czwartek, 11 lipca 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #126-127

Niniejszy (podwójny ze względu na obsuwę spowodowaną prozą życia) Przegląd zaczniemy od tematu, który jest obiektywnie dość zabawny. Otóż, samodzielną większość w sejmiku małopolskim zdobył w ostatnich wyborach PiS (co w sumie dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem). Wydawać by się mogło, że w takich okolicznościach przyrody wybór marszałka województwa będzie czystą formalnością. Tak, wiem, w międzyczasie PiS stracił sejmik podlaski, ale tam „punkt wyjścia” był nieco inny, bo po wyborach okazało się, że PiS nie ma samodzielnej większości (a potem się okazało, że PiSowi zrobiono Kałużę à rebours). W sejmiku małopolskim sytuacja była zupełnie inna, bo PiS ma w nim 21 z 39 mandatów.

Jak się zapewne domyślacie wspominam o tym dlatego, że o tymże sejmiku było ostatnio bardzo, ale to bardzo głośno. Okazało się bowiem, że pomimo posiadania samodzielnej większości, PiS nie był w stanie (mimo wielokrotnych prób) powołać marszałka. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że kandydatem był wskazany przez Jarosława Kaczyńskiego Łukasz Kmita.  Po wielu próbach PiSowi udało się wreszcie (przypominam, mieli samodzielną większość) wybrać marszałka, ale nie był nim Jarosławowy nominat, został nim Łukasz Smółka.

Piotr Gliński całą tę sprawę skomentował w następujacy sposób : „Jarosław Kaczyński ograł Donalda Tuska w MałoPOLSCE! Zgodnie z wolą wyborców. Gratulacje dla obu Łukaszów!”. W tym miejscu należy się wam odrobina wyjaśnienia. Gdy o małopolskim sejmiku zrobiło się głośno, media zaczęły snuć rozważania na temat tego, czy tam przypadkiem nie dojdzie do zmiany warty (tak, jak to miało miejsce w sejmiku podlaskim). Ja się wam przyznam, że gdy tylko zobaczyłem artykuł Kamili Baranowskiej, w którym tłumaczyła ona, że „Tusk ma plan”, to nabrałem pewności w kwestii tego, że PiS marszałka wybierze. O ile jestem w stanie uwierzyć w to, że „druga strona” mogła zwęszyć okazję i próbować coś ugrać, to pewnie robiono to bez specjalnego przekonania (tl;dr gdyby udało się kogoś PiSowi podebrać, to pewnie wszystko rozstrzygnęłoby się błyskawicznie, tak jak w sejmiku podlaskim).

No dobrze, to czemu tak w ogóle Gliński napisał coś takiego? Ano temu, że to jest przekaz skierowany do betonu partyjnego. Betonowi jakoś trzeba było wyjaśnić przyczyny, dla których PiS nie mógł sobie sam wybrać marszałka (i niewiele brakło, a doprowadziłby do przedterminowych wyborów do sejmiku [gdyby nie udało się ogarnąć kwestii marszałka do 9 lipca, to tak by się to właśnie skończyło]). Prawdy betonowi nie można było powiedzieć (pożarliśmy się ze sobą i był przypał), bo nawet beton mógłby po czymś takim mieć chwile zwątpienia. O wiele lepiej było wrzucić narrację „to nie nasza wina, to Tusk mieszał” (grunt pod narrację przygotowywał między innymi artykuł Baranowskiej), bo taką narrację beton przyjmie bezproblemowo, albowiem beton jest wyuczony tego, że jeżeli nie wiadomo czemu coś się stało, to pewnie się stało dlatego, że Tusk (albo Niemcy, Bruksela, oszalałe lewactwo/etc.).

Teraz zaś przejdziemy do tematu, który zabawny żadną miarą nie jest. Otóż, jakiś czas temu okazało się, że PSL to może i poprze ustawę o związkach partnerskich, ale jeżeli nawet, to nie ma być mowy o zmianie nazwisk, przysposobieniu dzieci i jakichkolwiek uroczystościach w USC. Zanim przejdę do meritum, pozwolę sobie na krótką dygresję. Z tymi związkami partnerskimi to jest tak, że ten zamysł powstał dlatego, że mamy w naszym kraju spór w doktrynie w kwestii tego, czy w konstytucji zapisano nam to, że małżeństwa mogą być jedynie heteryckie, czy też mogą być również jednopłciowe. Co prawda, najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby ogarnięcie tego wpisu w konstytucji, ale tego, bez większości konstytucyjnej (bądź też bez referendum) ogarnąć się nie da. W naszych zaś okolicznościach przyrody oznacza to tyle, że nie da się tego ogarnąć w dającej się przewidzieć przyszłości.

Ponieważ mamy ten spór w doktrynie i ponieważ mamy również „polski konserwatyzm” (nie mylić z konserwatyzmem), pojawił się pomysł, że jeżeli nie będzie się tego nazywać małżeństwami, to jakoś się to ogarnie. No i się z tym tematem bujamy już od paru kadencji (z przyczyn takich, że polski konserwatyzm). No dobrze, wróćmy do PSLu. Gdybym był złośliwy, to bym napisał, że zapewne kolejnym ich krokiem będzie zadbanie o to, żeby przy okazji każdej nie-uroczystości w USC, w trakcie której zawierany będzie związek partnerski (nieheterycki, rzecz jasna), obecny był ktoś z PSLu, kto będzie mógł splunąć na podłogę i powiedzieć „to nie po chrześcijańsku”. Ponieważ zaś złośliwy nie jestem, napiszę jedynie tyle, że nie do końca rozumiem proces decyzyjny, który stał za taką, a nie inną „strategią komunikacyjną”. Z punktu widzenia prawicowego betonu głosowanie za związkami partnerskimi to zdrada Polski/etc., nie ma tu znaczenia to, że Kosiniak-Kamysz co prawda będzie za tym głosował, ale nie będzie się cieszył (albowiem zdrada, to zdrada, Stregoborze...). Jedyne, co w ten sposób PSL osiągnął to to, że z jednej strony będzie krytykowany przez prawicowy beton, a z drugiej przez prawie każdego, kto ma choć odrobinę RiGCzu. O ile w przypadku betonu to nie jest specjalny problem (bo choć PSL się do niego mizdrzy, to ów beton nigdy na PSL nie zagłosuje), to już denerwowanie potencjalnego elektoratu wydaje się być przedsięwzięciem cokolwiek nieprzemyślanym.

Skoro już przy temacie małżeństw jesteśmy to przeskoczymy na moment w rejony tych, które można w Polsce zawierać. Otóż, ponoć powstał zamysł, który ma sprawić, że w przypadku rozwodu bez orzeczenia o winie (i o ile dobrze zrozumiałem artykuł RzePy, w grę nie wchodzi kwestia opieki nad dziećmi) będzie można taki rozwód przeprowadzić u notariusza lub w USC. Wydawać by się mogło, że jest to dobry pomysł, ale Umiarkowani Konserwatyści z Klubu Jagiellońskiego mają inne zdanie na ten temat i już przestrzegają przed tym projektem i tłumaczą, że taki projekt to o wiele większe zagrożenie od projektu o związkach partnerskich. Po pierwsze, zabawnym znajduję fakt, że zwolennicy wolności (na płaszczyźnie deklaratywnej rzecz jasna) wychodzą z założenia, że obywatel jest na tyle durny, że jeżeli będzie chciał się rozwieść, to trzeba mu ten rozwód maksymalnie utrudnić. Po drugie, ciekaw jestem jakież, ach jakież są te długofalowe konsekwencje rozwodów, bo choć KJ wspomina o tym, ekhem, „zagrożeniu”, to jakoś tak się nie złożyło, żeby wspomnieli o co tak właściwie chodzi. Po trzecie, nigdy dość przypominania, że Klub Jagielloński przez jakiś czas był uznawany za „tych rozsądnych Konserwatystów”.

UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

Od tematu „tych rozsądnych konserwatystów” możemy przejść do tych, o których od początku było wiadomo, że rozsądni nie są, czyli do Ordo Iuris. Jakie Ordo Iuris jest każdy widzi, jednakowoż po lekturze artykułu na ich zaprzyjaźnionym portalu „Do Rzeczy” odniosłem wrażenie, że szorowanie po dnie przez Ordo Iuris jest teraz znacznie bardziej spektakularne, niźli było wcześniej. Ale, jak to mawiał Wołoszański, „nie uprzedzajmy faktów”. Na wyżej wymienionym portalu pojawił się artykuł o łamiącym tytule: „Ordo Iuris: Genderowa umowa przyjęta przez Sejm”. Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu, żeby wyjaśnić kontekst tegoż:


„Sejm zdecydowaną większością głosów zadecydował o przyjęciu ustawy, w której zawarto zgodę na ratyfikację Umowy o partnerstwie między Unią Europejską a Organizacją Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku, znaną jako umowa Post–Kotonu. Jest to traktat dotyczący współpracy gospodarczej i handlowej, mający zastąpić wcześniejsze porozumienie, przyjęte w 2000 roku.”. Ktoś może powiedzieć, „no dobrze, ale gdzie tu gender? I ja takiej osobie odpowiem kolejnym cytatem: „Umowa zawiera szereg kontrowersyjnych ideologicznych postanowień odnoszących się m.in. do ideologii gender (...)”

Zanim przejdę do gęstego wspomnę jeszcze o tym, że za ratyfikacją tej umowy zagłosował praktycznie cały PiS. Ok, skoro tę konkretną dygresję mamy już za sobą, idźmy dalej. W tym miejscu potrzebny jest disclaimer: odstawcie płyny, albowiem nie jesteście przygotowani na to, co za moment nastąpi. Gdy doszedłem do genderowego fragmentu w artykule „Do Rzeczy”, uznałem, że ja to muszę zobaczyć „u źródła”, bo brzmiało to po prostu zbyt absurdalnie. Ja wiem, że jak się jest prawicowcem, to się można zafiksować na „genderze” w stopniu znacznym, ale nawet mając to na uwadze (uwaga capslock) NIE BYŁEM PRZYGOTOWANY:

„Termin gender pojawia się w tekście umowy ponad 60 razy w wielu różnych konfiguracjach, takich jak m.in. „równość genderowa” (gender equality), „perspektywa genderowa” (gender perspective), „przemoc i dyskryminacja oparta na gender” (gender-based violence and discrimination), „uprzedzenie ze względu na gender” (gender bias) czy „stereotypy oparte na gender” (gender stereotypes). Na mocy art. 1 ust. 3 pkt a, celem porozumienia jest „propagowanie, ochrona i przestrzeganie praw człowieka, zasad demokracji, praworządności i dobrych rządów, zwracając szczególną uwagę na równość genderową” (gender equality).”

Ja tam co prawda specjalistą ds. języka angielskiego nie jestem, ale wydaje mi się, że słowo „gender” czasem bywa przetłumaczalne (np. gender equality – równość płciowa), a czasem nie (gender studies). Tutaj mamy do czynienia z tą pierwszą kategorią. Skąd o tym wiem? Ano stąd, że jak się znajdzie tę umowę po polsku, to tam słowo „gender” nie występuje. Innymi słowy, Ordo Iurisy wynorały sobie anglojęzyczną wersję tej umowy, podliczyli „gendery” i straszą. Jeżeli zaczęliście się zastanawiać nad tym, jak to możliwe, że na temat tej umowy było tak cicho, to już wam tłumaczę: za jej ratyfikacją głosował prawie cały PiS, tak więc publikatory należące do tej partii nie wrzucały w debatę publiczną genderowych chochołów. Niestety, nie możemy zatrzymać karuzeli śmiechu, bo jeżeli sobie sprawdzimy poprzednie „analizy prawne” OI dotyczącej tej konkretnej umowy, to tam jakoś się dało tę równość płciową po polskiemu napisać. Tak na lewacki rzut oka wygląda to trochę tak, jak gdyby Ordo Iuris szukało tematów na siłę.

Ponieważ poruszyłem kwestię „szukania tematów na siłę”, to naturalną konsekwencją będzie udanie się w stronę najnowszych prawicowych narracji, z których wynika, że w Polsce stosowane są tortury. Póki co, mamy do czynienia z dwiema ofiarami. Pierwszą z nich miał być ksiądz Olszewski (egzorcysta salcesoniarz), a drugą jedna z urzędniczek zajmujących się Funduszem Sprawiedliwości. Ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że służby mundurowe (i nie tylko mundurowe) w naszym kraju mają tendencję do srogiego przeginania. I ja nawet byłbym skłonny uwierzyć w to, że ktoś mógł tego księdza źle potraktować (aczkolwiek późniejsze zamieszanie narracyjne i tłumaczenie „co ksiądz miał na myśli”, sugeruje, że była to nie do końca przemyślana strategia komunikacyjna), ale po tym, jak się okazało, że „torturowano” kolejną osobę, związaną z wałami z Funduszem Sprawiedliwości, jakoś tak niespecjalnie mi się chce wierzyć w te prawicowe narracje. Wygląda to tak, jak gdyby Zjednoczona Prawica szykowała podkładkę pod martyrologiczną strategię komunikacyjną pt. „prześladują nas”.

Jednym z elementów tej martyrologicznej strategii komunikacyjnej było np. budowanie narracji, z której wynikało, że może by i księdza salcesoneusza wypuścili z aresztu tymczasowego, ale posiedzenie odwoławcze (czy jak to tam się nazywa) prowadził sędzia, który dawno temu był wiceministrem w rządzie Tuska. Podobnym tropem poszli autorzy narracji budowanych dookoła cierpiącej urzędniczki: prokuratura złożyła wniosek o przedłużenie AT, a jej tego nie dostarczono i nie zdążyła się do tego odnieść przed posiedzeniem sądu. I wszystko fajnie, ale w Polsce to jest tak, że jak już komuś to AT przypną, to odwołania są skuteczne w jakichś 4.2% przypadków (dane z 2022 roku). Gwoli ścisłości: pretensji do adwokata tej urzędniczki (bo to on o tych łamiących rzeczach opowiadał) mieć nie można: on robi to, co powinien robić adwokat. Niemniej jednak może mnie zniesmaczać to, że prawicowcy porównywali Olszewskiego do Poczobuta. Jeżeli tak dalej pójdzie, to po pierwszym wyroku skazującym zaczną wyroki skazujące na więzienie (a pewnie z takimi będziemy mieli do czynienia) porównywać do mordów sądowych z czasów stalinowskich.

Warto w kontekście księdza i tej urzędniczki (siedzą w AT za to samo) wspomnieć o tym, że cała ta inwestycja była na tyle śmierdząca, że na nagraniach Mraza mogliśmy usłyszeć (albo przeczytać ze stenogramów), że Marcin Romanowski zastanawiał się głośno nad tym, jak tu się wymiksować z tej całej sprawy.

Tematyka ponoszenia konsekwencji swoich własnych czynów prowadzi nas do kolejnego, tym razem zbiorczego tematu, który opiszę bardzo skrótowo. Chodzi o uchylanie immunitetów. Pod koniec czerwca Michał Woś stracił immunitet (sprawa zakupu Pegasusa). Również pod koniec czerwca okazało się, że prokuratura chce uchylenia immunitetów sędziowskich sędziom-hejterom (kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że w zależności od tego, w którym medium się przeczyta news, albo jest ich dwóch, albo czterech [ale Piebiak występuje w każdej z tych konfiguracji]). Wspominałem już o tym, że z immunitetem pożegnać się może również Marcin Romanowski. Teraz można zrobić mały follow up: prokuratura twierdzi, że ów przemiły jegomość miał świadomość działania w zorganizowanej grupie przestępczej. To są, moi drodzy, zupełnie inne paragrafy, niż jakaś tam niegospodarność (jeżeli ktoś chce, to może sobie wyszukać posiedzenie komisji, na której prokuratura mówiła te rzeczy i obserwować to, jak bardzo niepewną minę miał wtedy Romanowski). Takich sytuacji będzie moim zdaniem coraz więcej, bo jak się przez osiem lat systemowo unikało odpowiedzialności za zachowania nie-do-końca-zgodne-z-prawem, to się ich trochę nazbierało. Póki co, odpowiedzialność spotyka osoby powiązane z partią Ziobry, ale jak się zacznie kopanie przy PFN/etc., to zrobi się tam na pewno bardziej Zjednoczono-Prawicowo. Edycja: już po napisaniu tego kawałka okazało się, że jeżeli chodzi o immunitety sędziów, to są dwie osobne sprawy. Pierwsza była związana z „sędziami hejterami”, a druga z ukrywaniem dokumentów/etc. 

Na sam koniec tego (podwójnego, choć upakowanego tematami) Przeglądu zostawiłem sobie dwie kwestie. Obie związane z rynkiem nieruchomości. Pierwszą z tych kwestii będzie wypowiedź ministra Krzysztofa Paszyka, który w trakcie wywiadu na temat rynku nieruchomości powiedział był: „Dysponujemy badaniami, z których wynika, że respondenci główny problem widzą w braku zdolności kredytowej, a nie w cenie metra kwadratowego mieszkania”. Ja tam co prawda specjalistą ds. rynku nieruchomości nie jestem, ale odnoszę wrażenie, że to, czy ktoś ma wystarczającą zdolność kredytową, żeby sobie kupić mieszkanie może mieć jakiś związek z ceną za metr kwadratowy tegoż.

O ile w przypadku wyżej wymienionej wypowiedzi mogliśmy mieć do czynienia z nie do końca przemyślaną próbą przemycenia narracji, z której by wynikało, że pomysł wpompowania pieniędzy  w banki (czytaj „kredyt 0%”) wcale nie jest taki zły (no bo jeżeli nawet się ceny zwiększą, to przecież nam tu pan minister wytłumaczył, że to żaden problem), to druga kwestia jest o wiele poważniejsza. Sejm (głosami KO [przeciw odrzuceniu głosowali: Nowacka, Sterczewski i Tracz] i TD i konfy) odrzucił tzw. ustawę antyflipperską. Jeżeli ktoś nie wie, co to takiego ten flipper, to ja już w skrócie wyjaśniam: to taki jegomość, który skupuje mieszkania sporo poniżej ich wartości, a potem (czasem po jakimś bieda-remoncie) sprzedaje je z zyskiem. Przeważnie wykorzystuje się w ten sposób niewiedzę sprzedających w kwestii tego, ile może kosztować mieszkanie. Ale na tym się sprawa nie kończy. Nawet, jeżeli sprzedający trochę ogarnia, to się mu zaczyna tłumaczyć, że panie, tutaj to trzeba remont zrobić taki jak stąd do Ameryki, to pan musisz spuścić z ceny.


W ustawie, którą uwalono stało, że co prawda ktoś taki może sobie w krótkim czasie zbyć mieszkanie, ale zapłaci od tego podatek. Okazało się, że tego rodzaju projekt ustawy to zbyt wiele. Na uwagę zasługuje fakt, że w trakcie debaty nad tym projektem wypowiadała się na jego temat posłanka Jachira, która tłumaczyła, że to, że ludzie handlują mieszkaniami to wina PiSu, bo to przez rządy partii Jarosława Kaczyńskiego w doszło w Polsce do tego, że jedyną bezpieczną inwestycją są mieszkania. Aż by się chciało sparafrazować klasyka: bardzo pani dziękuję za tę garść bezcennych informacji ale..  


Źródła:

https://x.com/PiotrGlinski/status/1808939090844528880

https://wydarzenia.interia.pl/malopolskie/news-opozycja-wykiwala-pis-zwrot-w-malopolsce,nId,7622097

https://oko.press/na-zywo/na-zywo-relacja/zwiazki-partnerskie-wedlug-psl-bez-przysposobienia-bez-wspolnego-nazwiska-bez-uroczystosci

https://dorzeczy.pl/kraj/608148/psl-poprze-ustawe-kotuli-kosiniak-kamysz-zmienia-zdanie.html

https://www.rp.pl/prawo-rodzinne/art40645171-rozwod-u-notariusza-lub-przed-urzednikiem-usc-resort-bodnara-ma-smialy-plan

Wzmożenie KJ:

https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=862048429299793&id=100064839306733&rdid=DMtw8xtxym3G1PzS

https://dorzeczy.pl/kraj/606393/ordo-iuris-genderowa-umowa-przyjeta-przez-sejm.html

https://ordoiuris.pl/rodzina-i-malzenstwo/genderowa-umowa-przyjeta-przez-sejm

https://ordoiuris.pl/rodzina-i-malzenstwo/czesc-krajow-organizacji-panstw-afryki-karaibow-i-pacyfiku-odmowila-podpisania

https://ordoiuris.pl/rodzina-i-malzenstwo/genderowa-umowa-przyjeta-przez-rade-ue-polska-w-obronie-prawa-do-zycia-i

Tu sobie można wszystkie „analizy prawne” OI wyszukać na temat tej umowy:

https://ordoiuris.pl/search/node?keys=kotonu

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-sluzba-wiezienna-ostrzega-po-publikacjach-o-ks-olszewskim-kr,nId,7631866

https://gpcodziennie.pl/824978-urzedniczki-zatrzymane-razem-z-ksiedzem-tez-byly-torturowane.html

https://x.com/sjkaleta/status/1784822314816713185

https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/sprawozdania-i-statystyki

https://tvn24.pl/polska/nowe-tasmy-tomasza-mraza-i-marcina-romanowskiego-dotycza-fundacji-profeto-st7933385

https://tvn24.pl/polska/nowe-tasmy-tomasza-mraza-i-marcina-romanowskiego-dotycza-fundacji-profeto-st7933385

https://oko.press/pilne-zarzuty-dla-piebiaka-i-radzika-za-afere-hejterska

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,31129134,prokuratura-chce-uchylenia-immunitetu-czterem-sedziom-chodzi.html

https://www.money.pl/banki/burza-w-sieci-po-slowach-ministra-cena-mkw-nie-jest-glownym-problemem-7044388426885952a.html

https://www.rp.pl/regulacje-prawne-i-przepisy/art40731521-sejm-odrzucil-projekt-ustawy-antyfliperskiej-czy-to-konczy-temat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz