontrowersyjne-uhonorowanie-bitwy-z-1571-roku-6174479418844801a



http://www.fakt.pl/pieniadze/zakupy/za-zlotowke-na-rozaniec-do-granic-oferta-polregio/p8s7tnz



https://pl.wikipedia.org/wiki/80_cm_Kanone_5_(Eisenbahn)