poniedziałek, 6 marca 2023

Czyste zło

Disclaimer nr 1: To nie będzie tekst dla ludzi o słabych nerwach.

Disclaimer nr 2: Od jakiegoś czasu staram się ograniczać stosowanie wulgaryzmów, ale przy tej okazji jebią mnie konwenanse.


Zacznę od wyświechtanego sloganu: „Wydawało mi się, że ci ludzie nie są mnie już w stanie niczym zaskoczyć”. Ja wiem, że przy okazji rządów tej konkretnej partii tego rodzaju tekstów używa się przeważnie raz w tygodniu i nieco straciły one na znaczeniu, ale... no właśnie „ale”.


Wydawało mi się, że w tej całej sprawie z Duklanowskim i efektami jego „pracy” nic mnie już ze strony rządowych opiniomatów nie zaskoczy. Okazało się, że nie miałem racji. Nie miałem jej i to, kurwa, bardzo. W pewnym momencie po stronie odnowionej moralnie prawicy zaczęły pojawiać się narracje, w myśl których doszło do ustawki.


Ktoś może w tym momencie zadać sobie pytanie „o jaką znów, kurwa, ustawkę chodzi?” Już tłumaczę. Otóż, zdaniem prawicowych kont (każde z tych kont jest followowane przez całe mnóstwo polityków Zjednoczonej Prawicy), posłanka celowo opóźniała pogrzeb. A na dodatek Tusk napisał tweeta o tym wszystkim, co się stało, więc mamy do czynienia z ewidentną ustawką.


I znowuż, ktoś może w tym momencie zadać bardzo przytomne pytanie: na czym ta jebana ustawka miała polegać? Nikt, łącznie z autorami tych gównowpisów, nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Kolejne pytanie, które ktoś może sobie zadać w kontekście tych narracji, brzmi następująco: Czy te jebane hieny na serio zbudowały narrację, w myśl której ktoś czekał z pogrzebem po to, żeby ktoś inny mógł potem napisać tweeta? Przecież to jest jakaś jebana bzdura i nawet jeżeli weźmiemy pod rozwagę to, że ci ludzie nie są orłami intelektu, to ta narracja nadal pozostaje niezrozumiała. No ale, pamiętać należy o tym, że jeżeli dzieje się coś, co zdaniem rządowych opiniomatów może zaszkodzić dobremu imieniu partii, to albo mamy do czynienia ze spiskiem, albo z ustawką (albo z ustawką, która jest efektem spisku).


Gdyby chodziło tylko i wyłącznie o tę jedną, idiotyczną i jadowitą narrację, to pewnie darowałbym sobie wpis, bo przecież w poprzednim wpisie sam wspominałem o tym, że ci ludzie teraz w pocie czoła szukają czegoś, co pozwoli zrzucić winę za to, co się stało na „kogoś innego” (najlepiej na Tuska i Platformę Obywatelską).


Niestety, potem było znacznie gorzej. Na anonimowych kontach (które są powiązane z obecną władzą, bo każde z nich jest followowane przez kilkudziesięciu polityków/działaczy Zjednoczonej Prawicy), zaczęły się pojawiać informacje, z których wynikało, że, na ten przykład, ten dzieciak już wcześniej próbował zrobić to, co mu się ostatecznie, niestety, udało zrobić. Na innym koncie pojawiły się informacje o tym, kiedy odbyła się sekcja zwłok. Powtarzam: te konta są followowane przez olbrzymią liczbę polityków/mediaworkerów Zjednoczonej Prawicy.


To nie jest tak, że ktoś sobie pomyślał, że będzie się bawił we wrzucanie jakichś idiotyzmów po to, żeby się zabawić cudzym kosztem (w internetach nie takie rzeczy się dzieją). To są polityczne konta agitacyjne, które realizują wolę swoich zleceniodawców. Z tego zaś wynika, że czynniki decyzyjne Zjednoczonej Prawicy doszły do wniosku, że najlepszym wyjściem z sytuacji, do której sami doprowadzili, jest dalsze szczucie na rodzinę posłanki. Ja nie szafuję tutaj dramatyzmem, ale moim skromnym zdaniem, to jest czyste zło, które powinno zostać wypalone żywym ogniem.


Gwoli ścisłości, te wpisy to jest jednak jazda na ostrym kole. Pomijając już samo szczucie na posłankę, tam dochodzi jeszcze inna kwestia. Gdyby te informacje były prawdziwe, to wynikałoby z nich, że właśnie sobie wyciekają informacje z toczącego się postępowania. Specem nie jestem, ale wydaje mi się, że to tak nie do końca legalne postępowanie i chyba wiązałoby się ono z koniecznością ustalenia, kto puścił taki przeciek. Osobną kwestią jest to, że gdyby prawdą była ta informacja o wcześniejszych próbach, to Duklanowski byłby jeszcze bardziej winny, bo wiedząc o tym naraził tego dzieciaka na kolejną traumę. To jest swoją drogą znamienne, że ci ludzie próbując wybielić swojego cyngla sprawili, że część osób może mieć o nim jeszcze gorsze zdanie, niż miało w sobotę.


Niemniej jednak zakładam, że to są po prostu zwykłe bzdury. Partia do perfekcji opanowała technikę dezinformowania społeczeństwa. Im więcej „niewiadomych” w danej sytuacji, tym większe prawdopodobieństwo, że społeczeństwo straci zainteresowanie tematem, bo po prostu nie będzie wiedziało, o co w takiej sprawie chodzi. W tym konkretnym przypadku wina Duklanowskiego i osób, które potem brały udział w nagonce na rodzinę posłanki, jest ewidentna. Trzeba więc spróbować udowodnić społeczeństwu, że z tą winą to tak do końca nie wiadomo jak było.


Na sam koniec niniejszego tekstu zostawiłem sobie jeszcze jedno. Ulubioną strategią komunikacyjną Zjednoczonej Prawicy, która musi mierzyć się z krytyką, jest nieodmiennie „whataboutism”. Tak więc, po tym, jak działania Duklanowskiego (i wszystkich tych Szafarowiczów i Mateckich), doprowadziły do tragedii, partyjne opiniomaty zaczęły tłumaczyć, że Duklanowski nie zrobił niczego złego, bo wszyscy inni opisują takie sytuacje dokładnie tak samo (w domyśle chodzi o to, że robi się to w sposób, który sprawia, że zidentyfikowanie ofiar jest równie proste, co w przypadku artykułu Duklanowskiego).


Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że próbował tego sam Duklanowski praktycznie zaraz po tym, jak wydalił z siebie wiadomy artykuł. Ktoś zrobił szybki fact-checking dwóch z dziesięciu przypadków i wyszło na to, że jeden z opisywanych przez Duklanowskiego przypadków miał miejsce w latach 80-tych, a w kolejnym ofiara występowała pod swoim nazwiskiem i imieniem (sprawdzanie reszty sobie ta osoba odpuściła, bo już na pierwszy rzut oka widać było, że Duklanowski się poślizgnął na rzeczywistości).


W większości przypadków w tym konkretnym whataboutismie brały udział partyjne konta agitacyjne. Jednakowoż, trafiłem na jeden wyjątek, który jest bardzo, ale to bardzo spektakularny. Tym wyjątkiem jest Sędzia Nawacki, który na swoim koncie Twitterowym opublikował screen z OKO Press i opatrzył ten screen komentarzem „Nie podaję celowo linku... artykuł zawiera obszerne dane osobowe pozwalające na identyfikację dziecka”.


Gdyby nie kontekst, to wpis Nawackiego byłby po prostu komiczny. Tak się bowiem składa, że pan sędzia nie zadał sobie trudu i nie zapoznał się z treścią artykułu. Obstawiam, że ktoś mu przysłał screen i napisał „co trzeba opublikować”, a sędzia Nawacki polecenie wykonał i nawet sobie nie zdawał spawy z tego, że opisywana przez Oko Press sytuacja absolutnie nijak się ma do tej opisanej przez Duklanowskiego.


Skąd takie, a nie inne wnioski? Po pierwsze, do zdarzenia, o którym traktuje artykuł doszło, gdy ofiara miała 14 lat. Do tego momentu wszystko się zgadza, bo mamy do czynienia z dzieckiem. Tyle, że do tego zdarzenia doszło w 2016 roku, więc „dziecko”, o którym pisze Nawacki miało w czasie, w którym artykuł został opublikowany 20 lat.


Po drugie, w przeciwieństwie do tego, co odjebał Duklanowski, dziennikarz z Oko Press zadbał o to, żeby identyfikacja ofiary nie była prosta. Sprawca był bowiem opiekunem na wyjazdach, w których brała udział duża liczba dzieciaków (czy dla kogoś specjalnym zaskoczeniem jest to, że tak właśnie było?). Po trzecie, istotne jest to, dlaczego w ogóle ten artykuł powstał. Otóż, (uwaga za moment będziecie zaskoczeni swoim brakiem zaskoczenia) ksiądz się co prawda przyznał rodzicom ofiary do tego, co zrobił i ich przeprosił, ale potem mu się odwidziało się i zaczął się domagać uniewinnienia. Nie zgadniecie, kto go reprezentuje i że jest to prawnik związany z Ordo Iuris.  


Po czwarte, z artykułu wynika, że sprawca ma znajomości, które mogą mu pomóc w uniknięciu odpowiedzialności. Po piąte, ksiądz swego czasu nękał rodzinę ofiary telefonami. Swoją drogą, ów ksiądz był na tyle bezczelny, że uznał, że skoro przeprosił, to sprawa jest załatwiona i po tym, jak prokuratura zaczęła prowadzić postępowanie (uwaga capslock będzie) WYSŁAŁ DO RODZINY OFIARY LIST, W KTÓRYM PROSIŁ O TO, ŻEBY RODZINA MU ODPUŚCIŁA. Po szóste, ksiądz w trakcie rozmów z rodziną ofiary przechwalał się swoimi koneksjami (np. znajomością komendanta głównego policji)/etc. I na tym skończę wyliczankę, choć dałoby się dopisać jeszcze kilka punktów. Czy opisywana przez Oko Press sprawa jest w jakikolwiek sposób podobna do tej opisanej przez Duklanowskiego? Eufemizując, ni chuja nie jest podobna. Czemu więc Nawacki to opublikował? Bo miał takie, a nie inne wytyczne. Aczkolwiek, jeżeli sędzia Nawacki będzie twierdził, że on tak sam z siebie to zrobił (tzn. nie przeczytał artykułu, ale napisał, że wie co w nim jest), to ja sędziemu Nawackiemu uwierzę na słowo.


Mało tego, jestem przekonany, że jest całkowicie bezstronnym sędzią, a jego polityczne afiliacje nie mają żadnego wpływu na jego, że tak to ujmę „życie zawodowe”. Nawacki po prostu bronił rzetelnego dziennikarza. Jestem w stanie się założyć o to, że Nawacki jest równie rzetelnym sędzią, co Duklanowski rzetelnym dziennikarzem. Znamienne jest to, że ten konkretny sędzia widząc, co się dzieje, doszedł do wniosku, że najważniejsze w tej całej sytuacji jest to, żeby pomóc bronić Duklanowskiego.  


Rozmawiałem sobie dzisiaj na ten temat z jednym znajomym. Pozwolę sobie zacytować to, co ów znajomy napisał: „Krótko mówiąc konkluzja jest jedna. Mogli po jego śmierci chociaż zamknąć mordę, ale nie zrobili nawet tego. Na przeprosiny nie ma co liczyć, ale mogli chociaż udawać, że ich nie ma”. Problem w tym (tzn. niestety jest to problem nas wszystkich), że oni nie mogli zamknąć mordy. Ci ludzie zabrnęli tak daleko, że zwykłe ludzkie odruchy im się nie przydarzają. Oni są po prostu złymi ludźmi.


Nawiasem mówiąc, to że króluje u nich doktryna „ani kroku w tył” sprawia, że sami sobie szkodzą. Przez moment sprowadźmy całą tę kwestię do czystego pragmatyzmu politycznego. Paradoksalnie, najlepszym z punktu widzenia tego pragmatyzmu zachowaniem byłoby przeproszenie za to, co się stało i ukaranie winnych (choćby i na chwilkę, przecież mogli ich wszystkich schować i kazać zamknąć mordy do wyborów, a potem obiecać stołki w SSP). Tyle, że oni są już tak głęboko w króliczej jamie, że tam nikt nie myśli takimi kategoriami. Partia nie może być niczemu winna, winne jest zawsze otoczenie (i „wrogowie”).


Tak na sam koniec. Wspominałem już o tym, że konta, o których wzmiankowałem, które to konta sączą jad i szczują partyjny beton ma posłankę, która straciła dziecko, są followowane przez całe mnóstwo polityków Zjednoczonej Prawicy (nie tylko przez polityków, ale przez nich głównie). Żaden z polityków nie zareagował na to rzyganie jadem. Biorąc pod rozwagę ich zachowanie, można dzisiaj postawić tezę, że nie ma kogoś takiego, jak „dobry PiSowiec”. To nie jest tak, że ja generalizuję. Oni sami dokonali „autogeneralizacji” stojąc po stronie szczujni. I nie ma tu znaczenia to, czy zachowali się tak dlatego, że im „kazano”, czy też dlatego, że w sytuacji, w której szczucie doprowadziło do tragedii, sumienie (ulubione prawicowe słowo, którego to słowa prawicowcy nie rozumieją) każe im stać po stronie sprawców, a nie po stronie ofiar.  


Edycja

W momencie, w którym miałem wrzucać ten tekst doleciały do mnie kolejne „odpryski” obronnych narracji. I znowuż, jestem, kurwa, pod wrażeniem. Otóż tym razem chodzi o to, że rządowe opiniomaty, próbując wybronić Duklanowskiego, wrzucają w internety screeny z innych portali, na których opisywana jest sprawa. Co w tym oburzającego? No nie wiem, może taki drobny szczegół, że screeny są przerabiane? Ze screenów wywalane są wzmianki o tym, że media powołują się na Radio Szczecin. Ale czekajcie, bo może być jeszcze bardziej spektakularnie. Żeby udowodnić, że to wcale nie jest wina Duklanowskiego i jego artykułu, rządowe konta agitacyjne wrzucają screeny, na których zmieniają daty publikacji artykułów. Ja wiem, że się powtórzę, ale: to nie jest samowolka, to jest koordynowana akcja dezinformacyjna.


Tak na sam koniec jeszcze jednak kwestia. To co odjebał Duklanowski było doskonale przemyślane. Gdyby inne media nie podchwyciły tematu i o nim nie napisały, to zapewne cała rządowa machina propagandowa grzmiałaby z oburzenia, bo przecież byłby to dowód na to, że w liberalnych mediach panuje zmowa milczenia. Można bezpiecznie założyć, że na to „milczenie” liczył Duklanowski i jego przełożeni.



Źródła:

https://twitter.com/Plague_MarinePL/status/1632464396617150465

https://twitter.com/Maciej_Nawacki/status/1632311957054259200

https://twitter.com/PiknikNSG/status/1632699087081332736

https://oko.press/wplywowy-ksiadz-skazany-za-molestowanie-dziecka-bronia-go-arystokraci-moj-tekst-roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz