wtorek, 4 lutego 2014

O tym, jak to polscy konserwatyści wspierają islamskich fundamentalistów

Tym, że do Polski przyjdzie islam i nas wszystkich zje, konserwatyści straszą już od jakiegoś czasu. Rzecz jasna – jedynymi osobami, które dostrzegają to straszliwe zagrożenie islamem są dziennikarze „niepokorni” i wszelkiej maści inne konserwy. Prócz tego obronić nas przed nim mogą tylko narodowcy i mili panowie w szalikach, którzy w oczekiwaniu na islamskie zagrożenie leją się nawzajem po mordach. Owe środowiska, w swoim mniemaniu, robią wszystko, żeby „uchronić Polskę przed zagrożeniem islamskim”. Owo „wszystko” to wypisywanie idiotyzmów w internecie i lajkowanie stron w rodzaju „NIE dla islamizacji Europy” (ponad 107 tysięcy fanów – głównie z Warszawy, w wieku 18-24 lata). No walczą z tym islamem „jak cholera”.

Jeśli chodzi o moje osobiste zdanie na temat tej religii (islamu), to nie jestem fanem. Głównie dlatego, że nie jestem fanem żadnego wyznania. No dobrze – ktoś powie – ale fundamentalistów islamskich to ty chyba nie lubisz? Ano nie lubię. Ale tak samo nie lubię fundamentalistów katolickich, takich jak Tomasz Terlikowski, Krystyna Pawłowicz, ks. Longchamp de Berier etc. „Nasi” fundamentaliści różnią się od islamskich tylko tym, że tamci mają większy wpływ na politykę (w krajach arabskich), a „nasi” chcieliby go mieć. Jakby wyglądał świat marzeń „naszych” fundamentalistów? Całkowity zakaz aborcji (połączony z karami dla kobiet, które dokonały aborcji), zakaz rozwodów, zakazana antykoncepcja (to pomysł księdza „od bruzd”), zakazane in vitro, obligatoryjne "leczenie" osób homoseksualnych, likwidacja wszelkiej maści sex shopów, klubów go-go, ustanowienie religii państwowej (wiadomo jakiej), cenzura filmów (oraz czasopism etc.), cenzura internetu, wyższe kary za „obrazę uczuć religijnych” i... może na tym przerwę wyliczankę. Dość powiedzieć, że „nasi” fundamentaliści, gdyby tylko dostali taką szansę, wprowadziliby u nas porządki, które niewiele różnią się od realiów panujących w krajach arabskich (rzecz jasna tych, w których fundamentalizm gra pierwsze skrzypce).

Warto w tym miejscu nadmienić, że walka konserwatystów z religijnym fundamentalizmem ogranicza się jedynie do „zwalczania” tego islamskiego (pewnie dlatego, że nam nie zagraża). Katolicki fundamentalizm konserwatystom nie przeszkadza i jest przez nich wspierany. Ponieważ walczą oni ze wszystkim dookoła (bo wiele rzeczy im się nie podoba), to nawet nie zauważają tego, że przez swój ośli upór zaczęli pełnić rolę pożytecznych idiotów, którzy (jestem się w stanie założyć o wiele, że nieświadomie) wspierają islamski fundamentalizm.

W jaki sposób ów fundamentalizm wspierają? Ano, choćby głośno protestując przeciwko Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Zdaniem konserwatystów najlepiej by było, gdyby ta konwencja nigdy nie została ratyfikowana i gdyby zawarte w niej przepisy nigdy nie zostały wprowadzone w życie. Łukasz Warzecha nazwał ją „Durnotą wymyśloną przez lewackich dżenderysto-elgiebetystów”. Inni „mądrzy” krytykują konwencję za to, że „uderza w rodzinę” i tak dalej, i tak dalej. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że najwięksi krytycy fundamentalizmu islamskiego są również najbardziej zajadłymi krytykami owej konwencji. Gdyby ludzie ci zadali sobie odrobinę trudu (choć dla niektórych byłoby to więcej niż odrobina) i przeczytali ten tekst, być może zdaliby sobie sprawę z tego, jak bardzo absurdalne (w kontekście „wojowania z islamem”) są ich protesty przeciwko konwencji.

Aby pokazać, o co mi chodzi, pozwolę sobie zacytować dwa fragmenty konwencji:

Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.”

Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor" nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji.”

Przypomnijmy, że nasze rodzime konserwy jazgoczą na lewo i prawo o tym, że:
- islam to agresywna religia,
- kobiety są w islamie źle traktowane,
- przemoc wobec kobiet jest immanentną cechą islamu i tak dalej.

Innymi słowy – zdaniem konserw islam jest bardzo brutalną religią, na którą trzeba uważać i której należy się sprzeciwiać. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, jak bardzo durnym człowiekiem trzeba być, aby „walcząc z islamem” jednocześnie zwalczać konwencję, której zapisy uderzają w pierwszej kolejności w islamski fundamentalizm? Zapisy tej konwencji piętnują akty przemocy, które fundamentaliści tłumaczą „względami religijnymi, tradycją, honorem etc.” To zachowanie jest tak bezsensowne, że ciężko je zrozumieć. Z jednej strony – produkują tony tekstów, w których podkreślają to, jak bardzo brutalną religią jest islam, a z drugiej – krytykują projekt systemowego zwalczania fundamentalizmu religijnego. Innymi słowy, nasi konserwatyści (z dziennikarzami „niepokornymi” na czele) pełnią rolę pożytecznych idiotów i poprzez swoją histerię (którą wywołała konwencja) wspierają islamski fundamentalizm.

Rzecz jasna, przeciwnicy konwencji (będący jednocześnie przeciwnikami „islamizacji Europy”) nie dostrzegają w swym zachowaniu żadnych sprzeczności. Jest to o tyle żenujące, że ci sami ludzie krytykują UE za „pobłażliwość względem fundamentalizmu islamskiego”. Wszystkim „walczącym z islamskim zagrożeniem”, którzy jednocześnie krytykują Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, proponuję zakup koszulki z napisem „Zwalczam islamski fundamentalizm tak bardzo, że aż go wspieram”.

7 komentarzy:

  1. Ja zawsze się dziwiłem,czemu nasi fanatycy tak walczą z tymi islamskimi- w końcu mają tyle wspólnych poglądów( a w USA również metod)... Ale Pikniku, przeceniasz inteligencje narodu( co zresztą zdarza ci się nagminnie i zadziwia u kogoś kto tyle się nurza w dyskursie medialno-społecznym) , raczej każdy kto nie jest skrajnym lewakiem ( a nawet spoto z nich, patrząc po niektórych komentarzach ba stronach lgbt i feministycznych) tak uważa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym prosił nieco jaśniej ;) Tzn czemu Twoim zdaniem przeceniam inteligencje narodu (tzn skąd ten wniosek) i co się kryję pod "raczej każdy kto (...) tak uważa.

      Usuń
    2. Przyznaję, ze to było akurat moje czysto subiektywne wrażenie, powinienem sprecyzować :) Oparte głownie na ilości znanych mi osób, głównie młodzież licealna, które świecie w to wierzą (nawet moja koleżanka- biseks o dość lewicujących poglądach).

      Usuń
  2. Przypomnijmy, że nasze rodzime konserwy jazgoczą na lewo i prawo o tym, że:
    - islam to agresywna religia,
    - kobiety są w islamie źle traktowane,
    - przemoc wobec kobiet jest immanentną cechą islamu i tak dalej.


    i tak dalej, ale chyba autor nie rozumie ze katolicyzm wlasnie zaprzecza wszelkim tego rodzaju zachowaniom. tym sie wlasnie rozni postrzeganie czlowieka w katolicyzmie i islamie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, najbardziej pro kobiecy są katoliccy macho w Ameryce Łacinskiej. W tamtym jakże katolickim pobożnym regionie świata jest też najwięcej morderstw. W końcu z tego też się można wyspowiadać katolicyzm to bardzo moralna religia.;)

      Usuń
  3. Wszystko racja! Sam muszę przyznać, że najwięksi fanatycy jakich znam, to właśnie osoby ktòre najwięcej krzyczą o islamskim fundamentaliźmie.

    OdpowiedzUsuń
  4. cóż za mądry człowiek napisał ten tekst. ja uwazam tak samo. światu trzeba wykrzyczeć że konserwy na całym świecie sa takie same. nie ważne czy katolik czy muzułmanin. konserwy zapakować na statek kosmiczny i wysłać na Marsa.Niech sobie tam Rydzyk i islamscy fundamentaliści sie gryzą aż sie same nawzajem konserwy wyżrą!

    OdpowiedzUsuń