piątek, 12 października 2018

Hejterski Przegląd Cykliczny #38

Choć pod koniec niniejszego Przeglądu będziemy jeszcze mieli „ nerd-kącik kinematograficzny”, to wydaje mi się, że film „Kler” zasługuje na osobną osobny komentarz. Prawica (spod znaku krzyża) udowodniła, że niczego nie nauczyła się od czasu kiedy „bojkotowano” film „Ksiądz” (1994). Ponoć bojkot poszedł wtedy tak dobrze, że (bodajże dystrybutor, ale pewności nie mam) powiedział po pewnym czasie, że on bardzo dziękuje za to oburzenie/etc, bo jego by nigdy nie było stać na taką reklamę. Tym razem było podobnie. Do poniedziałku (08-10-2018) film zobaczyło 2.5 miliona ludzi. Co do samego filmu, moim zdaniem warto go obejrzeć. Nie warto się natomiast sugerować trailerem, bo ów był, moim zdaniem, bardzo mylący (acz nie będę spoilerował dlaczego). Film jest ciężki w odbiorze. Może inaczej, Smarzowski, to tak generalnie nie kręci filmów lekkich, łatwych i przyjemnych (od tego jest Vega), ale tu dochodzi jeszcze temat pedofilii. Jeżeli ktoś widział ów film i zszokowała go scena, w której jeden z bohaterów miał „flashbacki” z sierocińca, to mam dla tej osoby bardzo złą wiadomość. Smarzowski tej sceny nie wymyślił, to jest skrócony zapis tego co działo się w domu dziecka prowadzonym przez Siostrę Bernadettę. Piekło (ja staram się unikać tak kwiecistego języka, ale, kurwa, nie ma na to innego określenia), które w tym przybytku zgotowano dzieciom  opisała Justyna Kopińska w reportażu: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” Tl;dr, kto nie widział, ten niech obejrzy i nie sugeruje się trailerem. Prawicy zaś, gratuluje kolejnego udanego bojkotu.


We wrześniu na Onecie ukazał się reportaż na temat księdza Stryczka, który najprawdopodobniej zostanie patronem mobbingu. Choć był to kawał reporterskiej roboty, to wnioski mnie nieszczególnie zaskoczyły. Choćby dlatego, że ks Stryczek był łaskaw opowiadać o tym, jak to on woli pomagać ludziom, których bieda jest „niezawiniona”. To trochę tak, jakby Owsiak powiedział, że w sumie to sprzęt z WOŚPu, to powinien być używany do pomocy tym, których problemy zdrowotne są niezawinione. Acz o wiele bardziej znamienne były wypowiedzi Stryczka na temat młodych ludzi „Kilka lat temu 50 proc. ludzi po szkole nie mogło znaleźć pracy. Uważam, że w dużej mierze to jest wina tych młodych osób, bo dały się zdemoralizować.”. Jeżeli bowiem ktoś ma takie a nie inne zdanie na temat ludzi, którzy mają problemy ze znalezieniem pracy, to raczej nie będzie się ów ktoś z szacunkiem odnosił do swoich podwładnych. Muszę w tym miejscu odnotować, że, jak to zwykle się dzieje w takich sytuacjach, pojawiło się nieśmiertelne argumentum ad spiskum. Tzn. Stryczka wsparł Mateusz Kijowski, który napisał na swoim FB: „Kiedy sfora rzuca się na ofiarę (np. ks. Stryczek), ja myślę, kto poszczuł i po co. Nie bądźmy pionkami w grze sygnalistów”. Osobną kwestią jest to, że Kijowski powinien uważać z wymyślaniem chujowych porzekadeł, bo Paulo Coelho go może pozwać.


Wizyta Prezydenta RP w Białym Domu, dowodzi, że jak się człowiek postara, to może spierdolić dokładnie wszystko. Do pewnego momentu wszystko (poza nieszczęsnym „Fort Trump”) było w porządku. Tym momentem było opublikowanie przez Donalda Trumpa zdjęć ze spotkania. Na jednym z nich obaj prezydenci zostali uwiecznieni w trakcie „podpisywania” (żart z Prezydentem RP i „podpisywaniem” jest tak oczywisty, że sobie go daruję). I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że Trump siedzi, a nasz Pierwszy Podpisujący stoi. To, że opozycja wyczuła krew w wodzie i zaczęło się hejtowanie (zasłużone, bo jak ktoś pierdolił o wstawaniu z kolan, to powinien się liczyć z konsekwencjami), nikogo nie powinno dziwić. Jednakowoż to, że Prezydentowi RP puściły wszystkie uszczelki i jebnął fochem, powinno zaalarmować raczej sporo osób. Zaczęło się od tego, że Prezydent zrobił RT wpisowi jednej ćwiternautki, która odwinęła opozycji: „Opozycja krytykuje wizytę PAD. A to tak samo, jak człowieka na wesele nie zaproszą- powie że panna młoda brzydka, wódka ciepła, żarcie niedobre, muzyka słaba, mało kasy dostali. Ale zza płotu będą patrzeć, gula mieć i się oblizywać. Buda!” Tak, Prezydentowi Wszystkich Polaków ulało się tak bardzo, że dał do zrozumienia krytykom, że Buda! Potem było już tylko coraz bardziej spektakularnie, albowiem w sukurs Prezydentowi przyszedł rzecznik: „Czy dzisiejsza opozycja spod znaku jedynego Donalda, który ma wystarczyć, czy sławnego bigosu, może zaproponować coś lepszego? Andrzej Duda szuka na świecie przyjaciół RP, a nie dąży do konfrontacji z USA, tak jak chcieliby tego politycy opozycji.” Pan niedorzecznik zapomniał chyba o tym, że do autorami największego fuckupu dyplomatycznego w stosunkach USA – Polska byli partyjni koledzy jego pracodawcy (bądźmy poważni, Prezydent wystąpił z partii, ale partia z niego nie wyszła), ale to już szczegół. Znamienne jest to, że (po raz pierdylionowy) usiłowano ratować wizerunek Prezydenta, hejtując jego poprzednika. Betonowe koło ratunkowe rzucił prezydentowi szef MSZ, Jacek Czaputowicz, który stwierdził, że w sumie to wszystko spoko, bo "zaszczytem jest dopuszczenie do biurka, przy którym pracuje przywódca innego państwa". Tego wytłumaczenia nie był w stanie przełknąć nawet PiSowski beton, i szef MSZ został przezeń zjebany na funty. Gównoburza trwała nadal, więc kolejnego dnia, szef gabinetu Prezydenta Krzysztof Szczerski „zażartował”, że "Tyle razy słyszał, że będzie siedział, że postanowił postać". W przysłowiowym międzyczasie Prezydent RP uznał, że milczenie wcale nie jest złotem i dyplomatycznie przypierdolił: „Szyderstwa i napad lewackich mediów oraz niektórych polityków i komentatorów, o znanych poglądach, pokazują sukces wizyty Waszyngtonie. Gdyby tak nie było to by ją przemilczeli jako nieważną. Dziękuję za te wyrazy uznania! ;-)”. Tak więc, hehehe, żartujemy sobie tutaj z tych mediów lewackich, a ja żem taki wyluzowany. Tyle, że kiedy Dominika Wielowieyska zwróciła uwagę na wtręt o lewackich mediach, luz się skończył: „A może, Pani Redaktor, coś o merytorycznej stronie tej wizyty w USA? „Ford Trump”, North Stream 2, Three Seas Initiative, Visa Waiver Program for Poland - o tym rozmawialiśmy. W mediach za oceanem o tym piszą i dyskutują. A u nas? Jesteście Państwo dziennikarzami? Really?!?” Wybitny mąż stanu zagotował się tak bardzo, że pisząc tweet o swoich „merytorycznych dokonaniach” walnął dwa babole (vide „Ford Trump” zamiast „Fort Trump” i „North Stream 2”, zamiast „Nord Stream 2”). Śmiem twierdzić, że Prezydent RP pisał tego tweeta, że tak to ujmę, na pełnej kurwie. Jak to było z tym wstawaniem z kolan i przywracaniem powagi funkcji Prezydenta RP? Serio, kurwa, nie mogę ogarnąć dwóch rzeczy. Pierwsza, a trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której człowiek eksplodujący jak petarda po byle tweecie jest traktowany poważnie przez głowy innych państw (i że ktoś z nim na poważnie jakieś rozmowy i negocjacje prowadzi). Druga rzecz, której nie mogę ogarnąć to to, że przy całej mej niechęci do byłego prezydenta RP, nie mam, kurwa, pojęcia, jak Gajowy mógł z tym kimś przepierdolić wybory. Jeżeli miałbym czegoś życzyć obecnemu Prezydentowi, to życzyłbym mu tego, żeby w trakcie kampanii (o ile, rzecz jasna w 2019 nie dojdzie do gigantycznego przetasowania, które sprawi, że kampania będzie ostatnią rzeczą, o której będzie myślał obecny Prezydent RP) wylano na niego takie samo wiadro błota, jakie wylano na Gajowego. Nie, to nie jest tak, że mi zależy na „obniżeniu poziomu debaty publicznej”, bo w 2015 Debata Publiczna została dobita przez PiS. Jeżeli ktoś ma jakieś złudzenia w tej materii, to niech sobie popatrzy na to, jak TVP napierdala fejkami w Trzaskowskiego („a bo Falenta powiedział, że”). Czemu mu tego życzę? Nie, nie chodzi o żadną „instant karmę”, przemawia przeze mnie ciekawość badacza. Po prostu chciałbym zobaczyć, jak to jest, jak Prezydent państwa zalicza meltdown i zaczyna rzucać kurwami na wizji, albo bluzga na Twitterze (i potem usuwa swoje wpisy). Polskiej polityce to już i tak nie zaszkodzi (bo przyjebała w dno dawno temu).


Nie tak dawno temu doszło do zabawnego nieporozumienia, które polegało na tym, że nikt nie wytłumaczył Kornelowi Morawieckiemu, że na listach poparcia (tych, które trza składać w związku z wyborami/etc) nie powinni się podpisywać martwi ludzie. 


W miarę rozkręcania się kampanii, rosła bezstronność TVP. Pozwolę sobie zacytować łamiącą wiadomość, którą podzielił się z czytelnikami portal TVP Info (być może informowali o tym również widzów, nie wiem, nie znam się, nie mam telewizora): „W Sandomierzu doszło do zdewastowania plakatów kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w zbliżających się wyborach samorządowych. O sprawie została już poinformowana policja. Jak dowiedział się portal tvp.info, w nocy z piątku na sobotę przy ulicy Lwowskiej w Sandomierzu wandale zniszczyli plakaty wyborcze 19 kandydatów na radnych oraz na burmistrza Sandomierza. Zdjęcia polityków zostały pomazane czarnym i czerwonym sprejem; pojawiły się m.in. wulgarne symbole, „666” i swastyki.” Każdy człowiek, który nie jest partyjnym dronem, po zapoznaniu się z tym, ekhm „reportażem” zada sobie pytanie „co mnie, kurwa, obchodzi to, że gdzieś tam, ktoś komuś pomazał plakaty”? Ja wiem, że dla rządowych mediaworkerów, to może być szok, ale ludzie, generalnie, nienawidzą, kurwa mać, wszelkiej maści politycznego „outdooru”, który zaśmieca miasta przy okazji każdej kampanii. Co się zaś tyczy samego „aktu dewastacji”, to pomijając sytuacje, w których wkurwiony suweren dopisuje kreatywne rozwinięcia haseł wyborczych (swego czasu Lepper miał hasło „człowiek z charakterem” i ktoś mu był dopisał „buraka”), to tzw „wojny plakatowe” są chlebem powszednim wszystkich sztabów. Mamy rok 2018, a banda politłuków nadal uważa, że wybory wygra ten, kto zaśmieci przestrzeń publiczną największą liczbą swoich plakatów (i zalepi nimi jak największą liczbę plakatów oponentów). Dodatkowo, w ramach „wojen plakatowych”, sztaby sobie nawzajem niszczą plakaty (markerami, sprejami/etc). Czy to co stało się w Sandomierzu jest jakim(kurwa)kolwiek novum? Czy TVP poinformowało o tym, że np. jednej kandydatce na prezydenta miasta Tarnobrzega ktoś dopisywał na plakatach „stara dewota”? No jakoś tak się nie złożyło, a Tarnobrzeg jest przeca po sąsiedzku. Skoro więc rządowi mediaworkerzy prowadzili swoje „śledztwo” w Sandomierzu, mogli sprawdzić, czy dewastator, nie dotarł również do Tarnobrzega. Ja wiem, że jesteście już najedzeni, ale mam dla was kolejny dowód na skrajną bezstronność TVP: „Portal TVP Info publikuje jako pierwszy kolejny spot Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami samorządowymi”. Jestem przekonany o tym, że zdobycie tegoż spotu było szczytowym osiągnięciem rządowych mediaworkerów i było na pewno niezwykle trudne. Ja wiem, że się powtarzam, ale uprzedzam, że w 2019 będzie, kurwa, znacznie gorzej.


Pastwiłem się nad TVP, teraz pora na pastwienie się nad „Newsweekiem”, konkretnie zaś nad artykułem, o wiele mówiącym tytule (ok, o wiele mówiącej drugiej części tytułu): „Kobiety wybierają opozycję. Czy polska lewica wpycha mężczyzn w objęcia prawicy?” Żebyście mogli w pełni docenić geniusz autora artykułu, zaprezentuję wam kilka cytatów: „Od trzech lat Polską rządzi prawicowo-populistyczny PiS, który zlikwidował rządowy program dofinansowania zabiegów in vitro, ograniczył dostęp do pigułki „dzień po” i dąży do zaostrzenia i tak już restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej. – Poparcie kobiet dla opozycji to reakcja na politykę rządu, która atakuje prawa kobiet – mówi „Newsweekowi” Sławomir Wiatr”. Wypowiedź całkiem sensowna (acz, za uwalenie dotowania in vitro, to pewnie nie tylko kobiety są wkurwione). Teraz pora na cytat drugi: „Michał Syska zwraca uwagę na to, że wiele organizacji lewicowo-feministycznych używa konfrontacyjnego języka i posługuje się prowokacją, co zamyka im kanały komunikacji z wieloma grupami społecznymi, a przez to nie mają szansy ich do siebie przekonać.” Kurde, skąd się mógł wziąć ten konfrontacyjny język i ta prowokacja. Czyżby chodziło o to, że kobiety mogą być wkurwione? Niby na co? A nie, czekajcie, kurwa, może na to, że rząd usiłuje je sprowadzić do roli inkubatorów + bonusowo traktuje je jak idiotki, które (gdyby nie przywrócenie recept na pigułki „dzień po”), żarłyby te pigułki jak cukierki? A może wkurwia je seksizm? Tenże sam Michał Syska: „To nie jest kwestia tylko samych postulatów. Lewica nie musi rezygnować z promowania transportu publicznego na rzecz odchodzenia od ruchu samochodowego w miastach. Dziś głównym problemem lewicy jest język, jakim komunikuje się z różnymi grupami społecznymi. Ważne, żeby ci „biali faceci” ( to nawiązanie do komentarzy odnoszących się do tego, czemu Hilary Clinton przegrała) nie czuli się atakowani, wykluczani i pouczani, żeby np. kierowców nie przedstawiać jako wrogów postępu”. Czy ktoś mógłby panu Michałowi wytłumaczyć, że kobiety też mogą być kierowcami? Ten przykład z kierowcami (którzy, of korz muszą być tymi „białymi facetami”) pokazuje, jak bardzo z dupy jest problem „wypychania mężczyzn przez lewicę”. Z jednej bowiem strony mamy realne problemy: zakaz aborcji, utrudnienie dostępu do antykoncepcji awaryjnej (tak nawiasem mówiąc, zetknąłem się z opiniami symetrystów-debili, którzy twierdzili, że to nie jest tak, że to utrudnienie uderza głównie w kobiety, bo przecież mężczyźni też potrzebują recepty na antykoncepcję awaryjną)/etc. Co mamy z drugiej? Tak właściwie to nie wiadomo. Owszem, artykuł jest dłuższy niż tych parę cytatów, ale można go streścić „kiedyś to były czasy, a teraz już nie ma czasów, więc niech lewica będzie grzeczna”.


Wszyscy wiedzą o zamiłowaniu polskiej prawicy do rozliczania ludzi z tego, co robili kiedyś ich przodkowie. Wszyscy wiedzą również o tym, że jeżeli rozliczony (za to samo) ma zostać polityk prawicy, okazuje się, że „te sytuacje są nieporównywalne”. Przykładowo. Mój ulubiony rządowy portal („w Polityce) wspominając to co zrobił Kurski w 2005 (przywalenie w Tuska „dziadkiem z Wehrmachtu”) jarał się tym, że „prawda o dziadku Donalda Tuska wpłynęła na wyniki wyborów sprzed dziesięciu lat.”. „W polityce”, nie miało oporów przed przywaleniem w Trzaskowskiego „Matka Rafała Trzaskowskiego, kandydata na fotel prezydenta stolicy, była tajnym współpracownikiem SB o ps. Justyna.”. Gotowi na najmniejsze zaskoczenie świata? Tenże sam portal: „„Fakt” próbuje uderzyć w premiera. Gazeta wykorzystuje wypowiedź jego ojca: Kornel Morawiecki mówi jak Putin (…) „Fakt” znów gra nieczysto. Tym razem próbuje uderzyć w premiera Morawieckiego, posługując się jego ojcem – marszałkiem seniorem Kornelem Morawieckim.” Podsumowując odpalanie „dziadka z Wehrmachtu” w trakcie kampanii? To głoszenie prawdy! Odpalanie w trakcie kampanii tematu „mama kandydata była TW”? To głoszenie prawdy. Zwracanie uwagi na to, że czynny polityk, ojciec urzędującego premiera, odpierdala putiniadę? TO JEST NIECZYSTE ZAGRANIE! Jestem się w stanie założyć o wiele, że gdybyśmy mieli analogiczną sytuację z drugiego bieguna, czyli z ojcem jakiegoś prominentnego polityka z PO (który to ojciec byłby czynnym politykiem również), to prawicowe mendia oskarżałyby ich o współudział w spadnięciu tupolewa.


W zeszłym tygodniu „Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał wyrok przyznający milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty kobiecie, która w dzieciństwie była więziona i gwałcona przez księdza pedofila.”. Owszem, mogłem powyższe zdanie napisać własnymi słowami, ale wolałem zacytować „Rzepę”. Czemu? Żebyście mogli sobie porównać ten cytat z tym, co w jaki sposób opisał tę apelację mój ulubiony portal rządowy („w Polityce”): „Czyli odpowiedzialność zbiorowa? Sąd utrzymał oburzający wyrok. Kościół ma zapłacić milion złotych ofierze księdza pedofila”. Jeżeli ktoś sobie w tym momencie zadaje pytanie „co się tu odjebało”, to ja już tłumaczę. Rządowe media wychodzą z założenia, że niezależnie od tego co się dzieje – Kościół jest zawsze ofiarą. Tutaj Kościół padł ofiarą „oburzającego wyroku”. Rządowy mediaworker wie, że gdyby sąd uznał, że odszkodowanie/etc ofierze miałby wypłacić oprawca, to ofiara nie dostałaby zapewne złamanego grosza. Rządowy mediaworker wie również, że nie ma możliwości, żeby nikt z przełożonych księdza nie wiedział o tym, co ów robił. Tak, rządowy mediaworker to wie, tyle że ma na to wyjebane. Dlaczego? Bo rządowy mediaworker wie, że są rzeczy ważne (fakty) i ważniejsze (zbliżające się wybory).


Jeden z kapelanów Twittera (Daniel Wachowiak), przeżywał ostatnio trudne chwile: „A teraz coś smutnego. Wiem,że są tacy, którzy krzyczą, że niewierzącym (np. niechodzącym na katechezę) jest trudno w PL. A ja wam powiem, że przychodzą do mnie młodzi i mówią, że w szkołach średnich panuje inny „terror”. Powiedz prawdę o homoseksualizmie a zostaniesz zakrzyczany.” Tłumacząc to z księdzowego na polski: „próbowaliśmy wpajać dzieciom nienawiść do osób LGBT od najmłodszych lat, ale ponieśliśmy klęskę”. Staram się unikać argumentum ad wiekum, ale tym razem muszę. „Za moich czasów”, takie wpajanie nienawiści byłoby bardzo proste. Ani w podstawówce, ani w liceum, ani na moich pierwszych studiach – nie poznałem nikogo, kto byłby „openly gay” (czyli, kogoś takiego, kto nie bałby się „wyjść z szafy”). Kiedy w 2005 polazłem na socjologię, wyglądało to już nieco inaczej (czyt. lepiej dla osób LGBT). Zmierzam do tego, że w sytuacji, w której młody człowiek nie znał osoby homoseksualnej (tzn znał pewnie niejedną, ale o tym nie wiedział), bardzo łatwo było mu wmówić, że homoseksualizm (eufemizując) „nie jest tak do końca ok”. No bo przeca jakby był, to by się z tym nikt nie krył, prawda? Dlatego też Kościół tak histerycznie reaguje na Marsze Równości i stąd się wzięło hejtowanie „obnoszenia się”. No bo, jak społeczeństwo zobaczy, że to są zwykli ludzie, to bardzo trudno będzie na nich szczuć owieczki. Ale dla Wachowiaka nie to jest najgorsze. Tzn. nie chodzi o to, że coraz trudniej jest hejtować osoby LGBT, ale że próby tegoż hejtowania spotykają się z oporem i z ostrymi reakcjami.


4 października miało miejsce głosowanie nad obywatelskim projektem ustawy autorstwa Towarzystwa Ochrony Chorób Zakaźnych. Projekt przeszedł do prac w komisjach. Praktycznie cały klub parlamentarny PiS poparł ten projekt (tzn głosował przeciwko odrzuceniu go w pierwszym czytaniu, tak więc, na jedno wychodzi). Powód? „Obiecaliśmy, że nie będziemy odrzucać projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu”. No jak obiecali, to obiecali. Nie można mieć do nich pretensji o to, że dotrzymali słowa, nieprawdaż? Bo przecież nie odrzucili wcześniej żadnego proj... a nie, czekajcie, przeca ujebali dwa obywatelskie projekty „Ratujmy Kobiety”. W tym miejscu nieco dłuższa dygresja archeologiczna nastąpi. Pochylałem się nad oboma głosowaniami (linki do notek w źródłach będą), albowiem wydawało mi się, że PiS, trochę, kurwa, dziwnie głosuje. Wykoncypowałem sobie po pierwszym głosowaniu, że PiS chciał uwalić „Ratujmy Kobiety” głosami opozycji (coby miała przejebane). Za pierwszym razem się nie udało, ale, ponieważ nasza opozycja nie uczy się na niczyich błędach, za drugim PiSowi poszło znacznie lepiej i praktycznie wszystkie komentarze odnoszące się do drugiego utrzymane były w podobnym tonie: „Projekt przepadł 9 głosami, za skierowaniem go do dalszych prac głosowało prawie 60 posłów PiS, a na sali brakowało 29 posłów PO i 10 posłów N”. W tym miejscu muszę się przyznać do czegoś. Jak pisałem tamte obydwa teksty (dzieliło je, tak jak głosowania, sporo czasu), to długo się wahałem nad tym, czy je w ogóle wrzucać. Dopuszczałem bowiem taką możliwość, że może to, kurwa, jest po prostu przypadek. Tzn. może PiS po prostu chaotycznie głosuje, a ja sobie w tym „znalazłem” jakąś prawidłowość, której nie ma. Głosowanie nad projektem antyszczepionkowym dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że jednak sobie to wtedy dobrze wykoncypowałem. Żeby to wykazać, wystarczy skupić się na tym, jak głosowali posłowie PiS. Pierwszy projekt „Ratujmy Kobiety” 176 posłów PiS za odrzuceniem w pierwszym czytaniu (43 przeciw). Drugi projekt „Ratujmy Kobiety” 166 posłów PiS za odrzuceniem w pierwszym czytaniu (58 przeciw). Projekt „jebać szczepienia” 5 posłów PiS za odrzuceniem w pierwszym czytaniu (202 przeciw). Wnioski z tego płyną dwa. Po pierwsze, PiS mógł skierować obydwa projekty „Ratujmy Kobiety” do prac w komisji, ale po prostu nie chciał (bo wolał je uwalić i zwalić winę na opozycję). Po drugie, po uwaleniu dwóch projektów obywatelskich, PiS nie musiał już udawać, że obchodzą go takie projekty. Mógł spokojnie uwalić projekt „jebać szczepienia” w pierwszym czytaniu i mieć spokój. Czemu więc tego nie zrobił? Bo zbliżają się wybory i fani Towarzystwa Ochrony Chorób Zakaźnych muszą przeca na kogoś zagłosować, nieprawdaż? Co się zaś tyczy samych szczepień, to uwielbiam narrację „abo, panie, za moich czasów to nie było tyle szczepień co teraz i żyję, to po co teraz tyle tych szczepień (łamane przez „kiedyś było mało szczepień i komu to przeszkadzało). Uwielbiam ją ze względu na, że tak to ujmę, medyczne historie osobisto-rodzinno-towarzyskie . Będąc małym Piknikiem zapadłem na chorobę, którą potocznie zwie się „świnką”. W owym czasie była to jedna z chorób, które trzeba było przechorować, tak więc przechorowałem. Świnka sobie poszła, ale zanim to zrobiła – rozjebała mi trzustkę (albowiem zapalenie trzustki w ramach powikłań). Prawda jest taka, że i tak miałem farta, bo jak świnkę przechorował brat mojej mamy, to w ramach powikłań załapał się na zapalenie opon mózgowych. Historie jednego znajomego rodziców, który po śwince miał zapalenie jąder (i ostała mu się po tym bezpłodność), też pamiętam. Co prawda nie jestem jeszcze w wieku, w którym rozmawia się głównie o chorobach, ale czasem się to zdarza (tzn rozmawianie o chorobach, a nie bycie w tym wieku) i tak w telegraficznym skrócie, co najmniej naście osób z mojego bliskiego otoczenia miało zapalenie trzustki w ramach powikłań po śwince. A wszystko to dlatego, że „panie, za moich czasów, to było mniej szczepień i komu to przeszkadzało?”. W tym miejscu postaram się odpowiedzieć na pytanie „komu to przeszkadzało”, no, generalnie to, kurwa, mnie i mojej trzustce, na ten przykład. Żeby nie przedłużać, jeszcze tylko malutka dygresyjka na sam koniec. 2020 będzie bardzo ważną (i smutną) datą dla Towarzystwa Ochrony Chorób Zakaźnych i domyślam się, że może się to wiązać z jakimiś obchodami rocznicowymi. Czemu ta data jest dla nich tak ważna i smutna? Bo w 2020 minie równo 40 lat od momentu, w którym ospa prawdziwa została uznana za eradykowaną. To smutna data, która przypomina największą dotychczasową porażkę Towarzystwa Ochrony Chorób Zakaźnych. Spodziewam się więc jakiegoś marszu z hasłami w rodzaju „czy naprawdę chcecie żyć w świecie, w którym choroby zakaźne giną na naszych oczach?”


Gdyby ktoś chciał nakręcić film o aferze taśmowej, miałby spory problem z tytułem. Dlaczego? Bo  najbardziej pasowałby tutaj tytuł „Niekończąca się opowieść”, ale wszystko mogłoby się rozbić o prawa autorskie do tegoż tytułu. Nieco zaś bardziej na serio, to afera taśmowa okazała się być bumerangiem. PiS rzucił nim w 2015, a po trzech latach oberwał nim w ryj. Jakiś czas temu na Onecie pojawił się artykuł, z którego wynikało, że Premier Tysiąclecia, będąc jeszcze doradcą straszliwego reżimu PO-PSL (wallenrodyzm wiecznie żywy!), również się produkował w knajpie „Sowa i przyjaciele”. Ponieważ cytaty nie były jakoś specjalnie obciążające wizerunkowo, PiS starał się to zbagatelizować. Dlatego też Beata Mazurek skwitowała cała sprawę tak: „Niemiecki Onet pokazał znaczoną kartę. To odgrzewany kotlet. Pokażcie coś nowego”. A potem się okazało, że owszem, pokazano coś nowego. Okazało się bowiem, że w trakcie jednego ze spotkań w tejże knajpie, do Mateusza, (człowieka, który został premierem) zadzwonił Ryszard Czarnecki. To jest swoją drogą, kurwa, hit, żeby zostać nagranym u „Sowy” dlatego, że się zadzwoniło w sprawie załatwiania roboty dla syna i się rozmawiało w trybie głośnomówiącym. O tym, że w trakcie rozmowy się okazało, że synowi Ryszarda poprawiano CV, a ten potem i tak pierdolnął robotą, bo się zmęczył, a poza tym myślał, że będzie więcej zarabiał, wspominać nie trzeba. Człowiek, który został Premierem – tłumaczył, że tak, załatwiał robotę dla syna Czarneckiego, bo "Ludzie PiS mieli w tamtych czasach kłopoty, pomagałem, gdzie mogłem". Większym problemem był jednakowoż ten fragment rozmowy, w którym późniejszy Premier Tysiąclecia zaproponował „ciche wsparcie” finansowe dla jednego z polityków PO „Zapytajcie go tak po cichu. Ja bym spróbował tak bardziej jednorazowo. Pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania czy na coś”. Ponieważ gówno wpadło w wentylator, mediaworkerzy TVP Info poszli do piwniczki z nagraniami i zaczęli wrzucać „swoje” taśmy. Co ciekawe, Beata Mazurek nie odniosła się do publikowania taśm przez TVP Info i nie powiedziała nic na temat odgrzewania kotletów (ale, być może to dlatego, że była zarobiona). Na temat taśm wypowiedziała się natomiast poprzedniczka Premiera Tysiąclecia: ”Mam nadzieję, że cała sytuacja z taśmami zostanie wyjaśniona. To jest bardzo niebezpieczne dla państwa, to uderzenie w szefa rządu, to jest ewidentnie próba zmiany władzy w Polsce”. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć, że w 2015 narracja budowana przez tę osobę była diametralnie inna i wtedy nie było mowy o „próbie zmiany władzy w Polsce”, ale o tym, że nikt nie rozliczył tych nagranych/etc. Gdybym był złośliwy (a nie jestem) to bym napisał, że mam nadzieję, że wreszcie ktoś tych nagranych rozliczy.


(Na samym początku niniejszego fragmentu pragnę zaznaczyć, że zawiera spore ilości „teroetyzowania”. You have been warned) Nie wiem, czy chodzi o jakieś wewnątrzpartyjne sondaże, czy o coś innego, ale partia rządząca zaczęła panikować. Może inaczej, partia rządząca zaczęła się zachowywać tak, jakby jej politycy przestali się przejmować wyborami parlamentarnymi 2019. Wydaje mi się, że wiem, co sobie teraz myślicie: „człowiek, kurwa, płyń do brzegu, bo ni chuja nie wiemy o co Ci chodzi”, tak więc płynę. O seksistowskim rzygu prezydenta Legionowa słyszeli wszyscy. Tak samo, jak o tym, że nikt z obecnych nie zareagował na to co Wielce Szanowny Pan Prezydent odpierdalał (nie, nie chodzi mi o podśmiechujki, ale o to, że nikt mu nie zasugerował, że może by tak pospierdalał). Masowy bash na panu prezydencie nie powinien nikogo dziwić i nie zdziwił. Tym co mnie zdziwiło, była reakcja PiSu. O podejściu polityków tej formacji do kobiet już w tym Przeglądzie było i na pewno czytaliście uważnie, więc nie będę się powtarzać. Napisać, że w internecie bez problemu można znaleźć seksistowskie rzygi autorstwa polityków partii rządzącej, to nie napisać nic. W kontekście powyższego, wykorzystywanie (to jest najbardziej adekwatne określenie) przez tę partię tego konkretnego tematu do walki politycznej, jest równie przemyślane, jak wypowiedź Beaty Mazurek o „odgrzewanych kotletach”. Ok, do wyborów już blisko i zapewne nawet największym dzbanom (chodzi o polityków, of korz) da się założyć na pysk kaganiec i zmusić do tego, żeby się powstrzymali choć trochę. W partii muszą wiedzieć, że do wyborów „damy radę”, ale co dalej? Dla tej partii jest to równie idiotyczne, jak wcześniejsze hasła „wystarczy nie kraść” (które teraz powracają przy okazji każdego protestu budżetówki). Wiecie, ja się w sumie zgadzam z tym, że jeżeli na spotkaniu w Legionowie był rzecznik PO i nie zareagował, to partia powinna mu podziękować (z przyczyn oczywistych). Jednakże mam również świadomość tego, że PiS domagający się tejże dymisji, prosi się o powtórkę z „wystarczy nie kraść”. Spindoktorzy partii rządzącej budują narrację, w myśl której „czepiają się nas za to, że kiedyś ktoś coś złego powiedział, ale my rozmawiamy o teraźniejszości”. Tak, to jest bardzo „doraźna” narracja, która ma służyć jedynie temu, żeby ugrać coś w tych konkretnych wyborach. To nie jest element jakiejś długofalowej strategii tylko coś, co ma przynieść korzyści „teraz-zaraz”. Nietrudno zgadnąć, że jeżeli kilka tygodni po wyborach (o ile, rzecz jasna, w ogóle ktoś tam tyle wytrzyma), jakiś PiSowski tuz walnie seksistowskim rzygiem i pojawią się głosy „zdymisjonować!”, to PiS będzie miał te głosy tam gdzie generalnie ma wszelkie prawa kobiet (i szacunek do tychże). To nie są jedyne przykłady zajebistej krótkowzroczności. Tłumaczenie, że nie warto głosować na Zdanowska, bo  jak wygra, to i tak PiS tam komisarza wpuści, jest idiotyzmem porównywalnym z „jak w Wawie wygra Trzaskowski, to nie będzie pieniędzy dla miasta”. Tak, wiem, że w sumie to jak się patrzy na sondaże, to PiS przeca nie ma powodów do paniki (jeżeli chodzi o wybory parlamentarne), bo czasami ma naście % przewagi nad opozycją. Tyle że politycy tej partii doskonale sobie zdają sprawę z tego, jak bardzo iluzoryczne są sondaże (przeca wygrali wybory prezydenckie wystawiając politycznego no-name'a przeciwko komuś kto miał poparcie sondażowe na poziomie 60-70%). Wydaje mi się, że dla sporej liczby działaczy PiSu, to jest prosta arytmetyka. Kadencja samorządów to teraz 5 lat. Jeżeli uda się im wyrwać jakieś sejmiki (albo duże miasto), to mają 5 lat spokojnego żarcia. Jeżeli ci sami działacze boją się roku 2019, to nietrudno się dziwić temu, że wolą bić się teraz „o wszystko”, nawet jeżeli stosują retorykę, która jest w stanie zmniejszyć szansę na utrzymanie władzy w 2019.


Sztab Patryka Jakiego uznał, że dobrze by było pobawić się w wizualizację (mam nadzieję, że nie wysyłali tego potem do Ellen) i w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie Prezydenta-Patryka-Jakiego, który podpisuje Jakieś-Ważne-Decyzje. Zadbano również o odpowiednie tło, w postaci regału z książkami. Problem z wrzucaniem w internety zdjęć  dobrej rozdzielczości polega jednakowoż na tym, że ludzie w intenetach mają dużo czasu i np. mogą chcieć zapoznać się z tytułami książek stojących „w tle”. O tym, że Patryk Jaki został uznany za fanatyka niemieckich lokomotyw (cały regał zajebany książkami/etc) już na pewno słyszeliście. Ponieważ dla kogoś kto prowadzi swoją kampanie głównie w internetach, tego rodzaju fuckup to spory problem, poprzedniczka Premiera Tysiąclecia, pełniącą obowiązki Wicepremiera Do Spraw ogólnych postanowiła mu przyjść w sukurs. Wicepremier Do Spraw Ogólnych napisała na swoim twitterze: „Wszystkim dyskutującym o książkach i bibliotekach-dedykuję. Najwspanialsza i najmądrzejsza księga. Dla wszystkich. Wystarczy ta jedna. Czytajcie! Naprawdę warto!” (wpis był opatrzony zdjęciem Biblii). Po raz kolejny będziemy mogli się pobawić w moją ulubioną zabawę „wyobraźmy sobie, co by było gdyby”. Otóż, wyobraźmy sobie, co by było gdyby były premier jakiegoś zachodnioeuropejskiego kraju, opublikował wpis, w którym by stało: „Wszystkim dyskutującym o książkach i bibliotekach-dedykuję. Najwspanialsza i najmądrzejsza księga. Dla wszystkich. Wystarczy ta jedna. Czytajcie! Naprawdę warto!” i opatrzył ten wpis zdjęciem Koranu. Wydaje mi się, że okres pomiędzy opublikowaniem tego wpisu i pierwszym komentarzem „EUROPA UMIERA”, byłby znacznie krótszy od Nowojorskiej Sekundy.


A teraz przyszła pora na zapowiadany wcześniej nerd-kącik kinematograficzny (zastanawiam się nad tym, czy dodawać od czasu do czasu kącik literacki w ramach dywersyfikowania hejtów). Przez polskie internety przewaliła się potężna gównoburza, albowiem okazało się, że być może aktorka, która zagra Ciri w serialu „Wiedźmin” nie będzie biała. Ból dupy był tak wielki, jakby się okazało, że ktoś kręci serial o Piłsudskim i że zagrać go ma Idris Elba. Spora liczba ludzi chyba nie bardzo ogarnia, że Wiedźmin nie jest powieścią historyczną, ale co ja się tam, kurwa, znam. Insza inszość, nie wiem, co zrobią oburzeni, jak się dowiedzą, że Scarlett Johanson zagrała główną rolę w „Ghost in the shell”. Taka mała dygresyjka jeszcze. Ciekaw jestem ile % „oburzonych”, którzy zarzygali internet rasistowskimi hasłami faktycznie czytała Sapkowskiego. Ciekawi mnie to dlatego, że kolejna gównoburza może się objawić w momencie, w którym „oburzeni” zobaczą, że w serialu krytykowany jest rasizm i zaczną spamować o tym, że to pewnie przez „poprawność polityczną”.


Zapewne nikogo nie zdziwi to, że jestem fanem filmowych adaptacji komiksów. Niektóre z nich są spoko, niektóre z nich zaś są Daredevilem z Benem Affleckiem (idealna pozycja dla każdego konesera chujni, tak samo, jak „Elektra”). Być może nie śledzę jakoś specjalnie fanowskich teorii (DLACZEGO KAMIEŃ CZASU „UDAWAŁ” GWIAZDĘ? TO MUSI BYĆ ISTOTNY PLOT POINT!), ale od czasu do czasu rzuci mi się w oczy artykuł, odnoszący się do tychże ekranizacji. Kiedy zobaczyłem artykuły, w których stało, że „Captain Marvel będzie najsilniejszą postacią w MCU”, zaopatrzyłem się w popcorn i czekałem na gównoburzę. Komentarze, które pojawiły się pod trailerem na YT nie zawiodły moich oczekiwań. Okazało się bowiem, że to nie tak, że ta postać jest silna. Po prostu twórcy MCU tak to wymyślili, bo poprawność polityczna (i moje ulubione „mam nadzieję, że to nie ona obije Thanosa”). Przyznam, że komiksy czytałem na tyle dawno, że nie załapałem się na tę postać, tak więc musiałem się posiłkować anglojęzyczną Wikipedią. Na Wikipedii stało, że w sumie to postać jest raczej z gatunku tych, które mogą spuścić srogi wpierdol. Czemuż więc, ach czemuż tak wielki ból dupy zapanował? Słowem kluczem jest „najsilniejsza”. Dla porównania, Wonder Woman nie powodowała takiego bólu dupy, albowiem pan z literką S na klacie jest od niej silniejszy. Mógłbym to jakoś skomentować, ale zaraz by się znowu okazało, że lewica wpycha mężczyzn w objęcia prawicy...


Na sam koniec ważna informacja dla każdego, szanującego się konesera chujni: „Showmax pracuje nad serialem o polskim superbohaterze. Głównym bohaterem będzie dresiarz, który odkrywa, że... wyrosły mu skrzydła husarii”. Nie, żadnej pointy nie będzie, bo trochę mnie to przerosło (acz, będę czekał na ów serial z niecierpliwością).


Źródła:


https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/filmy-wojciecha-smarzowskiego-zobacz-online-kler-to-nie-jedyny-popularny-film/mzg3ybp

https://twitter.com/SchwertnerPL/status/1042669945388187648

https://oko.press/paczka-taka-szlachetna-ks-stryczek-utrwala-stereotyp-zawinionej-biedy/

https://oko.press/mlodzi-bezrobotni-winni-ks-stryczek-powtarza-bzdure/

https://wpolityce.pl/polityka/413354-kijowski-broni-ks-stryczka-kto-poszczul-i-po-co

https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1042161534603063301

https://twitter.com/KasiaBie78/status/1042481304896528384


https://twitter.com/spychalski_b/status/1042426445111480320

https://dorzeczy.pl/kraj/77628/Zaszczytem-jest-dopuszczenie-do-biurka-Szef-MSZ-o-zdjeciu-Dudy-i-Trumpa.html

https://dorzeczy.pl/77653/Tyle-razy-slyszal-ze-bedzie-siedzial-ze-postanowil-postac-Szczerski-o-zdjeciu-prezydenta.html

https://twitter.com/AndrzejDuda/status/1042796922791243776

https://twitter.com/AndrzejDuda/status/1043055592863145984

https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/partia-wolni-i-solidarni-rejestrowala-liste-z-podpisami-zmarlych,870138.html


https://www.tvp.info/39136577/666-i-swastyki-zdewastowano-plakaty-kandydatow-pis-w-sandomierzu

https://twitter.com/tvp_info/status/1047020026572746752?s=19

http://www.newsweek.pl/polska/polityka/lewica-w-polsce-stawia-na-kobiety-i-zapomina-o-mezczyznach-zmieni-to-biedron-,artykuly,433239,1.html


https://wpolityce.pl/polityka/239284-wsieci-kulisy-sprawy-dziadka-z-wehrmachtu-w-kampanii-ta-sprawa-rozstrzygnela-losy-elekcji-prezydenckiej-2005-r

https://wpolityce.pl/polityka/411062-gp-matka-trzaskowskiego-byla-tw-ps-justyna

https://wpolityce.pl/polityka/414310-fakt-probuje-uderzyc-w-premiera


https://www.rp.pl/Dobra-osobiste/310029951-Wyrok-utrzymany-Milion-zlotych-dla-ofiary-ksiedza-pedofila.html

https://twitter.com/wPolityce_pl/status/1047116022392619008


https://twitter.com/DanielWachowiak/status/1046993653804281856?s=19

Głosowanie nad projektem „jebać szczepienia”:

http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=8&NrPosiedzenia=69&NrGlosowania=41


Głosowanie nad pierwszym projektem „Ratujmy Kobiety”:

http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=8&NrPosiedzenia=26&NrGlosowania=17

Głosowanie nad drugim projektem: „Ratujmy Kobiety”:

http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=8&NrPosiedzenia=55&NrGlosowania=9

Notki o projektach „Ratujmy Kobiety”:

https://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/2016/09/nieudany-gambit-pis-u.html

http://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/2018/01/404-opozycja-not-found.html


https://fakty.interia.pl/wideo/video,vId,2587103


http://niezalezna.pl/238794-mazurek-jednym-zdaniem-podsumowala-zagrywke-onetu-odgrzewany-kotlet

http://wyborcza.pl/7,75398,24008441,morawiecki-zabral-glos-w-sprawie-tasm-staralem-sie-pomagac.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24002331,tasmy-morawieckiego-premier-o-cichym-wsparciu-dla-grada.html


http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24012622,afera-tasmowa-portal-tvp-info-puszcza-kolejne-nagranie-chodzi.html

https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/rozmowa/news-beata-szydlo-o-tasmach-to-jest-ewidentnie-proba-zmiany-wladz,nId,2641116

https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/beata-szydlo-w-2015-roku-o-aferze-tasmowej,873811.html

https://www.tvp.info/39339165/seksistowski-wystep-prezydenta-legionowa-pani-od-seksu-dwie-najbardziej-napalone

http://wiadomosci.dziennik.pl/wybory-samorzadowe/artykuly/582789,sasin-zdanowska-wybory-samorzadowe-pis-prezydent-lodzi-skazana-kandydowanie.html

https://www.rp.pl/Wybory-samorzadowe/181009295-Piotr-Guzial-Gdy-wygra-Trzaskowski-PiS-nie-da-pieniedzy.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24016900,wybory-samorzadowe-2018-patryk-jaki-chwali-sie-ksiegozbiorem.html


https://opinie.wp.pl/pulapka-patryka-jakiego-sztab-kandydata-pis-funduje-mu-najwieksza-internetowa-wpadke-w-kampanii-6304037367608961a

https://twitter.com/BeataSzydlo/status/1049414677430751234

Jeżeli ktoś dawno nie rzygał, to podrzucam link do artykułu na Wproście gdzie opublikowano prześmieszne memy:

https://www.wprost.pl/kraj/10151739/wiedzmin-netflixa-serialowa-ciri-zagra-murzynka-lub-azjatka-burza-komentarzy-i-wysyp-memow.html

https://moviesroom.pl/z-ostatniej-chwili/filmy/8169-kevin-fiege-potwierdza-captain-marvel-najpotezniejsza-postacia-w-marvel-cinematic-universe/


https://twitter.com/polskathetimes/status/1049951025069723648?s=19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz