Przyznaję, że dałem się złapać na
tytuł. Mój ulubiony celebryta zatytułował bowiem swój tekst
następująco: „Ani ewolucja, ani społeczeństwo. Normy
wynikają z prawa naturalnego”. Zainteresowany
byłem tym, w jaki sposób Terlikowski „wyprowadzi” normy z prawa
naturalnego. Rzecz jasna zawiodłem się srodze – choć może
lepszym określeniem byłoby „wyfrajerzyłem się”. Terlikowski,
rzecz jasna, niczego nie wyprowadzał. Ot, obwieścił tylko, że
nikt inny prócz niego racji nie ma. No, ale jak to mawiał
Wołoszański „nie uprzedzajmy faktów”. Całości nie będę
cytował – podlinkuję na końcu. Dyskusja, do której odniósł
się Terlikowski, dotyczyła wypowiedzi jednej z najmłodszych
(stażem) gwiazd internetu – mowa tu oczywiście o dr Pawłowicz.
Strony są dwie, ale Terlikowski uważa, że obydwie się mylą.
„Norm moralnych, w tym także
normy, która służy do oceny zachowań homoseksualnych nie
wyprowadza się bowiem z teorii ewolucji.”
Owo zdanie, choć
bardzo interesujące, rzecz jasna nie doczekało się uzasadnienia.
No nie wyprowadza się z teorii ewolucji i już! Ale dalej jest
lepiej.
„(swoją drogą nie jest to jedyna
teoria ( teoria ewolucji –
przyp. piknik) wyjaśniająca powstanie i rozwój
gatunków).”
To tak samo jak
teoria opisująca działanie grawitacji (wszak prawo ciążenia
powszechnego to nie dogmat) nie jest jedyną teorią, która opisuje
co się może stać z człowiekiem, który wyskoczy z 10 piętra. Są
bowiem takie, według których ów człowiek może latać. Tym
niemniej teoria grawitacji – choć Terlikowski zapewne podkreśliłby
to, że to tylko teoria – od lat gra w tym przypadku pierwsze
skrzypce. Nie zachęcam pana Tomasza do prób negowania teorii
grawitacji, bo za namawianie do popełnienia samobójstwa grozi
odpowiedzialność karna.
Swoją drogą –
pokora naukowców, którzy nazywają coś „teorią” pomimo tego,
że owo coś jest stale i niezmiennie potwierdzane praktyką sprawia,
że wszelkiej maści domorośli filozofowie i naukowcy traktują ich
jak worki treningowe. Bo skoro „teoria”, to znaczy, że nie
zawsze musi być prawdziwa! Dlatego też ludzie pokroju
Terlikowskiego nie opierają się na teoriach tylko na dogmatach.
Dogmat, jak wiadomo, jest zawsze prawdziwy i niepodważalny. Co
innego taki aksjomat, który został wymyślony przez ludzi. Dogmat
wcale nie został przez nikogo wymyślony – to prawda objawiona,
którą człowiek (w ramach swojej nieomylności) przedstawia innym
ludziom. Tak, to był sarkazm. Ci sami ludzie, którzy będą się
nabijać z tego, że nauka opiera się na tym, co wymyślili ludzie i
dlatego jest omylna, gotowi są (acz głównie w internecie) umierać
za to, że dogmat jest nieomylny dlatego, że został opisany przez
ludzi. Nawet, jeśli na moment przyjmiemy optykę ludzi pokroju
Terlikowskiego – tzn. że dogmaty/przykazania/etc. pochodzą
bezpośrednio od boga, to odbiorcą tego przekazu jest człowiek,
który jest omylny. Tedy nie powinniśmy traktować słów człowieka
jako prawdy objawionej. Ale, jak mniemam, świat ludzi, którym wiara
myli się z pewnością, rządzi się własnymi prawami.
„Z tego ich filozoficznego
założenia o braku celowości ewolucji wypływają dalsze
twierdzenia. „Ewolucja nie tworzy żadnych norm, to społeczeństwa
je tworzą” - stwierdzają. I znowu, pomijając debatę nad tym,
czy teoria ewolucji jest prawdziwa.”
Tak samo jak
konstruktorzy mostów nie zastanawiają się nad tym, czy teoria
opisująca grawitację jest prawdziwa, tylko biorą pod rozwagę
oddziaływanie grawitacyjne. I co dziwne, choć konstruktorzy nie
prowadzą (w ramach projektowania mostów) dysput mających na celu
zweryfikowanie teorii opisującej oddziaływanie grawitacji, mosty
stoją i nie zawalają się pod własnym ciężarem.
„Pojęcie norm społecznych czy
etycznych nie wchodzi bowiem w zakres biologii, a nauka ta nie jest w
stanie określić skąd się one biorą. No chyba, że jej
reprezentanci zabiorą się za ideologię.”
No wreszcie jakiś
konkret, do którego można się odnieść. Zacytowany fragment jest
z punktu widzenia nauki bełkotem. Bądź też jest on wynikiem
niedouczenia. Biologia jest w stanie określić przyczyny powstawania
takich a nie innych norm społecznych. Czynniki stricte biologiczne
mogą mieć i mają wpływ na to, jak kształtują się
społeczeństwa. Ergo - mają wpływ na normy społeczne. To, że w
podręcznikach do biologii z 6 klasy szkoły podstawowej trudno
znaleźć coś w tym temacie nie oznacza, że biologia jest ślepa w
tej materii.
„Ale, i to też trzeba powiedzieć
jasno w odniesieniu do drugiej strony sporu, nawet jeśli
homoseksualizm z punktu widzenia ewolucji jest bezużyteczny, (...)”
„Bezużyteczność
z punktu widzenia ewolucji” - na to Terlikowski nie wpadł sam z
siebie. Pozwólcie, że zacytuję „naukowców”, którzy bronili
Doktor Pawłowicz:
„Gdyby wszystkie osobniki danego
gatunku (także i człowieka) zamieniły się w osobniki
homoseksualne – gatunek ten przestałby istnieć, ponieważ nie
nastąpiłoby przekazanie genów następnemu pokoleniu, w związku z
czym nie byłoby potomków. Dlatego z całą odpowiedzialnością
można stwierdzić, że z punktu widzenia ewolucji homoseksualizm
jest anomalią.”
Ja
wiem, że już milion razy się pastwiono nad tą quasi-naukową
wypowiedzią, ale dołożę swoje trzy grosze. Naukowcy tonem
nieznoszącym sprzeciwu oznajmiają „o co chodzi z tą ewolucją”.
Oni wiedzą, że homoseksualizm to anomalia. Dlaczego? Ano dlatego,
że gdyby wszyscy ludzie byli homoseksualni, to nie miałby kto genów
przekazać – tzn. nie byłoby następnego pokolenia. Dziwi mnie to,
że naukowcy (reprezentujący różnie dziedziny) nie pomyśleli
przez chwilę nad tym, co podpisują.
Po
pierwsze – ciężko stwierdzić, co z punktu widzenia ewolucji jest
anomalią. Pewnego rodzaju mutacje genowe pojawiają się od czasu do
czasu i jeśli człowiek by się temu uważnie przyjrzał, mógłby
dojść do wniosku takiego, że ewolucja ma od cholery asów w
rękawie i od czasu do czasu używa jednego z nich, sprawdzając czy
„zadziała” czy też nie. Tym samym ciężko stwierdzić co jest
anomalią, a co nią nie jest.
Tym
niemniej załóżmy na moment, że ziścił się koszmar katolików –
wszędzie dokoła geje i lesbijki (swoją drogą czy to oznacza, że
nie byłoby katolików?). Czy to oznacza, że gatunek szlag trafi?
Odpowiedzmy pytaniem na pytanie (choć podobnież to nieładnie) -
czy to znaczy, że wszyscy nagle stali się bezpłodni? Czy
homoseksualizm oznacza automatycznie brak chęci posiadania
potomstwa? Czy plemnik geja nie jest w stanie zapłodnić komórki
jajowej należącej do lesbijki?
Zapewniam
naukowców, że gdyby homoseksualizm był anomalią i „ślepą
uliczką ewolucji”, już by go nie było. Bo nie jest tak, że geje
i lesbijki nagle się pojawili w XXI wieku – homoseksualizm (w
kontekście gatunku ludzkiego) jest tak stary jak sam człowiek.
Jeśli więc jest to anomalia, to jest cholernie odporna i trwała.
„Biologizacja dyskursu
moralnego jest niebezpieczna dla spójności, rozmywa znaczenie
terminu prawo naturalne, a do tego nadwartościowuje dyskurs nauk
szczegółowych, które nie powinny być wykorzystywane do tworzenia
norm.”
Kilka
akapitów wcześniej Terlikowski przekonywał, że biologia nie może
pomóc w określeniu pochodzenia norm społecznych, a teraz
przekonuje, że biologii (i innych nauk szczegółowych) nie powinno
się wykorzystywać do tworzenia norm. Jak to więc jest? Biologia z
jednej strony nie może określić przyczyn, z drugiej zaś nie
powinna tworzyć norm (bo rozmywa prawo naturalne)? Wydaje mi się,
że jeśli podzielimy to przez zero, wszystko będzie zrozumiałe;)
„Trzeba mieć jednak
świadomość, że jeśli mamy realnie dyskutować o kwestiach
moralnych, to zamiast uciekać w „naukawość” (to nie jest
przejęzyczenie), powinniśmy odwołać się do nauk, które
rzeczywiście mogą coś o moralności powiedzieć.”
Takich
jak kryminologia?
„A nie są nimi nauki
biologiczne czy socjologia (nie wspominając już o
marksizmie-genderyzmie), ale klasyczna filozofia i teologia. Powrót
do nich, przywrócenie łacińskiej konsekwencji myślenia i języka,
jest jedyną drogą uzdrowienia myślenia.”
A
jednak nie... Innymi słowy – musimy się oprzeć na teologii i
filozofii klasycznej, bowiem te dziedziny jako jedyne nie zostały
wymyślone przez człowieka i dlatego są one prawdami objawionymi.
Tak samo jak prawo naturalne jako jedyne prawo nie jest wynalazkiem
ludzkim – zostało nam zesłane przez byt transcendentny.
Jeszcze
inaczej rzecz ujmując. Zamiast próbować zrozumieć mechanizmy
rządzące zbiorowościami ludzkimi uznajmy, że wszystko w temacie
opisu już nam wiadomo i udawajmy, że nic nowego nie wymyślono.
To,
że ktoś chciały opierać swoje wywody na filozofii klasycznej
(która jest zupełnie bezużyteczna jeśli zechcemy ją zastosować
do opisu współczesności), to jego sprawa. Filozofia przynajmniej
jest nauką. Nie jest natomiast nauką (w mojej skromnej hejterskiej
opinii) coś, czego założeniem jest istnienie bytu
transcendentnego, od którego to bytu (a raczej jego istnienia)
zależy to, czy mamy do czynienia z nauką czy też z bajkami. No ale
– niech sobie Terlikowskie (nie to nie jest przejęzyczenie)
wysnuwają z tego, co chcą. Tylko niech nie udają, że tego rodzaju
„narzędzia” są najlepsze do określania i ustalania norm
społecznych. Choć może inaczej powinienem to ująć – niech
sobie ustalają co chcą, byle tylko nie usiłowali wpływać na
prawodawstwo w kraju, w którym ponoć wolność wyznania panuje.
http://www.fronda.pl/a/terlikowski-ani-ewolucja-ani-spoleczenstwo-normy-wynikaja-z-prawa-naturalnego,26039.html
Nie zgodzę się, że jedyne sensowniejsze zdanie w całej wypowiedzi Mr. T jest bełkotem.
OdpowiedzUsuń"Pojęcie norm społecznych czy etycznych nie wchodzi bowiem w zakres biologii,"
Owszem, dlatego istnieją takie nauki jak socjologia, czy antropologia. Jest jeszcze etyka, ale z nią jako blaszany pies mam problemy.
"a nauka ta nie jest w stanie określić skąd się one biorą."
Biologia generalnie nie jest w stanie określić, skąd się biorą bardziej skomplikowane zachowania organizmów, chyba że rozciągniemy temat "biologii" do bólu wchłaniając inne dziedziny, co samo w sobie nie jest takim złym pomysłem (mindfuck mi robią np. biochemicy - kreacjoniści, którym nie przeszkadza w badaniach "fałsz" teorii ewolucji, gdyż do ich małego wycinka rzeczywistości *bezpośrednio* się to nie odnosi). Wyjaśnianie zachowań żywych stworzeń jest zadaniem interdyscyplinarnym, nawet gdy wyjaśniamy zachowanie sadzonki dębu.
Smutne jest natomiast to, że całkiem słuszne założenie Mr. T zaprowadziło go do kompletnie z d. wyjętych wniosków.
Ja na to spojrzałem z nieco innego punktu widzenia. Czynniki stricte biologiczne mogą mieć gigantyczny wpływ na to jakie normy - zakaz jedzenia wieprzowiny u żydów i arabów, sjesty w krajach, w których panują upały - i tak dalej i tak dalej.
UsuńI choć owszem - biologia jako taka - nie opisuje tych różnic - bo bez biologii - nie bylibyśmy w stanie odnaleźć przyczyn takich a nie innych zachowań.
Aczkolwiek przyznaje, że moja opinia jest wyrazem mojego podejścia do dziecin nauki - a mianowicie tego, że jestem przeciwnikiem hermetyzowania się dziedzin nauki. "Ja się tym nie zajmuje bo jestem entomologiem", "Ja jestem fizykiem a to jest chemia, więc nie będę się tym zajmował" ;)
Ja też uważam, że wąska specjalizacja szkodzi, gdyż dzięki niej mamy chociażby lekarzy - kreacjonistów, mogą odrzucać sobie teorię ewolucji, gdyż ibuprofen będzie tak samo działał na człowieka powstałego z małpy, jak i stworzonego przez pambuka 6 tysięcy lat temu. To, że tylko w wypadku człowieka-z-małpy możemy wyjaśnić, *czemu* ten cholerny ibuprofen działa, lekarza - kreacjonisty nie obchodzi i zasadniczo go nie dyskwalifikuje jako praktyka (a może i nawet jako badacza, pod warunkiem, że nie kłóci się za bardzo z kolegami).
Usuń"I choć owszem - biologia jako taka - nie opisuje tych różnic - bo bez biologii - nie bylibyśmy w stanie odnaleźć przyczyn takich a nie innych zachowań. "
Owszem, pełna zgoda, że gdzieś na końcu jest jakaś biologiczna przyczyna, lub zestaw powiązanych ze sobą przyczyn. Ale są one nierzadko dość drobiazgowe i nie wyjaśniają pełni problemu. Socjologia czy antropologia kulturowa bardziej są tu na miejscu, gdyż dają "big picture", tak samo jak dla obliczenia energii kinetycznej spadającego fortepianu nie jest istotne, czy wraz z prędkością jego relatywistyczna masa wzrosła, oraz czy grawitacja jest tak naprawdę ugięciem przestrzeni.
Ale tak sobie trolluję, więc proszę się nie przejmować.