sobota, 5 października 2013

Ciekawy przypadek księdza G.

O aferze pedofilskiej, która wybuchła na Dominikanie, wiedzą już chyba wszyscy. Media codziennie raczą nas nowymi informacjami związanymi z tym skandalem. „Bohaterem” skandalu jest ksiądz G., który twierdzi, że został wrobiony. Innymi słowy – ksiądz G. twierdzi, że jest niewinny. Ponieważ obserwuje tę sprawę od jakiegoś czasu, tedy postanowiłem się nad nią pochylić i „połączyć kropki”, których w informacjach jest sporo, ale jakoś tak nikomu się nie chciało ich do kupy zebrać.

Sprawa pierwsza i najważniejsza: czy ksiądz G. zachowuje się jak osoba niewinna? Popatrzmy na to, co się działo. W maju 2013 ksiądz G. był na wakacjach w Polsce. Wtedy też dominikańska prokuratura pochyliła się nad tą sprawą. W czerwcu 2013 pojawiły się pierwsze artykuły na ten temat. Co zrobił z tym fantem ksiądz, który twierdzi, że jest niewinny? Nic nie zrobił. Ukrywał się przez kilka miesięcy, a wyjaśnień udzielił (osobiście) dopiero w październiku 2013.

Nie zamierzam udawać jakiegoś specjalisty ds. psychologii (od tego mamy prawicę – jeden z prawicowych publicystów twierdził po upublicznieniu nagrań z czarnej skrzynki tupolewa, że potwierdza ono to, że piloci byli celowo źle naprowadzani. Jak na to wpadł? Ano tak, że krzyczeli „ku**a” zamiast „o matko boska”), tym niemniej zachowanie księdza G. nie za bardzo wpisuje się w schemat zachowania osoby niewinnej.

W mojej skromnej opinii – człowiek niewinny nie czekałby kilku miesięcy z oświadczeniem. Człowiek niewinny nie ukrywałby się przez kilka miesięcy, czekając nie wiadomo na co. Co taki człowiek może zrobić? Przede wszystkim - skonsultować się z prawnikiem. Zapytać go o to, czy Dominikana może domagać się ekstradycji (nie może, bo Polska nie ma z Dominikaną umowy podpisanej). Jakby się już dowiedział, że nie mogą go poddać ekstradycji, mógłby osobiście udać się do prokuratury albo, jeśli bałby się zgłosić osobiście, wysłać prawnika (co też uczynił po kilku miesiącach). Po cóż wysłać prawnika? Po to, żeby móc przedstawić własną wersje wydarzeń i zasygnalizować wyraźnie: „wrabiają mnie w pedofilię, nie wiem co mam robić”. Czemu ksiądz G. czekał tak długo ze swoim oświadczeniem?

Sprawa druga. Według ustaleń prokuratury Dominikańskiej – ksiądz G. kontaktował się z jednym znajomym i prosił go o zabranie z plebanii (albo z jego mieszkania – nie pamiętam już dokładnie) dysku twardego, płyt CD i wszelkich możliwych nośników pamięci (znajomy nie zdążył, pierwsza do tych nośników dotarła prokuratura). Ksiądz G. potwierdza te ustalenia. Po cóż to zrobił? G. twierdzi, że przeczuwał, że będą go chcieli wrobić i chciał się zabezpieczyć. Na pierwszy rzut oka, nie ma się do czego przyczepić. Jednak potem następuje drugi rzut oka i takie tłumaczenie wydaje się lekko, hmm, naciągane. Załóżmy, że znajomy „zdążył” i że prokuratura nie znalazła w plebanii żadnych nośników pamięci. Czy to znaczy, że ksiądz byłby bezpieczny i że nikt nie dałby rady go „wrobić” w posiadanie materiałów pedofilskich? Czy dużym problemem jest podrzucenie komukolwiek „pendraka” z kilkoma gigabajtami materiałów pedofilskich? Dodajmy do tego jeszcze jedno. G. twierdził, że do tego komputera (i pomieszczeń, w których prokuratura znalazła kupę materiałów pedofilskich) miały dostęp osoby postronne – ponoć właśnie dlatego G dzwonił do znajomego. Tym samym, każdy mógł tam wszystko podrzucić. Reasumując – G. (wiedząc o tym, że ktoś go chce wrobić i podrzucić mu jakieś materiały) zadzwonił do znajomego po to, aby ten pozabierał wszelkie nośniki z pomieszczeń, w których mieszkał G. Jednocześnie ten sam cwany G. nie wziął w ogóle pod rozwagę tego, że ktoś mu może podrzucić coś PO TYM JAK JEGO ZNAJOMY ZABIERZE NOŚNIKI? Tak, to ma sens... Skoro G. był przekonany o tym, że go „wrabiają”, to po cholerę robił coś tak durnego? Przecież dla prokuratury do wyraźny sygnał, że G. chciał „posprzątać” po sobie – więc pewnie miał coś do ukrycia.

O wiele bardziej interesujące od tego, że G był „wrabiany”, jest to, kto G. „wrabiał”. Według prawicowych publicystów, „wrabia”: mafia, kartel narkotykowy, miejscowi gangsterzy (niepotrzebne skreślić) etc. Ponadto, wszyscy podkreślają to, że na Dominikanie bieda jest, można bez problemu kupić zeznania. Jakimś specjalistą od karteli narkotykowych nie jestem, ale wydaje mi się, że modus operandi tych organizacji jest nieco inny. Meksykańskie kartele, na ten przykład, lubują się w mordowaniu policjantów, kawałkowaniu ich zwłok i zostawianiu głów w miejscu publicznym. Aczkolwiek, jak to nadmieniłem, nie jestem specem. Może mafie przerzuciły się z mordowania, zastraszania etc. na wrabianie w pedofilię. Dlaczego gangsterzy „wrabiają” G.? Ano dlatego, że im podpadł. Podpadł dlatego, że się im postawił - „walczył z nimi o dzieci” (nie chciał, żeby dealerzy sprzedawali dzieciom narkotyki, czy jakoś tak). Jako wybitny niespecjalista twierdzę, że gdyby G. naprawdę podpadł jakimś gangsterom, to raczej nikt by się nie cackał z nim, a „nieznani sprawcy” by go po prostu zabili albo „zaginęli”. Trochę mniej roboty z tym jest niż z podrzucaniem kilkudziesięciu (albo kilkuset) gigabajtów materiałów pedofilskich, namawianiem świadków do składania obciążających zeznań itd. A efekt ten sam: był ksiądz – nie ma księdza.
Być może ktoś pomyślał, że to nie tyle gangsterzy, co jakaś odmiana „białych kołnierzyków”, którzy wolą kogoś wrobić w przestępstwo niż zabijać. Trochę kłóci się z tym to, co mówił sam G., który oświadczył, że nie wróci na Dominikanę, ponieważ obawia się o własne życie (bo „nie dożyje do procesu”).

Podsumujmy. G. podpadł gangsterom. Gangsterzy zamiast go zabić (zastraszać, pobić, okaleczyć), poświęcili w cholerę czasu i środków na to, żeby wrobić go w pedofilię. A wszystko zrobili po to, żeby zabić go przy najbliższej nadarzającej się okazji (w areszcie śledczym albo w jego domu), w czasie, w którym oczekiwałby na proces. Bardzo mi przykro, ale ja tego nie kupuję. 

Źródło: 


2 komentarze:

  1. nic dodać, nic ująć.
    biedna, wrabiana istotka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ktoś na Fanpage skomentował: "Podpadł zorganizowanej grupie dziecięcej?" :)

      Usuń