poniedziałek, 24 czerwca 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #125

Niniejszy Przegląd obfitować będzie w opisy wydarzeń, które są dla nas wszystkich równie zaskakujące jak to, że czasami na terenach zalewowych pojawia się woda. No to, jak to mawia pewien partyjny mediaworker, który przeszedł z TVP do Republiki (a wcześniej z Republiki do TVP): Jedziemy!

18 czerwca na RzePie pojawił się artykuł o tytule z gatunku selfexplanatory: „W Polsce rośnie liczba osób negatywnie nastawionych do uchodźców z Ukrainy. Dlaczego?”. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować lead artykułu: „Poza zgodą na przyjęcie ukraińskich dzieci do polskich szkół, spadek przychylności wobec Ukraińców objął wszystkie sfery życia – nawet udzielanie schronienia w naszym kraju. Alarmujące wyniki badania UW oraz AEH.”. Żodyn, no żodyn się nie spodziewał, że po ponad dwóch latach ciągłej nagonki (z drobnymi przerwami na hejtowanie „kolorowych”) na Ukraińców, poparcie dla pomagania tymże może spaść. W artykule jest sporo cytatów z raportu. Można w nim przeczytać również wypowiedzi dr hab. Jana Brzozowskiego (prof. UJ, kierownik Jagiellońskiego Centrum Studiów Migracyjnych.). Nie brakuje w artykule wzmianek na temat tego, co Polakom przeszkadza w Ukraińcach (zaraz do tego przejdę).

Brakuje natomiast, i to bardzo, jakiejkolwiek wzmianki na temat antyukraińskich narracji, które śmigały po naszej debacie publicznej, które to narracje sprawiły, że:  „Z analizy odpowiedzi na pytania otwarte wynika, że najczęściej wskazywanym powodem jest różnie rozumiana „postawa roszczeniowa”. – W odniesieniu do uchodźców z Ukrainy oznacza, że „wszystko im się należy”, „roszczenia o świadczenia socjalne”, „chęć posiadania takich samych praw jak Polacy”, „wszystko należy się za darmo” oraz „brak wdzięczności za pomoc””. Bo wiecie, te wszystkie narracje (które były wrzucane np. przez Mentzena) w debatę publiczną o Ukraińcach, którzy są przyjmowani poza kolejnością do lekarzy specjalistów (i w ogóle wpychają się w kolejkę), którzy są odpowiedzialni za literalnie każde przestępstwo dokonane w Polsce (teraz mamy krótką przerwę w tym temacie, bo za wszystkie przestępstwa odpowiedzialni są migranci), którzy generalnie są niewdzięczni (a nasz kraj daje im broń, która powinna nas bronić przed inwazją rosyjska, do której to inwazji na pewno nigdy nie mogłoby dojść, bo przecież Władimir Purin nas kocha i nigdy by nie chciał zrobić nam nic złego) – te wszystkie narracje na pewno nie mają żadnego wpływu na to, w jaki sposób Polacy postrzegają Ukraińców. Tak samo, jak nie miał na to wpływu PiSowski fakap, przez który ukraińskie zboże zamiast przejeżdżać przez Polskę tranzytem, było u nas sprzedawane (i było znacznie tańsze, niż zboże wyprodukowane przez polskich rolników). Żeby nie przedłużać tego wątku: to, że część Polaków jest teraz niechętna Ukraińcom mnie jakoś specjalnie nie dziwi, dziwi mnie natomiast to, że osoby, które starają się ten temat badać i analizować, zupełnie pomijają gigantyczną kampanię dezinformacyjną dotyczącą Ukrainy i Ukraińców, która to kampania się u nas rozgościła na dobre w debacie publicznej.

Powtarzałem to już wielokrotnie, ale będę to powtarzał nadal: wszyscy wiemy do czego PiSowi było potrzebne przejęcie całkowitej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości i gmeranie przy bezpiecznikach ustrojowych. Gdyby członkowie Zjednoczonej Prawicy byli cwańsi (czytaj: gdyby nie byli członkami Zjednoczonej Prawicy), to pewnie któremuś z nich zaświtałoby we łbie, że skoro już stracili władzę w Polsce, to może lepiej zachowywać się tak, żeby móc potem mówić: widzicie, straszyli was tym, że będziemy robić to i owo, a my jesteśmy grzeczni, oni po prostu to wszystko zmyślili! Ponieważ zaś członkowie Zjednoczonej Prawicy są członkami Zjednoczonej Prawicy, działają tak, żeby ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że ich krytycy mieli sto procent racji. Jakiś czas temu prawica się wzmagała nad losem dwóch skazańców (których Andrzej Duda musiał ułaskawiać dwukrotnie, po raz pierwszy „po swojemu”, a po raz drugi zgodnie z prawem). Chodzi, rzecz jasna, o Wąsika i Kamińskiego. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że na fali wmawiania wszystkim, że w Polsce odbywają się straszliwe prześladowania opozycji, w PiSie zastanawiano się nad wariantem siłowym: ponieważ mandaty dwóm panom wygasły i nie chciano ich wpuszczać do Sejmu (co jest zupełnie zrozumiałe), ktoś w PiSie wpadł na pomysł, że skoro tak, to oni siłą ich wprowadzą do tegoż Sejmu. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu. Obstawiam, że z wewnętrznych sondaży wynikło, że nikt poza betonowym elektoratem PiSu się specjalnie tym duetem nie przejmuje, a próba „siłowego” wprowadzenia do Sejmu Wąsika i Kamińskiego może zostać bardzo źle odebrana.

No dobrze, ale czemu tak właściwie ma służyć ten trip down the memory lane? Ano temu, że kilka dni temu Trybunał Przyłębski orzekł, że ustawy przegłosowane przez Sejm, w którym nie zasiadali obaj panowie, to ustawa niekonstytucyjna. Skąd taka, a nie inna decyzja? Ano stąd, że zapewne personifikacja trójpodziału władzy, Jarosław Kaczyński, sobie tego zażyczył. W „składzie orzekającym” (cudzysłów użyty z rozmysłem) nie mogło zabraknąć całkowicie bezstronnych osób, takich jak Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz. I znowuż się powtórzę: Zjednoczona Prawica przyzwyczaiła nas do tego, że ma w zwyczaju robić to, o co oskarżała wszystkich innych. Bardzo głośno było za jej rządów o „opozycji totalnej”. Teraz zaś partia Kaczyńskiego działa jak opozycja totalna, która chce zasiać jak największy chaos w naszym kraju. Ręczne sterowanie czymś, co powinno być bezpiecznikiem ustrojowym, jest idealnym kejsem.

Nawiasem mówiąc, skoro już jesteśmy przy temacie Trybunału Przyłębskiego, to warto wspomnieć o newsie, który już co prawda nie jest pierwszej świeżości (albowiem z końcówki maja), ale za to nadrabia swoje braki olbrzymim potencjałem humorystycznym. Otóż, pod koniec maja Julia Przyłębska wezwała Rządowe Centrum Legislacji (zupełnym przypadkiem do korespondencji dotarł portal Karnowskich) do publikowania wyroków jej trybunału (który z przyczyn dla mnie niezrozumiałych nazwała „Trybunałem Konstytucyjnym”). Zupełnie bez związku z całą sprawą przypomnę, że Przyłębska była jedną z twarzy (i beneficjentką) działań PiSu, które polegały na tym, że najpierw tłumaczono, że wyroki (legitnego) Trybunału Konstytucyjnego są nieważne, potem opóźniono ich publikację, a na samym końcu, gdy już jednak je opublikowano, zupełnie się nimi nie przejęto. Zastanawia mnie (i to autentycznie) to, czy Przyłębska dostrzega ironię losu, czy też jej bardzo szerokie horyzonty poznawcze sprawiają, że nie jest tego świadoma. Osobną kwestią jest to, że Andrzej Duda jakoś tak się nie wzmagał po głosowaniach w Sali Kolumnowej mimo tego, że wtedy fizycznie uniemożliwiono posłom uczestnictwo w tych „obradach” (no ale, może chodziło o to, że tamci posłowie nie byli skazańcami).


Skoro już poruszyliśmy temat niezależnych sędziów, to trzeba go pociągnąć dalej. Jakiś czas temu Sebastian Kaleta się straszliwie wzmagał dlatego, że sędzia, który miał rozpatrywać zażalenie na areszt tymczasowy księdza-od-salcesonu, ileś tam lat wcześniej był wiceministrem w rządzie Tuska. Bo wiecie, skoro kiedyś był wiceministrem to znaczy, że na pewno nie jest bezstronny. Tenże sam Sebastian Kaleta siedział cicho, gdy Andrzej Duda powołał na sędziego Mikołaja Pawlaka. Tak, tego samego Mikołaja Pawlaka, który był najgorszym dotychczasowym Rzecznikiem Praw Dziecka (bo trochę mu się to pomyliło z byciem Rzecznikiem Praw Oskara Szafarowicza). Tenże sam, który był zamieszany (to jest bardzo odpowiednie określenie) w zakup Pegasusa. Ja wiem, że w tym momencie dziejów nikt (poza betonem) nie miał wątpliwości w kwestii tego, kogo najchętniej widzieliby w roli sędziów.

Ponieważ zrobiło się za bardzo poważnie, na moment przejdźmy do tematu nieco lżejszego. Ciekaw jestem, ilu z was pamięta o tym, że swego czasu w rządowych mediach pojawiały się sondaże takiego tworu, jak Social Changes. Jeżeli już o tym zapomnieliście, to nie przejmujcie się: zapomniała o tym również Zjednoczona Prawica. Tak się bowiem jakoś złożyło, że mniej więcej od wyborów parlamentarnych w 2023 roku nikt nie chwali się kolejnymi sondażami wyżej wymienionej, ahem, „sondażowni” i nikt jej nie zleca wykonywania „sondaży wyborczych”.  Ciekaw jestem, czy to już tak na amen, czy też, na ten przykład, przed wyborami prezydenckimi będziemy mieli do czynienia ze zmartwychwstaniem.

To nie był dobry tydzień dla Suwerennej Polski. Aczkolwiek w sumie można pójść o krok dalej i napisać, że to nie była dobra środa. Najpierw głośno zrobiło się o tym, że Marcinowi Romanowskiemu szykowany jest wniosek o uchylenie immunitetu. Absolutnie nikogo nie powinno to dziwić, jako że wyżej wymieniony jegomość jest jednym z głównych bohaterów studia nagrań „Mraz i przyjaciele” (przepraszam, musiałem). Na tym się problemy Romanowskiego nie kończą, bo równolegle szykowany jest też dla niego areszt tymczasowy. Jeżeli mam być szczery, to nieszczególnie mnie to dziwi, tak się bowiem składa, że kwitów na to, że w jego przypadku możemy mieć do czynienia z wysokim prawdopodobieństwem mataczenia dostarczył sam Romanowski na nagraniach, na których odbywało się ustalanie zeznań. Rzecz jasna, koledzy (-1, o czym za moment) z Suwerennej Polski rzucili się do obrony swojego ziomka i, na ten przykład, Dariusz Matecki (któremu poświęciliśmy osobny odcinek podkastowy) zaczął opowiadać o tym, że to są po prostu prześladowania opozycji. Ktoś powinien Panu Dariuszu wytłumaczyć, żeby sobie sprawdził w słowniku co oznacza słowo „prześladowania”, bo jakoś tak się składa, że ponoszenie odpowiedzialności za (eufemizując) nie przestrzeganie prawa, to raczej nie są prześladowania.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty


Drugi cios spadł na Suwerenną Polskę z najmniej spodziewanej strony. Również w środę jeden z filarów intelektualnych tej partii (Janusz Kowalski) ogłosił, że jak co złego, to nie on i się katapultował z SuwPolu. W momencie, w którym piszę te słowa, jeszcze nie wiadomo gdzie Kowalski ucieka (czytaj: do której partii), ale można być pewnym tego, że jak to już bywa w przypadku takich ludzi, będzie to „ucieczka do przodu” (czytaj: na pewno nie zrobił tego po to, żeby być posłem niezrzeszonym). Gdybym miał gdybać, to bym gdybał, że albo pójdzie do PiSu (do frakcji antyMorawieckiej), albo do Konfederacji. Co prawda z tą drugą partią łączy go braterstwo poglądów, ale ta pierwsza póki co ma większą siłę przebicia. Co ciekawe, do całej sprawy odniosła się sama Suwerenna Polska, która swoje oświadczenie eloneksowe zaczęła od: „Janusz Kowalski, jaki jest, każdy wie. Życzymy mu powodzenia na nowej drodze. (…)”. Równie zabawne było to, że Kowalskiemu przypomniano jak to kiedyś zapowiedział, że on to prędzej złoży mandat, niż odejdzie z Solidarnej Polski. Pod tymi wspominkami Miłosz Kłeczek (jeden z najbardziej spektakularnych pracowników niegdysiejszych mediów rządowych) napisał, że w sumie to TVN się czepia, bo Kowalski zapowiedział, że nie odejdzie z Solidarnej Polski, a odszedł z Suwerennej. Niestety, nie jestem w stanie stwierdzić tego, czy Kłeczek żartował, czy też napisał to poważnie (powołuję się więc na Prawo Poego).



W trakcie ubiegłego weekendu (piszę sobie ten Przegląd 23-06, tak więc chodzi mi o ten poprzedni weekend), polska prawica zaspamowała internety rasistowskimi narracjami. Punktem wyjścia do tego spamowania były narracje, których prawica używała w 2015 i 2016 roku, ale tym razem to wszystko poszło o krok dalej. Wtedy mieliśmy bowiem straszenie „kolorowymi uchodźcami”, a tym razem do rasistowskich wpisów dołączone były zdjęcia niebiałych ludzi, które były robione „z przyczajki”. Na zdjęciach, na ten przykład, była sobie grupka paru osób, która czekała na zielone światło na przejściu dla pieszych, na innym zdjęciu był jakiś dzieciak, który najprawdopodobniej wracał ze szkoły z plecakiem, na jeszcze innym była grupka ludzi pozująca do zdjęcia. W telegraficznym skrócie: na ogromnej większości zdjęć widnieli ludzie, którzy po prostu gdzieś szli (albo na coś czekali). Napisałem, „na większości”, bo był jeden wyjątek, ale tu znowuż chodzi o nagranie, przy pomocy którego politycy Suwerennej Polski bawili się w agitację wyborczą w trakcie trwania ciszy wyborczej. Otóż, jakiś ciemnoskóry typ skakał po dachu samochodu. Ciekaw jestem, czy politycy Suwerennej Polski monitorują wszystkie takie zdarzenia, no ale to tylko dygresja.


Te wszystkie zdjęcia były szeroko komentowane przez prawicowy komentariat i mogliśmy na jednym z kont influencerskich przeczytać, że w sumie to trochę strach we Wrocku na rynek pójść, bo tam dużo kolorowych jest. Ja to jeszcze raz powtórzę: większość tych „łamiących” zdjęć wyglądała tak, że gdyby byli na nich biali ludzie, kto nikt nie robił by im zdjęć, bo ciężko by było odpalić narrację „zaczęło się”, jako opis do zdjęcia, na którym jakiś dzieciak idzie do szkoły (no chyba, że chodziłoby o początek roku szkolnego). To była czystej wody rasistowska nagonka. Jedyną „winą” tych ludzi było to, że mieli kolor skóry, który nie podoba się autorom zdjęć (i autorom łamiących narracji).


Moim skromnym zdaniem cała ta akcja musiała być przez kogoś koordynowana. Wnoszę po tym (uwaga, będzie to dowód anegdotyczny), że ilekroć na Eloneksie pojawiały się wpisy, w których ktoś wypowiadał się na temat tych rasistowskich narracji, albo też ktoś po prostu miał bekę z prawicy, która boi się ludzi stojących na przejściu dla pieszych, tylekroć pojawiała się pod takim wpisem chmara trollkont, które „mówiły, jak jest”. W moim przypadku nie było tych kont aż tak wiele, ale trzeba to osadzić w kontekście takim, że w 2015-2016 dla higieny psychicznej banowałem każde konto, które wjeżdżało mi pod wpisy z jakimiś rasistowskimi i nacjonalistycznymi bzdurami. Gdybym tego nie zrobił, to pewnie też miałbym 100+ wpisów, w których tłumaczono by mi, że tak naprawdę ci niebiali to są bardzo groźni/etc. Mam szczerą nadzieję, że ktoś (poza nielicznymi dziennikarzami) monitorował tę akcję. Osobną kwestią jest to, że ta prawicowa erupcja rasizmu była zupełnie bezsensowna. Wybory do PE już się odbyły. Do następnych wyborów kawał czasu. Tak, wiem, Jarosław ogłosił, że on chce referendum i w teorii można by było uznać, że ta nagonka rasistowska była wstępem do tej zapowiedzi, ale ujmując rzecz kolokwialnie: myślę, że wątpię. Raczej było tak, że nagonkę odpalił SuwPol, a Kaczyński zobaczył, że temat trochę zażarł i sobie pomyślał, że skoro temat zażarł, to może mu to pomoże zmobilizować elektorat. Innymi słowy: prawica najprawdopodobniej tę konkretną nagonkę rozkręciła dlatego, że mogła.



I tym (znowuż nie wiem jakim) akcentem zakończę powyższy Przegląd.


Źródła:

https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art40648561-w-polsce-rosnie-liczba-osob-negatywnie-nastawionych-do-uchodzcow-z-ukrainy-dlaczego

https://www.bankier.pl/wiadomosc/TK-nowelizacja-o-NCBR-niekonstytucyjna-bo-Wasik-i-Kaminski-nie-glosowali-8767859.html

https://wpolityce.pl/polityka/693384-tylko-u-nas-prezes-tk-wzywa-ludzi-tuska-do-opamietania

https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,189655,31074588,niedorzecznik-z-nowa-posada-duda-zrobil-go-sedzia-w-skierniewicach.html

https://wpolityce.pl/szukaj?q=social+changes

https://oko.press/romanowski-immunitet-wniosek

https://tvn24.pl/polska/janusz-kowalski-odchodzi-jest-komentarz-suwerennej-polski-st7969072

https://x.com/Suwerenna_POL/status/1803339639119380654

https://x.com/MiloszKleczek/status/1803358325125329067


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz