czwartek, 28 marca 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #113

 Przyznam się wam szczerze, że w przeciągu ostatniego tygodnia „działo się” tak dużo, że nie bardzo wiedziałem od czego zacząć. Postanowiłem więc, że zacznę od tych tematów, o których było bardzo głośno, a potem przejdę do tych, o których głośno być powinno, ale nie było.

Na pierwszy ogień idzie więc temat Funduszu Sprawiedliwości. Od paru lat prawie wszyscy (poza tymi, którym nie pozwalała na to polaryzacja) wiedzą o tym, że Fundusz Sprawiedliwości został zmieniony w niemalże prywatną skarbonkę Ziobrystów. Ponieważ do niedawna Ziobryści sterowali ręcznie prokuraturą, nie mogło być mowy o tym, żeby owa prokuratura pochyliła się nad tym tematem. Była to po prostu jedna z wielu afer, które po opisaniu przez dziennikarzy nie miały żadnego ciągu dalszego. Ponieważ 15 października wyborcy podjęli taką, a nie inną decyzję, można powiedzieć (parafrazując klasyka), że jeżeli chodzi o prokuraturę, to „Ziobry już nie ma i te zwyczaje się skończyły”. Doszło do przeszukań w mieszkaniach Ziobry (i dwóch wiceministrów z Suwerennej Polski), doszło również do paru zatrzymań. Momentalnie podniosły się głosy (Ziobrystów i ich obrońców), że te przeszukania to jest w ogóle stalinizm, bo one są nielegalne, bo Ziobry przy nich nie było/etc. I w tym momencie dochodzimy do momentu, w którym mogę użyć jednego z moich ulubionych określeń, którym są „autograbie”. Tak się bowiem składa, że te wszystkie dywagacje na temat legalności przeszukania nie mają większego znaczenia. Nie mają, albowiem Zjednoczona Prawica w marcu 2016 dokonała zmian w prawie i dopuściła możliwość wykorzystywania w procesie karnym tzw. „owoców zatrutego drzewa” (czyli dowodów, które zostały pozyskane w sposób nielegalny).

No cóż. Tak to bywa, gdy się komuś wydaje, że będzie rządził do końca świata i jeden dzień dłużej. Nawiasem mówiąc, mam niejasne przeczucie, że ta konkretna zmiana (mam nadzieję, że dziennikarze będą pytali Ziobrystów o to, czy są dumni  z tego, że wprowadzone przez nich zmiany są używane przez ich następców) została wprowadzona po części dlatego, że Zjednoczona Prawica była przekonana o tym, że ich poprzednicy robili mnóstwo różnych wałów i dzięki tym zmianom łatwiej będzie ich dojechać. Jak się na to popatrzy z perspektywy czasu, to wychodzi na to, że znacznie ułatwili następcom dojechanie siebie samych. Wartym wspomnienia jest również ten szczegół, że do przeszukań (i całej tej akcji) doszło dlatego, że jeden z byłych podwładnych Ziobry złożył „obszerne wyjaśnienia”. Już po napisaniu tekstu moje oczęta ujrzały kolejny artykuł na temat afery z Funduszem Sprawiedliwości, w którym stoi, że obszerne wyjaśnienia złożył kolejny były już podwładny Ziobry. Wieść gminna niesie, że niebawem jeden z członków Suwerennej Polski (który był wiceministrem sprawiedliwości) może mieć smutną minę.

Do przeszukania doszło również w mieszkaniu posła Mejzy. Tu sprawa jest znacznie mniej spektakularna, albowiem okazało się, że Mejza najpierw w swoim oświadczeniu majątkowym nie uwzględnił jednego z mieszkań, które posiada, a następnie w złożonej przez siebie korekcie nie uwzględnił pomieszczenia, które było częścią tegoż mieszkania (o istnieniu tegoż pomieszczenia poinformował Wirtualną Polskę ten sam informator, który wcześniej poinformował redakcję portalu o mieszkaniu). Coś mi mówi, że słowo „informator” okaże niebawem jednym z najbardziej znienawidzonych przez Zjednoczoną Prawicę określeń. Nawiasem mówiąc, co prawda Mejza ma znacznie więcej na sumieniu, ale nieśmiało przypominam, że swego czasu Al Capone został „dojechany” za oszustwa podatkowe. Tak więc jestem dobrej myśli.

Dzisiaj (czyli w dniu, w którym zasiadłem do pisania tegoż Przeglądu) okazało się, że ABW we współpracy ze służbami innych krajów (w szczególności zaś z Czechami) przeprowadziła akcję, mającą na celu (w uproszczeniu) uszczuplenie zasobów dezinformacyjnych, które są w posiadaniu Rosji. W ramach tych czynności ustrzelono między innymi portal „Voice of Europe”. Konto o identycznej nazwie swego czasu wychwalało premier Beatę Szydło, Dominika Tarczyńskiego i całkiem sporo innych polityków (punktem wspólnym tych wypowiedzi była zawsze krytyka [przeważnie totalnie bezsensowna] Zachodu, Unii Europejskiej/etc.). No dobrze, ale może było tak, że „żodyn” wcześniej nie wiedział o tym, co to za zwierz to „Voice of Europe”? Pozwólcie, że oddam głos Wojciechowi Musze (Zjednoczono Prawicowemu mediaworkerowi), ale zanim to zrobię, przybliżę wam kontekst. Beata Szydło z właściwą swej kondycji intelektualnej delikatnością odniosła się do ataku w Manchesterze i wezwała Europę do „powstania z kolan”, bo w przeciwnym wypadku ta Europa będzie cały czas opłakiwać swoje dzieci.

Wypowiedź tę wrzucił na Ćwiter portal Voice of Europe (dodano do tego angielskie napisy). Do tejże wrzutki odniósł się mój ulubiony portal wPolityce. W artykule o łamiącym tytule (odstawić płyny): ”Internauci z całego świata chwalą wystąpienie premier Szydło. "Powinniśmy być mili dla Polaków, możemy chcieć tam wyemigrować" napisano między innymi: „Na profilu „Voice of Europe” na Twitterze, który prezentuje „wiadomości z serca Europy bez cenzury”, wystąpienie polskiej premier cieszy się ogromną popularnością.”. No dobrze, skoro kontekst już znamy, to mogę wam podrzucić wpis Wojciecha Muchy: „Naprawdę, nie cieszcie się tak, że "Voice Of Europe" jara się Polską. To rozpylacz kontentu spod znaku Russia Today, Sputnik i innych.”. Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, że Mucha parokrotnie (na przestrzeni 6 lat) wspominał o tym, że VoE to element rosyjskiej dezinformacji. Po co w ogóle o tym wspominam? Ano po to, żeby pokazać, że od dawna było wiadomo czym jest ten twór i jakoś tak się złożyło, że polskie służby się nie garnęły do tego, żeby coś z tym fantem zrobić. Teraz zaś okazało się, że firma (tak, to była zarejestrowana firma) o nazwie „Voice of Europe” zarejestrowana była na Polaka (były funkcjonariusz BOR). Nie znamy szczegółów tego konkretnego międzynarodowego śledztwa, ale coś mi mówi, że polski w nim współudział raczej nie zaczął się pod panowaniem Zjednoczonej Prawicy. Ponadto, mam niejasne przeczucie, że to dopiero początek i że jeżeli chodzi o nasze polskie poletko (w kontekście wspierania rosyjskiej dezinformacji), to „będzie się działo”.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Dopiero po napisaniu powyższego kawałka dotarło do mnie, że o wiele bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że już teraz się zaczęło „dziać”. W piątek (22-03-2004), na Onecie pojawił się artykuł (autorstwa Klementyny Suchanow), którego tytuł jest z gatunku selfexplanatory: „Antyaborcyjna międzynarodówka pod kuratelą Kremla. Ujawniamy e-maile grupy, w której działa Ordo Iuris”. Grupą tą jest tzw. „Agenda Europe”. Do przeczytania artykułu was gorąco zachęcam, a w ramach Przeglądu pozwolę sobie na telegraficzny skrót. Otóż, nasze ukochane Ordo Iuris (które niebawem powinno przejść rebranding i nazwać się Ordo Onuceris) współdziałało sobie z tym Agenda Europe od bardzo dawna (praktycznie od samego początku). Czym jest to AE? Otóż (również w telegraficznym skrócie) konglomeratem wszelkiej maści ciężkiego oszołomstwa z całej Europy, któremu to oszołomstwu nie przeszkadzało to, że w AE działają sobie Rosjanie (o których było wiadomo, że reprezentują jednego z rosyjskich oligarchów). Klementyna Suchanow wspominała o tym znacznie wcześniej i nawet została za to pozwana przez Ordo Iuris (chwalił się tym na Ćwiterze Jerzy Kwaśniewski [screen z tym wpisem opublikowano razem z artykułem]). Teraz zaś okazało się, że jest całkiem sporo „paragonów”, z których wynika, że Pan Jurek z Ordo Iuris po raz kolejny minął się z prawdą (z tym, że tym razem minął się z nią o kilka lat świetlnych). Tymi paragonami są, rzecz jasna, wiadomości. Gdyby nie kontekst, dość zabawne byłoby to, że Ordo Ouris okazało się zbyt hardkorowe nawet, jak na takie towarzystwo. Z maili wynika bowiem, że w czasie, w którym (w 2016) procedowano ustawę autorstwa OI (całkowity zakaz aborcji połączony z karaniem kobiet za dokonanie tejże) w AE dyskutowano zawzięcie na temat tego, czy aby ten projekt nie jest jednak zbyt ekstremalny. Jeden z panów z OI tłumaczył wtedy swoim rozmówcom, że inaczej się nie da i że to jest najlepsze wyjście. Narzekał także na to, że Episkopat również skrytykował ten projekt i na końcu swojego elaboratu dodał, że jego rozmówcy nie powinni go krytykować, tylko wspierać jego działania.

Dla nikogo zaskoczeniem na pewno nie będzie to, że po publikacji Pan Jurek z Ordo Iuris starał się tę sprawę obśmiać i nawet sobie żartował, że znowu tam jakieś ludzie piszą o tym, że „Ordo Iuris trzęsie światem”. Następnie dodał, że to wszystko jacyś ludzie od Sorosa. Znamienne jest to, że wpis Pana Jurka nie spotkał się ze szczególnie ciepłym przyjęciem. Ujmując rzecz innymi słowy: Panu Jurkowi w sukurs nie przyszła żadna z naszych rodzimych farm trolli, nie pojawił się tam również żaden ze Zjednoczono Prawicowych influencerów (sprawdzałem to przy pomocy mojego husarskiego konta, bo na swoim zwykłym mam bana od połowy „prawego” Eloneksa). Nie chciałbym z tego wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale można było odnieść wrażenie, że spora część „prawego” Eloneksa doszła do wniosku, że w zaistniałej sytuacji lepiej się za Panem Jurkiem nie wstawiać. Insza inszość to fakt, że jestem autentycznie ciekaw tego, jak potoczy się sprawa, którą OI (w ramach SLAPP) wytoczył Klementynie Suchanow. Jest to o tyle ciekawe, że do rozprawy jeszcze kawał czasu (ponoć pierwsza ma się odbyć w 2025 roku), a my już teraz wiemy, że jest ona dęta i są na to mocne kwity. Tak sobie myślę, że o ile OI przetrwa do tego czasu (co biorąc pod rozwagę „wiatr zmian”, który zaczyna z Polski wywiewać onucowy zapach, może być samo w sobie problematyczne), to pewnie jego reprezentanci pójdą w stronę jakichś rozkmin językoznawczych, z których będzie wynikało, że co prawda sobie dyskutowali z innymi ludźmi, ale członkami Agenda Europe to oni nie byli, bo z definicji tego słowa wynika, że...  Tak na sam koniec tych rozważań życzyłbym sobie i wam, żebyśmy w 2025 mogli pisać o Ordo Iuris wyłącznie w czasie przeszłym.

Niestety, nie możemy na tym zakończyć tematu skarpetosceptycznego, albowiem trzeba wspomnieć o tym, jak bardzo udało się zabłysnąć byłemu ambasadorowi w Niemczech, Andrzejowi Przyłębskiemu. Otóż, w konserwatywnym dzienniku (Junge Freiheit) przekonywał on o tym, że PiS to tak właściwie powinien współpracować z AfD, żeby razem z tą partią bronić Europy przed dominacją Francji i (sic!) Niemiec. Znamienne jest to, że na wypowiedź tą nie zareagował chyba nikt z prawicy. Niemniej jednak zrobiło się o niej głośno, bo zareagowali na nią ludzie, którzy nieszczególnie przepadają za AfD. W związku z powyższym Andrzej Przyłębski wdrożył protokół „damage control” i wystosował oświadczenie, z którym mogliśmy się zapoznać na łamach wPolityce. Co wynika z oświadczenia? W uproszczeniu: on tego nie powiedział, a poza tym to wyrwane z kontekstu. Co ciekawe, w oświadczeniu Przyłębski słowem nie zająknął się na temat fragmentu swojej wypowiedzi, w którym tłumaczył, że PiS i AfD mają zbliżone wartości. Zapewne stało się tak przez zwykłe przeoczenie. A to pech. Nieco zaś bardziej na serio. Ja rozumiem, że nie każdy musi wiedzieć o tym, czym jest AfD, ale były ambasador powinien to wiedzieć. Ponadto, powinien wiedzieć kiedy należałoby się zamknąć. Tak, wiem, mowa tu o człowieku, który został ambasadorem dlatego, że PiS miał krótką ławkę, a jego żona była towarzyskim odkryciem Prezesa, niemniej jednak nawet takie naczynie gospodarcze o szerokim zastosowaniu, zwykle służące do przenoszenia (przechowywania) płynów lub drobnoziarnistych materiałów sypkich, powinno „wiedzieć lepiej”.

Pewien były rektor pewniej bardzo znanej uczelni (chodzi o Pawła C. z Collegium Humanum), najprawdopodobniej chce „pójść w koronę” i zostać małym świadkiem koronnym. Jeżeli mam być szczery, to nieszczególnie mnie to dziwi. Temu Panu zaświecono w oczy bardzo wieloma zarzutami (a jak wiemy, sprawa jest z gatunku rozwojowych) i zapewne nie chciał się przekonać o tym, jak duża liczba znajdzie się w rubryce „odsiadka” po zsumowaniu tego wszystkiego. Mam niejasne przeczucie, że w nieodległej przyszłości nie będzie to odosobniony przypadek.

Przez nasze rodzime internety przewala się ostatnio dyskusja na tle składki na ochronę zdrowia. Przyznam się wam szczerze, ze z lekkim zdumieniem przyglądam się tej dyskusji. Nieśmiało przypominam, że parę lat temu po stronie opozycyjnej zapanował konsensus w kwestii tego, że ochrona zdrowia w Polsce jest srogo niedofinansowana (przekonaliśmy się o tym boleśnie w trakcie pandemii). Ta sama strona była również zgodna w kwestii tego, że nakłady na OZ należałoby zwiększyć. Sprzeciwiał się temu PiS, który w trakcie strajku rezydentów poszczuł na nich swoje media, które atakowały suwerena paskami pt. „młodzi lekarze żądają miliardów” (rzecz jasna, słowem się nikt nie zająknął na temat tego, że nie dla siebie tych miliardów chcieli). Potem PiS bawił się w kreatywną księgowość i, na ten przykład, chwalił się tym, że tyle i tyle % PKB przeznaczono na ochronę zdrowia, nie wspominając o tym, że te % to są obliczane z PKB z ubiegłego roku. No, ale to dygresja. Wróćmy do meritum. Czy ktoś może mi wytłumaczyć, w jaki sposób poprawić sytuację z niedofinansowaną OZ miałaby poprawić obniżka składek? Obniżki składek będą kosztowały budżet 4-5 mld złotych (które zostaną „dosypane” do NFZ). Mógłbym się w tym miejscu zacząć bawić w złośliwości i napisać trochę o tym, że podejście do nakładów na OZ uległo w magiczny sposób zmianie w momencie, w którym zmieniła się władza, ale zamiast tego pozwolę sobie to spointować pytaniem. Pytaniem, na które wszyscy sobie powinniśmy odpowiedzieć. Brzmi ono następująco: na czym nam bardziej zależy: na „tanim państwie”, czy też na państwie, które będzie działało sprawnie?



Źródła:

https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/przeszukanie-u-zbigniewa-ziobry-uprawnienia-sluzb-waznosc-dowodow,526202.html

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wzorowa-postawa-roman-giertych-ma-oferte/jybsfs3

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30832528,media-policja-przeszukala-mieszkanie-lukasza-mejzy-sprawdzaja.html

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/kolejna-osoba-zeznaje-ws-funduszu-sprawiedliwosci-klopoty-moze-miec-zona-zbigniewa/x7x08sy

https://www.o2.pl/informacje/czesi-rozbili-szpiegowska-siatke-jest-watek-polski-7010765599788000a

https://www.wprost.pl/kraj/10056334/mocne-slowa-szydlo-w-sejmie-dokad-zmierzasz-europo-powstan-z-kolan-i-obudz-sie-z-letargu.html

https://twitter.com/WojciechMucha/status/874707364401860609

https://twitter.com/Disinfo_Digest/status/878936783253274625

https://twitter.com/WojciechMucha/status/1277916667306221569

https://twitter.com/WojciechMucha/status/1733906241800319345

https://twitter.com/KSuchanow/status/1771124419756212362

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/antyaborcyjna-miedzynarodowka-ujawniamy-e-maile-grupy-w-ktorej-dziala-ordo-iuris/0f1j2ln

https://twitter.com/jerzKwasniewski/status/1771136033348104353

https://wpolityce.pl/polityka/686305-oswiadczenie-prof-przylebskiego-w-sprawie-wywiadu

https://jungefreiheit.de/pressemitteilung/2024/polens-ex-botschafter-andrzej-przylebski-polens-konservative-sollten-eine-art-allianz-mit-der-afd-anstreben/

https://wyborcza.biz/biznes/7,147880,30818398,rzad-podal-szczegoly-obnizki-skladki-zdrowotnej-dla-przedsiebiorcow.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz