To, co się dzieje w kontekście wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej, pokazuje, jak bardzo w dupie Prawo i Sprawiedliwość ma politykę zagraniczną. Nie jest dla nikogo tajemnicą to, że prawie wszystkie państwa prowadzą politykę zagraniczną tak, aby zyskać jak najwięcej „dla siebie”. Prawie wszystkie, bo w przypadku naszego kraju jest zupełnie inaczej. Prawo i Sprawiedliwość używa polityki zagranicznej do czegoś zupełnie innego. Po pierwsze, co jest widoczne w kontekście omawianych wyborów, dla politycznej zemsty. Po drugie zaś, widać wyraźnie, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie przejmuje się tym, jaki wpływ na nasz kraj będą miały nasze działania na arenie międzynarodowej. Choć to chyba niedomówienie, bo odnoszę wrażenie, że PiS celowo psuje relacje Polski z „zagranicą”, żeby wywołać „ciśnienie zewnętrzne”. Bo to „ciśnienie zewnętrzne” można potem przedstawić jako „próby ingerowania zagranicy w wewnętrzne sprawy Polski”. Względnie - jako „wyraźny sygnał, że UE nie szanuje naszego kraju”.
Pochylmy się nad tymi nieszczęsnymi wyborami. To, że PiS będzie chciał przeczołgać Tuska, było pewne. Tyle, że zabrał się do tego z subtelnością Rewolucji Październikowej. Najpierw oddajmy głos Witoldowi (aka Tommy Wiseau Dyplomacji, aka Self Made Mem) Waszczykowskiemu.
04-03-2017
Szef MSZ: Od jutra będę lobbował w Brukseli na rzecz Saryusz-Wolskiego
„Nie wyobrażam sobie, żeby państwa europejskie popierały kandydata, którego nie wysunął własny rząd - powiedział Witold Waszczykowski. Szef polskiej dyplomacji komentował w sobotę w programie "Horyzont" decyzję o nieudzieleniu poparcia dla Donalda Tuska w walce o reelekcję na szefa Rady Europejskiej oraz zgłoszenie w to miejsce kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego.”
06-03-2017
„Jest to oczywiste, że jest to kandydat Polski i musi być brany pod uwagę jako kandydat polski (…) On jest jedynym kandydatem Polskim, nie ma innego kandydata polskiego (…) Nie wiem, ile państw popiera kandydaturę Saryusz-Wolskiego. Nie kolekcjonujemy tego. Nie interesuje mnie, kto popiera. Interesuje mnie to, że jest to nasz kandydat i jest w grze (…) Sprawa została przyjęta do wiadomości, nie była kwestionowana”
Skracając: „Co prawda, zamierzam lobbować na rzecz Saryusz-Wolskiego, ale mam w dupie to, czy ktoś go poprze, bo ważne, że to polski kandydat”. Po co więc go zgłaszano? Tzn. owszem, chodziło o przeczołganie Tuska, ale nie w tym rzecz. Nieco światła rzuca na to fragment „Sprawa została przyjęta do wiadomości, nie była kwestionowana”. To „przyjęcie do wiadomości” się w wypowiedzi Waszczykowskiego powtórzyło przynajmniej dwa razy. Najprawdopodobniej polska strona liczyła na to, że wystawiając JSW sprowokuje „zagranicę” do jakichś ostrych wypowiedzi, którymi usłużni dziennikarze i drony „oplakatują” internety i media, żeby pokazać Polakom, jak bardzo nas UE nie szanuje. Nie udało się, bo zagraniczni dyplomaci nie są Witoldami Waszczykowskimi. Owszem, wypowiedzi na temat kandydatury JSW się pojawiały, ale jedyne co można było w nich zauważyć, to znużenie kolejnym „wyskokiem” Polski.
I nie chodzi o to, że afrontem było „niewystawienie Tuska”. Afrontem było wystawienie człowieka, który jest tylko i wyłącznie europosłem. Jeżeli komuś się chce klikać, to w źródłach podrzucę link do anglojęzycznej wiki - tam można przeklikać wszystkich kolejnych przewodniczących Rady Europy i przekonać się samemu, że wszyscy byli „figurami”.
PiS doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że JSW nie ma najmniejszych szans i od początku buduje w kraju odpowiednią narrację. Jaką? Wystarczy popatrzeć na kilka tweetów PiSowskich figur:
Ryszard Czarnecki: „Usunięcie Saryusz-Wolskiego z PO i EPP = atak na kandydata Polski.”
Tomasz Sakiewicz: „Wybór Saryusza Wolskiego będzie oznaczał, że Polska ma coś do powiedzenia w UE, wybór Tuska że Niemcy chcą mieć coś do powiedzenia w Polsce”
Samuel Pereira: „PO usuwa z partii jedynego kandydata polskiego rządu na stanowisko RE. Takie są fakty, niezależnie od oceny JSW - to kandydat Polski.”
Tego jest „w internetach” całe mnóstwo, ale generalnie chodzi o spin „Jeżeli Saryusz-Wolski przegra, to znaczy, że UE nie szanuje Polski” + hejtowanie PO za wyrzucenie JSW.
Upraszczając. PiS celowo wystawił kolesia, który jest praktycznie bez szans, tylko i wyłącznie po to, żeby przeczołgać Tuska i żeby pokazać w kraju, że „UE nie szanuje Polski”. I to jest praktycznie jedyna rzecz, którą PiS może ugrać na tej decyzji. Za to Polska może bardzo dużo stracić. Jeżeli ktoś przyglądał się dyskusji Timmermansa z Waszczykowskim, to na pewno zwrócił uwagę na to, że przebiegała ona inaczej niż wcześniejszy performance premier Beaty Szydło, która z gracją syntezatora mowy „Iwona” klepała wykute na blachę regułki. Tym razem doszło do „zwarcia” i widać było, że Timmermans się przygotował do spotkania. Wygląda na to, że UE pomału „przestaje mieć wyjebane” na zachowanie Polski. Podstawą polityki zagranicznej każdego kraju (no, prawie każdego) jest jego „przewidywalność”. Chodzi o to, że co prawda każdy kraj będzie dążył do tego, żeby „zmaksymalizować swój zysk” (gwoli ścisłości, chodzi o zysk z „kontaktów z zagranicą”), ale będzie to robił w sposób mniej więcej przewidywalny. Nawet ukochany przez polską prawicę Viktor Orban zdaje sobie z tego sprawę. PiS wychwalając Orbana pomija ten drobny szczegół, że Fidesz, w przeciwieństwie do PiSu, wolał Europejską Partię Ludową (216 europosłów) od Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (74 europosłów). Trollowanie UE przy użyciu JSW nie służy „maksymalizacji zysku Polski”. Dyplomaci i głowy państw UE to widzą. Dla nich PiSowska retoryka o „Tusku zdrajcy” etc. to zwykły bełkot (o ile w ogóle do nich ta retoryka dociera). Ci ludzie widzą sytuację, w której władze kraju chcą utrącić swojego „pewniaka” w ramach politycznej zemsty. Z punktu widzenia polityki zagranicznej takie działanie jest irracjonalne. A z tego z kolei płynie wniosek, że Polska może zostać uznana za nieobliczalną. „Przewidywalność” w odniesieniu do naszego kraju będzie oznaczała tyle, że „raczej nie będziemy działać racjonalnie”. PiS zarzucał PO, że prowadziło politykę zagraniczną „na kolanach”. Teraz zaś mamy PiS, który prowadzi politykę zagraniczną na ciężkich dragach.
Miarą polskiej „myśli dyplomatycznej” jest ten fragment rozmowy Waszczykowskiego z dziennikarzami:
Dziennikarz : „Wolałby pan socjalistę, czy Donalda Tuska?”
Waszczykowski: „Wolałbym naszego polskiego przedstawiciela, jakim jest Jacek Saryusz-Wolski.”
Problemem polskiej opozycji jest to, że jej politycy nie potrafią sklecić sensownego przekazu. A w tej sytuacji powinien on być prosty jak budowa cepa: „PiS wystawił kandydata, który nie ma szans (bo nie był premierem etc.) po to, żeby ten kandydat przegrał i żeby można było mówić, że EU nas nie szanuje” i tyle. Nie trzeba hejtować „zdrajcy” JSW, bo to się idealnie wpisuje w narrację PiSowskich influencerów: „No jakby nie miał szans, to by go nie hejtowali”. Nie trzeba reagować histerycznie na wrzutki PiSowskich trolli w rodzaju „niech Tusk przyjmie niemieckie obywatelstwo”. Jakiś czas temu napisałem, że nasza opozycja ma jeszcze czas na „ogarnięcie się” i być może w pewnym momencie się ogarnie.
To jeszcze nie jest ten moment.
Źródła:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/waszczykowski-bede-lobbowal-na-rzecz-saryusz-wolskiego,720611.html
http://www.tvn24.pl/polska-szuka-poparcia-dla-saryusz-wolskiego,720866,s.html
https://twitter.com/r_czarnecki/status/838146241536012288
https://twitter.com/TomaszSakiewicz/status/838385100110823426
https://twitter.com/SamPereira_/status/838087076780392448
https://twitter.com/ZdzKrasnodebski/status/838445273290506240
Jak ktoś sobie chce poklikać, żeby zobaczyć, kim byli poprzedni „królowie Europy”:
https://en.wikipedia.org/wiki/President_of_the_European_Council
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz