środa, 28 sierpnia 2013

Od gier RPG można dostać szatana i zarazić się rakiem

Na samym początku niniejszej notki się muszę przyznać do tego, że ja sporo czasu spędziłem nad RPGami (Role-playing Game). Zarówno nad tymi papierowymi jak i RPG. Papierowe zaczęły się od „Kryształów Czasu”, a komputerowe od pierwszej części „Eye of The Beholder”. Jak człowiek pograł w te RPGi i się nimi interesował – to coś tam się wie na ich temat.

Niestety na temat RPG raczej nic nie wiedziała osoba, której „świadectwo” Fronda zamieściła. Już sam tytuł jest wstrząsający. Wskazuje on na to, że osoba rzekomo zniewolona przez RPG nie ma zielonego pojęcia o tym co ją „zniewoliło”.

"Świadectwo Eweliny: „W grze to ty jesteś bogiem”, czyli jak gry RPG zniewalają człowieka”

W pierwszej chwili pomyślałem, że owo bycie bogiem odnosi się do Mistrza Gry, który w trakcie gry w praktyce może wszystko (w podręcznikach co prawda reguły są, ale „tajne modyfikatory mistrza gry – się zna:) ) Okazało się jednakże, że Ewelinę zniewoliły komputerowe RPGi, tym samym owo bycie bogiem nie mogło się odnosić do „mistrzowania”.

Gry RPG były w moim domu odkąd pamiętam. Siadywałam wieczorami z tatą i przyglądałam się jak grał. Opowiadał mi, co się dzieje na ekranie, a ja wpatrywałam się w niego zauroczona.”

Gdyby ojciec jej opowiadał bajki, też by się w niego wpatrywała „zauroczona”.

Kiedy podrosłam na tyle, by swobodnie podążać za fabułą, sama włączyłam się do rozgrywki. Było to dla mnie czymś naturalnym, codziennym nawykiem: wracałam ze szkoły, odrabiałam lekcje… i siadałam do gier.

Ja też tak miałem. Dzięki temu, że grywałem w różne gry, szybko nauczyłem się języka angielskiego.

W liceum świat lochów i smoków stał się już moim światem.

I w tym momencie już wiadomo, że mamy do czynienia z kolejnym idiotyzmem, napisanym przez jakiegoś katechetę – który nie bardzo wiedział co to są gry RPG, ale nie chciał żeby tekst wyglądał „nieprofesjonalnie”. Owe lochy i smoki to spolszczone „Dungeons and Dragons”. Problem w tym, że mało który polski gracz użyłby takiej zbitki słownej. Bo RPGi wcale się w Polsce nie muszą kojarzyć z D&D (czyli z "lochami i smokami"). W USA – owszem bo tam system D&D były pierwszym ogólnodostępnym systemem RPG, tym samym historia RPG dla wielu ludzi zaczęła się od tego systemu. Tylko, że „Ewelina”, która zaraziła się szatanem od gier RPG, miała w domyśle być Polką. Warto również wspomnieć, że nie każda komputerowa gra RPG opiera się systemie AD&D.

Na początku gry były tylko rozrywką i metodą na zrelaksowanie się. Później granie stało się formą oderwania od realnego świata, wejściem do przestrzeni, w której moje problemy traciły na znaczeniu

Zastanawiające jest to, że „Ewelina” sporo pisze o grach, ale jakoś tak nigdzie nie padł żaden tytuł gry. Jest to nieco dziwne, bo skoro tak bardzo się w tym wszystkim zagłębiła, a one tak bardzo szkodliwe są – to powinna choć jednym tytułem rzucić. Ku przestrodze.


Byłam swoim własnym panem. To mnie pociągało – ja decydowałam, czy mam ochotę być dobrym paladynem, czy nekromantą panującym nad podziemiem.

Nie twierdzę, że znam wszystkie RPG komputerowe, ale wydaje mi się, że chyba nie było gry, w której można było się wcielić w nekromantę który panował nad podziemiem (edytuje 7 raz już chyba;) ). „Dungeon Keeper” był co prawda – no, ale gracz nie był nekromantą. Poza tym nie było tam wyboru postaci. Pierwsze co mi przychodzi do głowy do „World of Warcraft” – bo tam można było grać paladynem i nekromantą – jednakże w "WoWie" nekromanta nie siedział w podziemiach.

Z czasem coraz rzadziej wybierałam „dobre” postaci, ponieważ przestały być one dla mnie wystarczająco atrakcyjne.

W większości starych cRPG („Eye of the Beholder”, „Dark Sun”, „Reavenloft”) wybór złej/dobrej postaci (a konkretnie charakteru) nie miał żadnego wpływu na przebieg gry. W późniejszych owszem miał, jednakże w nich wybierało się złe postaci po to, żeby zobaczyć jakie są różnice w fabule. Wiem, że spłycam temat, bo np. w takim „Falloucie” wszystko zależało od wyborów w trakcie gry, ale „Fallout” to nie są „lochy i smoki” (w sumie ciekawa sprawa – tak bardzo wsiąkła „Ewelina” w RPG a ani słowa a nie ma w "świadectwie" o RPGach innych niż fantasy).

Wydawało mi się, że korzystniej wybrać taką ścieżkę gry, na którą w życiu nie zdecydowałabym się w realu.

Litości...

Moje posunięcia stawały się coraz bardziej agresywne, a ja wtapiałam się w postać, którą grałam, powoli przekraczając cienką granicę.

Bezlitośnie mordowałam bezbronne piksele i coraz bardziej wtapiałam się w ogrzycę Zofie, którą grałam.

Śmieszyło mnie jak ktoś podsyłał mi artykuły o szkodliwości tego typu gier. Wydawało mi się, że księża powinni się zająć czymś lepszym niż straszeniem o diable, bo przecież mamy XXI wiek, a nie średniowiecze.

Tego typu gier” i żadnego tytułu – bo i żaden tytuł nie pasował do tego co autorka chciała przekazać.

Minęło bardzo dużo czasu zanim zorientowałam się, że coś jest nie tak.

Jak dużo czasu? Rok? Dwa? Dziesięć?

To był powolny proces wchodzenia w rzeczywistość, w którą nie wierzyłam, a która moją niewiarą specjalnie się nie przejęła.

Jeśli to było napisane na serio – bo autorka tych słów powinna się jak najszybciej udać do psychiatry (serio? Niewiara w rzeczywistość, która nie przejmuje się czyjaś niewiarą?). Albo niech zacznie pisać książki – może będzie polskim Philipem Dickiem. Rzecz jasna „Ewelina” nie napisała w jaką rzeczywistość się wtopiła. Sugeruje to, że ktoś piszący te słowa – uznał, że „świat gier RPG” to jakieś wspólne uniwersum.

Granie już mnie nie odprężało, stawałam się coraz bardziej niespokojna. Rósł we mnie też gniew, którego nie umiałam kontrolować. Miałam też wrażenie ciągłej obecności „czegoś” (…) W pewnym momencie jednak problemem dla mnie było nawet wyjście na zewnątrz. Miałam wrażenie derealizacji świata. Nie robiło mi różnicy, co się ze mną dzieje. Gdyby ktoś wtedy kazał skoczyć mi pod auto, pewnie bym to zrobiła

Jeśli ktoś miał jakieś wątpliwości co do stanu psychiki „Eweliny” to chyba się ich pozbył w tym momencie.

Boga od dawna w moim życiu już nie było. Denerwował mnie Kościół i panoszący się księża.

Autorka udająca „Ewelinę” - musiała dodać do tego tygla idiotyzmów jeszcze to, że jak kto gra w gry RPG, to mu się wydaje, że „księża się panoszą”.

Potem mamy opis procesu wychodzenia z „opętania RPG”, darujmy go sobie.

Co jest złego w mieszaniu się w gry?  Dlaczego mogą być one zagrożeniem dla ducha człowieka? Odpowiedź jest prosta. W grze to ty jesteś bogiem.

Jeśli szanowna „Ewelina” chce przez to powiedzieć, że gracz „może wszystko” w komputerowej grze RPG – to chyba nigdy w żadną nie grała. Proponuje pograć sobie np. w takiego prehistorycznego „locha i smoka” jak „Eye of The Beholder” pierwszy. Jeśli jakiś matuzalem komputerowy w to grał – to niech sobie przypomni poziom podziemi „z pająkami”. Dla niezorientowanych (postaram się to opisać jak najkrócej i w jak najmniej nudny sposób) – ów poziom gry był dowodem na skrajny sadyzm twórców. Głównymi przeciwnikami drużyny, którą gracz kierował były pająki. Pająki podczas ataku zatruwały postacie. W teorii w AD&D (gra bazowała na tym systemie) kleryk na odpowiednim poziomie doświadczenia – może bez problemu wyleczyć zatrutego zaklęciem „cure poison” (leczenie zatruć – czy jak to przetłumaczyli na polski). No i wszystko było by fajnie gdyby nie to, że postacie miały zbyt niski poziom doświadczenia (skutkiem czego kleryk nie dysponował tym zaklęciem). Jeśli dodamy do tego brak map, to gra na tym poziomie wyglądała tak, że gracz zajmował się głównie uciekaniem przed pająkami. Frajda po przejściu etapu była, ale kląłem jak szewc w trakcie grania.

W jednym z czasopism komputerowych (nie pomnę tytułu) redaktor zwierzał się z tego, że przez ten poziom w grze – prawie rzuciła go dziewczyna. Czemu? Bo próbował jednocześnie grać i rozmawiać z dziewczyną przez telefon. Rozmowę zakończył: „Jezus Maria wszędzie pająki zaraz mnie zabiją!” i rzucił słuchawkę.

Tak, w grach RPG stanowczo jest się bogiem.

Wielu graczy ignoruje treści satanistyczne i okultystyczne, uważając je za nieodłączny element rozgrywki, gwarancję dobrej zabawy.

W „Diablo” ignorowanie treści satanistycznej w postaci Diablo (bossa) bynajmniej nie gwarantuje dobrej zabawy.

Stwarzanie nieumarłych, rzucanie klątw, rytualne zabójstwa i dziwne pakty z postaciami do złudzenia przypominającymi wizerunki Lucyfera

A jak się puści od tyłu płyty Led Zeppelin to słychać strzały, znaczy się – szatana słychać. A z kolei jak się takiego Diablo nagra i puści od tylu – to słychać jak namawia ludzi do jedzenia warzyw i mycia zębów po każdym posiłku.



Nie mam pojęcia o czym jest ten tekst na Frondzie. Wiem o czym miał być – o biednej nastolatce, której gry RPG o mało życia nie zniszczyły. I gdyby autorka (podająca się za „uzdrowioną” z RPG nastolatkę) skupiła się na samym uzależnieniu – być może nawet miałoby to sens. Gry RPG jak wszystkie inne – potrafią uzależnić, szczególnie mmorpg, w których zawsze jest jeszcze coś do zrobienia, i których nie da się „przejść” (skończyć, whatever) tak jak typowego komputerowego RPG. Z drugiej zaś strony – ludzie potrafią się uzależnić od czytania książek, od uprawiania sportu, oglądania filmów i tak dalej. W tekście mamy jakieś „opętanie” (głupotą najpewniej). Dziewczyna niby to siedziała długo nad grami, ale nie wiadomo nad jakimi. Wiemy tylko, że RPG i że była w nich bogiem i tyle. Dla osoby, która ma jakiekolwiek pojęcie na temat RPG (a do takich skierowane jest przecież „świadectwo”) tekst z Frondy jest niczym więcej niż (za przeproszeniem) bełkotem chorego idioty. Choć z drugiej strony, może Wredna Mała Białorusinka ma racje i może wcale nie chodzi o „przestrogę” skierowaną do młodych ludzi, tylko o straszenie babć czarami-marami i szatanem, którym się wnuk może zarazić od RPGów?

Źródło:
  

12 komentarzy:

  1. Według Frondy capoeira i joga też zniewalają człowieka. Czekam na artykuł o szkodliwości joggingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doczekasz się - Terlikowski przecież zapowiedział, że będzie brał udział w maratonie:D (maraton to nie jogging - but still) :)

      Usuń
  2. Toż nie było żadnej nastolatki. Pisał to jakiś dziennikarzyna-księżyna, który wszystko od podstaw wymyślił...

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Jakby podała tytuły to naraziła by się na jeszcze większe drwiny (bo co jest złego w takim WoWie?)
    2. Skoro autor zna WSZYSTKIE gry RPG (stara się w końcu szukać w pamięci opisanej gry), to prawdopodobnie sam ma problem i być może to właśnie go boli w tym artykule.
    3. Świadectwo, to przeżycie. Przeżyć się nie komentuje, możesz się nie zgadzać, ale wyśmiewanie dziewczyny i wyzywanie jej od idiotki świadczy o Twojej niskiej kulturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1) Nie podała tytułu bo nie istnieje komputerowa gra RPG, w której dałoby się upchnąć wszystko to co napisała. Nie wspominając już o tym, że wzmianka o tym, że "dziwne pakty z postaciami do złudzenia przypominającymi postać lucyfera" to już najnormalniejszy w świecie bełkot jest.

      ad2) Prosiłbym o czytanie ze zrozumieniem. Zacytuje sam siebie: "Nie twierdzę, że znam wszystkie RPG komputerowe, ale wydaje mi się, że chyba nie było gry(...)

      Powtórzę z CAPSem "NIE TWIERDZĘ, ŻE ZNAM WSZYSTKIE RPG KOMPUTEROWE"

      Co do tego, że "mam problem" to jakiej ów problem miałby być natury?

      Ad3)

      "Przeżyć się nie komentuje" - dlaczego?

      "możesz się nie zgadzać, ale wyśmiewanie dziewczyny i wyzywanie jej od idiotki świadczy o Twojej niskiej kulturze."

      Jeśli przejawem owej "niskiej kultury" jest to, że jestem w stanie głośno (na miarę bloga i FP) zaprotestować w momencie, w którym ktoś pieprzy głupoty - to owszem, mam "niską kulturę" i jestem z tego dumny.


      Usuń
    2. Stara sprawa, stary tekst, ale niestety, temat aktualny (vide popularność miesięcznika „Egzorcysta” i bardzo niemądre rzeczy które tam się wypisuje). Odniosę się więc tylko do punktu trzeciego. Autor wyśmianego tekstu popełnił olbrzymią ilość błędów merytorycznych. Myli RPG i cRPG, podaje wątpliwe tezy pod przykrywką „osobistych doświadczeń” rzekomej „zniewolonej przez gry” dziewczyny, nie zna podstawowej terminologii, zamiast której stosuje mocno wątpliwą, będąca prymitywnym spolszczeniem angielskich tytułów. To nie jest żadne świadectwo, tylko nieudolna fałszywka.

      Usuń
  4. A wiesz, że wymyśliłem. Ona grała w Heroes of Might and Magic II:
    1. Paladynów masz u rycerza.
    2. Można bawić się w boga tworząc nowe plansze. Wiem, naciągane, ale poczekaj na następne...
    3. Nekromanta w podziemiach? No cóż... Jeśli istnieją na tym świecie ludzie, którzy nie wierzą w ewolucję, to może ona mogłaby uznać, że nekromanta rozmnaża kościotrupy poprzez zejście do podziemi i spółkowanie z trupami :-)).

    Nie zgadza się jednak kwestia wyboru negatywnych postaci - rycerz jest znacznie skuteczniejszy jak umie się nim grać ;-). Poza tym HoMM w zasadzie nie jest RPG, bo odgrywanie roli i budowanie postaci nie jest tu kluczowe - można spokojnie poświęcić postać i kupić sobie nową.

    PS: Nawiasem mówiąc cieszę się, że polska część kościoła katolickiego nie próbuje przynajmniej głosić bredni o ewolucji. Jak słucham co się dzieje w USA, to mózg mi się lasuje. Tym bardziej, że nie ma żadnego biblijnego powodu, ku odrzuceniu ewolucji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gdybyśmy założyli, że trafiłeś z tytułem (a obydwaj wiemy, że tak nie jest ;) ) to ciężko by było uwierzyć w to, że czekała ze "świadectwem" kilkanaście lat ;) Wszak HoMM II to już staroć nad starociami (Choć dla mnie nadal jest to najlepsza część cyklu, wiem - stary jestem)

      W jednym punkcie jeno z Tobą w polemikę wejdę. W teorii - w HoMM nie trzeba jakoś specjalnie pilnować bohatera - bo można kupić nowego. W praktyce - przy starciu podobnych armii - decyduje doświadczenie bohatera (atack skille, etc). Nawet przy założeniu, że jest się super strategiem/taktykiem - przy starciu takich samych armii - jeśli różnica poziomów np 20 wynosi - wygra bardziej doświadczony bohater.

      Usuń
    2. A w temacie Hameryki. Tam to już w ogóle jest makabra. Teleewangeliści, którzy wyłudzają pieniądze od ludzi to normalka. W kontekście powyższego - negowanie teorii ewolucji to nic takiego.

      Nawiasem mówiąc u nas też się ją neguje czasem bo "to tylko teoria i są inne równie dobrze wyjaśniające to wszystko co wyjaśnia teoria Darwina)

      Usuń
  5. Caterina napisał(a): "Swego czasu miałam plan stworzyć grę RPG na podstawie Dziejów Apostolskich... (nie komputerową) :) ciekawe jak wtedy ten gatunek byłby postrzegany..." LOL

    OdpowiedzUsuń
  6. Ktoś tu chyba nie wie co to są RPG. RPG to gra wyobraźni, książkowa, wg spisanych w podręczniku zasad/mechanizmów rozgrywana w świecie przedstawionym w podręczniku. W taką grę trzeba się wczuć, wsiąknąc w to.

    komputerowe RPG, czyli próba zasymulowania tego wszystkiego z RPG, ale wszystkiego z RPG nie da się przenieść na ekran. W PC RPG ty nie jesteś w centrum wydarzeń tylko obserwujesz to co się dzieje na ekranie, nie wsiąkasz tak w świat gry.

    Tak więc nadal nie wiem o czym jest mowa. O RPG czy PC RPG?

    OdpowiedzUsuń