Ponieważ nie tak dawno temu skończyłem
lekturę III tomowego „Archipelagu Gułag” Sołżenicyna – cała
sytuacja związana z „krzyżem radomskim” (komendant, który
ściągnął krzyż ze ściany) kojarzy mi się dość jednoznacznie.
Sołżenicyn bardzo szczegółowo opisał tam to czym były czasy
Stalinizmu – a był to czas absurdu połączonego z okrucieństwem.
Na mocy artykułu 58 (kodeks karny ZSRR- link do Wiki na dole tekstu)
skazywano „wrogów ludu”:
Sklepowa, której skończył się
papier do zapisywania obliczeń, zaczęła pisać na gazecie. Pech
chciał, że napisała coś na głowie Stalina. Skazano ją za to (po
donosie) na 10 lat gułagu.
Jakiś robotnik załatał sobie dziurę
w bucie radziecką ulotką propagandową. Sprzątaczce się to bardzo
nie spodobało – doniosła na niego i dostał 10 lat gułagu.
Starszy pracownik jakiegoś urzędu
musiał przenieść popiersie Stalina z dworca kolejowego do urzędu.
Człek słaby już był a popiersie ciężkie, użył więc paska na
którym „powiesił” popiersie żeby je przenieść. Doniesiono na
niego i dostał bodajże 15 lat Gułagu.
Sołżenicyn takich przykładów
umieścił mnóstwo (z resztą tak samo jak Warłam Szałamow, w
swoich „Opowiadaniach kołymskich”)
Opisane przypadki bardzo wyraźnie pokazywały jedno, że jeśli
skazać z artykułu 58 można literalnie „za wszystko” i każdego (kilkanaście milionów ludzi skazano jako "politycznych" za sprawą tego artykułu). Jeżeli
ktoś napisał donos – sprawa była przesądzona. Niektórzy
pisali te donosy wierząc we władzę radziecka (było takich bardzo
dużo, i dla nich XX zjazd partii, na którym opisano część
zbrodni Stalina – był szokiem niemałym) niektórzy jednakże
pisali te donosy tylko po to, żeby pozbyć się kogoś ze swojego
otoczenia. Przykładem był jeden z wojskowych, na którego inny
wojskowy napisał donos. Poszło oto, że ten zadenuncjowany miał
większe powodzenie u jednej kobiety, która się kapusiowi podobała
bardzo. Skończyło się to wyrokiem skazującym zadenuncjowanego na
10 lat Gułagu.
W
naszym kraju mamy taki artykuł 58 dzięki któremu można każdego
próbować skazać. Co prawda nikt nikogo nie skazuje na gułagi, ale
absurd tego przepisu jest porównywalny z prawnym absurdem czasów
Stalinowskich. Chodzi mi rzecz jasna o artykuł 196 Kodeksu Karnego –
obraza uczuć religijnych. Pisałem już o tym w notce (zranione uczucia religijne – argument zawsze słuszny), ale tam skupiałem się na
nieco innych aspektach „obrazy uczuć”. Nawiasem mówiąc,
pozywanie kogoś za obrazę uczuć religijnych nie nosi ze sobą
żadnych konsekwencji. Tzn nawet jeśli sąd uzna, że pozwany „nie
naruszył” - to pozwany w świetle prawa nie może domagać się
zadośćuczynienia od pozywającego.
Mieliśmy
już eksternistyczne naruszenie uczuć religijnych – czyli lidera
Behemotha, który drąc biblię na koncercie naruszył uczucia
religijne posłów, którym o tym doniesiono. Ostatnio Urbana
oskarżyli o to, że wizerunek Jezusa, który na 1 stronie jego
tygodnika się znajduje – może obrażać uczucia religijne. Tym
niemniej jak do tej pory nie było przypadku, który tak jaskrawo
pokazałby to jak bardzo szkodliwy jest 196 artykuł. Chodzi mi rzecz
jasna o Radom.
Anonimowi
policjanci (cholera wie czy policjanci skoro anonimowi) napisali
donos na swojego przełożonego. W donosie stało, że kazał im
pościągać krzyże na komendzie, że zabronił policjantom iść na
pielgrzymkę i że w ogóle jest nie wierzy w boga więc coś z nim
nie tak. Donos skierowano do przedstawiciela najwyższych władz w
Polsce czyli do biskupa radomskiego. Wysłano go (donos, nie biskupa)
do komendanta wojewódzkiego, ale to chyba jedynie z grzeczności.
Co
zrozumiałe katoprawica eksplodowała oburzeniem. Owo oburzenie mnie
jakoś specjalnie nie dziwi i szczerze mówiąc to na dobrą spraw
g***o mnie ono obchodzi (pośmiać się z nich można, ale trzeba się
tym jakoś specjalnie przejmować. Natomiast trzeba się przejmować
tym co się stało potem. Kilku polityków PiS + Niejaki pan Nowak
(ten który taśmowo wszystkich pozywałby za obrazę uczuć
religijnych) domaga się od prokuratury wszczęcia postępowania.
Powód? Obraza uczuć religijnych. Nawiasem mówiąc Agent Tomek z
PiS doniósł na komendanta chyba do wszystkich możliwych miejsc,
poinformował o tym m. in. prokuratora Seremeta,
rzeczniczkę praw obywatelskich Irenę Lipowicz, pełnomocniczkę
rządu ds. równego traktowania Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz oraz
Państwową Inspekcję Pracy.
Pragnę
w tym miejscu przypomnieć wszystkim, że powodem tego shistormu jest
ANONIM. Komendant się odniósł do zarzutów i okazało się na ten
przykład, że komendant nie tyle zabronił policjantom iść na
pielgrzymkę co zasugerował, żeby na nią poszli w ramach urlopu
(co sugeruje, że w latach poprzednich płacąc podatki
finansowaliśmy pielgrzymki, które policjanci odbywali w ramach
pełnienia obowiązków służbowych). Posłom i specowi od uczuć
religijnych to nie przeszkadza - oni wiedzą, że komendant jest
winny i tego nic nie zmieni. Dostali człowieka – znaleźli
paragraf (i to bez problemu).
Sprawa
„krzyży radomskich” otwiera całkiem nowe możliwości przed
Polakami. Wkurza Cię sąsiad? Obstaw mu drzwi od domu krzyżami
(mogą być pozbijane z desek) a jak je usunie (bo będzie chciał
przejść) donieś do biskupa (i koniecznie do Agenta Tomka), że
ktoś usuwa TWOJE krzyże. Wszystko można zastawić krzyżami i
tylko czekać aż przyjdzie jakiś komunista żeby je usunąć –
porobić zdjęcia i hajda – donosiki anonimowe pisać. Ciekawym co
by się stało gdyby pewnego dnia redakcja Frondy została obstawiona
krzyżami tak szczelnie, żeby nie dało się z niej wyjść?
Domyślam się, że redaktorzy dzielnie trwaliby na swoich
stanowiskach aż do (NATURALNEJ) śmierci głodowej – bo przecież
nie usunęli by krzyża, który ktoś postawił w dobrej wierze.
Jeśli
komuś się wydaje, że to przesada – to niech sobie pomyśli o
tym, że doszliśmy do sytuacji, w której krzyż można powiesić
wszędzie, ale jeśli ktoś go zdejmie (a potem ktoś życzliwy –
napisze donosik) - Agent Tomek i Nowak-od-sekt podadzą go do sądu
za to, że obraził czyjeś uczucia religijne. Niebawem dojdziemy do
tego, że za samo powiedzenie „myślę, że trzeba usunąć krzyż
z sali sejmowej” - będzie się ludzi pozywało za obrazę uczuć
religijnych. I czemu się dziwić? Skoro za pozwanie kogoś – nie
grożą nikomu żadne konsekwencje – pozwać można każdego.
Trzeba
bardzo uważnie obserwować tę sprawę. Może się bowiem okazać,
że choć komendant nie naruszył uczuć religijnych nikomu, ale np.
straci stanowisko. Jeśli tak się stanie – będzie to wyraźny
sygnał dla cwaniaczków spod znaku katoprawicy. Skoro można kogoś
za pomocą donosu anonimowego zwolnić – to może i mojego szefa,
nielubianego współpracownika etc zwolnią jak na niego doniosę?
Nie
chce tu rysować jakichś katastrofalnych wizji i straszyć tym, że
„będzie państwo wyznaniowe i albo pójdziesz do spowiedzi albo do
gułagu” - nie to jest moją intencją. Jest nią zwrócenie uwagi
na to, że artykuł 196 w rękach cwaniaczków jest niebezpieczny i
że może być (jeszcze bardziej) nadużywany. Tylko tyle i aż tyle.
Źródła:
Wyborcza o krucjacie przeciwko komendantowi
Aż tak dobrze, żeby można było kogoś bezkarnie pozywać, to nie jest ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://pozwy.wieszjak.pl/informacje-ogolne/241753,Koszty-w-sprawach-cywilnych.html
Sprawy o "obrazie uczuć religijnych" są ścigane z urzędu. Tzn ktoś mówi, że mu naruszono/zraniono/obrażono uczucia - a prokuratura musi się nad tym pochylić.
Usuń