sobota, 26 sierpnia 2017

Baśnie tysiąca i jednego bota

W ramach swojej działalności „trollskiej” analizowałem już różne idiotyzmy, spłodzone przez naszych polityków (dowolnej opcji), ale to z czym mi się przyszło zmierzyć, w trakcie lektury PiSowskiej ustawy „poprawiającej” internet,  mnie po prostu, kurwa, przerosło. Autor artykułu, który za moment zacytuję jest najbardziej niebezpiecznym rodzajem polityka – tzn idiotą, któremu wydaje się, że jest zajebiście przebiegły. Zapewniam was, że pod koniec lektury niniejszego tekstu uznacie te bluzgi za eufemizm.

Ad meritum

Pozwolę sobie zacytować artykuł 4b, który miałby zostać dodany do ustawy „o świadczeniu usług drogą elektroniczną”

„Usługodawcy usług świadczonych drogą elektroniczną w ramach środków  społecznego przekazu, są zobowiązani umożliwić usługobiorcom opatrzenie danej informacji symbolem graficznym i opisem, jako wątpliwej co do prawdziwości lub rzetelności,. Mechanizmy usługi świadczonej elektroniczną winny zapewniać także społeczną formę weryfikacji tych informacji  tak co do źródła, ich prawdziwości oraz rzetelności. Forma i sposób organizacji mechanizmów weryfikacji pozostawiona jest usługodawcom, którzy winni je przedstawić do publicznej wiadomości”

Gdyby to spróbować przetłumaczyć z prawniczego na internetowy: ustawodawca chce żeby przy każdym artykule/wpisie (nie mam pojęcia czy odnosić się to będzie również do portali społecznościowych) był „button”, który internauta będzie mógł wcisnąć jeżeli uzna, że news jest fejkowy. Najprawdopodobniej przy „buttonie” będzie również licznik kliknięć, bo bez tego licznika ów button byłby cokolwiek bezsensowny. Choćby dlatego, że wtedy wystarczyłoby, że jedna osoba wciśnie button „fake news”, żeby u wszystkich innych czytelników wyświetliła się informacja o tym, że dany artykuł jest niewiarygodny.

Tańczący ze sprytem

Domyślam się, że ten kto to wymyślił, uznał, że jest w chuj sprytny. Czemu? Pamiętacie może, jak opisywałem pompowanie „reakcji” pod artykułami w serwisie WP.opinie? Przypomnę, że pod jednym za artykułów ktoś „nastukał” (za pomocą botów) ponad 100.000 negatywnych reakcji w przeciągu kilkunastu godzin. Pogrzebałem wtedy trochę na tym serwisie i okazało się, że „pompowanych” artykułów było więcej, zaś samo pompowanie było wybitnie prorządowe. No to teraz sobie wyobraźmy, że opisany przeze mnie Władca Botów dostaje do ręki narzędzie w postaci buttona „fake news” z licznikiem kliknięć. Ów WB mógłby bez problemu uwalić (jako niewiarygodny) dowolny „nieprawilny” artykuł. 

Jest również „społeczna forma weryfikacji informacji”. W tym miejscu nie bardzo wiadomo o co chodzi ustawodawcy. O to, żeby społeczeństwo mogło pisać komentarze? No przecież już może. O to, żeby społeczeństwo mogło weryfikować informacje? Do tego raczej nie trzeba ustaw. Jakiś formularz na stronie za pomocą którego internauta będzie mógł dać znać autorowi tekstu, że są problemy ze źródłami? No to jest mniej więcej to samo co komentarz i autor może mieć to w dupie. Być może chodzi tu po prostu o to, żeby „buttonów” było więcej (i odnosiły się one do źródeł/etc/etc). Zresztą ustawodawca nie bardzo ogarnia konkretny bo „sposób organizacji mechanizmów weryfikacji pozostawiony jest usługodawcom”.

Enter the debil

Geniusz, który wymyślał ten artykuł nie zastanowił się nad tym, jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia takich mechanizmów „weryfikacji”. Owszem, jest to pisane wybitnie pod PiS, ale autor zapomniał, że do polskiego internetu dostęp mają nie tylko prorządowi „Władcy Botów”. Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Na jakimś mainstreamowym portalu pojawia się artykuł opisujący to, że w Donbasie złapano rosyjskich żołnierzy. Pytanie za Błaszczylion punktów, co z takim artykułem zrobią proputinowscy „botneciarze”? Momentalnie „okaże się”, że to fejk. Przeciętny internauta, który niekoniecznie musi znać języki obce (w rym rosyjski/ukraiński) nie będzie miał jak tego zweryfikować, więc po prostu uzna, że informacja jest nieprawdziwa. Rosja jest tu tylko przykładem, bo możliwością „oflagowania” informacji może się posłużyć dowolne obce państwo, któremu nie na rękę będzie taki a nie inny artykuł. Jeżeli ktoś sobie w tym momencie pomyślał „kurwa, przecież to może dać Rosji/etc możliwość manipulowania opinią publiczną w Polsce na masową skalę”, to taki ktoś sobie pomyślał bardzo dobrze.      

W tym miejscu pozwolę sobie na dygresję. Rząd Dojnej Zmiany sprawia wrażenie rządu skrajnie paranoicznego. Chodzi mi o te wszystkie wypowiedzi o wojnach hybrydowych, „obcej propagandzie”, astroturfingu wspieranym przez Zachód i tak dalej i tak dalej. Jakiś czas temu Bartosz Kownacki bronił na  Twitterze zakupowych planów MON, który chce zaopatrzyć polską armię w  „broń agitacyjną” (chodziło o rakietowe pociski ulotkowe i ręczne miotacze ulotkowe). Tweet był utrzymany w formie hejtu i sugerował, że krytycy pomysłu MON nie znają się na PSYOPS (psychological operations – element wojny psychologicznej, link w źródłach dorzucę). Można by więc odnieść wrażenie, że członkowie Rządu (i „spec od PSYOPS” w rodzaju Kownackiego), będą szczególnie wyczuleni nawet na najmniejsze zagrożenie „obcą propagandą”. Tyle że reakcja (a raczej jej brak) na projekt ustawy, który takowe zagrożenie może nam ściągnąć na głowy, wskazuje na to, że te wszystkie pierdolety o „obcych wpływach” to zwykła sieczka propagandowa. Zaś znajomość PSYOPSÓW w wykonaniu Misiewiczów z MON ogranicza się do fapania nad „bronią ulotkową”. Być może ktoś powinien tym idiotom wytłumaczyć, że  internet ma trochę większy zasięg niż „broń ulotkowa” i że może warto by było zwracać uwagę na potencjalne efekty ustaw, nad którymi się pracuje.

Minister Streżyńska twierdzi, że dokumenty, do których dotarła „Wyborcza” to jedynie propozycje. Mam nadzieje, że cytowany przeze mnie artykuł pozostanie „jedynie propozycją”. Nie wiem, jak wygląda reszta „propozycji”, bo po przeczytaniu fragmentu, nad którym się pastwiłem, darowałem sobie lekturę reszty. Jeżeli będę miał ochotę na czytanie czegoś co zostało napisane przez idiotów, to sięgnę po prawicową publicystykę.

Źródła:


http://bi.gazeta.pl/im/7/22271/m22271017,USTAWA.pdf



http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/mon-kupuje-bron-agitacyjna/6274rv5

Podrzucam link do notki o „pompowaniu” reakcji pod artykułami:



poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Hejterski Przegląd Cykliczny #14

Marzena Paczuska, będąc na urlopie, udzieliła wywiadu, w którym powiedziała między innymi, że „nigdy by nie pozwoliła na to, żeby „Wiadomości” (dla niezorientowanych – chodzi o Dziennik Telewizyjny) były dla kogoś orężem”. Jeżeli ktoś w tym momencie pomyślał „oesu, co za bzdura? kto jej w to uwierzy?” odpowiadam – uwierzyli w to jej przełożeni i Paczuska już nie jest szefową Dziennika. Wisienką na torcie Dobrej Zmiany był fakt, że o tym, że ją zwolniono, dowiedziała się z Twittera.

Telewizja Republika uraczyła nas niedawno plakatem z napisem „Reparationen machen frei”. Chciałem to jakoś skomentować, ale redaktor naczelny zabronił nadużywania wulgaryzmów. Ok, właśnie sobie przypomniałem, że nie mam żadnego redaktora naczelnego, więc – nie wiem co oni tam, kurwa, ćpają w tej Republice, ale to musi być w chuj mocny towar.

Po wichurach, które zdemolowały kawałek Polski, Rząd RP wykazał się refleksem szachisty korespondencyjnego. Wydaje mi się, że prędkość reakcji naszych władz doskonale opisuje słowo „niezwłocznie”. Ponieważ suweren się nieco zdenerwował, ktoś uznał za stosowne uruchomienie ministra Mariusza Błaszczaka. Minister Błaszczak wezwał krytyków Rządu do „nielansowania się na krzywdzie”. Jest to o tyle odważna odezwa, że nieco wcześniej lansowanie się na krzywdzie Błaszczak uznał za uroczystości o charakterze religijnym. Jeżeli zaś już jesteśmy przy religii, to dziwi mnie milczenie ministra Antoniego Macierewicza, bo skoro nawet wiatr był w stanie łamać brzozy...

Przyznaję, że w pewnym momencie trochę się pogubiłem w tym, ile w Polsce mieliśmy już puczów w trakcie trwania Dojnej Zmiany. Jest to o tyle istotne, że niebawem ma dojść do kolejnego, a ja nawet nie wiem, który numer porządkowy będzie temu puczowi przysługiwał. Nie wierzycie? No przecież Tomasz Sakiewicz nie mógłby nas okłamać: „W najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska” Jacek Liziniewicz i Wojciech Mucha ujawniają plany jesiennego puczu.”. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale ta łamiąca wiadomość przypomniała mi apel redaktora Muchy, skierowany do jego kolegów z TVP: „Kurwa, no, nie manipulujcie aż tak.” 

Minister Antoni Macierewicz wizytował jedną ze zdemolowanych przez wichurę miejscowości. W pewnym momencie miejscowi musieli udzielić ministrowi pomocy, albowiem auto, którym go przewożono, utknęło w błocie. Wydaje mi się, że jest to doskonała metafora wsparcia udzielonego przez Rząd RP Polakom, którzy ucierpieli w trakcie wichur.

Arcybiskup Jędraszewski uznał, że „dawno nie było nic o genderze” i postanowił coś z tym fantem zrobić. Powiedział więc, że „Gender i związki partnerskie, homoseksualne, to nowa szaleńcza doktryna, która zalewa świat”. Jest coś pociesznego w tym, że przyznanie osobom homoseksualnym praw takich, jakie przysługują „heterykom”, zostało uznane za „szaleńczą doktrynę” przez człowieka, który uważa, że wszyscy dookoła powinni się zachowywać tak, żeby przypadkiem nie urazić uczuć jego wyimaginowanego wszechmocnego przyjaciela.

Jeżeli zaś już jesteśmy przy temacie wyimaginowanego wszechmocnego przyjaciela, to polscy religianci uznali, że warto o nim przypomnieć po wichurach. Jolanta Szczypińska przecierała szlaki: „Widziałam bardzo wiele krzyży przydrożnych i kapliczek, wśród ogromu zniszczenia. Drzewa i słupy energetyczne leżały, a krzyże i kapliczki ocalały”. Kilka dni później dołączył do niej ks. Janusz Chyła (jeden z sukienkowych celebrytów Twittera): „Niebywałe, że drzewa, na których były stacje Drogi Krzyżowej, ocalały”. Niebawem okaże się, że sposoby na uniknięcie huraganów są dwa. Albo wycinamy drzewa tak, żeby lasy, widziane z góry, miał kształt krzyża, albo obwieszamy wszystkie drzewa w Polsce dewocjonaliami.

Pomorskiemu wojewodzie oberwało się za to, że na wichurę zareagował równie niezwłocznie, co Rząd RP. Konkretnie zaś chodziło o to, że odczekał kilka dni, zanim zwrócił się do MON z prośbą o to, żeby wojsko pomogło w usuwaniu skutków wichur. W jaki sposób tłumaczył się z tego opóźnienia wojewoda? Powiedział on bowiem, że „do zbierania gałęzi i do zbierania liści nie będziemy wzywać wojska”. Przyznam, że się zawiesiłem na moment po tej wypowiedzi, bo z tego by wynikało, że wojewoda wezwał wojsko na pomoc dopiero po trzech dniach, bo nie będzie go wzywał. Osobną kwestią jest to, że wojewodzie najprawdopodobniej wichura pomyliła się z jesienią. Choć tu raczej nie powinniśmy mieć do niego pretensji, każdemu zdarza się pomylić w trakcie korzystania z przeglądarki internetowej. 

W sukurs wojewodzie pomorskiemu przyszedł zastępca Mariusza Kamińskiego, Maciej Wąsik (obaj panowie znani są z tego, że dostali od Prezydenta RP po karcie „wychodzisz wolny z więzienia”), który dosłownie „zaorał” opozycję: „Przypomnę, że kiedy rok temu uchwalaliśmy przepisy ułatwiające użycie wojska w sytuacjach wyjątkowych, totalna opozycja głosowała przeciw”. Upraszczając: obsuwie w pomocy udzielonej przez wojsko winna jest opozycja, która zagłosowała przeciwko zmianom, które i tak weszły w życie, bo PiS ma samodzielną większość parlamentarną. Śmialiście się, kiedy Premier Beata Szydło wygłosiła odezwę „Opozycjo, pozwól nam pracować”? To teraz macie za swoje! Nawiasem mówiąc, Twitterowe statystyki pod wpisem Wąsika (prawie 1000 RT i ponad 1900 FAV-ów) są dość spektakularne. Gdyby równie idiotyczny wpis polityka opozycji uzyskał porównywalne „wyniki”, musielibyśmy je uznać za efekt astroturfingu. Ponieważ jednak mamy do czynienia z wpisem polityka Prawa i Sprawiedliwości, o astroturfingu nie może być mowy, po prostu suweren przemówił kliknięciami.

Chylę czoła przed geniuszem narodowców. Swego czasu, chcąc pozbyć się łatki antysemitów, wymyślili pojęcie „judeosceptycyzmu”. Teraz zaś zastąpili poczciwe hasło „Polska dla Sebixów” hasłem „Polska musi pozostać monoetniczna”. Zastanawiam się nad tym, jaką nazwę wymyślą dla ustaw norymberskich.

Ks. Henryk Zieliński podjął się próby znalezienia przyczyn, dla których w Barcelonie doszło do zamachu terrorystycznego. Z właściwą swej kondycji intelektualnej przenikliwością zwrócił uwagę na to, że „Jednym z powodów ataków jest obrzydzenie niektórymi nurtami subkultury zachodniej, zwłaszcza rozwiązłości. Jeżeli mielibyśmy szukać najbardziej rozwiązłego miasta w Hiszpanii, to ja bym wskazywał na Barcelonę”. Po chwili dodał, że „nie uważa, że można zabić osobę, która jest rozwiązła”. Po pierwsze, cóż za łaskawość. Po drugie, gdyby „rozwiązłość” miała być przyczyną ataków, to część plebanii w Polsce przypominała by swym wyglądem krater Chicxulub.

Zamach w Barcelonie był okazją do kolejnego popisu oratorskiego Premier Beaty Szydło. Tym razem stwierdziła ona, że „Trzeba obudzić się z letargu i powstać z kolan, a także nie bać się spojrzeć prawdzie w oczy”. Owszem, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. A prawda jest taka, że te wszystkie „odezwy” są eksportową wersją słownej copypasty „przez osiem ostatnich lat”. 

Główny Inspektorat Sanitarny wystosował ostrzeżenie przed pigułką gwałtu, które to ostrzeżenie spointowano „śmiesznym” wierszykiem: „Mądra dziewczynka pilnuje drinka”. Ponieważ bardzo lubię taką poezję, chciałbym zadedykować GIS-owi dwa wiersze swojego autorstwa: „mądry pracownik GIS-u zastanowi się przez chwilę, zanim zacznie pierdolić głupoty”, oraz „przyzwoity chłopczyk nie będzie gwałcicielem”.

Na pewno z niecierpliwością czekacie na kolejne informacje na temat tego, jak idzie ludziom, którzy postanowili zebrać milion podpisów pod petycją w sprawie reformy sądów. Otóż idzie im doskonale. W poprzednim przeglądzie napisałem, że brakuje im już tylko 968.000 podpisów. Ku mojemu zaskoczeniu, zbieranie przyspieszyło jeszcze bardziej i od czasu ostatniego przeglądu organizatorom udało się zebrać kolejnych 500 podpisów.

Czasem zdarzają się w Polsce sytuacje, które pomagają mi odzyskać wiarę w ludzi i które pokazują, że część Polaków pomaganie bliźnim ma we krwi: „Przez Puszczę Białowieską przeszedł marsz leśników. Gest solidarności z poszkodowanymi przez nawałnice”. W teorii mógłbym to jakoś spointować, ale przypominałoby to próby nakręcenia parodii Latającego Cyrku Monty Pythona. Tzn. niby można, ale moim zdaniem doskonałości nie należy poprawiać.

Źródła:




http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,156770,22236259,samochod-z-macierewiczem-ugrzazl-w-blocie-pomogli-mieszkancy.html


https://wiadomosci.wp.pl/do-zamiatania-lisci-nie-bedziemy-wzywac-wojska-zaskakujace-slowa-wojewody-pomorskiego-6155920524818561a

https://twitter.com/1934ONR/status/898295932634112001


http://www.rp.pl/Terroryzm/170819055-Ks-Henryk-Zielinski-Zamach-kara-za-rozwiazlosc-Barcelony.html#ap-1






http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-08-20/przez-puszcze-bialowieska-przeszedl-ogolnopolski-marsz-lesnikow-byl-to-gest-solidarnosci-z-poszkodowanymi-przez-nawalnice/


wtorek, 15 sierpnia 2017

Astroturfingu naszego powszedniego...

W piątek robiłem sobie zwyczajową prasówkę (ok, „internetówkę”) i na FB trafiłem na wpis, który zacytuję niemalże w całości: „Jest sobie felieton Justyny Samolińskiej*. W ciągu ostatnich 20 minut pojawiło się 15000 ujemnych reakcji i 500 bliźniaczych agresywnych komentarzy. Ciekawe ile płacą (i kto) za #astroturfing na rzecz PiS-u. Reakcje nastukały boty, ale ktoś te komentarze wytrwale pisze.” Potem autor wyedytował wpis i dodał, że „komentarzy jest już 600”.

*artykuł pt. „Justyna Samolińska: Andrzej Duda znów podpisuje. Lojalność wobec PiS ważniejsza od przyzwoitości i konstytucji?” opublikowano na łamach serwisu WP.opinie

Wpis, okraszony screenem, został zamieszczony o godzinie 12:54, ja go przeczytałem o godzinie 18 z hakiem. Na screenie można było zobaczyć, że liczba negatywnych reakcji na artykuł = 17.950. W okolicach godziny 18 tych reakcji było już ponad 60 tysięcy. Ponieważ jestem ciekawski z natury, chciałem sprawdzić, czy sytuacja jest „rozwojowa” i pobawiłem się w odświeżanie artykułu. Najpierw odświeżałem tekst co minutę, potem mi się znudziło i robiłem sobie dłuższe przerwy:

Piątek

18:34  69.233 (liczba negatywnych reakcji)
18:35  69.387
18:36  69.547
18:37  69.707
18:38  69.891
18:39  70.024
18:40  70.179
18:41  70.268
18:42  70.489
18:43  70.660
18:44  70.882

18:54  72.396
19:14  75.575
19:34  78.879
20:36  88.326
22:46  107.935

Sobota

00:47  123.152
02:51  123.152
12:51  123.178

Niby Polacy tak mało czytają, a tu się nagle okazuje, że nasi rodacy, zamiast alkoholizować się w piątkowy wieczór, czytali artykuł Justyny Samolińskiej! Bo przecież nie da się w inny sposób wytłumaczyć kilkudziesięciu tysięcy negatywnych opinii „wystawionych” artykułowi w ciągu niecałych 6 godzin? Tak dla porównania (screen z buttonami wrzucę pod akapitem) w tym samym czasie, w którym ktoś naprodukował kilkadziesiąt tysięcy „negatywów”, pod artykułem przybyło 20 (słownie – dwadzieścia) pozytywów i 12 komentarzy. Trochę to dziwne, że kilkadziesiąt tysięcy osób oceniło artykuł negatywnie i te kilkadziesiąt tysięcy osób zostawiło po sobie tylko 12 komentarzy, nieprawdaż? Jak to możliwe? Ano tak to, że to astroturfing na pełnej kurwie. I to astroturfing uprawiany przez kogoś, kto jest subtelny jak Rewolucja Październikowa. W tym miejscu słowo wyjaśnienia. Skupiłem się na „reakcjach”, bo pompowanie tychże jest łatwiejsze niż spamowanie komentarzami. Owszem, spamowanie też się odbywa, ale na znacznie mniejszą skalę, bo gdyby jakiś bot publikował prawie 200 komentarzy w ciągu minuty (a z taką „prędkością” pompowano reakcje), to najprawdopodobniej wychwyciły by to jakieś filtry. Poza tym, ktoś musiałby te komentarze pisać (żeby się choć trochę od siebie różniły), bo opublikowanie np. 20tys. jednakowych komentarzy RACZEJ przyciągnęłoby czyjąś uwagę.

 

Pierwotnie planowałem wrzucić to na FP w sobotę, ale potem sobie pomyślałem, że może warto pogrzebać w tym serwisie, żeby ustalić, czy to był pojedynczy pokaz astroturfingu. Poniżej zamieszczam efekty owego grzebania (linki do artykułów, jak zwykle, w źródłach):

Ewa Koszowska: „Wolne żarty Panie Prezydencie! Kłamstwo poszło w świat”
5.143      „pozytywów”
95.007    „negatywów”
1.745        komentarzy

Ewa Koszowska: „Duda zagrał wbrew PiS-owskiej orkiestrze. Szacunek Panie Prezydencie!”
1.389      „pozytywów”
43.425    „negatywów”
266           komentarzy

Sławomir Sierakowski: „Duda poszedł na wojnę z Kaczyńskim”
9.232      „pozytywów”
100.634  „negatywów”
1.526        komentarzy

Jacek Żakowski: "Prawdziwy strach prezydenta"
8.683       „pozytywów”
32.422     „negatywów”
1.443         komentarzy

Jacek Żakowski: "Pisokracja. Kaczyński najdalej za rok będzie dyktatorem"
2.731      „pozytywów”
31.331    „negatywów”
716           komentarzy

Marcin Makowski: „Niech Jacek Poniedziałek pisze częściej. Druga kadencja dla PiS-u gwarantowana”
76.347    „pozytywów”
480         „negatywów
575          komentarzy

Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, czemu w przypadku powyższego artykułu „pompowano” pozytywy.

Marcin Makowski: „Wygrywać też trzeba umieć. PiS i syndrom "jednego mostu za daleko"
2.123      „pozytywów”
68.170   „negatywów”
810          komentarzy

Tutaj prorządowy mediaworker został „zdisowany”, bo śmiał skrytykować geniuszy, którzy wymyślili sobie niesławny „podatek paliwowy”. Jak to się mawia w takiej sytuacji, „nawet mi go nie żal”.

Paweł Lisicki: „Rozpadu prawicy nie będzie”
98.303   „pozytywów”
1.676     „negatywów”
525         komentarzy

To nie są wszystkie „napompowane” artykuły, ale w pewnym momencie uznałem, że może już wystarczy. Mimo tego, że grzebałem na tej stronie dość długo, nie udało mi się znaleźć przypadku, w którym astroturfing zostałby zastosowany „antyPiS-owo” (aczkolwiek przyznaję, że z przyczyn raczej oczywistych, nie przejrzałem wszystkich artykułów z serwisu). Nie jestem w stanie stwierdzić według jakiego klucza działa ktoś, kto pompuje te artykuły. Na pewno nie chodziło o nazwiska autorów, bo gdyby tak było, to pompowano by wszystkie artykuły konkretnych autorów, a tak nie jest (możecie sobie przeklikać dolną część linków źródłowych, żeby zobaczyć, jak wyglądają statystyki pozytywów/negatywów w artykułach, w których nie „pompowano” reakcji). Raczej nie chodzi o reakcje na artykuły, które mogą wywoływać „antyPiS-owskie” nastroje, bo gdyby o to chodziło, to nikt by nie „plusował” proPiS-owskich artykułów. Niezależnie od tego, według jakiego klucza wybierane są te artykuły, astroturfing jest faktem. Oczywistą oczywistością jest to, że stoi za nim najprawdopodobniej ta sama opcja polityczna, która jakiś czas temu strzępiła ryj o tym, że „wrogie siły stosują w Polsce astroturfing”.

Źródła:


https://www.facebook.com/ikspl/posts/10211865621130642

Artykuły „nawiedzone” przez astroturfing:

https://opinie.wp.pl/justyna-samolinska-andrzej-duda-znow-podpisuje-lojalnosc-wobec-pis-wazniejsza-od-przyzwoitosci-i-konstytucji-6153743800432257a






https://opinie.wp.pl/jacek-zakowski-zdrowie-dla-pan-i-panow-6135259720878209a

https://opinie.wp.pl/pawel-lisicki-udana-prowokacja-opozycji-rozjuszony-prezes-kaczynski-6145915480594049a


sobota, 12 sierpnia 2017

Hejterski Przegląd Cykliczny #13

Ludzie, którzy do tej pory marudzili na to, że młodzi „nie interesują się polityką i nie chodzą na protesty”, postanowili się zemścić za to, że młodzi popsuli im narrację i wzięli udział w protestach przeciwko uPRL-owieniu sądów. W jaki sposób się zemścili? Posłali Schetynę na Woodstock. Aczkolwiek zawsze mogło być gorzej, Schetyna mógł tam pojechać w dzwonach z bistoru.

Owsiak, który chciał „odwinąć” Krystynie Pawłowicz za hejty, zrobił to w najgorszy możliwy sposób, rzucając seksistowską „poradą” (za którą, po jakimś czasie, przeprosił). W tym miejscu pozwolę sobie na udzielenie porady seksualnej Owsiakowi. Panie Jurku, gdyby dziś zaczął Pan krytykować posła Pawłowicz za jej wypowiedzi, to „materiału” miałby Pan tyle, że robiłby Pan to do końca świata i o dzień dłużej. Uciekanie się do seksizmu to jest, moim zdaniem, takie pierdolenie bez sensu.

Na temat konfliktu Owsiak vs Pawłowicz najwięcej do powiedzenia miał człowiek, którego wypowiedzi pozwalają uznać go za personifikację seksizmu i mizoginii – Rafał Ziemkiewicz. Kiedy internauci zwrócili mu na to uwagę, ten, z przenikliwością właściwą swej kondycji intelektualnej stwierdził, że „szanować trzeba kobiety, które same się szanują. Kobiety wulgarne, agresywne i epatujące chamstwem same zrzekają się taryfy ulgowej.”. Nie powinno nikogo dziwić to, że zdaniem Ziemkiewicza, Krystyna Pawłowicz nie jest wulgarna, agresywna i nie epatuje chamstwem. Król Researchu, jak zwykle, „nie doczytał” i nie bardzo wie, na jaki temat się wypowiada. Mnie osobiście urzekło to, co Ziemkiewicz napisał o „taryfie ulgowej”. Bo z tego się wprost wylewa konserwatywny szacunek dla kobiet, na który kobiety sobie wpierw muszą zapracować. Ten szacunek konserwatystów do kobiet można spokojnie nazwać problemem „szacunkiem Shroedingera” - nie możemy stwierdzić, czy, zdaniem konserw, dana kobieta zasługuje na szacunek, do momentu, w którym zostanie ona dostrzeżona przez konserwatystów.

Na 6 bilionów dolarów wyceniono wartość Złotego Pociągu. Ponadto, przeprowadzono również badania, z których wynika, że 63% Polaków domaga się znalezienia Złotego Pociągu. A nie, przepraszam, chodziło o reparacje wojenne od Niemiec.

Jeżeli mieliście kiepski tydzień w robocie, albo, waszym zdaniem, spieprzyliście coś tak, że bardziej się już nie dało, to pamiętajcie, że mogło być gorzej, mogliście być specami, którzy wymyślili kampanię Tigera.

Podkomisja ds. pękania parówek stwierdziła, że „liczne zniszczenia lewego skrzydła samolotu TU 154 M noszą ślady wybuchu.”. W oświadczeniu, które można znaleźć na stronie MON, brakuje jedynie wzmianki, że „komisja dołożyła wszelkich starań, aby kadr po kadrze przeanalizować film „Smoleńsk” Krauzego”.

Wicepremier Jarosław Gowin po raz kolejny wypowiedział się na temat zmian w sądownictwie, które poparł, ale się nie zaciągał. „Moja deklaracja jest jasna: ani ja, ani moi posłowie nie zagłosujemy za odrzuceniem weta. Nie sądzę zresztą, by do takiego głosowania doszło”. Tłumacząc to z Gowinowego na polski: „jestem niezłomny, ale nie sądzę, żebyście się mieli okazję o tym przekonać”. 

Dorota Kania stwierdziła, że decyzją Prezydenta RP o odwołaniu przyznania generalskich nominacji 15 sierpnia stoi WSI. Wydaje mi się, że skrót WSI należy rozwijać jako „Wszechmogące Służby Informacyjne” względnie „deus ex machina”.

TVP otrzymało 800 milionów złotych pożyczki ze Skarbu Państwa. Najprawdopodobniej zarządzający telewizją nie słyszeli Premier Beaty Szydło, która rezolutnie stwierdziła, że żeby komuś pieniędzy nie brakowało, „wystarczy nie kraść”.

Zbieranie miliona podpisów pod petycją w sprawie reformy sądów idzie pełną parą. Dziesięć dni temu było ich 30 tysięcy, a dziś do miliona brakuje już tylko 968.000

Rządowe media usilnie starają się znaleźć autorytety, które poparłyby wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Efekty tych poszukiwań są cokolwiek spektakularne, albowiem ostatnio Ministra Szyszkę i jego działania wsparł „gwiazdor pierwszej edycji programu „Rolnik szuka żony”, mieszkaniec Pasieczników Dużych, wsi leżącej w pobliżu Puszczy Białowieskiej”. Coś mi mówi, że autorytetem rządowych mediów mógłby zostać również uczestnik „Mam Talent!”, gdyby tylko mieszkał blisko Puszczy Białowieskiej. 

Rafał Ziemkiewicz postanowił się odnieść do krytyki pod adresem pisanych przez niego książek i zamieścił na Twitterze następujący wpis: „Zawsze mówiłem, że warunkiem krytykowania moich książek jest ich nie znać. Po przeczytaniu to już niemożliwe, w każdym razie skrajnie trudne”. Po pierwsze, przypominam, że Ziemkiewicz jest z wykształcenia polonistą. Po drugie, krytykowanie jego dzieł jest faktycznie skrajnie trudne, bo swego czasu taśmowo banował na Twitterze większość ludzi, która wytykała mu błędy w jego „historycznym” dziele „Jakie piękne samobójstwo”. Po trzecie, krytyka jest trudna również dlatego, że ilości baboli w jego książkach nie da się ogarnąć bez listy. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że jego „historyczne” dzieło zostało zjechane przez jego redakcyjnego kolegę, Piotra Gursztyna. (link w źródłach)

10 sierpnia odbyła się 88 miesięcznica smoleńska. Nieco dziwne jest to, że nie poszli na nią narodowcy, bo 88 to jedna z ich ukochanych liczb. Ale to tylko dygresja, albowiem Naczelnik ogłosił, że miesięcznic będzie w sumie 96, żeby upamiętnić wszystkie ofiary katastrofy. Jest to o tyle ciekawa deklaracja, że do tej pory można było odnieść wrażenie, że w katastrofie smoleńskiej zginął jedynie Prezydent Lech Kaczyński. Kolejna deklaracja odnosiła się do działalności tzw. „Zespołu Macierewicza”. Prezes powiedział, że wierzy  „że na 8. rocznicę usłyszymy ostateczną prawdę, niezależnie jaka będzie”. Wychodzi na to, że zespołowi ds. wybuchania parówek oglądanie „Smoleńska” Krauzego zajmie jeszcze 8 miesięcy.

Źródła:









https://twitter.com/DoRzeczy_pl/status/895897628436832256

str 290 (36/112 w PDFie)


https://www.petycjeonline.com/stats.php?id=179909


Gursztyn o „Jakie piękne samobójstwo”.




czwartek, 3 sierpnia 2017

Hejterski Przegląd Cykliczny #12

Wicepremier Jarosław „Człowiek z Plasteliny” Gowin odniósł się ostatnio do słów krytyki, które padły pod jego adresem „Akcja nacisku na mnie była koordynowana przez specjalistów. Użyto zmasowanego hejtu”. Po pierwsze, Gowin ma ego wielkości Sfery Dysona. Po drugie, o tych „specjalistach koordynujących zmasowany hejt” minister dowiedział się zapewne od zamrażanych zarodków (z którymi, jak wiemy, lubi sobie czasem pokonferować).

Arcybiskup Hoser skrytykował ludzi, którzy protestowali przeciwko skrajnemu upartyjnieniu sądów w Polsce: „niewielu z nich przeczytało konstytucję, nie przeczytali ustaw, przeciwko którym występowali”. Gdybym był złośliwy, przypomniałbym o tym, jak to abp Hoser, nie znając treści konwencji antyprzemocowej powiedział, że „konwencja sugeruje, że źródłem przemocy jest rodzina”. Ponieważ jednak nie jestem złośliwy (z czego sobie doskonale zdajecie sprawę) napiszę jedynie, że Hoserowi i jemu podobnym tęskno do PRL-owskich mechanizmów sterowania państwem, które swego czasu pozwoliły na powołanie Komisji Majątkowej.

Jarosław Kaczyński powiedział, że „zatrzymanie przez prezydenta reformy sądownictwa było poważnym błędem; teraz trzeba myśleć o tym, jak z tego wyjść.”. Domyślam się, że po tych słowach Prezydent RP konsultował się z prawnikami w celu ustalenia tego co Jarosław Kaczyński jest mu w stanie zrobić „bez żadnego trybu”.

Mimo napiętej atmosfery Jarosławowi Kaczyńskiemu dopisuje dobry humor. Kiedy zapytano go o rekonstrukcję rządu, odpowiedział: „Rekonstrukcja? To pytanie do pani premier. To ona zdecyduje, czy ona będzie, czy też nie”. Muszę przyznać, że był to doskonały dowcip, ale ja bym go pociągnął dalej i powiedział, że „Zapewniam was, że jak już pani premier tę decyzję podejmie, to będzie nią zaskoczona”.

Jaki związek ma fakt, że ojciec Marka Borowskiego zmienił imię i nazwisko z tym, że Jarosław Gowin niezłomnie zagłosował za ustawą, której nie popierał? Jeżeli nie jesteście w stanie odpowiedzieć na to pytanie, to mam dla was dobrą wiadomość – nie jesteście Magdaleną Ogórek

Tydzień temu Tomasz Sakiewicz ogłosił, że właśnie powstał „Komitet: żądamy reform sądów”, którego twórcy mają zebrać milion podpisów pod petycją do władz, a następnie urządzić demonstrację. Dzień później oznajmił „12 tys podpisów w ciągu kilkunastu godzin zebrał Komitet: żądamy reformy sądów”.Tomasz Sakiewicz jest człowiekiem zajętym (w końcu portal za 6 baniek się sam nie zrobi), i dlatego nie mógł codziennie referować kolejnych sukcesów komitetu w zbieraniu podpisów. Ponieważ jestem osobą bardzo uczynną, podsumuję te sukcesy za niego. Po siedmiu dniach zbierania podpisów, komitet ma ich już 30 tysięcy. Zebranie pozostałych 970 tysięcy będzie formalnością. 

Pod koniec lipca suweren urządził manifestację poparcia dla rządu Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiedzieliście o tym? Najprawdopodobniej dlatego, że nie było was wtedy w Chicago.

Minister Jan Szyszko na jedną z konferencji przyniósł słoik pełen korników. Pewnie uznał, że jeżeli pokaże ludziom swoje zwierzęta domowe, to może wreszcie go polubią.

Polska Grupa Energetyczna postanowiła uczcić Powstanie Warszawskie okolicznościowym plakatem. Połączenie haseł „dostarczamy energię” i „poświęcenie to wielka energia” jest moim zdaniem, co najmniej genialne. Genialne na tyle, że powinniśmy się cieszyć z tego, że PGE nie produkuje kaszanki.

Narodowcy, jak co roku przy okazji obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego – rzucali monetą, żeby ustalić, którą ze stron walczących w powstaniu będą upamiętniać.

Firma Red is Bad podziękowała Magdalenie Ogórek za to, że ta prowadziła „W tyle wizji” przyodziana w ciuch RiB. Niebawem ambasadorem marki RiB zostanie Leszek Miller. 

Część rządowych mediów hejtowała Fundację Otwarty Dialog, która wysyłała kamizelki kuloodporne i hełmy Ukraińcom walczącym z zielonymi ludzikami. Być może rządowi mediaworkerzy mają pretensję do FOD za wspieranie nie tej strony co trzeba? Przecież gdyby te kamizelki i hełmy dostały zielone ludziki, to nie musiałyby używać sprzętu, który „można kupić w każdym sklepie z demobilem na obszarze byłego ZSRR”.

Ministerstwo Sprawiedliwości pod wodzą Zbigniewa Ziobry wydało prawie pół bańki na speców od PR-u. Czy ktoś mógłby to przeliczyć na ośmiorniczki?

Źródła



https://twitter.com/wPolityce_pl/status/890625918816747520

https://twitter.com/TomaszSakiewicz/status/890803268330323968





Niestety, nie ma linku do tweeta RiB, bo firma była łaskawa go usunąć (być może ktoś w RiB wpisał w google „co to jest SLD”?). Zamiast tego, podrzucam link to tweeta Magdaleny Ogórek, który był odpowiedzią na podziękowania.