niedziela, 8 stycznia 2017

Co z tą opozycją?

Nasza opozycja jaka jest – każdy widzi. Czasem się tejże opozycji uda wstrzelić z jakimś tematem (np. „Misiewicze”), ale generalnie „nie jest dobrze”. Tyle że tak po prawdzie, opozycji w tej kadencji ciężko znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia. W czasach, w których Leszek Miller był „żelaznym kanclerzem”, prezydentem był Aleksander Kwaśniewski (dzisiaj znany głównie z memów), któremu zdarzyło się kilka razy spektakularnie przypieprzyć w AWS. Kiedy Tusk był „totalną opozycją” w trakcie rządów „moherowej koalicji”, można było liczyć na rozbicie obozu władzy (co się ostatecznie udało, głównie dzięki spektakularnemu debilizmowi PiS-u, który nie umiał nawet skręcić prowokacji przeciwko Lepperowi). Nawet PiS, przez ostatnie 8 lat siedzenia w opozycji, miał lepszą sytuację, bo PO nie miało samodzielnej większości i (nawet czysto teoretycznie) można było liczyć na rozbicie koalicji. Dzisiaj opozycja ma o tyle przesrane, że PiS ma samodzielną większość (i Osobę Pełniącą Obowiązki Prezydenta). W teorii można liczyć na rozłam w rządzącej monopartii, ale w praktyce tam wszyscy wszystkich trzymają za jaja (i jeżeli się im rozpadnie partia, to stracą na tym wszyscy jej członkowie). Abstrahując od tego, że opozycja nie ma narzędzi, za pomocą których mogłaby do takiego rozłamu doprowadzić.

Ponieważ z opozycją „nie jest dobrze”, rządzącej monopartii udało się narzucić (i to praktycznie wszystkim) narrację, według której, PiS nie ma z kim przegrać wyborów. Jeżeli ktoś w tym momencie chce powiedzieć „no ale co Ty pieprzysz, jaka narracja? Nie widziałeś sondaży?!”, to gorąco taką osobę zachęcam do prześledzenia tego, jak wyglądały słupki Gajowego w sondażach – przed i w trakcie kampanii. No ale to tylko dygresja. Według tej narzuconej narracji, PiS z palcem w wiadomej części ciała, będzie rządził „co najmniej dwie kadencje, bo opozycja jest zbyt słaba, żeby mu zagrozić”.

Jestem w stanie zrozumieć wszelkiej maści dziennikarskich „przytuleńców” PiS, którzy tę narrację powielają. Dla nich rządy PiS to być albo nie być. W trakcie rządów koalicji PO-PSL mogli udawać, że są „niezależni” i „po prostu krytykują władzę”. Teraz ta ich „niepokorność” oznacza chodzenie na pasku PiS i powtarzanie przekazów dnia, przygotowanych przez spin-doktorów. Czasem kończy się to spektakularnym fuckupem, jak w przypadku Czarnego Protestu. „Genialny Strateg” nie przewidział skali protestu, więc przygotowano „dziennikarzom” gotowce o tym, że (w skrócie) „tłumów nie ma, hehehe, chyba jednak się nie udało”. Część z nich była na tyle durna, że zaczęła te przekazy dnia publikować (zalinkuję w źródłach jeden przykład), zanim jeszcze rozpoczął się właściwy protest (choć wystarczyło wyjść na ulicę, żeby zobaczyć, że czerń jest bardzo „na topie”). Utrata władzy przez PiS będzie dla tych ludzi (nie nazywajmy ich „dziennikarzami”) problemem sporym. Komuś, kto powtarzał spiny partyjne, trudno będzie udowodnić, że „od teraz będzie niezależny”. Media, które teraz są wspierane przez rząd (reklamami SSP, prenumeratami/etc.) oberwą po kieszeni mocno (tak, jak oberwała GW). Nie wspominając o tym, że odcięcie od TVP i powrót do TV Telezakupy, tzn. TV Republika, zaboli jeszcze bardziej. TL;DR – tym ludziom bardzo zależy na tym, żeby przekonać jak najwięcej wyborców do tego, że PiS jest najlepszy i że nie ma sensu głosować na inne partie. Dla nich, druga kadencja PiS to wymierna korzyść

„Pluszaków władzy” można zrozumieć. Nie mogę natomiast pojąć, jak tego rodzaju narracja może się utrzymywać po „drugiej stronie”. Choćby dlatego, że wygrana PiS pokazała, że można być wybitnie chujową opozycją, a mimo tego zgarnąć całą pulę. O naszej dzisiejszej opozycji można powiedzieć wiele złego, ale (póki co) nie jest bardziej chujowa od Prawa i Sprawiedliwości. Jakież to bowiem osiągnięcia miał PiS przez te 8 lat? Pieprzenie bzdur o zamachu smoleńskim? Hejtowanie konwencji antyprzemocowej? Opowiadanie idiotyzmów o in vitro (o marznących plemnikach i komórkach jajowych)? Składanie w Sejmie projektów ustaw zakładających karanie więzieniem za in vitro? A nie, czekajcie, WIEM! Pewnie chodzi o ten spektakularny sukces z powołaniem premiera technicznego! Dzisiaj łatwo jest wyznawcom Kaczyńskiego opowiadać bzdury o tym, jakim to ich guru jest „Genialnym Strategiem”, który „wszystko miał zaplanowane”. Tyle że jeżeli to ma być prawda, to jakim cudem PiS ,„idąc po władzę” (i mając wszystko tak doskonale zaplanowane), mógł poobsadzać stanowiska ministerialne/etc. takimi miernotami? „Idący po władzę PiS” nie był w stanie zgarnąć nawet kilku fachowców, którzy mogliby napisać ustawy tak, żeby ich, kurwa, nie trzeba było momentalnie korygować kolejnymi? Genialny Strateg nie przewidział, że NAPRAWDĘ będzie rządzić i na szefa MSZ wrzuca kolesia, który albo wygaduje idiotyzmy, albo obraża wszystkich (łącznie z naszymi wschodnimi sąsiadami, którym zasugerował, że powinni się nauczyć polskiego)? Warto wspomnieć o niezwykle charyzmatycznej pani Premier, którą można by zastąpić lampą z broszkami na abażurze (i puścić głos z offu), a i tak nikt nie zauważyłby różnicy. Wisienką na torcie był fakt, że żeby PiS mógł poobsadzać Misiewiczami stanowiska kierownicze w Służbie Cywilnej, musieli najpierw podłubać przy niej śrubokrętami (bo Misiewicze nie mieli doświadczenia i nie spełniali wymagań). To jak to było z tym PiS-em w opozycji, który „długo szedł po władzę”?

Dzisiejsza opozycja może pokonać PiS w dokładnie ten sam sposób, w jaki PiS pokonał PO – robiąc skuteczną kampanię. Ośmieszanie opozycji (która ciężko pracuje na to, żeby „Legiony Szefernakera” miały czym ją ośmieszać) niewiele zmieni. Zadecyduje niechęć do PiS-u. Jeżeli przekroczy ona wartość krytyczną, to choćby PiS wydał trotyliard złotych na macherów od grzebania ludziom w głowach, wyborów nie wygra. Tak nawiasem mówiąc, stawianie tez „PiS na pewno wygra” tak długo przed wyborami, jest cokolwiek pocieszne. Choćby dlatego, że nawet jeżeli PiS przeczołga/ośmieszy dzisiejszą opozycję, to „za pięć dwunasta” może się pojawić kolejny Kukiz, który stanie się beneficjentem wkurwu na PiS, ośmieszoną opozycję i dzisiejszego Kukiza. Tym niemniej, jeżeli ktoś chce wierzyć w Genialnego Stratega z Żoliborza – to ja takiej osobie na drodze do szczęścia stać nie będę. Chciałbym jedynie przypomnieć, jak to jeden Wielkich Analityków, wieszczył, że Gajowy przegra, jeżeli przejedzie po pijanemu ciężarną, niepełnosprawną zakonnicę, przechodzącą przez przejście dla pieszych. Nie chciałbym być źle zrozumiany, ja bym się naprawdę ucieszył, gdybyśmy mieli sensowną opozycję (która będzie punktowała władzę za błędne/szkodliwe decyzje). Chodzi mi jedynie o to, że „chujowatość” opozycji nie oznacza, że PiS będzie nam niemiłościwie rządzić ad mortem defecatum.

Źródła:

Ponieważ źródeł specjalnie nie trza dzisiaj, wrzucam jednego pluszaka władzy, który się zbyt szybko wychylił z „przekazem dnia”. Kronikarski obowiązek każe mi wspomnieć o tym, że za tego tweeta dostałem bana od redaktora Makowskiego :)

https://twitter.com/PiknikNSG/status/783244870261567489