środa, 26 września 2012

Poproszę 2 kg aborcji – czyli sejmowej debaty "aborcyjnej" kolejna odsłona.

W dniu dzisiejszym – w ramach posiedzenia sejmu odbędzie się debata na temat aborcji. Sejm będzie radził nad dwoma projektami dotyczącymi zabiegów przerywania ciąży. Numero uno – projekt Ruchu Palikota – liberalizujący dostęp do aborcji. Numero Duo projekt Solidarnej Polski Z.Z. - leżący na drugim biegunie względem projektu RP. Biorąc pod rozwagę dotychczasowy poziom debaty „aborcyjnej” oraz poziom MOPów (oraz ich starszych kolegów Szczególnie Uzdolnionych Jegomościów – w skrócie SZUJa) – którzy będą debatować – powinniśmy się cieszyć z tego, że wokół sejmu nie ma drewnianego płotu – bo pewnie nasi wybrańcy sięgnęliby po pozamerytoryczne środki perswazji. Jedni powołaliby się na tradycje (bo mój dziad panie z kłonicą Niemców ganiał), inni na przymus (bo na takie zakute łby to tylko deska drzewienna) PSL – zapewne tłumaczyłby się chęcią bycia blisko natury – nawet natury zamienionej na sztachety.


Spodziewam się, iż w sejmie obecni będą organizatorzy obwoźnych horror showów – w postaci wielkoformatowych zdjęć pokawałkowanych płodów (nie będących płodami poaborcyjnymi -ale rozumiem, że cel uświęca środki), którymi straszą ludzi w centrach miast/etc. Gwoli ścisłości – gdyby organizacje „pro choice” chciały sięgnąć po argumentacje podobnego kalibru – powinny okrasić centra miast wielkoformatowymi zdjęciami kobiecych narządów płciowych – które ucierpiały w trakcie porodów. Byłoby to równie wysmakowane widowisko.

O Wandzie co nie chciała aborcji.

W dniu wczorajszym Wanda Nowicka (będąca dla wielu ludzi „pro life” uosobieniem babilońskiej ladacznicy i osoby, która lobbuje za in vitro, aborcją, etc) opowiadała w TOK FM o projekcie RP. Pod koniec indagowana przez prowadzącego powiedziała coś nad czym zamierzam się trochę popastwić. Mam świadomość, że szanse na przyjęcie naszego projektu nie są duże i bardzo nad tym ubolewam. Musimy podejmować tę niezwykle palącą kwestię społeczną. Jak ten cierń musimy przypominać, że jest problem do rozwiązania Pomijam już kwestie wątpliwej metafory - bo cierń nie tyle przypomina o problemie – co sam jest problemem, który należy usunąć – więc o wiele bardziej sensownie byłoby gdyby WN powiedziała, iż zakaz aborcji jest takim cierniem. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w (powtórzę dla lepszego efektu) „ Mam świadomość, że szanse na przyjęcie naszego projektu nie są duże i bardzo nad tym ubolewam” komentarz do tego mam jeden:

NO SHIT SHERLOCK!

Przenikliwość oceny sytuacji przez WN jest wręcz powalająca. SLD i RP ( które raczej całe poprą projekt) mają w sumie 68 (słownie sześćdziesiąt osiem) głosów. Z tego co pamiętam – skład osobowy naszego sejmu w chwili obecnej to 460 wybrańców. Cały PiS i SP będzie przeciw. PSL zapewne też. Tak samo jak co najmniej połowa PO (albo i cała). A Wanda Nowicka ma świadomość, że szanse na przyjęcie projektu nie są duże... Znacznie większe szanse na zaistnienie w wymiarze ustawowym ma projekt SP – aczkolwiek w tym względzie organizacje pro choice mogą (paradoksalnie) liczyć na to, że konserwatywna część PO (na którą wpływ ma Gowin) nie poprze projektu. Gowin może i ministrem sprawiedliwości jest miernym ale MOP (Młody Obiecujący Polityk z notki poprzedniej) z niego cwany – Gowin wie, że całkowity zakaz aborcji zapewne zostałby odebrany jak środkowy palec wystawiony w kierunku społeczeństwa i że mogłoby to doprowadzić do wielu niedobrych z punktu widzenia konserwatysty – zmian. Aczkolwiek nie dysponuje darem prekognicji i pewnym być swoich prognoz nie mogę. Bowiem nie mam pojęcia kto komu będzie chciał zrobić na złość w trakcie głosowania.

Uważny czytelnik pewnie by mnie zapytał – skąd więc wniosek, że Wanda nie chce aborcji (w sensie prawa do – nie zaś własnej)? Ano stąd, że WN nie robi na dobrą sprawę niczego co mogłoby poskutkować realnymi zmianami w ustawie antyaborcyjnej. W sejmie obecnej kadencji przegłosowanie tego rodzaju projektu jaki proponuje RP jest nierealne. Jedyne co można przez to osiągnąć to pokazanie „no staramy się ale nam nie dają”. Tylko, że ludzie chcący liberalizacji „aborcyjnej” - starań mają jak mniemam dosyć i woleliby realne efekty od udawania. Gdyby WN mówiła szczerze – gdyby zależało jej (oraz RP) na tym projekcie – poparli by akcje „Tak dla kobiet” (która to akcja zakończyła się gigantycznym fiaskiem). Na początku kadencji – Palikot miał bardzo duże poparcie społeczne i gdyby sam ruszył w Polskę „zbierać podpisy” (pod projektem TdK) zebrałby ich znacznie więcej niż wymagane 100 tysięcy. Duża ilość podpisów mogłaby wywrzeć presje na parlamentarzystach – bowiem konserwatyzm PO konserwatyzmem ale stołka ( oraz kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie + kasa na biura, w których można wiernych MOPom zatrudnić) i poparcia nikt nie będzie ryzykował dla czegoś tak durnego jak spójność poglądów.

Co z tą aborcją?

Najprawdopodobniej nic. MOPy obrzucą się epitetami (mordercy vs Mohery) marszałek sejmu poprosi o spokój. Nie wiem czy dzisiaj prócz debaty posłowie będą głosować nad projektami ale nawet jeśli – to o ile nikt nikomu nie będzie chciał zrobić na złość – status quo to jedyny możliwy rezultat. I o ile jestem w stanie zrozumieć posłów SP – chcących być bardziej „świętymi” od PiS (wszak o głosy Radia Maryja się rozchodzi) to nie za bardzo rozumiem sens działań Ruchu Palikota. Czort zresztą z tym Ruchem – Wanda Nowicka podobnież startowała z list RP żeby coś zmieniać. Średnio jej to zmienianie wychodzi  moim skromnym zdaniem. A każde „wygrane” przez opcje pro life głosowanie – jest przez tę opcję traktowane jako wiekopomne zwycięstwo i zachęca ową opcje do intensyfikacji działań. Niech mi ktoś przypomni – za czym Lobbuje Nowicka?

4 komentarze:

  1. Ja w ogóle mam wrażenie, że Palikot na razie dał sobie spokój. Siedzi sobie gdzieś grzecznie, czekajac na okazje do następnego show. Przykre, bo był jedynym politykiem, który powiedział głośno i wyraźnie że chce wprowadzić legalną aborcję, a nie miliony bezsensownych (i niedziałających) półśrodków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SLD też próbowało tylko, że nikt nie pamięta o tych próbach bo jak widać niczego nie zmieniły. Co do Palikota to poświęcę mu notkę w niedalekiej przyszłości - aczkolwiek Twoja diagnoza jest trafna imho - jemu zależy w głównej mierze na robieniu show z własnym udziałem. Tylko nie wiem w jakim celu - bo ludzie na konkrety czekają a tych u RP jak na lekarstwo.

      Usuń
  2. Jak Ci to już mówiłam - strasznie mi przykro, że RP tak osiadł na laurach, bo naprawdę liczyłam na coś więcej - może nie ze strony Palikota, który jednak jest przede wszystkim showmanem, ale przede wszystkim ze strony np. Nowickiej, która wreszcie dostała jakieś możliwości i nic...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przykra sprawa z tą Nowicką. Bo ani żadnej podbudowy merytorycznej (choćby się na te cholerne badania CBOS powołała - tam jak wół stało, że 44% społeczeństwa ich projekt akceptuje), ani nic "nowego". Można było poprzeć "tak dla kobiet" tylko, że RP (albo sam Palikot) zdecydowało, żeby tego nie robić (ok - poparcie w postaci "popieramy was i wasze starania" - przypomina mi dowcip dość straszny "popieramy głodujących w Etiopii") - najprawdopodobniej z dwóch przyczyn. A) Palikotowi nie zależy na tej ustawie. B) nie chciał żeby zasługi za ewentualne wprowadzenie ustawy przypisany feministkom (jako organizacjom/etc).

    OdpowiedzUsuń