środa, 9 stycznia 2013

Cwaniacka wierchuszka – czyli „co wolno wojewodzie...”

Poprzednia notka dotyczyła cwaniactwa w kręgach przedsiębiorców. Niniejsza dotyczy elit politycznych, czyli tak zwanej wierchuszki. Co prawda wierchuszki małomiasteczkowej, tym niemniej domyślam się, że tego rodzaju postępowanie to coś „ponad podziałami” na duże miasta i małe miasteczka. Historia, którą przytaczam jest w sumie jedynie tłem – ważny jest mechanizm obronny „przyłapanych elit”.

W moim ukochanym rodzinnym mieście stoi sobie zabytkowy „zamek Dzikowski”, który został uznany niedawno za unijną perłę Podkarpacia. Pełni on rolę muzeum, lecz nie tylko. Czasem (choć bardzo rzadko) odbywają się w nim „eventy”. Takie, jak zjazd Platformersów czy spotkanie OSP. Ponieważ zamek został nieco odnowiony, ktoś wpadł (ponoć w okolicach początku listopada 2011) na pomysł, żeby Sylwestra tam urządzić. Nie chodziło, jak mniemam, o jakąś dyskotekową potupankę. tylko o coś w rodzaju balu. Niestety, okazało się, że na tego rodzaju jubel brakuje infrastruktury, nie ma gdzie spać, i tak dalej, i tak dalej (o czym poinformował prezydent miasta – a przynajmniej „media tak twierdzą”). Ponieważ nie jestem za bardzo zorientowany w plotkach okolicznych, dość późno (bo przez forum lokalne) dotarła do mnie informacja, że Sylwester jednak będzie na zamku. Zdziwiłem się trochę – wszak infrastruktura, której nie było, w ciągu miesiąca się raczej nie pojawiła. Jeszcze bardziej się zdziwiłem kiedy dowiedziałem się, że impreza jest zamknięta – tylko dla elit. Nie żebym się jakoś straszliwie napalił (bo średnio imprezowym człekiem jestem, duże spędy jakoś mnie nigdy nie bawiły i pewnie bawić już nie będą), ale trochę się zainteresowałem. Co zrozumiałe, niektórych lekko zatelepało – no bo jak to, chcieli zrobić zwykli ludzie imprezę i usłyszeli „nie da rady bo się nie da”, a zaraz potem „lepsiejsi” sobie organizują bal? Rozpoczęło się drążenie.

Na pierwszy ogień poszedł prezydent, bowiem plotka głosiła, że to on organizuje. Zapytany o konkrety w trakcie konferencji odparł, że to nieprawda, że „ktoś wynajmuje”. W sukurs poszedł mu indagowany w temacie rzecznik, który powiedział:
Ani urząd miasta, ani żadna inna miejska instytucja nie organizuje balu sylwestrowego w Zamku Dzikowskim (...) Robią to osoby prywatne i nie mamy prawa podawać ich personaliów, które wynajęły pomieszczenia zamkowe na zasadach komercyjnych, według ogólnie obowiązujących stawek. W tym przypadku to dwa tysiące złotych za noc. Nie jest to pierwsza impreza komercyjna w zamku i nie ostatnia, bo musi on zarabiać na siebie. Nie wiem, czy prezydent będzie uczestnikiem balu, bo nie tłumaczy mi się z tego, gdzie spędzi sylwestrową noc.”

Rzecznik, posłużywszy się bardzo piękną erystyką, wypowiedział się przy okazji w zupełnie innym temacie. Nikt nie podejrzewał nawet, że ktoś z UM może być na tyle durny, żeby organizować zamkniętą imprezę dla VIPów za pieniądze miasta. Tym samym ten fragment mógł sobie rzecznik darować. Bardzo interesujący był kolejny „nie możemy ujawniać personaliów”. Nie wiem jak to wygląda z punktu widzenia prawa, ale wydaje mi się, że gdyby faktycznie „panu rzeczniku” zależało na oczyszczeniu atmosfery, dogadałby się z tą osobą prywatną żeby jednak móc opinii publicznej udowodnić, że „to nie my”. Załóżmy jednak, że osoba ta się nie zgodziła, bo „co się plebs ma dowiedzieć”. Ponieważ rzecznik zarzekał się, że „stawki komercyjne” i „nie pierwsza impreza”, dziennikarze z „Echa Dnia” postanowili to zweryfikować. Zadzwonili do dyrekcji muzeum jako przedstawiciele firmy jakiejśtam z zapytaniem, czy można sobie salę wynająć na bal karnawałowy:

Zamku i Sali Sejmowej nie można wynająć – poinformował Adam Wójcik, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega. – Owszem w przyszłości jest rozważana taka możliwość, ale musimy się do tego odpowiednio przygotować. Dziś zamek nie ma odpowiedniego zaplecza, by mogły się w nim odbywać tego typu imprezy. Zabraniają tego przepisy. Bal sylwestrowy to bal pana prezydenta.”

Rzecz jasna tego rodzaju PR-owa bomba nie mogła zostać bez odpowiedzi ze strony prezydenta, który zapewniał na blogu swoim, że to nie on, że to osoby prywatne, że Dyrektor nie wie o czym mówi, bo można wynająć. Napisał również żeby się z nim kontaktować w tej sprawie (zapewne ma dużo wolnego czasu albo chce się dowiedzieć, jak się czuje ktoś pracujący „na słuchawce”). W międzyczasie forum internetowe Echa Dnia przeżyło zmasowany atak trolli, którzy sugerowali wprost, że ci, którzy krytykują prezydenta są zazdrośni, bo ich nie stać na imprezę. Że dziennikarze z „echa dnia” nie powinni się podszywać pod nikogo, bo pamiętamy co się stało z pielęgniarką pewnej księżnej etc., etc.

W którym miejscu Piknik dopatrzył się cwaniactwa? Bądźmy poważni. Jeśli najpierw wmawia się ludziom, że imprezy być żadnej nie może, „bo infrastruktura”, a następnie organizuje się imprezę „cichaczem” - człowiek się sam prosi o problemy. Dodatkowo tłumaczenia prezydenta i rzecznika o „stawkach komercyjnych” były o tyle żenujące, że nigdzie, ale to nigdzie nie można było znaleźć oferty. Ba! Nawet informacji na temat tego, że zamek do wynajęcia jest i oferta jest dostępna. W kontekście powyższego słowa Prezydenta „zamek musi na siebie zarabiać!” brzmią nieco śmiesznie. Gdyby wszystko było tak, jak owa wierchuszka nas zapewniała, informacje o tym, że zamek sobie można wynająć „rzuciliby” już wtedy, gdy się okazało, że to „Unijna Perła”. Wszak lekki szum medialny był i „samo” by się poniosło dalej. Cwaniactwem również było „wynajęcie” zamku za 2.000 złotych. Znacznie gorszej klasy lokale są o wiele droższe – zwłaszcza w Sylwestra. Zresztą, owa „komercyjna stawka” została gremialnie obśmiana. Podniosły się nawet głosy, że „fajnie by było gdyby się utrzymała, można by tanio lokal sobie wynająć”.

Nieco smutna jest sytuacja, w której wierchuszka, prominenci miejscy, zachowują się tak jak 10-latek złapany z papierosem i mówiący „ja nie paliłem”. Choć i sytuacja nie do pozazdroszczenia. Organizacja imprezy „dla elit” w kontekście odmowy możliwości organizacji „dla szaraków” wygląda bardzo źle. Temu faktowi mało kto poświęcił uwagę (a szkoda). Rzecznik bowiem (były dziennikarz regionalnych mediów) umiejętnie ominął ten temat, gdyż doskonale wiedział, że jeśli gdziekolwiek ten wątek wypłynie – będzie problem. Tego konkretnego zarzutu nie da się „rozmydlić”. No ale gdybym ja miał 97% poparcie (Tak jak obecny prezydent Tarnobrzega) , też bym się nie przejmował drobnymi wpadkami ;)

Podsumowując – cieszy mnie to, że ta sprawa nie przeszła bez echa. Sugeruje to, że bardzo powoli (ale jednak) społeczeństwo obywatelskie się u nas tworzy i ludzie zaczynają dzielić się z innymi swoim... hmmm... „powszechnym niezadowoleniem”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz