W dniu dzisiejszym – w ramach
posiedzenia sejmu odbędzie się debata na temat aborcji. Sejm będzie
radził nad dwoma projektami dotyczącymi zabiegów przerywania
ciąży. Numero uno – projekt Ruchu Palikota – liberalizujący
dostęp do aborcji. Numero Duo projekt Solidarnej Polski Z.Z. -
leżący na drugim biegunie względem projektu RP. Biorąc pod
rozwagę dotychczasowy poziom debaty „aborcyjnej” oraz poziom
MOPów (oraz ich starszych kolegów Szczególnie Uzdolnionych
Jegomościów – w skrócie SZUJa) – którzy będą debatować –
powinniśmy się cieszyć z tego, że wokół sejmu nie ma
drewnianego płotu – bo pewnie nasi wybrańcy sięgnęliby po
pozamerytoryczne środki perswazji. Jedni powołaliby się na
tradycje (bo mój dziad panie z kłonicą Niemców ganiał), inni na
przymus (bo na takie zakute łby to tylko deska drzewienna) PSL –
zapewne tłumaczyłby się chęcią bycia blisko natury – nawet
natury zamienionej na sztachety.
Spodziewam się, iż w sejmie obecni
będą organizatorzy obwoźnych horror showów – w postaci
wielkoformatowych zdjęć pokawałkowanych płodów (nie będących
płodami poaborcyjnymi -ale rozumiem, że cel uświęca środki),
którymi straszą ludzi w centrach miast/etc. Gwoli ścisłości –
gdyby organizacje „pro choice” chciały sięgnąć po
argumentacje podobnego kalibru – powinny okrasić centra miast
wielkoformatowymi zdjęciami kobiecych narządów płciowych –
które ucierpiały w trakcie porodów. Byłoby to równie wysmakowane
widowisko.
O Wandzie co nie chciała aborcji.
W
dniu wczorajszym Wanda Nowicka (będąca dla wielu ludzi
„pro life” uosobieniem babilońskiej ladacznicy i osoby, która
lobbuje za in vitro, aborcją, etc) opowiadała w TOK FM o projekcie RP. Pod
koniec indagowana przez prowadzącego powiedziała coś nad czym
zamierzam się trochę popastwić. „Mam
świadomość, że szanse na przyjęcie naszego projektu nie są duże
i bardzo nad tym ubolewam. Musimy podejmować tę niezwykle palącą
kwestię społeczną. Jak ten cierń musimy przypominać,
że jest problem do rozwiązania „
Pomijam
już kwestie wątpliwej metafory - bo cierń nie tyle przypomina o
problemie – co sam jest problemem, który należy usunąć – więc
o wiele bardziej sensownie byłoby gdyby WN powiedziała, iż zakaz
aborcji jest takim cierniem. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w (powtórzę
dla lepszego efektu) „ Mam
świadomość, że szanse na przyjęcie naszego projektu nie są duże
i bardzo nad tym ubolewam” komentarz
do tego mam jeden:
NO SHIT
SHERLOCK!
Przenikliwość oceny sytuacji przez WN jest wręcz powalająca. SLD
i RP ( które raczej całe poprą projekt) mają w sumie 68 (słownie
sześćdziesiąt osiem) głosów. Z tego co pamiętam – skład
osobowy naszego sejmu w chwili obecnej to 460 wybrańców. Cały PiS
i SP będzie przeciw. PSL zapewne też. Tak samo jak co najmniej
połowa PO (albo i cała). A Wanda Nowicka ma świadomość, że
szanse na przyjęcie projektu nie są duże... Znacznie większe
szanse na zaistnienie w wymiarze ustawowym ma projekt SP –
aczkolwiek w tym względzie organizacje pro choice mogą
(paradoksalnie) liczyć na to, że konserwatywna część PO (na
którą wpływ ma Gowin) nie poprze projektu. Gowin może i ministrem
sprawiedliwości jest miernym ale MOP (Młody Obiecujący Polityk z notki poprzedniej) z niego cwany – Gowin wie, że
całkowity zakaz aborcji zapewne zostałby odebrany jak środkowy
palec wystawiony w kierunku społeczeństwa i że mogłoby to
doprowadzić do wielu niedobrych z punktu widzenia konserwatysty –
zmian. Aczkolwiek nie dysponuje darem prekognicji i pewnym być
swoich prognoz nie mogę. Bowiem nie mam pojęcia kto komu będzie
chciał zrobić na złość w trakcie głosowania.
Uważny czytelnik pewnie by mnie zapytał – skąd więc wniosek, że
Wanda nie chce aborcji (w sensie prawa do – nie zaś własnej)? Ano
stąd, że WN nie robi na dobrą sprawę niczego co mogłoby
poskutkować realnymi zmianami w ustawie antyaborcyjnej. W sejmie
obecnej kadencji przegłosowanie tego rodzaju projektu jaki proponuje
RP jest nierealne. Jedyne co można przez to osiągnąć to pokazanie „no staramy
się ale nam nie dają”. Tylko, że ludzie chcący liberalizacji
„aborcyjnej” - starań mają jak mniemam dosyć i woleliby realne
efekty od udawania. Gdyby WN mówiła szczerze – gdyby zależało
jej (oraz RP) na tym projekcie – poparli by akcje „Tak dla
kobiet” (która to akcja zakończyła się gigantycznym fiaskiem).
Na początku kadencji – Palikot miał bardzo duże poparcie
społeczne i gdyby sam ruszył w Polskę „zbierać podpisy” (pod
projektem TdK) zebrałby ich znacznie więcej niż wymagane 100
tysięcy. Duża ilość podpisów mogłaby wywrzeć presje na
parlamentarzystach – bowiem konserwatyzm PO konserwatyzmem ale
stołka ( oraz kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie + kasa na
biura, w których można wiernych MOPom zatrudnić) i poparcia nikt
nie będzie ryzykował dla czegoś tak durnego jak spójność
poglądów.
Co z tą
aborcją?
Najprawdopodobniej nic. MOPy obrzucą się epitetami (mordercy vs
Mohery) marszałek sejmu poprosi o spokój. Nie wiem czy dzisiaj
prócz debaty posłowie będą głosować nad projektami ale nawet
jeśli – to o ile nikt nikomu nie będzie chciał zrobić na złość
– status quo to jedyny możliwy rezultat. I o ile jestem w stanie
zrozumieć posłów SP – chcących być bardziej „świętymi”
od PiS (wszak o głosy Radia Maryja się rozchodzi) to nie za bardzo
rozumiem sens działań Ruchu Palikota. Czort zresztą z tym Ruchem –
Wanda Nowicka podobnież startowała z list RP żeby coś zmieniać.
Średnio jej to zmienianie wychodzi moim skromnym zdaniem. A każde
„wygrane” przez opcje pro life głosowanie – jest przez tę
opcję traktowane jako wiekopomne zwycięstwo i zachęca ową opcje
do intensyfikacji działań. Niech mi ktoś przypomni – za czym
Lobbuje Nowicka?
Ja w ogóle mam wrażenie, że Palikot na razie dał sobie spokój. Siedzi sobie gdzieś grzecznie, czekajac na okazje do następnego show. Przykre, bo był jedynym politykiem, który powiedział głośno i wyraźnie że chce wprowadzić legalną aborcję, a nie miliony bezsensownych (i niedziałających) półśrodków.
OdpowiedzUsuńSLD też próbowało tylko, że nikt nie pamięta o tych próbach bo jak widać niczego nie zmieniły. Co do Palikota to poświęcę mu notkę w niedalekiej przyszłości - aczkolwiek Twoja diagnoza jest trafna imho - jemu zależy w głównej mierze na robieniu show z własnym udziałem. Tylko nie wiem w jakim celu - bo ludzie na konkrety czekają a tych u RP jak na lekarstwo.
UsuńJak Ci to już mówiłam - strasznie mi przykro, że RP tak osiadł na laurach, bo naprawdę liczyłam na coś więcej - może nie ze strony Palikota, który jednak jest przede wszystkim showmanem, ale przede wszystkim ze strony np. Nowickiej, która wreszcie dostała jakieś możliwości i nic...
OdpowiedzUsuńBardzo przykra sprawa z tą Nowicką. Bo ani żadnej podbudowy merytorycznej (choćby się na te cholerne badania CBOS powołała - tam jak wół stało, że 44% społeczeństwa ich projekt akceptuje), ani nic "nowego". Można było poprzeć "tak dla kobiet" tylko, że RP (albo sam Palikot) zdecydowało, żeby tego nie robić (ok - poparcie w postaci "popieramy was i wasze starania" - przypomina mi dowcip dość straszny "popieramy głodujących w Etiopii") - najprawdopodobniej z dwóch przyczyn. A) Palikotowi nie zależy na tej ustawie. B) nie chciał żeby zasługi za ewentualne wprowadzenie ustawy przypisany feministkom (jako organizacjom/etc).
OdpowiedzUsuń