czwartek, 25 stycznia 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #104


W poprzednim odcinku wspominałem o tym, jak to Zjednoczona Prawica rozdawała pieniądze praktycznie każdemu „swojakowi”. Teraz mogę do tego dołożyć kolejną cegiełkę. Otóż okazało się, że prokuratorzy, którzy stanęli „murem za Barskim” mieli dosłownie setki tysięcy powodów do tego, żeby bronić status quo. Gdybym był złośliwy, to bym napisał, że ci ludzie po prostu chcieli, żeby było tak jak było, ale ponieważ złośliwy nie jestem napiszę jedynie tyle, że jestem autentycznie ciekaw czy kiedyś poznamy pełną listę beneficjentów Dobrej Zmiany. Ja wiem, że sobie przysucharzyłem w poprzednim odcinku i napisałem, że łatwiej byłoby ułożyć listę tych, którzy pieniędzy od ZP nie brali, ale jednakowoż muszę przyznać, że nic nie jestem w stanie poradzić na swoją własną ciekawość.

Skoro poruszyliśmy temat rozdawnictwa (termin ten idealnie pasuje do tego, w jaki sposób Zjednoczona Prawica obdarowywała publicznymi pieniędzmi swoich wiernych żołnierzy) to warto wspomnieć o tym, że niektórzy z obdarowanych przekonują się o tym, że nieco zbyt wcześnie powiedzieli sobie „chwilo trwaj”. Chodzi mi, rzecz jasna o to, że nowa władza położyła kres PiSowskiemu rozdawnictwu i przykręciła kurek z pieniędzmi (warto w tym miejscu wspomnieć o tym, że część kasy Zjednoczona Prawica rozdała już po przegranych wyborach [wyobraźcie sobie, jak zareagowaliby „niepokorni”, gdyby w 2015 roku coś podobnego zrobiła PO]). Boleśnie przekonali się o tym ludzie powiązani z Vlogerem Dariuszem, którzy to ludzie za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości zakładali sobie różne portale internetowe, na których od pewnego czasu (końcówka 2023) nowe informacje albo się w ogóle nie pojawiają, albo pojawiają się mocno sporadycznie. Na pewno nie ma to związku z decyzją o wstrzymaniu wypłat z FS. Nieco zaś bardziej na serio, to w nieodległej przyszłości będziemy się pewnie mogli przekonać o tym, ile jeszcze portali/fanpejdży było sponsorowanych przez poprzednie władze.


Gdy wiadomo już było o tym, że PiS władzy nie utrzyma, zacząłem się zastanawiać nad tym, czy uda się odzyskać choćby część pieniędzy z tych, które PiS rozdał krewnym i znajomym królika. Rozmawiałem sobie o tym z jednym znajomym (który, zupełnym przypadkiem, jest również współprowadzącym Podkast Dezinformacyjny) i ów znajomy stwierdził, że najłatwiej będzie odzyskać te pieniądze, które ludzie brali na jakieś przedsięwzięcia, a potem doszli do wniosku, że skoro Zjednoczona Prawica będzie rządziła do końca świata i jeden dzień dłużej to nie realizowali tych przedsięwzięć. Czemu o tym wspominam? Ano temu, że fundacja jednego ze stałych komentatorów TVP Info musi oddać ponad 100 tysięcy złotych, albowiem, tak jakby, nie zorganizowała konferencji, które miała zorganizować. Tzn. może inaczej: twierdziła, że je zorganizowała, ale nie była w stanie tego w żaden sposób udokumentować. To się nazywa pech, prawda?

Swoją drogą te kwestie finansowe wymagają dodatkowego komentarza. Tak się bowiem składa, że warto podkreślić, że taki „zwrot” kasy to może być dla byłych beneficjentów Dobrej Zmiany bardzo duży problem. Pierwszym problemem było to, że wraz z końcem rządów Zjednoczonej Prawicy skończyło się pasienie na publicznej kasie. Dla ludzi, którzy przyzwyczaili się do życia na poziomie bez porównania wyższym od tego, na którym my sobie żyjemy, to może być bardzo duży problem. I teraz sobie wyobraźcie, że ktoś taki, kto się przyzwyczaił, nie dość, że już nie dostaje nowej kasy, to jeszcze będzie musiał oddać jakąś astronomiczną kwotę, bo czegoś tam nie dopilnował (no ale po co miał tego pilnować, skoro nikt nie kontrolował czy poogarniali te przedsięwzięcia?) Śmiem twierdzić, że takich problemów boi się dziś bardzo dużo „obdarowanych”. Ja w tym miejscu mogę jedynie napisać: oby tak dalej.


W ostatnim czasie bardzo głośno zrobiło się o jednej z elektrowni jądrowych (tej na Pomorzu). Tak się bowiem jakoś złożyło, że w pewnym momencie pojawiły się informacje, z których wynikało, że w sumie to nie wiadomo, czy to jest takie dobre miejsce i że może jednak trzeba by ją gdzie indziej zbudować. Momentalnie podniosły się głosy, że wszystko fajnie, ale takie „szukanie innego miejsca” opóźni budowę elektrowni o przynajmniej parę lat. Przyznam szczerze, że już wtedy, gdy się to zaczęło, miałem temu poświęcić kawałek Przeglądu, ale uznałem, że poczekam na rozwój wypadków, bo nie chciało mi się wierzyć w to, że nowa władza uznałaby, że co tam wysokie rachunki za prąd, jakoś sobie poradzimy. Bardzo szybko okazało się, że temat „przemieszczeń” nie był podnoszony przez władze centralne i owe władze nie zamierzają nic zmieniać. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że przez chwilę myślałem, że to był taki „balon próbny” (których w trakcie swoich rządów Zjednoczona Prawica wypuszczała całe multum), żeby sprawdzić jaka będzie reakcja, ale potem doszedłem do wniosku, że było tak, że ktoś z niższych szarż (eufemizując) nie do końca przemyślał tę cała sytuację i wyszedł z założenia „nie znam się, to się wypowiem” (względnie: ktoś uznał, że on sobie sam podejmie taką decyzję i nie będzie się oglądał na innych).
 

Poprzedni tydzień zapisał się złotymi zgłoskami w historii dziennikarstwa śledczego. Okazało się bowiem, że sokole oczy części dziennikarzy wypatrzyły (powaga sytuacji wymaga użycia capslocka) TOREBKĘ Z BIAŁYM PROSZKIEM w kieszeni Bartłomieja Sienkiewicza. Wiecie, ja tam, co prawda, nie jestem dziennikarzem śledczym (ani w ogóle dziennikarzem), ale bardzo poważnie bym się zastanowił (przed wrzuceniem takiego info w internety) czy ktokolwiek odważyłby się na wniesienie „białego proszku” (nie, nie chodzi o magnezję) do sali sejmowej. W trakcie kadencji 2015-2019 Ryszard Petru przekonał się dość boleśnie o tym, ile są w stanie wychwycić kamery. Potem okazało się, że (cóż za zaskoczenie) „torebką z białym proszkiem” była poskładana koszulka na dokumenty (prawemu sektorowi to w niczym nie przeszkodziło, oni dalej tłumaczyli, że to na pewno „biały proszek”).

Pamiętacie może o tym, jak to przez osiem ostatnich lat non stop nam władza tłumaczyła, że najważniejsze w sądownictwie jest to, żeby dało się jakoś weryfikować sędziów (no wiecie, żeby wreszcie sami o sobie nie decydowali/etc.)? Jeżeli o tym pamiętacie, to macie pamięć znacznie lepszą od Andrzeja Dudy, który ostatnio był łaskaw powiedzieć, że on na żadną weryfikację sędziów się nie zgodzi. Skąd ta nagła odmiana? Ano stąd, że tym razem chodziłoby o weryfikację sędziów powoływanych przez Andrzeja Dudę.


Wydaje mi się, że to jest odpowiedni moment na poruszenie kwestii tego, w jakim stanie jest państwo po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy w kontekście trójpodziału władzy/etc. Otóż, większość z was mogła to przegapić, ale od jakiegoś czasu Trybunał Przyłębski się już kilkukrotnie wypowiadał w kwestii tego, co robi nowa władza i tak się jakoś składa, że nikt się tym nie przejmuje. Z jednej strony wszyscy wiedzą, że TK należałoby słuchać, ale z drugiej strony również wszyscy wiedzą, że od 2016 nie mamy trybunału, tylko (parafrazując klasyka) grupę kolesi, która robi to, co każe im robić Zjednoczona Prawica. Acz w sumie to i tak nie zawsze, bo jak się pod koniec drugiej kadencji Ziobroidy pokłóciły z PiSem, to TK nie mógł się zebrać. Ponieważ wszyscy to wiemy, mało kto się przejmuje „orzeczeniami” tego konkretnego trybunału. Bardzo mnie rozbawiło to, gdy przy którejś okazji Sebastian Kaleta opublikował kolejne „zabezpieczenie” przez TK i dodał do tego słowo „BUM!” (które przeważnie dodaje się wtedy, gdy jakiś gamechanger zaczyna być grany). Rozbawiło mnie to (choć nie powinno), bo nie wiedziałem, czy on tak na serio, tzn. czy wierzy w to, że ktokolwiek poza betonem partyjnym się przejmie tym „wierzganiem”, czy też wiedział, że mało kto się przejmie, ale po prostu skierował swój przekaz do betonu. To jest naprawdę ciekawa kwestia, bo z tego by wynikało, że ci ludzie jakoś tak przegapili rok 2015 i 2016 i działania ich własnej partii i wypowiedzi polityków, którzy tłumaczyli wtedy, że w sumie to wyrok TK jest wyrokiem TK wtedy, gdy im się ten wyrok spodoba. No dobrze, wspomniałem o tym, że nie powinno mnie to bawić. Otóż, nie powinno mnie to bawić dlatego, że póki co trwale zdemontowany został jeden z bezpieczników, który miał w zamierzeniu chronić nas, obywateli, przed zbyt „rozpędzoną” władzą.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

No dobrze, teraz przyszła pora na ciąg dalszy niekończącej się opowieści o duecie Wąsik&Kamiński. Otóż, okazało się, że Andrzej Duda jednak zdecydował się na kolejne ułaskawienie. Rzecz jasna, nie byłby sobą, gdyby na każdym kroku nie podkreślał tego, że tak naprawdę to on już ich za pierwszym razem ułaskawił skutecznie (bo wiecie, Trybunał Przyłębski tak orzekł, więc to musi być prawda). I znowuż, gdyby nie kontekst (totalna rozwałka systemu sądowniczego), to byłoby to zabawne na wielu poziomach. Po pierwsze, Andrzej Duda zarzekał się na samym początku, że on nie zamierza ułaskawiać tych dwóch typów po raz drugi. Po drugie, jeździł po świecie i opowiadał bzdury o tym, że w Polsce są więźniowie polityczni. Po trzecie, zamiast od razu zagrać kartę „wychodzisz wolny z więzienia” postanowił grać na czas i zrobić wrzutkę Bodnarowi. Nad tym się warto pochylić, bo to była (w opinii PiSowskich spindoktorów) koronkowa robota. No bo z jednej strony mamy tego Bodnara, który wszystko przedłuża, a z drugiej dwóch cierpiących „we więźniu”. Równolegle odpalona została narracja: łolaboga, oni tam zaraz zejdą w tym więzieniu (opiniomaty PiSowskie grzały narracje o tym, że to w ogóle „sadyzm”etc.). Teraz zaś przechodzimy do punktu czwartego: po tym wszystkim  Duda jednak ich ułaskawił po raz drugi sprawiając, że wszystkie te wcześniejsze narracje i działania wyglądały po prostu idiotycznie. Jedynym efektem tych działań było to, że PiSowi udało się ośmieszyć ostatni atut, który PiS ma (Andrzeja Dudę).


Wyobraźcie sobie to, jak na to wszystko musieli zareagować politycy zachodni. Najpierw Duda im opowiadał o tym, jaka to tragedia, że w Polsce są więźniowie polityczni, a potem ich ułaskawił. Przecież taki zachodni polityk (o ile w ogóle marnował czas na słuchanie tych bzdur) sobie pewnie po wszystkim pomyślał „mordo, skoro mogłeś ich po prostu ułaskawić, to po co w ogóle była ta szopka?”. Ciekaw jestem czy Andrzej Duda w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że tym całym cyrkiem ośmieszył nie tylko siebie, ale też urząd Prezydenta RP. Nawiasem mówiąc, ośmieszone zostały również wszystkie te narracje, z których wynikało, że te dwa typy to już niebawem będą się witać z odźwiernym w piekle, bo po tym, jak wyszli okazało się, że jak na te wszystkie narracje i potencjalne zagrożenie życia, to obaj panowie wyglądają nadspodziewanie dobrze. Gwoli ścisłości, wiadomo było, że te łamiące narracje to były bzdury, ale po wyjściu tych dwóch typów na wolność wszyscy mogli to zobaczyć na własne oczy i ja wiem, że betonowi się to wszystko zepnie w jedną całość, ale PiS się boleśnie przekonał o tym (i to niejednokrotnie), że władzy nie da się utrzymać opierając się na samym betonie.


Wiem, że wszyscy mamy już dosyć tego tematu, ale nie możemy jeszcze skończyć. Warto się bowiem zastanowić nad tym, po co w ogóle PiSowi była ta szopka? Czemu Duda po prostu nie ułaskawił ich po raz drugi (tak, wiem, Panie Prezydencie, to pierwsze ułaskawienie nadal jest ważne!)? Całkiem sporo ludzi próbowało to wszystko jakoś wytłumaczyć i przyznam szczerze (tak, to kolejny związek frazeologiczny, którego ostatnio nadużywam), że z rosnącym znużeniem wczytywałem się w komentarze, z których wynikało, że to po prostu następny element genialnego planu Kaczyńskiego, który chce mieć kolejny mit założycielski (więźniowie polityczni/etc.), że te ziomeczki to poszły siedzieć na te dwa tygodnie dlatego, że to wszystko było wcześniej przemyślane i zaplanowane. Nuży mnie to dlatego, że część komentariuszy nadal nie jest w stanie pogodzić się z tym, że Kaczyńskiemu i jego otoczeniu zdarza się (ostatnio coraz częściej) bardzo, ale to bardzo pomylić.

Jeżeli ktoś się spodziewał tego, że za moment zaserwuję wam moją własną teorię na ten temat, to taki ktoś się nie pomylił. Moim skromnym zdaniem PiS był przekonany o tym, że uda się im (przy pomocy różnych narzędzi) wymusić zwolnienie tych typów z więzienia. Gwoli ścisłości, obstawiam, że PiS sobie najpierw wykoncypował, że duetu Wąsik i Kamiński nikt nie ruszy z obawy przed gniewem suwerena. Dopiero po jakimś czasie „genialny strateg” i jego otoczenie zorientowali się, że nie będzie taryfy ulgowej i wymyślono, że skoro już ich muszą zamknąć, to niech się to stanie w sposób spektakularny (na proteście). To również się nie udało, bo zgarnięto ich z Pałacu Prezydenckiego. Wtedy też pewnie w głowie Kaczyńskiego powstał plan „wymuszenia” zwolnienia (ja wiem, że nowa większość na gruncie prawnym nie miała takiej możliwości, ale Kaczyński to człowiek, który od lat działała bez żadnego trybu, tak więc pewnie na taki drobny szczegół nie zwrócił uwagi, a jego otoczenie nie odważyło się na to, żeby mu to tłumaczyć). Plan ów rozbił się o to, że generalnie rzecz ujmując, to suweren się tym zapuszkowaniem niespecjalnie przejął (mignął mu nawet jakiś sondaż, z którego wynikało, że większość uważa, że powinni zostać „we więźniu”).  Kolejnym problemem było to, że „zagranica” w ogóle się tym nie przejęła, tak więc wszystkie te sprytne i genialne plany zbudowania zewnętrznego ciśnienia na polskie władze się (eufemizując) nie powiodły. Ponadto, absolutnie nic nie wskazywało na to, żeby nowe władze chciały się ugiąć. Podsumowując: Kaczyński i jego otoczenie pomylili się w tej sprawie wielokrotnie i właśnie dlatego Andrzej Duda, ośmieszając sam siebie, ułaskawił wcześniej wymieniony duet po raz drugi. To nie był element jakiegoś diabolicznego planu, tylko efekt tego, że plany się nie powiodły. Aczkolwiek w tym miejscu chciałbym zauważyć, że jeżeli ktoś nadal chce wierzyć w to, że Kaczyński jest geniuszem i zawsze planuje na kilka ruchów do przodu (albo jak Dr Strange analizuje miliony scenariuszy), to ja takiej osobie nie będę stał na drodze do szczęścia.


Wydaje mi się, że idealnym zakończeniem tego Przeglądu będzie pochylenie się nad ostatnimi dokonaniami Genialnego Stratega. Gdy duet Kamiński&Wąsik siedział w więzieniu, Kaczyński sobie pomyślał, że on sobie Wąsika odwiedzi. Zamysł był genialny w swej prostocie: Prezes poszedł do Zakładu Karnego i chciał do niego wejść, no bo przecież jest Kaczyńskim, a to oznacza, ze całe państwo ma się do niego dostosować. A potem się okazało, że Zjednoczona Prawica już nie rządzi i te zwyczaje się skończyły. Drugim (i ostatnim) wyskokiem Kaczyńskiego, nad którym się będę pastwił, jest jego dzisiejsza wypowiedź, w której wspomniał, że Kamiński został poddany torturom. Był łaskaw porównać działania polskich władz do działań gestapo, a gdy zwrócono mu uwagę na to, że chyba jednak lekko przegiął, to odpowiedział, że takie porównania są na miejscu ze względu na niemieckie związki Tuska. Jestem tak stary, że pamiętam o tym, że Kaczyńskiemu zdarzało się już wcześniej straszliwie bredzić i np. opowiadać o tym, że ktoś kobietom modlącym się na Krakowskim Przedmieściu gasił papierosy na szyjach (te słowa padły w Sejmie). Widać więc wyraźnie, że Prezes od wielu lat jest w doskonałej formie intelektualnej i wcale, ale to wcale nie złapał żadnej odklejki. A teraz powtórzmy sobie wszyscy jeszcze raz: Jarosław Kaczyński genialnym strategiem jest.


Źródła:

https://twitter.com/e_wrzosek/status/1747948842073346160

https://radom.wyborcza.pl/radom/7,48201,30620067,kontrowersyjny-portal-radomskie-info-zawiesil-dzialalnosc-byl.html

https://wiadomosci.wp.pl/klopoty-manasterskiego-kierowana-przez-niego-fundacja-musi-zwrocic-panstwowa-kase-6987899975379776a

https://next.gazeta.pl/next/7,172392,30609267,awantura-wokol-elektrowni-atomowej-w-polsce-adrian-zandberg.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30606396,pis-zatroskany-o-sienkiewicza-pyta-o-bialy-proszek-to-niepokoi.html

https://tvn24.pl/polska/jaroslaw-kaczynski-chcial-odwiedzic-macieja-wasika-nie-dalem-rady-nic-zrobic-no-bo-przepisy-sa-jednoznaczne-7731587

https://www.rmf24.pl/polityka/news-duda-nie-pozwole-na-zadna-weryfikacje-sedziow-powolanych-za-,nId,7282958#crp_state=1

https://www.pap.pl/aktualnosci/prezydent-duda-ulaskawil-kaminskiego-i-wasika

https://tvn24.pl/polska/prezes-pis-jaroslaw-kaczynski-o-mariuszu-kaminskim-i-macieju-wasiku-zwrocimy-sie-z-oskarzeniem-o-stosowanie-tortur-7739691

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/gaszono-papierosy-na-szyjach-modlacych-sie-kobiet/es1d3

https://energia.rp.pl/atom/art39726961-kto-nie-chce-atomu-na-pomorzu-wiemy-kto-chce-zmiany-decyzji-srodowiskowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz