niedziela, 22 września 2013

Mariusz Max Kolonko i jego wyznawcy

Z fenomenem Maxa Kolonki zetknąłem się dzięki jednej z fanek Pikniku, która podesłała link do jego wypowiedzi. Filmik był nawet sensowny. Co prawda wynurzenia Kolonki na temat tego, czy Obama jest czy też nie jest Amerykaninem średnio mnie obchodziły, ale już jego opinia na temat sprawy Cimoszewicz vs Wprost była zgodna z moją (dla zainteresowanych/niezorientowanych – linki na końcu zamieszczę). Ponieważ nie mam w zwyczaju uznawania każdego, komu zdarzy się powiedzieć coś mądrego, za autorytet, toteż MMK już potem nie oglądałem.

Jak się okazało – do czasu. Bo w pewnym momencie MMK zaczął się pojawiać wszędzie. Tzn. nie tyle on sam, co linki do jego filmików podrzucane przez jego wyznawców (dlaczego wyznawców? O tym w dalszej części). Zainteresowała mnie ta „inwazja” Kolonki na polski internet, toteż kilka jego programów obejrzałem. Po seansie doszedłem do wniosku, że MMK ma tyle wspólnego z rzetelnością dziennikarską, co znienawidzony przez niego mainstream. Ponieważ jeżdżenie po mainstreamie stało się ostatnio bardzo na czasie (stąd zalew prawicowej „niezależnej” prasy), toteż MMK momentalnie odnalazł grupę docelową. Tej grupie się wydaje, że Max „mówi jak jest”, a on po prostu „mówi tak, żeby ktoś go chciał słuchać”. Aby nie wyjść na Sierakowskiego, który co prawda nie obserwuje Ruchu Narodowego, ale bardzo dobrze wie, co to są za ludzie, podrzucę kilka perełek od Maxa.

Kolonko sugerował w jednym z filmików, że polski establishment (to pewnie to samo, co ziemkiewiczowski „Salon” i „układ” Kaczyńskiego) obawia się młodych ludzi. I jeśli tak by to zostawił, to ja bym się z nim zgodził. Z tą różnicą, że „establishment” zastąpiłbym po prostu elitami politycznymi (słowo „politycznymi” jest słowem kluczem). I to zarówno politycy na szczeblu ogólnopolskim, jak i samorządowym. A najbardziej się te elity boją inteligentnych młodych ludzi, którzy chcieliby coś zmienić w otaczającej ich rzeczywistości. I nie ma się czemu dziwić – ogromna większość polityków samorządowych traktuje bycie w Radzie Miasta jako sposób na dorobienie do pensji, emerytury etc. Taki radny czasem nawet nie wie, nad czym głosuje (bo komu by się chciało czytać np. 100 stron dokumentów o budżecie...). Tego Max nie powiedział. Nie powiedział też nic na temat tego, że taki „dorabiający radny” obawia się mądrzejszych od siebie, bo wie, że tacy ludzie mogą stanowić zagrożenie dla niego. Bo jak się taki społecznik zdecyduje na kandydowanie, to jeszcze go ludzie wybiorą zamiast „dorabiającego”...

Sporo natomiast mówił o „patriotach stadionowych”, którzy protestują przeciwko status quo (to nie są dosłowne cytaty, ale bardzo dobrze oddają to, co Max mówił). Tych „patriotów” się podobno establishment obawia. Niestety MMK nie powiedział nic na temat tego, dlaczego establishment ma się niby obawiać zbójów stadionowych. Ja wiem, że niektórym się wydaje, że wystarczy skrzyknąć trochę chłopaków, poćwiczyć desant w lesie (zamiast skoków z samolotu – skoki z gałęzi), a następnie sprowokować zadymę na Marszu Niepodległości i przejąć władzę w kraju, ale „przejmowanie władzy w kraju” jest nieco bardziej skomplikowane. No chyba, że rozmawiamy o filmie political fiction, do którego scenariusz napisał 11-latek.

Potem Max stwierdził, że Przystanek Woodstock to taki wentyl bezpieczeństwa jest. Establishment po to go organizuje, żeby ludzie się nie buntowali. Bardzo się MMK nie spodobały np. kąpiele błotne. Jeśli ktoś obejrzy podlinkowany filmik, będzie mógł zobaczyć z jaką pogardą Max mówi o „taplających się w błocie jak świnie” ludziach. No ale to tylko dygresja. Skupmy się na czymś innym. Skoro to „patrioci stadionowi” (w pewnym momencie Max dodał do nich jeszcze „katoli”) mają rewolucję robić i zagrażają establishmentowi, to co ma z tym wspólnego Przystanek Woodstock? Kibole i „katole” tam jeżdżą? Może ja czegoś nie wiem i na Woodstock jeżdżą aktywiści Ruchu Narodowego? Być może chodziło o to, że gdyby nie Przystanek, to młodzi ludzie chętniej zasilaliby szeregi kibolskich organizacji oraz szeregi Ruchu Narodowego? Teza cokolwiek naciągana, ale skoro MMK „mówi jak jest”, to przecież na pewno prawda objawiona jest (co najmniej).

Znokautował mnie jednakże argument MMK, wedle którego WOŚP pacyfikuje nastroje społeczne i tym samym pełni w Polsce rolę, którą pełniło kiedyś ZOMO. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to Caritas powinno się przyrównać do Armii Czerwonej albo do Wermachtu... Dlaczego? No bo Caritas to dopiero pacyfikuje nastroje społeczne...

Swoją drogą, wtręty w rodzaju „byznes” albo „gimme a break” uważam za żenujące. Nie, nie jestem purystą językowym i nie uważam, żeby joystick trzeba było koniecznie tłumaczyć na „radosną pałeczkę” względnie „kijaszek radości”, a interface nie musi być „międzymordziem”. Uważam jednakże, że polski język jest wystarczająco bogaty i nie trzeba go faszerować „byznesami”. No chyba, że ktoś się już tak zamerykanizował, że nie pamięta ojczystego języka. „Shame on him” w takim razie.

Z wyznawcami Maxa miałem ograniczony kontakt, ale sporo „dyskusji” czytałem pod filmikami. Mój kontakt ograniczył się w sumie do jednej wyznawczyni, z którą chciałem podyskutować. Chodził o filmik MMK, w którym Max krytykuje Lisa twierdząc, że nie ma w Polsce bardziej wyrachowanego i cynicznego dziennikarza. Szczerze mówiąc, do tego opisu Lisa nie mogę się przyczepić. I pewnie gdybym napisał tylko tyle, wszystko byłoby ok. Ja jednakże stwierdziłem, że Max jest dokładnie taki sam – ma co prawda mniejszy zasięg, ale to co robi – robi tylko i wyłącznie dla dwóch rzeczy: sławy i kasy (jak większość dziennikarzy). W odpowiedzi padło jedynie to, że Lis symbolizuje upadek dziennikarstwa i owa wyznawczyni Maxa nim (Lisem) gardzi. Ponieważ słowem się nie zająknęła w temacie Maxa, doszedłem do wniosku, że mam się od niego odwalić, bo on jest niepokorny i „mówi jak jest”.

Tomasz Machała (Musiałem go wyguglać, bo nie miałem pojęcia kto to) zrobił filmik, w którym podsumował „niepokorność” Maxa. Pokazał w tym filmiku nagranie MMK, który nagrodzony Wiktorem (2001), klęknął przed Jolantą Kwaśniewską i wręczył jej kwiaty (chwilę wcześniej powiedział, że marzył o tym od dawna). TM dodał, że gdyby ktokolwiek teraz klęknął z kwiatami przed żoną Tuska/Komorowskiego, to by go zeżarły prawicowe media.

Poniżej zamieszczam „statystyczny” komentarz:

Panie kolego, a jakie to ma znaczenie, czy Max 20 lat temu chciał się komuś przypodobać czy nie ? Ludzie oglądają MaxTV, ponieważ Max mówi tam sensownie i żadnej partii się nie podlizuje.

I tu dochodzimy do meritum. „Może i kiedyś się komuś podlizywał, ale teraz tego nie robi”. Skąd ta pewność? Bo Max mówi, że „mówi jak jest”? Skąd pewność, że jest bezstronny? Max prosi o dobrowolne wpłaty - nie ma w tym niczego nagannego, rzecz jasna. Jednakże człowiek ostrożny zastanowiłby się nad tym, czy aby Max nie prowadzi swojego programu tak, żeby tych wpłat było jak najwięcej. Byłoby to całkowicie zrozumiałe - każdy chce zarabiać na życie robiąc to, co lubi. Czy naprawdę tak trudno sobie wyobrazić sytuację, w której MMK nagrywa swoje programy pod grupę docelową? To również nic strasznego, nieprawdaż? No to teraz sobie wyobraźcie sytuację, w której pojawia się „Max”, tylko że lewoskrętny. Ot, taki „lewacki Max”, który swoje programy nagrywa pod lewicową grupę docelową. Czy jego wyznawcy uznaliby, że „lewicowy Max” jest niepokorny? Zaraz by się okazało, że „pewnie go Moskwa sponsoruje” i że jest „sprzedajną lewacką szmatą”. A Max? A Max mówi, że „mówi jak jest”, więc wszystko jest w porządku. A każdy, kto ma inne zdanie, jest sponsorowany przez establishment.

W takim razie powinienem chyba pod koniec tej notki podać numer swojego konta, żeby establishment mógł mi pieniądze wpłacić...
Tak na sam koniec. Ja wiem, że w naszym kraju (i poza granicami) żyje sporo wk*wionych młodych ludzi. Ludzi, którzy chcieliby coś zmienić w kraju, ale nie mają takiej możliwości. Zrównywanie ich z bandytami stadionowymi jest, moim zdaniem, cokolwiek niesprawiedliwe. Z jednej strony bowiem zrównuje zwykłych ludzi z bandyterką, a z drugiej - to gloryfikacja bandytów, którzy nagle z ludzi, którzy lubią się lać po mordach pod lasem, awansują do rangi „walczących o wolną Polskę”.

Źródła:




2 komentarze:

  1. Bo prawda jest taka że ludzie zamiast wyrobić własne poglądy, poczytać i pooglądać programy wyborcze szukają innych ludzi którzy streszczają im kilka lat polityki w kilkanaście minut i dzięki temu oni mają czyste sumienie ''Tak przygotowałem się do wyborów''. Jak dla mnie oglądanie takich ludzi to tylko narzucanie sobie czyjegoś zdania, przynajmniej w wieku 18 lat bo widzę to po sobie i po innych znajomych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby wyrazic wlasny pogląd trzeba miec podstawowa wiedze o świecie, czego ludzie nie maja. Słuchajac innych tą wiedze zdobywają dzieki czemu w pozniejszym czasie wyrobia sobie zdolnosc wlasnej oceny.

      Usuń