piątek, 29 września 2023

Hejterski Przegląd Cykliczny #92

Tym razem zaczniemy od tematu bardzo ważnego, który to temat przeszedł u nas praktycznie bez echa. Otóż, w obozie władzy doszło ostatnio do konfliktu na linii Ministerstwo Zdrowia – Ministerstwo Czarnka. Jaki był powód tego konfliktu? Ano to, że od czerwca można za darmo szczepić dzieciaki 12 i 13-letnie przeciwko HPV. Założenie było takie, że ministerstwo Czarnka (no przecież nie użyję oficjalnej nazwy, bo to by był kiepski żart) miało ogarnąć jakąś akcję promocyjną w szkołach. Czemu więc nie ogarniają? Bo zawiaduje nimi religijny fundamentalista, który uważa, że promowanie tych szczepień mogłoby zaszkodzić dzieciaczkom (bo wiecie, ten wirus się przenosi drogą płciową i takie zaszczepione dzieciaczki mogłyby sobie pomyśleć nie wiadomo co). Rzecz jasna, ujął to tak, że wybory idą, a oni nie chcą się narażać na krytykę „ideologicznych przeciwników”. Zupełnym przypadkiem argumenty „ideologicznych przeciwników”, o których wspomniał Czarnek, są wprost idealnie zbieżne z jego własnymi poglądami. Znamienne jest to, że dla prawicy, która wszędzie widzi jakieś szkodliwe (w jej mniemaniu) ideologie, ich własna ideologia jest ważniejsza od ludzkiego życia.


Zjednoczona Prawica od dłuższego czasu bezskutecznie poszukuje politycznego złota. Partia Kaczyńskiego grzeje więc niemiłosiernie każdy możliwy temat (był już papież, jedzenie robaków, referendum, Lampedusa, „oddanie połowy Polski”/etc.). Teraz zaś na tapecie jest film Agnieszki Holland pt. „Zielona Granica”. Zjednoczonej Prawicy tak bardzo się śpieszyło z hejtowaniem filmu, że nie poczekali nawet do momentu, w którym film można było obejrzeć (i wymiotowali na ten film po obejrzeniu trailera). Przyznam się wam szczerze, że filmu nie widziałem jeszcze, ale prawica robi wszystko, żeby mnie zachęcić do jego obejrzenia. Nawiasem mówiąc, niespecjalnie mnie zdziwiło to wzmożenie prawicowe. Prawda jest bowiem taka, że nie po to się wprowadzało stany wyjątkowe i nie wpuszczało dziennikarzy (poza rządowymi) na te tereny, żeby potem ktoś ludziom pokazywał, co się tam działo. Jeżeli ktoś o prawicowych poglądach chciałby się w tym miejscu wzmożyć, to ja zagrywam kartę „chłopski rozum”: gdyby wszystko na granicy odbywało się zgodnie z obowiązującym prawem, to nikt nie wykopywałby stamtąd dziennikarzy, bo nie byłoby ryzyka, że opowiedzą o czymś, o czym suweren (zdaniem władzy) nie powinien wiedzieć. W pewnym momencie władza uznała, że przed filmem powinno się puszczać „specjalny spot”. Sekundę po tym pojawiły się komentarze, w których stało, że może od razu „Polską Kronikę Filmową” powinni przed tym filmem puszczać. Żeby nie przedłużać: prawica po raz kolejny wypromowała film. 

Skoro zaś już jesteśmy przy temacie „Zielonej Granicy”, to dzisiaj (tj. w środę) Robert Bąkiewicz zapowiedział, że pozwie Holland i Stuhra za jeden z dialogów w filmie dlatego, że w jego opinii brzydko się tam na temat jego marszu wypowiadali (gdyby tylko równie energicznie reagował na celtyki na tych marszach, być może nikt by nie opowiadał o tym, co tam widział). Tak, dobrze przeczytaliście, Bąkiewicz chce pozwać kogoś za to, że nie podobał mu się fragment filmu. Jeżeli PiS dostanie do dyspozycji trzecią kadencję i uda mu się wreszcie „zreformować sądownictwo”, to tego rodzaju pozwy będą codziennością (tak samo, jak orzekanie po myśli władzy, bo przecież nie po to się to sądownictwo „reformuje”, żeby potem przegrywać procesy sądowe, prawda?).  Nawiasem mówiąc, tenże sam Bąkiewicz, który tak bardzo chce „dochodzić sprawiedliwości”, wytarł sobie cztery litery wyrokiem sądu po przegranej w trybie wyborczym. Tu gdzieś chyba jest ironia, ale nie jestem w stanie jej znaleźć.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Temat sądów i „Zielonej Granicy” jeszcze nie może zostać zamknięty, bo w ramach prawicowego wzmożenia, Zbigniew Ziobro zrobił to, co robił od zawsze, czyli powiedział o wiele słów za dużo i był łaskaw przyrównać Agnieszkę Holland do nazistowskich propagandystów (co prawda słowo „nazizm” nie padło, bo prawica nadal dzielnie gumkuje to pojęcie w debacie publicznej, ale odniesienie do III nie pozostawiało wątpliwości odnośnie tego, o co chodzi). Potem zaś zaczął się wzmagać jeszcze bardziej i robić sobie heheszki pt. „mieli mnie pozwać, a jednak nie pozwali”. Parę godzin później u tego samego Ziobry wystąpił incydent kałowy, bo sąd orzekł, że Ziobro nie może, wypowiadając się na temat Agnieszki Holland, rzucać porównaniami do zbrodniczych reżimów. Spora część naszych dzielnych mediów przedstawiła to tak, że  (uwaga, będzie capslock) SĄD ZABRONIŁ ZIOBRZE WYPOWIADAĆ SIĘ NA TEMAT FILMU HOLLAND! Przyznam szczerze, że wpędziło mnie to w iście Szekspirowskie rozterki. No bo z jednej strony, sąd nie zabronił mu się wypowiadać na temat filmu, ale z drugiej strony, jeżeli popatrzymy na to, co do tej pory mówił, to wychodzi na to, że chyba jednak zabronił. Nawiasem mówiąc, cieszy mnie to, że Ziobrze i jego kolesiom czasem zdarza się wypowiedzieć kilka słów za dużo na temat ludzi, którzy mają pieniądze na to, żeby ich pozywać.

Jakiś czas temu Episkopat wydał „wytyczne” w temacie tego, na kogo powinni głosować katolicy. Tl;dr: mają głosować na Zjednoczoną Prawicę. Wspominam o tym tylko i wyłącznie dlatego, że pomimo takiego, a nie innego stanowiska KEP, część polityków opozycyjnych zachowuje się tak, jak gdyby wcale nie widzieli takich deklaracji. Biorąc pod rozwagę to, że (w wymiarze politycznym) Kościół stara się działać na szkodę tych partii, można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z Syndromem Sztokholmskim. 

Jedną ze specjalnych umiejętności Zjednoczonej Prawicy jest umiejętność psucia dosłownie wszystkiego, czego się tylko dotkną. Dokładnie to stało się ze stosunkami Polska – Ukraina, które to stosunki po lutym 2022 były bardzo, ale to bardzo dobre (z przyczyn, które są na tyle oczywiste, że nie będę się o nich rozpisywał). Gdyby Zjednoczona Prawica działała w sposób sensowny, to praktycznie od razu po ataku Rosji na Ukrainę, jakaś grupa ekspertów by sobie siadła i wykoncypowała, jak to zrobić, żeby dało się jakoś ukraińskie zboże przewozić przez Polskę i żeby przypadkiem nie doszło do „zalania” polskiego rynku tym zbożem. Ponieważ Zjednoczona Prawica jest Zjednoczoną Prawicą, skończyło się to zalaniem polskiego rynku (spadkiem cen), embargiem i pogorszeniem stosunków z Ukrainą. Fanem Tuska nie byłem, nie jestem i nie będę, ale miał sporo racji, gdy mówił o tym, że zamiast ogarniać tego rodzaju tematy, wierchuszka Zjednoczonej Prawicy wolała sobie robić fotki.

To ochłodzenie stosunków ma również drugą przyczynę. Otóż (cytując Beatę Szydło) „wydaje się, że prezydent Zelenski fokusuje się na Niemcy”. Przyznam się wam szczerze, że ja się tym tematem średnio interesowałem, ale jak tak się na to wszystko popatrzy z punktu widzenia Ukrainy, to nietrudno zrozumieć to „fokusowanie się”. Po pierwsze, obecne polskie władze są całkowicie nieobliczalne i nieprzewidywalne. Po drugie, z jednej strony partia Kaczyńskiego opowiada o tym, że Rosja jest zła, a z drugiej (pozwolę sobie sparafrazować Beatę Szydło) fokusuje się na skrajną prawicę w innych krajach, która to skrajna prawica jest proPutinowska. Po trzecie, obecne władze naszego kraju są skonfliktowane praktycznie ze wszystkimi innymi krajami. Po czwarte (trochę się to przeplata z punktem pierwszym), ciężko planować długofalową współpracę ze środowiskiem, które jest zarządzane przez typa zupełnie odklejonego od rzeczywistości. Nieśmiało przypominam, że Kaczyński w trakcie wizyty w Ukrainie (nie konsultując tego z nikim) nagle wypalił, że on to widzi tak, że potrzebna jest misja pokojowa NATO. Po piąte, władze Ukrainy na pewno miały w pamięci to, jak bardzo mocno partia Kaczyńskiego kibicowała Donaldowi Trumpowi w trakcie wyborów w 2020. Po szóste, Ukraińcom na pewno nie umyka to, że PiS jest skonfliktowany z Unią Europejską (i powiela rosyjskie narracje antyunijne). I tak bym sobie mógł dalej wyliczać. Tl;dr: dziwnym nie jest, że Ukraina woli swoją przyszłość wiązać z bardziej stabilnymi „ośrodkami władzy”.

Rządowy agitprop przez te 8 last stosował całą masę różnych technik perswazyjnych i od groma sztuczek, które miały za zadanie odpowiednio „ustawić” odbiorców. Przykładowo: ktoś krytykuje polityków Zjednoczonej Prawicy? Nie! Tak naprawdę to on krytykuje Polskę! Politycy opozycji rozmawiają o sytuacji w naszym kraju z partnerami w UE? Nie! Tak naprawdę to oni SZKALUJĄ POLSKĘ! W tym miejscu pora na ciekawostkę historyczną. Swego czasu, podobną technikę stosował Iosif Wissarionowicz Dżugaszwil. Otóż, w czasie, w którym jeszcze dało się go krytykować i nie ryzykowało się łagrem (tzn. ryzykowało się, ale się o tym nie wiedziało), ten przemiły jegomość krytykę przeformułowywał tak, że wychodziło na to, że to nie jego krytykują, ale Lenina (a na to przyzwolenia nie było, oj nie było), no ale to dygresja tylko. O ile mnie pamięć nie myli, kiedyś się politycy Zjednoczonej Prawicy oburzali na to, że ktoś miał czelność powiedzieć „rząd PiSu”, a nie „polski rząd”. Czasami te techniki były naprawdę zabawne. Kilka razy (niestety nie porobiłem sobie zapasów linkowych i teraz tego nie mogę wykopać) zdarzyło mi się natrafić na łamiące artykuły z równie łamiącymi tytułami, w których opozycji stawiano zarzut taki, że opozycja chce rządzić w Polsce (przejąć władzę/etc.). Innymi słowy, chodziło o wdrukowanie ludziom w głowy tego, że „normą” są rządy PiSu, a cała reszta to jakieś odstępstwa od tej normy. Czemu o tym wspominam? Myślałem, że nie zapytacie. Otóż, w kontekście pogarszających się relacji na linii Polska – Ukraina jedna z rządowych mediaworkerek napisała na Eloneksie (niegdysiejszy Ćwiter), że w Brukseli się nieoficjalnie mówi (czytaj: ktoś z PiSu sobie wymyślił), że Niemcy i Francja obiecały Ukrainie szybki akces do UE, jeżeli ta pomoże w (werble) „obaleniu obecnego polskiego rządu”. Abstrahując od tego, że od takich narracji wieje onucą, warto zwrócić uwagę na to, jakiego języka użyła Dominika Cosic do opisu zbliżających się wyborów. Bo wiecie, dla nas to są po prostu wybory (niezbyt uczciwe, tym niemniej), a dla niej to może być próba obalenia obecnego polskiego rządu.

Za każdym razem, gdy PiS zaczyna się wzmagać w poszukiwaniu „politycznego złota”, równolegle puszczane są do dziennikarzy bzdury na temat tego, że „PiS ma wewnętrzne badania, z których wynika, że ten, czy inny temat da im 2-3% więcej głosów”. Czasem nie podaje się szczegółów „procentowych”, tylko pojawiają się wzmianki, że „od tego PiSowi wzrośnie”. Dziennikarzom, którzy o tym piszą (i komentariuszom, którzy się na to łapią) umyka ten drobny szczegół, że gdyby to była prawda, to PiS (biorąc pod rozwagę ile tematów już zostało „przepalonych”) miałby już gdzieś tak z 60% poparcia. W tym miejscu pozwolę sobie na kilka śmiałych pytań. Być może nie ma żadnych wewnętrznych sondaży? Być może politycy PiSu celowo wprowadzają w błąd dziennikarzy (po to, żeby ci to „podali dalej” i wprowadzali w błąd opinię publiczną)? Być może, ach być może, chodzi po prostu o próbę skonfliktowania wewnętrznie elektoratu opozycyjnego? No bo wiecie, skoro Kaczyński (Genialny Strateg, specjalista ds. szachów 5D) wszystko to przewidział i przekalkulował, to znaczy, że tego, czy tamtego nie wolno robić, bo od tego PiSowi wzrośnie, prawda, bo „nie czas to i nie miejsce”. I absolutne zero refleksji się pojawia w temacie tego, że liczba tych wewnętrznych sondaży jest podejrzanie duża, a te „zewnętrzne” się z tamtymi nie pokrywają.

Zupełnie bez związku ze zbliżającymi się wyborami (a przepraszam, ze zbliżającą się próbą obalenia obecnego polskiego rządu), obniżone zostały ceny paliwa. Jest to o tyle zabawne, że Daniel Obajtek pod koniec 2022 roku opowiadał na ćwitrze, że nie można „zbytnio ingerować w wolny rynek” i „sztucznie obniżać” cen paliw, bo może się to skończyć „katastrofą paliwową” tak, jak u Węgrów.


Źródło:

https://tvn24.pl/polska/hpv-szczepienia-dla-dzieci-w-wieku-12-i-13-lat-ministerstwo-edukacji-i-nauki-odmawia-promocji-szczepien-donosi-dgp-7352369

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9300962,ministerstwo-zdrowia-kupuje-szczepionki-na-hpv-mein-odmawia-promocji.html

https://www.wprost.pl/kraj/11401270/decyzja-mswia-ws-zielonej-granicy-przed-filmem-bedzie-wyswietlany-specjalny-spot.html

https://film.interia.pl/wiadomosci/news-robert-bakiewicz-idzie-do-sadu-chodzi-o-slowa-macieja-stuhra,nId,7052869

https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-parlamentarne-2023/news-bakiewicz-przegral-proces-nie-zamierza-wykonac-wyroku-sadu,nId,7041037

https://twitter.com/PatrykSlowik/status/1706641134460502426

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2023-09-21/episkopat-z-wytycznymi-przed-wyborami-tak-powinien-glosowac-katolik/?ref=slider

https://www.pap.pl/aktualnosci/beata-szydlo-wydaje-sie-ze-prezydent-zelenski-fokusuje-sie-na-niemcy-ogromny-blad

https://www.money.pl/gospodarka/te-prawa-musza-byc-rozne-tusk-o-swiadczeniach-dla-ukraincow-w-polsce-6945244034554688a.html

https://twitter.com/dominikacosic/status/1706286112208011607

https://twitter.com/synczeslawa/status/1705195262992400546

https://www.money.pl/gospodarka/polacy-rozszyfrowali-obnizki-na-stacjach-paliw-korzystaja-poki-moga-6945474020162304a.html

https://twitter.com/TygodnikNIE/status/1707277676132675825

czwartek, 21 września 2023

Hejterski Przegląd Cykliczny #91

Jakiś czas temu KO zaliczyła wpadkę, wypuszczając w internety generator memów, który momentalnie został użyty, że tak to ujmę „niezgodnie z przeznaczeniem” (został strollowany). Jeżeli mam być szczery, to ciekaw jestem, jak to możliwe, że ktoś się zdecydował na coś takiego. Bo to nie jest tak, że to jest w moim wykonaniu mądrość post factum. Niepisaną zasadą układania przekazu (haseł/etc.) jest to, żeby nie były zbyt proste do przerobienia. Rzecz jasna, nie da się przekazu całkowicie zabezpieczyć przed przerabianiem, ale można się choć trochę postarać. Szczerze mówiąc, nie była to jakaś spektakularna wpadka i pewnie bym o niej nie wspomniał, gdyby nie to, że praktycznie zaraz potem PiS (którego influencerzy mieli bekę z platformerskiej wpadki) powiedział „myślicie, że to jest wpadka? To potrzymajcie nam piwo”.

Chodzi mi, rzecz jasna, o spot z Jarosławem Kaczyńskim, który został nakręcony tak nieudolnie, że był odpowiednikiem opublikowania w internecie zdjęcia, na którym ktoś trzyma białą kartkę. Co prawda, zrobienie mema jest łatwiejsze od zmontowania filmiku, ale mnogość „telefonów do Kaczyńskiego” pokazuje, że nie było to jakoś specjalnie trudne. I znowuż, PiS złamał tę samą zasadę, co PO wrzucając do internetów coś, co w praktyce było gotowym szablonem. Nawiasem mówiąc, o ile wcześniej PiS usiłował zreanimować (tzn. w sumie nadal to robi) narracje i kampanię z 2015, to spot z telefonem był jeszcze bardziej spektakularnym zastosowaniem nekromancji. W 2007 roku Platforma Obywatelska przywaliła w Prawo i Sprawiedliwość spotem, którego najistotniejszym elementem był „telefon do prezydenta” (link w Źródłach będzie). Jestem się w stanie założyć o wiele, że ten spot powstał tylko i wyłącznie dlatego, że chciał tego Jarosław Kaczyński. Potencjał memiczny tego spotu przykrył bowiem taką drobnostkę, jak to, że „kanclerz Niemiec” nie zadzwonił ani do Morawieckiego, ani do Dudy, tylko do Jarosława Kaczyńskiego. No ale to tylko dygresja.

Skoro zaś już jesteśmy przy wpadkach kampanijnych, to warto się pochylić nad jedną z najbardziej spektakularnych kampanijnych wpadek. O którą wpadkę chodzi? O tą, która nazywa się Sławomir Mentzen. W telegraficznym skrócie: kampania wyborcza przerosła Mentzena i teraz sprowadza się do tego, że uśmiechnięty pan z Tik Toka porusza się ruchem jednostajnie przyśpieszonym od jednej wpadki do drugiej. Zaczęło się od słynnego wywiadu, w którym poruszony został temat „100 Mentzena” (czy jak tam się to nazywało), z którego wywiadu mogliśmy się dowiedzieć, że wyżej wymieniony tak właściwie to nie pamięta o co chodzi, ale to nie on układał te ustawy i w sumie to ich już nie ma, bo mu zginęły (a poza tym hosting wygasł!). A potem było już tylko gorzej. Do pewnego momentu Mentzena chroniły wysokie słupki sondażowe (którymi konfa się chwaliła na prawo i prawo), na wszelkie słowa krytyki można było bowiem odpowiadać, że może i komuś się tam nie podobają wypowiedzi Pana Sławka, ale elektoratowi konfy najwyraźniej się podoba, a przecież to jest najważniejsze. Później zaś słupki zaczęły spadać (skończyło się gadanie o „stabilnym dwucyfrowym poparciu”) i atmosfera się zaczęła robić nerwowa. Jednym z ostatnich dokonań uśmiechniętego Pana z Tik Toka było to, że (używając prawicowego języka) został „mocno zmasakrowany” przez Petru na swoim własnym wiecu. Ponieważ Mentzen nie był przygotowany do jakiejkolwiek dyskusji, próbował „zaorać” Petru cytatami z filmu „Chłopaki nie płaczą” (za co został zjechany na eloneksie przez część własnego elektoratu). Tak sobie myślę, że o wiele bardziej na miejscu byłyby cytaty z „Psów”, ale mogę się mylić.

Motto konfy w ostatnich tygodniach powinno brzmieć „jak nie idzie, to nie idzie”. Jakiś czas temu konfa pozwała w trybie wyborczym Magdę Biejat za to, że w odniesieniu do tej partii użyła określenia „brunatna siła”. Ponieważ Biejat (tzn. pewnie reprezentujący ją prawnicy, ale to akurat didaskalia) przyszła do sądu z „paragonami” (tzn. z całym naręczem cytatów z konfiarskich tuzów), sąd uznał, że Biejat miała prawo do użycia takiego, a nie innego określenia. Zastanawiałem się nad tym, czy konfa się będzie odwoływać od wyroku (co jest w sumie standardem w takich sytuacjach), a potem na eloneksa wpadła wiadomość, że wyrok się uprawomocnił, bo pełnomocnik konfy zawalił przy dostarczaniu zażalenia i termin przepadł. Gwoli ścisłości, mógłbym to spróbować jakoś zweryfikować (i popytać znajomych lewaków), ale ponieważ mowa tu o partii, która najczęściej posługuje się „chłopskim rozumem”, to ja też wolałem ten chłopski rozum zastosować. A ten chłopski rozum mi podpowiada, że skoro się nie odwoływali, to znaczy, że ktoś coś zawalił, amen.  


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!


https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Jedna z moich ulubionych sondażowni przeprowadziła ostatnimi czasy sondaż, w trakcie którego badano to, czy Polacy będą chcieli brać udział w wyrobie referendopodobnym, który nam władza zaserwuje 15 października. Z sondażu wynikło, że w referendum chce wziąć udział mniej więcej połowa osób, które deklarują, że wezmą udział w wyborach. Tak, ja wiem, że PiS ma wynik referendum w wielkim poważaniu i że chodzi tylko i wyłącznie o próbę „podbicia” sobie frekwencji, ale przyznam szczerze, że taki wynik sondażu mnie cieszy.

Skoro zaś jesteśmy przy temacie sondażowni, to CBOS ostatnio wjechał cały na biało ze swoimi słupkami. Nie będę ich tu cytował (no bo szanujmy się) i pochylę się jedynie nad spektakularną frekwencją, którą „wysondażował” CBOS. Otóż „z badań” im wyszło,o że wyniesie ona 83%. Całe szczęście, że do wyborów nie zostało już dużo czasu, bo jeszcze kilka sondaży i CBOS mógłby dobić do 100%  Aczkolwiek, biorąc pod rozwagę to, jak długo CBOS przeprowadza sondaż (ogarnięcie ostatniego zajęło im 10 dni), mogliby się nie wyrobić przed wyborami.  

 
Od momentu, w którym medialnie rozkręciła się afera wizowa, PiS (razem ze swoimi mediami) w trybie 24/7 stara się przekonywać wszystkich dookoła, że nie było żadnej afery i że afery to były za PO. W momencie, w którym piszę ten kawałek, Ziobro się odgraża, że on opowie o tym, jak to wyglądało za czasów Platformy Obywatelskiej (jakie były wtedy prowadzone śledztwa/etc.). Nie mam pojęcia, co on tam wywlecze, ale prawda jest taka, że choćby tam były jakieś straszne rzeczy, to prawie całe internety są zarzucone danymi dotyczącymi przyznawania wiz i nie jest możliwe, żeby to, co działo się wcześniej, miało większą skalę niż to, co działo się za czasów PiS. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że my tak naprawdę nie wiemy o jakich liczbach wiz mówimy, bo z jednej strony mamy narracje o 250 tysiącach, a z drugiej o tym, że to było kilkaset wiz. Obie są równie mało prawdopodobne. Gdyby to było ćwierć miliona lewych wiz, to już dawno by się sprawa rypła. Z drugiej zaś strony, gdyby to było kilkaset wiz, to Zjednoczona Prawica już dawno by się pochwaliła „walką z korupcją”. 

Jeden z moich ulubionych polityków, Janusz Kowalski, jest specjalistą ds. ochrony Polski przed wyimaginowanymi zagrożeniami. Nikogo więc nie powinno dziwić, że tematyka (nieistniejących) zagrożeń zaczęła się pojawiać w trakcie kampanii, którą Kowalski prowadzi. W zeszłym tygodniu Janusz opowiadał o tym, że jak już Zjednoczona Prawica wygra, to wprowadzi ustawę, która ma chronić język polski. Przed czym? Tym razem poszło o feminatywy. Mógłbym w tym miejscu pożartować sobie na temat tego, że po wprowadzeniu tej ustawy antyfeminatywowej, będziemy mogli przeczytać, że Edward Szydło jest mężem byłego Premiera RP, ale trochę mi się nie chce. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, że największym zagrożeniem dla języka polskiego jest prawicowa interpunkcja, pisownia i stylistyka. Ciekaw jestem, jak zareagowałby Janusz Kowalski, gdyby ktoś z opozycji zapowiedział wprowadzenie ustawy mającej na celu ochronę języka polskiego przed tym zagrożeniem. |

Jestem tak stary, że pamiętam artykuły i komentarze, w których tłumaczono nam, że start Romana w tym samym okręgu, w którym startuje Jarosław Kaczyński to genialne posunięcie, bo obaj panowie mają porachunki do wyrównania i Roman będzie wyprowadzał z równowagi Jarosława. Od tamtej pory to „wyprowadzanie z równowagi” wyglądało tak, że Roman napisał już tonę wpisów na Eloneksie, w których to wpisach zwraca się do „Jarka”. Póki co, nie przyniosło to żadnego efektu, ale być może stało się tak dlatego, że Jarosław nie ma konta na portalu u Elona.

Parę dni temu, w ramach kampanii wyborczej PiS wrzucił do spotu odtajniony kawałek dokumentu, przy pomocy którego usiłowali tłumaczyć, że zły Donald Tusk oddałby Rosji pół Polski, gdyby nas ta Rosja zaatakowała. Po pierwsze, nie ma drugiej (poza konfą) partii, która tak bardzo gardziłaby swoimi wyborcami (nie oszukujmy się, używając w tym przypadku takiej, a nie innej retoryki PiS traktuje swoich wyborców jak idiotów). Po drugie, niech ktoś wytłumaczy Błaszczakowi, że obrona kraju w trakcie wojny to nie jest granie w Starcrafta, gdzie (grając w kampanię) dało się przeciwnika zatrzymać w miejscu, jeżeli tylko zbudowało się w tym miejscu odpowiednio dużo bunkrów/wieżyczek i dorzuciło się do tego odpowiednią liczbę jednostek. Po trzecie, to jest działanie, o którym wspominałem w swoich Głośnych Tekstach. Chodzi, rzecz jasna, o ujawnianie kawałków dokumentów z pełną świadomością tego, że oponent nie jest się w stanie przed tym w żaden sposób obronić. No bo co niby ma zrobić Tusk? Powiedzieć „ej, no skoro tak krytycznie podchodzicie do tego planu, to może pokażcie te, które sami teraz ogarnęliście?”. Toć przecież zaraz by machina propagandowa zaczęła tłumaczyć, że Tusk to zdrajca, bo domaga się ujawnienia tajemnicy państwowej, a przecież Rosja tylko czeka na takie informacje. Po czwarte, używanie takich metod świadczy o tym, że PiS stawia wszystko na jedną kartę. No bo prawda jest taka, że ci ludzie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ktoś może użyć tych samych metod przeciwko nim (przy założeniu, że uda się ich odspawać od władzy) i raczej nie wyjdą na tym dobrze.

Krzysztof Brejza wrzucił do internetów zdjęcia dokonań komendanta Szymczyka, który w zeszłym roku postanowił odświeżyć wnętrze komendy przy pomocy granatnika. Generalnie (a raczej komendancko) rzecz biorąc, bagieciarnia z tej komendy miała ogromne szczęście, że nikt wtedy nie zginął. Poza tym każdy, kto zobaczył te zdjęcia, mógł się przekonać o tym, że absolutnie wręcz niemożliwe było to, żeby komendant pomylił ten granatnik z czymkolwiek innym (aczkolwiek dobrze by było, gdyby jego koledzy z komendy skontrolowali mieszkanie komendanta i sprawdzili, czy nie podpiął sobie granatników do kina domowego). Nie było również możliwe to, żeby sobie ta rura sama wystrzeliła. Wniosek z tego płynie taki, że jeżeli Zjednoczona Prawica powie Szymczykowi, że ten ma zacząć skakać, to Szymczyk zapyta jedynie o to, „jak wysoko”.  

 

Źródła:

https://wiadomosci.wp.pl/po-stworzyla-generator-memow-wkrotce-go-usunela-6938877385812576a

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,30180749,spot-pis-z-kaczynskim-o-co-w-nim-chodzi-nie-merkel-nie-kazala.html

https://www.youtube.com/watch?v=f0-UbgCaP1k

https://twitter.com/PiknikNSG/status/1701158638151196685

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,143907,30195585,petru-wyszedl-na-scene-na-wiecu-mentzena-czekal-cale-zycie.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30162958,polityk-konfederacji-pozwal-poslanke-lewicy-w-trybie-wyborczym.html

https://twitter.com/GrzegorzKepka/status/1701174116844281859

https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wybory-parlamentarne-2023/news-sondaz-polacy-podzieleni-ws-pazdziernikowego-referendum,nId,7019161#crp_state=1

https://wyborcza.pl/7,75398,30194490,nowy-sondaz-cbos-ko-z-dwukrotnie-mniejszym-poparciem-niz-pis.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30190601,janusz-kowalski-chce-chronic-jezyk-polski-przed-feminatywami.html

https://natemat.pl/511117,blaszczak-odtajnil-dokument-zeby-uderzyc-w-po-szok-u-bylych-wojskowych

https://tvn24.pl/polska/eksplozja-granatnika-w-komendzie-glownej-policji-senator-krzysztof-brejza-pokazal-zdjecia-wykonane-tuz-po-wybuchu-7348590

poniedziałek, 11 września 2023

Hejterski Przegląd Cykliczny #90

Joanna Senyszyn chciała kandydować do Senatu w okręgu 45. Zupełnym przypadkiem, w tym samym okręgu w ramach paktu senackiego startuje Magda Biejat. Główna zainteresowana opowiadała o tym, że ona wcale nie chce startować przeciwko paktowi senackiemu. Gdy zacząłem zastanawiać się nad tym, czy Senyszyn nie zacznie opowiadać o tym, że tak właściwie to pakt senacki wystawił kandydatkę przeciwko niej, okazało się, że moje rozważania są bezprzedmiotowe, bo Senyszyn nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów.


PiS zaczął opowiadać o „konkretach”. Jednym z takich konkretów była wzmianka o tym, że na osiedlach z wielkiej płyty brakuje miejsc parkingowych. Gdy zaczęto (dość przytomnie) zauważać, że w sumie to nie bardzo jest gdzie te parkingi stawiać (no chyba, że się chce wyasfaltować zieleń, która znajduje się na osiedlach), jedna z PiSowskich twarzy w social mediach (Paweł Rybicki) zaczęła tłumaczyć, że przecież istnieje coś takiego, jak parkingi podziemne. I wszystko fajnie, ale temu geniuszowi (w sumie pomysł nie był jego, on to jedynie rozpowszechnia) umknął taki szczegół, jak to, że żeby parkingi podziemne, wykopywane pod już istniejącymi osiedlami były bezpieczne, musiałyby być, eufemizując, cholernie drogie. Z chęcią obejrzałbym rozmowę jakiegoś PiSowca z kandydatem opozycji mieszkającym na osiedlu z wielkiej płyty, który to kandydat zadawałby kandydatowi PiSu pytania o to, ile będzie kosztować zrobienie takiego parkingu pod jego osiedlem. No bo przecież skoro to jest doskonale przemyślany program, to wszystko już policzone jest, prawda? (tylko że niezupełnie, bo jak wytknął jeden z dziennikarzy Interii, PiS na swoje „przyjazne osiedle” chce wydać mniej, niż na niezrealizowaną obietnicę termomodernizacji osiedli [kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że termomodernizacja ma być jednym z elementów „przyjaznego osiedla”]).


Jeszcze innym pomysłem był „dobry posiłek”. Chodziło, rzecz jasna, o posiłki w szpitalach. No i wszystko fajnie, bo pożywienie w szpitalach urąga Rozumowi i Godności Człowieka (i to od dawna). Tyle, że PiSowi zdaje się umykać ten drobny szczegół, że to nie jest tak, że to pożywienie w szpitalach jest złe, bo zły personel szpitala wydaje pieniądze przeznaczone na to pożywienia na koks (względnie: inwestuje je w kryptowaluty). Ochrona Zdrowia jest chronicznie niedofinansowana i jednym z efektów tegoż niedofinansowana jest właśnie takie, a nie inne żarcie. Jeżeli ktoś będzie chciał „poprawić posiłki” bez równoległego dofinansowania OZ, to skończy się to tak, że przeciętny obywatel (od pewnego czasu używanie określenia „statystyczny Kowalski” jest cokolwiek problematyczne) będzie co prawda czekał kilka miesięcy dłużej na jakiś zabieg/operację, ale jak się już doczeka, to przynajmniej będzie mógł sobie pojeść w szpitalu.  


KO ostatnio zarzuciło spotem poruszającym problematykę migracji. Spot był równie subtelny, co Rewolucja Październikowa. Ja się tam co prawda nie znam, bo ze mnie prosty bloger, ale wydaje mi się, że te narracje dotyczące migracji można by było „poprowadzić” tak, żeby nie były fear-mongeringiem. Można, na ten przykład, skupiać się na szpagacie Zjednoczonej Prawicy. Jestem tak stary, że pamiętam, jak to w 2015 roku prawica opowiadała Polakom, że ci ludzie, co to mieliśmy ich przyjąć kilka tysięcy (w porywach do kilkunastu), to nie są żadni uchodźcy, tylko (przedcapslockowe werble): MIGRANCI EKONOMICZNI. Teraz zaś okazuje się, że migranci dzielą się na tych dobrych (ekonomicznych, którzy chcą do Europy przybyć „do pracy”) i tych złych, którzy (cytuję z pamięci) „przybywają w sposób nielegalny”. Po co przybywają ci „źli”? Tego nie wiadomo, bo tego nie obejmują przekazy dnia. Nie zrozumcie mnie źle, ja uważam, że człowiek to człowiek (dla polityków Zjednoczonej Prawicy decydujący jest najprawdopodobniej kolor skóry). Niemniej jednak znajduję absurdalnym (tzn. prawicowym) to, że w 2015 migranci ekonomiczni byli źli, a teraz są dobrzy (a szczególnie ci, którzy zapłacą 5 koła baksów łapówki). Równie absurdalne jest to, że w 2015 (i później, w kontekście wydarzeń na granicy Polsko-Białoruskiej) straszono tym, że „nie wiadomo, co to za ludzie są” (ale wiadomo, że migranci ekonomiczni) i że nie da się tego zweryfikować, ale w przypadku osób, które starają się o wizy pracownicze, ten problem nie istnieje.


W zeszłym tygodniu wylądował sondaż Kantaru, który wywołał incydent kałowy wśród części komentariatu (co zrozumiałe, prawicowy komentariat się cieszył). Okazało się bowiem, że Zjednoczony PiS (przprszm, musiałem) zaliczył w nim skok poparcia o 6 punktów procentowych. Komentariatowi nie chciało się przyjrzeć innym danym z tego sondażu. O które dane chodzi? O te, w których stoi ile osób odpowiedziało na pytanie o preferencje partyjne. W najnowszym sondażu Kantaru na 1000 zapytanych odpowiedzi udzieliło 732 respondentów. Innymi słowy, wyszła im 73% frekwencja (i 7% niezdecydowanych). Dla porównania w czerwcu 2023 było to (po przeliczeniu na %) 63.5% i 9% niezdecydowanych. W marcu 2023 – 66,6% i 14% niezdecydowanych, a w lutym 67% i 12% niezdecydowanych. Pamiętam, jak przy okazji wakacyjnych spadków konfiarzy pewien właściciel sondażowni opowiadał o tym, że ten sondażowy spadek to może być tzw. „outlier”. Czekałem na jego wypowiedzi, dotyczące tego konkretnego sondażu, bo mamy w nim zarówno skok frekwencji jak i spadek (i to spory) odsetka niezdecydowanych. Mnie to wygląda na jakiegoś „outliera”, ale nie jestem szefem sondażowni, więc się nie znam. Nawiasem mówiąc, nie twierdzę, że Kantar „skręcił” sondaż. Mogli zrobić wszystko poprawnie i uzyskać takie, a nie inne dane.

 
UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Na swoim spędzie Prezes opowiadał o tym (co potem było powtarzane przez polityków jego formacji w programach publicystycznych), że z tymi sądami to jest skandal, że one „nie podlegają kontroli społecznej”. O ile brak reakcji krytycznej na jego własnym spędzie mnie nie dziwi (bo przecież nie po to nie pozwala się zadawać prezesowi pytań), to już brak reakcji w programach publicystycznych (zarówno ze strony prowadzących, jak i współuczestników) mnie cokolwiek (eufemizujac) irytuje. Prawda jest bowiem taka, że już teraz wiemy, czym się skończyło „objęcie kontroli społecznej” nad prokuraturą. Idealnym przykładem będzie sytuacja związana z jednym z bliskich współpracowników Ziobry. Otóż w 2019 potrącił kobietę na pasach (potrącił ze skutkiem śmiertelnym). Co ciekawe, nawet na TVP Info dopisali, że prokuratura nadzoruje śledztwo, dorzucili konkretny artykuł i paragraf (art. 177 par 2) i dodali, że sprawcy wypadku grozi od 6 miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Pointa jest rzecz jasna taka, że do grudnia 2022 (kiedy o sprawie napisało Oko Press) sprawcy nie postawiono zarzutów, a prokuratura zajmowała się głównie szukaniem nowych biegłych. Podsumowując, gdy prezes i jego akolici opowiadają o potrzebie wprowadzenia „kontroli społecznej” nad czymkolwiek, to mają na myśli całkowite przejęcie kontroli nad tym czymś. Wydaje mi się, że kampania wyborcza jest odpowiednim czasem do przypominania takich oczywistości.


Również na tym samym spędzie prezes (jak to on ma w zwyczaju) przywalił srogim bon motem. Prezes poruszył bowiem kwestię opieki zdrowotnej nad kobietami w ciąży. Dobra, żartowałem. Tak naprawdę, to prezes po prostu chciał sobie popełnić (kolejną w swej karierze) zygotariańską tyradę. Tyle, że w trakcie jej popełniania, przypomniał sobie o kobietach i wyszło tak, jak wyszło. Przyznam szczerze, że po tym, jak mnie trafiła ta wypowiedź po raz pierwszy, pomyślałem sobie, że zaraz się pewnie zacznie lament, że „wyrwane z kontekstu” i postanowiłem sobie ten „kontekst” znaleźć. A potem się okazało, że, owszem, można powiedzieć, że ta wypowiedź została „wyrwana z kontekstu”, tylko, że razem z tym kontekstem brzmi to jeszcze gorzej. Bo (tak jak napisałem wcześniej) wygląda to tak, że prezes sobie to zdanie o kobietach (które „też mają pełne prawo do życia”) tam dopisał na siłę i dlatego brzmiało to tak, a nie inaczej.


Na swojej konwencji Lewica ogłosiła szokujący postulat. Otóż okazuje się, że zdaniem lewicy ludziom powinno się płacić za wykonywaną pracę, ale to nie wszystko! Roszczeniowa lewica chce, żeby pracodawca ponosił finansowe konsekwencje spóźnionej wypłaty. Jako osoba, która kiedyś otrzymała wypłatę z niemalże miesięcznym opóźnieniem muszę przyznać, że zupełnie nie wiem, o co chodzi tym lewakom.

 

Ostatnia kwestia, którą tu poruszę, nie jest co prawda związana bezpośrednio z partią polityczną, ale zbliżające się wybory będą (między innymi) dotyczyły podejścia do takich kwestii. Wiele razy już zdarzyło mi się napisać o tym, że partia (absolutnie wszystko) traktuje jako problem natury wizerunkowej. Tak było w przypadku ostatniej omyłki prezesa, któremu netto pomyliło się z brutto (przyznam, że też czasami muszę się przez moment zastanowić and tym które białe jest białe, ale mnie wolno, bo to nie ja chciałem być emerytowanym zbawcą narodu i to nie ja ręcznie steruję praktycznie całym państwem). Tak też było w przypadku jednej z telewizyjnych „twarzy” Zjednoczonej Prawicy. Parę dni temu na Onecie pojawił się artykuł, w którym opisano to, że Adamczyk brutalnie pobił swoją partnerkę (pobił ją dlatego, że ta nie chciała się już z nim spotykać). Partyjna machina propagandowa momentalnie rzuciła się do obrony Adamczyka. Ci sami ludzie, którzy swego czasu informowali na temat problemów z prawem, które miał syn Adama Bodnara, nagle zaczęli opowiadać o tym, że wspominanie przeszłości Adamczyka to skandal, bo to przecież jego życie prywatne. Znamienne było to, że do obrony Adamczyka rzucił się jeden (być może więcej, ale tego jednego widziałem) z sędziów PiSowskich, który tłumaczył, że tak właściwie to sąd wcale nie uznał, że Adamczyk był winny. Ja się staram pisać w dość wyważony sposób, ale jestem przekonany o tym, że jeżeli PiSowi udałoby się „objąć kontrolą społeczną” sądy, to tego rodzaju sprawy (gdyby sprawcą był „swój”) kończyłyby się po prostu uniewinnieniem (a i to przy założeniu, że „objęta kontrolą społeczną” prokuratura w ogóle by taki temat ruszyła). Jeżeli ktoś chciałby mi w tym momencie odpowiedzieć, że „nie no, do tego by się nie posunęli”, to ja takiej osobie odpowiem: a co by ich powstrzymało? Oni już pokazali, że są w stanie przeczekać dowolnie liczne protesty (a jak trzeba, to jeszcze poszczują na protestujących nafuranych karków z policji).  



Źródła:

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30167807,chcieli-walczyc-o-senat-polegli-na-etapie-zbierania-podpisow.html

https://twitter.com/Rybitzky/status/1698594888588095876?

https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-parlamentarne-2023/news-pis-powtarza-niespelniona-obietnice-sprzed-czterech-lat-mini,nId,7013068

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu/koalicja-obywatelska-przed-zjednoczona-prawica-najnowszy-sondaz-partyjny-dla-faktow-tvn-i-tvn24-7163826

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu/poparcie-dla-zjednoczonej-prawicy-wzroslo-najnowszy-sondaz-dla-faktow-tvn-i-tvn24-ra1139917-6851227

https://fakty.tvn24.pl/fakty-po-poludniu/koalicja-obywatelska-przed-pis-najnowszy-sondaz-partyjny-dla-faktow-tvn-i-tvn24-ra1135780-6782468

https://www.rp.pl/wybory/art39065901-nowy-sondaz-kantar-prawo-i-sprawiedliwosc-mocno-zyskalo-przez-wakacje-znow-jest-przed-koalicja-obywatelska

https://oko.press/zbigniew-ziobro-artur-dziadosz-smiertelnie-potracil-na-pasach

https://www.tvp.info/46293970/zastepca-dyrektora-generalnego-sluzby-wieziennej-potracil-kobiete-na-pasach-wieszwiecej

https://tvn24.pl/wybory-parlamentarne-2023/wybory-2023-temat-praw-kobiet-donald-tusk-o-zadaniu-numer-jeden-i-wypowiedzi-jaroslawa-kaczynskiego-7336889

https://natemat.pl/509194,onet-michal-adamczyk-z-wiadomosci-tvp-brutalnie-pobil-kobiete