czwartek, 15 czerwca 2023

Hejterski Przegląd Sondażowy #1

Poniższą notką chciałbym zainaugurować cykl tekstów, w ramach którego to cyklu będę się pastwił nad sondażami-krzakami (czasem pewnie zdarzy się też zahaczyć o badanie innego rodzaju, ale sondaży będzie najwięcej).


To miała być kolejna wrzutka na temat kolejnego sondażu z (eufemizując) spieprzoną metodologią, ale jak sobie do niej zasiadłem, to się okazało, że pojawiły się dwa kolejne sondaże, o których warto by było wspomnieć (bo są równie spektakularne). Ja wiem, że sondaże-krzaki (i badania, których metodologia pozostawiała wiele do życzenia) się u nas zdarzały, ale teraz jest tego po prostu zatrzęsienie.


Nawiasem mówiąc, ja rozumiem, że jak się za robienie jakiegoś sondażu bierze CBOS albo Social Changes, to wiadomo, czego się można spodziewać. Wiadomo również, że w tych ośrodkach badawczych nikomu jakoś specjalnie nie zależy na metodologii poprawnej (bo przecież nie chodzi tam o żadne poprawne wykonane badania, ale o udowodnienie jakiejś tezy).


Niemniej jednak zastanawiam się nad tym, jak przebiega proces decyzyjny w ośrodkach badawczych, które chcą uchodzić za poważne (czyli nie takie jak CBOS i Social Changes). Ok, wiem, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale przecież te sondaże-krzaki mogą mieć wpływ na wiarygodność danej sondażowni.


Dzisiaj zajmiemy się trzema sondażami. Pierwszy z nich należy do kategorii, która się ostatnio rozpleniła bardzo. Tą kategorią jest robienie sondaży, w których nie bada się poparcia, ale pyta się respondentów o to, „kto ich zdaniem wygra wybory”. Tym razem pytanie było inne, albowiem zapytano respondentów o to „jak ich zdaniem zakończą się najbliższe wybory w Polsce?” (sondaż przeprowadziło United Survey). Czemu przeprowadzono tego rodzaju badanie, zamiast normalnego sondażu? Pewnie dlatego, że takie było zlecenie Wirtualnej Polski. Nie pytajcie mnie, po co WP zleca przeprowadzenie tego rodzaju sondaży, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to walka o kliknięcia i zasięgi.


O ile ten sondaż był dość typowy, to dwa sondaże, które przeprowadził ostatnio IBRIS, to była klasa sama w sobie. Oba przeprowadzono w dniach 9-10 czerwca. W obu pytanie, które postawiono respondentom było bardzo spektakularne.


W pierwszym (dowiedziałem się o tym dlatego, że pochwalił się nim Szymon Hołownia [za moment będzie jasne, dlaczego się nim pochwalił]) pytanie brzmiało następująco: „Które ugrupowania na polskiej scenie politycznej w największym stopniu sprzyjają interesom Rosji?” Odpowiedzi rozłożyły się następująco: PiS - 23,2 proc, KO - 23,1 proc, Konfederacja - 13,6 proc, Lewica - 8,4 proc, AgroUnia - 5,1 proc, PSL - 0,4 proc, Polska 2050 Szymona Hołowni - 0 proc (i już wiadomo, czemu Hołownia się tym sondażem emocjonował), Nie wiem/Trudno powiedzieć - 26,2 proc.


Mam nadzieje, że członkowie ugrupowania „Nie wiem/Trudno powiedzieć” staną przed Państwową Komisją do spraw badania wpływów rosyjskich. Nieco zaś bardziej na serio, to takie rezultaty się dostaje, jak się zadaje respondentom źle skonstruowane pytanie. W tym miejscu krótka anecdata. Jak studiowałem jeszcze tę socjologie, to nas uczono (na kursach dotyczących badań), że pytanie ma być zrozumiałe dla respondenta.


Poza tym (co równie istotne) musimy mieć pewność, że respondent ma wiedzę wystarczającą do odpowiedzi na zadane pytanie. Rzecz jasna, można ten drugi punkt (z wiedzą) pominąć, ale wtedy istnieje bardzo duże ryzyko, że respondent potraktuje pytanie tak, jak robi to publiczność w programie „Milionerzy” (jeżeli nie będzie wiedzieć, o co chodzi, to wybierze którąkolwiek odpowiedź, bo nie ma innej opcji).


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty


Pamiętam, jak na jednych zajęciach omawialiśmy czyjąś ankietę i zwróciliśmy uwagę na to, że no generalnie to odpowiedź na pytania wymaga sporej wiedzy, tak więc mamy do czynienia z tzw. „błędem znawstwa”. Jakież było nasze zdziwienie, gdy się okazało, że nie mamy racji, bo jedną z możliwych odpowiedzi jest „nie wiem”.


Czy dodanie tego „nie wiem” (czy też „trudno powiedzieć”) cokolwiek zmienia? Oprócz samopoczucia autora pytania raczej niewiele. Respondent musi rozumieć pytanie. Jeżeli go nie rozumie, to wyniki będzie sobie można wsadzić w buty. Przykładowo: o jaką formę sprzyjania chodziło w pytaniu? O militarne? Ekonomiczne? Czy też może sprzyjanie w wymiarze społecznym (np. podejście do wszelkiej maści mniejszości)? Jeżeli respondenci nie wiedzą o co są pytani, to sondaż (razem z wynikami) można sobie wsadzić w buty.


To był drugi sondaż, teraz pora na trzeci sondaż. W tym przypadku IBRIS zapodał jeszcze bardziej spektakularne pytanie. Otóż respondentom zadano pytanie o następującej treści: „marsz 4 czerwca, w którym mogło wziąć udział nawet pół miliona osób, to znak, że partie opozycyjne po jesiennych wyborach przejmą władzę w Polsce”


Gdyby w Sevres znajdował się wzorzec „źle skonstruowanego pytania badawczego”, to byłoby to właśnie to pytanie. Zacznijmy od tego, że pytanie ma sugerującą treść (tl;dr: pytanie skonstruowane tak, że sugeruje respondentowi, która odpowiedź jest „właściwa”). Po drugie, treść pytania jest cokolwiek niezrozumiała. Po trzecie, znowu mamy do czynienia z tzw. „błędem znawstwa”. Bo niby skąd respondent ma wiedzieć, czy między tym marszem, a wynikiem wyborów w ogóle wystąpi jakaś zależność i na czym będzie ona polegała? Po czwarte, co w sytuacji, w której respondent nie zgadza się z tym, że w tym marszu wzięło udział „prawie pół miliona osób”? Po piąte i to jest w sumie najcięższy zarzut (który można uznać za piętrowy błąd znawstwa): skąd respondent ma wiedzieć, które partie badacz zalicza do partii opozycyjnych? Przecież w komentarzach do części sondaży pojawiają się wyliczenia PiS + Konfa i „reszta opozycji”. Skąd respondent ma wiedzieć, jak potoczą się rozmowy koalicyjne?


Ja wiem, że zawsze w takiej sytuacji ktoś może powiedzieć, że może i te sondaże są takie, a nie inne, ale one po prostu badają to, „jak myślą ludzie”. I wszystko fajnie tylko, że jakoś tak się złożyło, że istnieje coś takiego jak metodologia badań i z jakiegoś powodu jest ona taka, a nie inna. Jeżeli ma się w dupie metodologię, to w praktyce można sobie w tych słupkach sondażowych powpisywać cokolwiek. Wyniki będą tak samo legitne. Osobną kwestią jest to, że jeżeli ktoś średnio się przejmuje metodologią w trakcie układania pytań, to może tę metodologię mieć w dupie również w trakcie doboru próby. Do tej pory w kreatywny dobór próby bawił się głównie CBOS (no chyba że ktoś na serio wierzy, że oni wszystko robią, jak trzeba i zupełnym przypadkiem im wychodzi, że frekwencja w wyborach będzie powyżej 70% [jakiś czas temu dojechali do 79%]), ale nie można wykluczyć, że owa przypadłość rozprzestrzeni się na inne ośrodki badawcze.


Tak na sam koniec. Jestem autentycznie ciekaw tego, jak długo potrwa ta biegunka sondażowa. W teorii, powinna wyhamować po wyborach parlamentarnych, ale w praktyce potem będą wybory samorządowe, a w 2018 już były ogólnopolskie sondaże z pytaniem „kto wygra wybory w Warszawie”, tak więc może być bardzo różnie.


Tak na drugi koniec: niebawem pojawi się pewnego raportu żałobny rapsod* (tak, chodzi o ten raport, z którego wynikało, że młodzież się zrobiła uber-konserwatywna, miałem to napisać już jakiś czas temu, ale nie mogłem się zebrać, tak więc wrzucę to w kolejnym odcinku Hejterskiego Przeglądu Sondażowego).


*żałobny, bo ów raport został zdradzony o świcie przez sztabowców PiSu.




Źródła:

https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/sondaz-ibris-ktore-partie-sprzyjaja-rosji-tak-uwazaja-polacy

https://wiadomosci.wp.pl/pis-odda-wladze-mamy-najnowszy-sondaz-6908633119255104a

https://polskieradio24.pl/5/1222/artykul/3188660,marsz-opozycji-nie-zaprowadzi-jej-do-zwyciestwa-polacy-zdecydowani-w-sondazu

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,29779846,sondaz-po-ogloszeniu-planow-waloryzacji-500-plus-pomysl-pis.html





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz