środa, 14 sierpnia 2013

Uprzejmie donoszę, że mój sąsiad ściągnął krzyż ze ściany

Ponieważ nie tak dawno temu skończyłem lekturę III tomowego „Archipelagu Gułag” Sołżenicyna – cała sytuacja związana z „krzyżem radomskim” (komendant, który ściągnął krzyż ze ściany) kojarzy mi się dość jednoznacznie. Sołżenicyn bardzo szczegółowo opisał tam to czym były czasy Stalinizmu – a był to czas absurdu połączonego z okrucieństwem. Na mocy artykułu 58 (kodeks karny ZSRR- link do Wiki na dole tekstu) skazywano „wrogów ludu”:

Sklepowa, której skończył się papier do zapisywania obliczeń, zaczęła pisać na gazecie. Pech chciał, że napisała coś na głowie Stalina. Skazano ją za to (po donosie) na 10 lat gułagu.

Jakiś robotnik załatał sobie dziurę w bucie radziecką ulotką propagandową. Sprzątaczce się to bardzo nie spodobało – doniosła na niego i dostał 10 lat gułagu.

Starszy pracownik jakiegoś urzędu musiał przenieść popiersie Stalina z dworca kolejowego do urzędu. Człek słaby już był a popiersie ciężkie, użył więc paska na którym „powiesił” popiersie żeby je przenieść. Doniesiono na niego i dostał bodajże 15 lat Gułagu.

Sołżenicyn takich przykładów umieścił mnóstwo (z resztą tak samo jak Warłam Szałamow, w swoich „Opowiadaniach kołymskich”) Opisane przypadki bardzo wyraźnie pokazywały jedno, że jeśli skazać z artykułu 58 można literalnie „za wszystko” i każdego (kilkanaście milionów ludzi skazano jako "politycznych" za sprawą tego artykułu).  Jeżeli ktoś napisał donos –  sprawa była przesądzona. Niektórzy pisali te donosy wierząc we władzę radziecka (było takich bardzo dużo, i dla nich XX zjazd partii, na którym opisano część zbrodni Stalina – był szokiem niemałym) niektórzy jednakże pisali te donosy tylko po to, żeby pozbyć się kogoś ze swojego otoczenia. Przykładem był jeden z wojskowych, na którego inny wojskowy napisał donos. Poszło oto, że ten zadenuncjowany miał większe powodzenie u jednej kobiety, która się kapusiowi podobała bardzo. Skończyło się to wyrokiem skazującym zadenuncjowanego na 10 lat Gułagu.

W naszym kraju mamy taki artykuł 58 dzięki któremu można każdego próbować skazać. Co prawda nikt nikogo nie skazuje na gułagi, ale absurd tego przepisu jest porównywalny z prawnym absurdem czasów Stalinowskich. Chodzi mi rzecz jasna o artykuł 196 Kodeksu Karnego – obraza uczuć religijnych. Pisałem już o tym w notce (zranione uczucia religijne – argument zawsze słuszny), ale tam skupiałem się na nieco innych aspektach „obrazy uczuć”. Nawiasem mówiąc, pozywanie kogoś za obrazę uczuć religijnych nie nosi ze sobą żadnych konsekwencji. Tzn nawet jeśli sąd uzna, że pozwany „nie naruszył” - to pozwany w świetle prawa nie może domagać się zadośćuczynienia od pozywającego.

Mieliśmy już eksternistyczne naruszenie uczuć religijnych – czyli lidera Behemotha, który drąc biblię na koncercie naruszył uczucia religijne posłów, którym o tym doniesiono. Ostatnio Urbana oskarżyli o to, że wizerunek Jezusa, który na 1 stronie jego tygodnika się znajduje – może obrażać uczucia religijne. Tym niemniej jak do tej pory nie było przypadku, który tak jaskrawo pokazałby to jak bardzo szkodliwy jest 196 artykuł. Chodzi mi rzecz jasna o Radom.

Anonimowi policjanci (cholera wie czy policjanci skoro anonimowi) napisali donos na swojego przełożonego. W donosie stało, że kazał im pościągać krzyże na komendzie, że zabronił policjantom iść na pielgrzymkę i że w ogóle jest nie wierzy w boga więc coś z nim nie tak. Donos skierowano do przedstawiciela najwyższych władz w Polsce czyli do biskupa radomskiego. Wysłano go (donos, nie biskupa) do komendanta wojewódzkiego, ale to chyba jedynie z grzeczności.

Co zrozumiałe katoprawica eksplodowała oburzeniem. Owo oburzenie mnie jakoś specjalnie nie dziwi i szczerze mówiąc to na dobrą spraw g***o mnie ono obchodzi (pośmiać się z nich można, ale trzeba się tym jakoś specjalnie przejmować. Natomiast trzeba się przejmować tym co się stało potem. Kilku polityków PiS + Niejaki pan Nowak (ten który taśmowo wszystkich pozywałby za obrazę uczuć religijnych) domaga się od prokuratury wszczęcia postępowania. Powód? Obraza uczuć religijnych. Nawiasem mówiąc Agent Tomek z PiS doniósł na komendanta chyba do wszystkich możliwych miejsc, poinformował o tym m. in. prokuratora Seremeta, rzeczniczkę praw obywatelskich Irenę Lipowicz, pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz oraz Państwową Inspekcję Pracy.

Pragnę w tym miejscu przypomnieć wszystkim, że powodem tego shistormu jest ANONIM. Komendant się odniósł do zarzutów i okazało się na ten przykład, że komendant nie tyle zabronił policjantom iść na pielgrzymkę co zasugerował, żeby na nią poszli w ramach urlopu (co sugeruje, że w latach poprzednich płacąc podatki finansowaliśmy pielgrzymki, które policjanci odbywali w ramach pełnienia obowiązków służbowych). Posłom i specowi od uczuć religijnych to nie przeszkadza - oni wiedzą, że komendant jest winny i tego nic nie zmieni. Dostali człowieka – znaleźli paragraf (i to bez problemu).

Sprawa „krzyży radomskich” otwiera całkiem nowe możliwości przed Polakami. Wkurza Cię sąsiad? Obstaw mu drzwi od domu krzyżami (mogą być pozbijane z desek) a jak je usunie (bo będzie chciał przejść) donieś do biskupa (i koniecznie do Agenta Tomka), że ktoś usuwa TWOJE krzyże. Wszystko można zastawić krzyżami i tylko czekać aż przyjdzie jakiś komunista żeby je usunąć – porobić zdjęcia i hajda – donosiki anonimowe pisać. Ciekawym co by się stało gdyby pewnego dnia redakcja Frondy została obstawiona krzyżami tak szczelnie, żeby nie dało się z niej wyjść? Domyślam się, że redaktorzy dzielnie trwaliby na swoich stanowiskach aż do (NATURALNEJ) śmierci głodowej – bo przecież nie usunęli by krzyża, który ktoś postawił w dobrej wierze.

Jeśli komuś się wydaje, że to przesada – to niech sobie pomyśli o tym, że doszliśmy do sytuacji, w której krzyż można powiesić wszędzie, ale jeśli ktoś go zdejmie (a potem ktoś życzliwy – napisze donosik) - Agent Tomek i Nowak-od-sekt podadzą go do sądu za to, że obraził czyjeś uczucia religijne. Niebawem dojdziemy do tego, że za samo powiedzenie „myślę, że trzeba usunąć krzyż z sali sejmowej” - będzie się ludzi pozywało za obrazę uczuć religijnych. I czemu się dziwić? Skoro za pozwanie kogoś – nie grożą nikomu żadne konsekwencje – pozwać można każdego.

Trzeba bardzo uważnie obserwować tę sprawę. Może się bowiem okazać, że choć komendant nie naruszył uczuć religijnych nikomu, ale np. straci stanowisko. Jeśli tak się stanie – będzie to wyraźny sygnał dla cwaniaczków spod znaku katoprawicy. Skoro można kogoś za pomocą donosu anonimowego zwolnić – to może i mojego szefa, nielubianego współpracownika etc zwolnią jak na niego doniosę?

Nie chce tu rysować jakichś katastrofalnych wizji i straszyć tym, że „będzie państwo wyznaniowe i albo pójdziesz do spowiedzi albo do gułagu” - nie to jest moją intencją. Jest nią zwrócenie uwagi na to, że artykuł 196 w rękach cwaniaczków jest niebezpieczny i że może być (jeszcze bardziej) nadużywany. Tylko tyle i aż tyle.

Źródła:
Wyborcza o krucjacie przeciwko komendantowi

2 komentarze:

  1. Aż tak dobrze, żeby można było kogoś bezkarnie pozywać, to nie jest ;-)
    http://pozwy.wieszjak.pl/informacje-ogolne/241753,Koszty-w-sprawach-cywilnych.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawy o "obrazie uczuć religijnych" są ścigane z urzędu. Tzn ktoś mówi, że mu naruszono/zraniono/obrażono uczucia - a prokuratura musi się nad tym pochylić.

      Usuń