czwartek, 8 lutego 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #106

 W poprzednim Przeglądzie miałem wspomnieć o pewnym prokuratorze, ale mi się to ostatecznie nie zmieściło, tak więc niniejszy tekst zacznę od opisania w skrócie całej tej sytuacji. Otóż, 25 stycznia GW opublikowała artykuł, z którego wynikało, że w pewnej prokuraturze (Prokuratura Regionalna w Lublinie) działało coś w rodzaju zamrażarki dla postępowań. Prócz tego napisano również o tym, że spora część akt była przechowywana w garażu. Kilkanaście godzin po publikacji do sprawy odniosła się wyżej wymieniona prokuratura. W oświadczeniu tłumaczono, że z tym garażem to wcale nie było tak, że ktoś tam coś ważnego chował, po prostu część dokumentów się nie zmieściła w budynku, ze względu na prowadzone tam prace remontowe. (Przyznam szczerze, że się trochę zawiodłem, bo liczyłem na to, że będą opowiadali o tym, że te papiery to takie „faktury za odzież, za środki czystości, za materiały biurowe”). A z tymi sprawami to też było inaczej, bo nikt ich nie przedłużał! Po prostu jeden sprawy bada się szybciej, a drugie wolniej. Zacznijmy od kwestii dokumentów. Jeżeli mam być szczery, to tłumaczenie to jest na pierwszy rzut oka dość wiarygodne, bo Zjednoczona Prawica (i jej zaufani ludzie) przyzwyczaiła nas do tego, że średnio u nich z myśleniem perspektywicznym. Nie zdziwiłaby mnie więc sytuacja, w której o tym, że może być problem z miejscem na akta pomyślano dopiero w momencie, w którym firma remontowa zaczęła je wynosić z pomieszczenia. Niemniej jednak nawet w takiej sytuacji ktoś na pewno wpadłby na to, że takie akta można (a nawet trzeba) gdzieś przewieźć. No, ale to dygresja. O wiele istotniejsza jest kwestia postępowań. W tym przypadku tłumaczenie o tym, że „sprawy są różne” jest absolutnie nieprzekonujące. Czemu? Bo jedną z tych spraw jest sprawa kilometrówek Ryszarda Czarneckiego, którą prokuratura „badała” od trzech lat. Czemu akurat o tej sprawie wspomniałem? Bo Czarnecki oddał część pieniędzy, których zwrotu domagał się Parlament Europejski. Ujmując rzecz innymi słowy: sprawa musiała być na tyle jednoznaczna, że Czarnecki uznał, że nie warto się szarpać i grzecznie oddał kasę (aczkolwiek nie wiem, czy całą). Czemuż więc, ach czemuż, prokuratura nie była w stanie „zbadać” tej sprawy przez ten cały czas? Nie wiem, ponieważ nie jestem prokuratorem, ale być może jedną ze wskazówek może być przynależność partyjna Ryszarda Czarneckiego.

W poprzednim Przeglądzie zapomniałem wspomnieć o tym, jak to się nowa odrodzona telewizja publiczna była popisała. Otóż, do programu „Pytanie na śniadanie” zaproszono (w charakterze gościa) osobę zajmującą się flippingiem. W telegraficznym skrócie i uproszczeniu: jest to kupowanie mieszkań poniżej wartości rynkowej i ich późniejsze odsprzedawanie z zyskiem. Chyba każdy, kto kiedykolwiek sprzedawał mieszkanie miał do czynienia z cwaniaczkiem/cwaniarą, który składał ofertę zakupu (uwaga caps: ZA GOTÓWKĘ) dużo poniżej wartości rynkowej. Ktoś, komu się nie śpieszy, z takiej oferty nie skorzysta, ale jak wiadomo różnie są przyczyny, dla których ktoś sprzedaje mieszkanie. Już samo to sprawia, że na flipperów nie patrzy się z szacunkiem. Jednakowoż rozmówczyni powiedziała w trakcie programu coś, po usłyszeniu czegoś każdemu się we łbie rozdzwonią dzwonki alarmowe. Otóż opowiadała o tym, że czasami kupuje się mieszkania ze „skomplikowanym stanem prawnym, zadłużone lub z lokatorami”, a potem dzięki „posprzątaniu” ich i  uregulowaniu stanu prawnego sprzedaje się je z zyskiem. A teraz pytanie za cebulion monet: jak myślicie, na czym polegać może „uregulowanie stanu prawnego”, które sprawi, że mieszkanie można sprzedać z zyskiem w sytuacji, w której w mieszkaniu są lokatorzy?

Sprawa Wąsika i Kamińskiego ciągnie się nadal (i pewnie jeszcze przez jakiś czas [do momentu, w którym do „czynników decyzyjnych” nie dotrze, że kiepsko to „wizerunkowo” wygląda] będzie się ciągnąć). Przy tej okazji PiS non stop serwuje sobie autograbie. O tym, że próbowano tłumaczyć, że Andrzej Duda miał prawo zrobić to, co zrobił, bo przecież kiedyś Aleksander Kwaśniewski zrobił to samo, już wspominałem. O tym, że to nieprawda (bo nic takiego nie miało miejsca), również. Potem okazało się, że ta sprawa jest jeszcze bardziej spektakularna. PiSowcy tłumaczeniem „to już było” sprawili, że ludzie zaczęli grzebać przy tej sprawie i dogrzebali się tego, że Mariusz Kamiński się wtedy był produkował w mediach i opowiadał, że takie ułaskawianie kolegów z partii to skandal, bo polityków ułaskawiać się nie powinno, bo skoro sąd wydał taki, a nie inny wyrok, to trzeba się do tego zastosować. Śmiem twierdzić, że gdyby PiS nie ruszył z tą konkretną ofensywą, to nikt by przy tej starej sprawie nie grzebał. No ale, to pewnie następny genialny plan, którego po prostu nie rozumiem.

Jeżeli zaś chodzi o genialne plany, to ostatnio mieliśmy do czynienia z kolejnym. Otóż, czynniki decyzyjne w PiSie wpadły na to, że dobrym pomysłem będzie próba siłowego wejścia do Sejmu przez dwóch byłych posłów. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że ten pomysł pojawił się już wcześniej, ale wtedy czynniki decyzyjne uznały, że to może nie być dobry pomysł. Potem się czynnikom decyzyjnym najwyraźniej odmieniło. Efekt końcowy był taki, że co prawda Wąsikowi i Kamińskiemu nie udało się wejść do Sejmu, ale za to praktycznie całe internety miały bekę z tego, że na jednym filmiku widać, jak Antoni Macierewicz usiłuje zrobić w sumie nie wiadomo co i przypadkiem sprzedaje lutę Mariuszowi Kamińskiemu. I znowuż, być może taki właśnie był zamysł, a my, maluczcy po prostu tego nie zrozumieliśmy.

Tematyka zamysłów, których nie rozumiem wiąże się nierozerwalnie z artykułem Witolda Gadomskiego, który ostatnio był łaskaw napisać o tym, że w sumie z tymi elektrowniami atomowymi to może nie być taki dobry pomysł i może by sobie to odpuścić. W tym miejscu nie będę się jakoś specjalnie rozpisywał i pozwolę sobie jedynie sparafrazować tytuł artykułu: Dajmy sobie spokój z artykułami Gadomskiego.

Będąc przy okazji tematu elektrowni atomowej możemy przeskoczyć na temat pokrewny. Zacznę od tego, że ciekaw jestem, kiedy Ryszard Petru dostanie od swoich partyjnych kolegów zakaz wypowiadania się, który będzie uchylany tylko i wyłącznie wtedy, gdy w pomieszczeniu razem z Ryszardem Petru będzie się znajdował Sławomir Mentzen, bo jakoś tak wychodzi, że tylko na jego tle Petru wypada w miarę sensownie. No, ale do rzeczy. Petru był łaskaw się wypowiedzieć w temacie cen energii elektrycznej. Z delikatnością właściwą milionerowi (którym jest) stwierdził, że w sumie to powinno się te ceny energii uwolnić (tl;dr dopłaty są złe!). W sukurs przyszedł mu dziennikarz Patryk Słowik, który przyznał mu rację i stwierdził, że Państwo nie powinno dopłacać do cen prądu. Co prawda nie mam pojęcia, ile zarabia Patryk Słowik, ale mam niejasne przeczucie, że są to kwoty na tyle duże, że nie musi się martwić cenami prądu. Jednakowoż warto by było mieć trochę RiGCzu i pomyśleć o tych, dla których to jednak może być problem. Co się zaś tyczy samego Petru i jego pomysłu, to jest on moim zdaniem przejawem „genialnej strategii”, bo chyba nikt nie ma wątpliwości w kwestii tego, jak szybko PiS wjedzie z narracją „widzicie, jak myśmy rządzili, to były pieniądze na dopłaty, a teraz nie ma pieniędzy”.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Andrzej Duda udzielił ostatnio wywiadu zaprzyjaźnionemu kanałowi na YT (tak, chodzi o ten nowopowstały). Wywiad odbył się tak, jak wszystkie inne, których udziela obecny Prezydent RP, czyli w warunkach cieplarnianych. Niby tam były jakieś „trudne pytania”, ale zadawano je tylko po to, żeby Andrzej Duda mógł wrzucać PiSowskie spiny (jeżeli ktoś jest ciekaw co się tam działo, a szkoda mu czasu, to w Źródłach wrzucę notkę kolegi z Doniesień z putinowskiej Polski, bo on tam to ładnie opisał). I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że Andrzej Duda jest Andrzejem Dudą i nie mogło się obyć bez wpadek. Chodzi mi, rzecz jasna, o jego wypowiedź o Krymie (potem wjechał damage control i tłumaczono, że Andrzej Duda wcale nie miał na myśli tego, co powiedział). Szczerze mówiąc zastanawiam się nad tym, jak to możliwe, że nikt tego nie wychwycił wcześniej (i że żaden z prowadzących nie zwrócił na to uwagi). My, co prawda, jesteśmy sobie z kolega z Doniesień małym podkastem, ale nawet nam się zdarza sytuacja, w której gość prosi nas o podesłanie gotowego materiału, bo chce się upewnić, że się w sposób precyzyjny wypowiedział w tej czy innej kwestii. Nie chce mi się wierzyć w to, że wywiad z Dudą wrzucono w internety bez konsultacji z otoczeniem Andrzeja Dudy. W związku z powyższym warto więc powtórzyć pytanie (tym razem już capslockiem): JAK TO MOŻLIWE, ŻE NIKT NA TO NIE ZWRÓCIŁ UWAGI? 

Co prawda do wyborów prezydenckich jeszcze trochę, ale już teraz pojawiają się kandydaci. Swój start zapowiedział Krzysztof Stanowski. Zaraz potem swój start zapowiedział Marcin Najman. W tym miejscu warto zadać sobie jedno, bardzo ważne pytanie: co z Dzikim Trenerem?

Na sam koniec zostawiłem sobie nieco inną kwestię. Jakiś czas temu Barbara Nowacka zapowiedziała, że jeżeli chodzi o nauczanie religii, to będą pewne zmiany. Po pierwsze, ocena z religii nie będzie wliczała się do średniej, a po drugie zamiast dwóch godzin będzie jedna. Nie spodobało się to pewnemu neutralnemu środowisku, którym są „przedstawicielki świeckich katechetów diecezji tarnowskiej”. Stworzyły one petycję, w której domagają się utrzymania tego samego wymiaru godzinowego i utrzymania „wliczania do średniej” ocen z religii. Przyznam szczerze, że gdyby tam było tylko to, to ja bym się nad tym jakoś specjalnie nie pochylał, ale był tam również fragment, który sprawił, że trochę mi się uleje. Otóż można tam przeczytać, że nieuwzględnienie oceny z religii do średniej jest: „wyrazem nierównego traktowania uczniów uczęszczających na przedmiot o charakterze wyznaniowym.”

Od czego by tu zacząć? Może od tego, że jeżeli tym katechetkom tak bardzo zależy na równym traktowaniu uczniów, to może powinny do tej petycji dopisać coś na ten temat, że fajnie by było, gdyby w polskich szkołach zaczęto przestrzegać prawa? Bo tak sobie myślę, że miło by było, gdyby rodzice uczniów nieuczęszczających na religię nie byli rok rocznie namolnie namawiani do tego, żeby podpisali kwit, w którym stoi, że ich dziecko nie będzie uczęszczać na religie. Absolutnie nikomu z namolnie namawiających nie przeszkadza to, że jest to działanie niezgodne z prawem, bo religia to zajęcia dodatkowe. Na udział w zajęciach dodatkowych trzeba wyrazić zgodę.  To nie rodzice dzieciaków nieuczęszczających na religię powinni składać kwity, ale ci drudzy. Czy kogoś to interesuje? A gdzie tam. Jakoś tak wszyscy przywykliśmy do tego, że normalną sytuacją jest ta, w której trzeba składać w szkole kwity, w których stoi, że chcemy wypisać dziecko z zajęć, na które nigdy nie było zapisane.

Tak samo przywykliśmy do tego, że z powodu rekolekcji nie ma zajęć bądź też rekolekcje odbywają się po prostu w szkole (czyli tam, gdzie odbywać się nie powinny), w której to szkole powinny się w tym samym czasie powinny się odbywać zajęcia dydaktyczne, z których to zajęć zwolnieni powinni być jedynie uczniowie uczestniczący w rekolekcjach. Jakoś tak się złożyło, że katecheci w takich sytuacjach nie protestowali i nie protestują. Zapewne dlatego, że ich zdaniem tak właśnie powinno wyglądać „równe traktowanie uczniów”.


Idźmy dalej. Jakoś tak sobie nie przypominam, żeby „przedstawicielki świeckich katechetów diecezji tarnowskiej” protestowały, gdy Czarnek chciał zmusić wszystkich do wyboru między etyką i religią i równolegle chciał, żeby tej etyki nauczali ludzie kształceni na wyznaniowych uczelniach. To, jak mniemam, wcale nie było „wyrazem nierównego traktowania uczniów”.

To samo środowisko nie protestowało, gdy program nauczania zawalano papieżem. Jeżeli ktoś jest ciekawy tego, jak bardzo zaczęto przeginać, to niech zerknie sobie do podręcznika do historii „Wczoraj i Dziś” (podręcznik do czwartej klasy szkoły podstawowej), w której Karolowi Wojtyle poświęcono tyle samo miejsca, co np. Bitwie Warszawskiej. Ktoś może powiedzieć „no dobrze, ale Wojtyła był postacią historyczną, więc chyba powinno się o niej nauczać”. Z taką osobą bym się zgodził, ale prawda jest taka, że to nie było nauczanie o Wojtyle jako o postaci historycznej. No chyba, że ja czegoś nie rozumiem i nauczanie dzieciaków tego „jakie były zainteresowania młodego Karola Wojtyły” to coś, bez czego nie da się sensownie nauczać historii. Ale czekajcie, jest jeszcze zabawniej. Otóż, w dziale „podsumowanie tematu” jest takie oto zadanie: „Wyobraźcie sobie, że aktualnie urzędujący papież przybędzie z pielgrzymką do Waszej miejscowości. Zaprojektujcie transparenty, którymi przywitacie tego wyjątkowego gościa”. Że co? Że Twoje dziecko nie uczęszcza na religię i nie będzie witało tego „wyjątkowego gościa”, bo nie będzie szło na spotkanie z nim? A jakie to ma znaczenie? Tak wygląda równe traktowanie uczniów i lewaki dupa cicho.

Mógłbym tutaj długo opisywać to, co się dzieje w szkołach i jak bardzo się w nie wżarła religia, ale trochę mi się nie chce, bo pewnie bym ten tekst pisał jeszcze parę dni, a i tak pewnie nie poruszyłbym wszystkich kwestii, bo tego jest po prostu za dużo. Ja wiem, że środowiska katechetyczne raczej mnie nie czytają, ale chciałbym w tym miejscu wystosować do nich apel: byliście przez całe lata beneficjentami tego, że każda władza układała się z Kościołem, a wasze korpo zdobywało coraz większe wpływy. Nie zwracaliście uwagi na łamanie i nadużywanie prawa, bo działania te były zgodne z waszym światopoglądem (+ po prostu na tym zarabialiście). Nie zwracaliście uwagi na kretyńskie pomysły Czarnka i jego otoczenia. Teraz zaś, gdy przyszło wam zebrać to, co sami zasialiście, nagle okazuje się, że wam to nie odpowiada. Mam szczerą nadzieję, że w trakcie tych rządów (i kolejnych) jeszcze wiele innych działań MEiN wywoła wasze protesty. Nawiasem mówiąc: jestem tak stary, że pamiętam, że kiedyś religii nauczano w salkach katechetycznych (nawet się załapałem na dwa lata). Mam nadzieję, że dożyję czasów, w których religia wróci do tych salek.


Źródła:


https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,30627080,prokurator-ziarkiewicz-latami-blokowal-sprawy-nieprzychylne.html

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-prokuratura-w-lublinie-reaguje-na-medialne-doniesienia-niepr,nId,7293421

https://wyborcza.pl/7,82983,26985382,zawsze-moga-zachodzic-jakies-nieprawidlowosci-pis-pudruje.html?

https://www.rmf24.pl/polityka/news-ryszard-czarnecki-oddal-europarlamentowi-pieniadze-ale-to-ni,nId,5498147#crp_state=1

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9402314,kaminski-lata-temu-grzmial-ws-ulaskawienia-polityka-to-bezczelna-de.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30677018,macierewicz-twierdzi-ze-wcale-nie-uderzyl-kaminskiego-falszywe.html

https://wyborcza.pl/7,75968,30662874,dajmy-sobie-spokoj-z-wielka-elektrownia-atomowa.html

https://www.money.pl/gospodarka/ryszard-petru-ma-racje-panstwo-nie-powinno-doplacac-do-cen-pradu-opinia-6989996452887520a.html

https://tvn24.pl/polska/prezydent-andrzej-duda-wyjasnia-swoje-slowa-o-krymie-7758743

https://dorzeczy.pl/kraj/546048/najman-kandydatem-na-prezydenta-odpowiada-stanowskiemu.html

https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/religia-w-szkole-nie-bedzie-wliczac-sie-do-sredniej-katecheci-protestuja/9bl645g,2b83378a

https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/albo-religia-albo-etyka-trzeciej-opcji-nie-bedzie-szykuja-sie-zmiany/g17tp67

1 komentarz: