czwartek, 13 lutego 2020

Przypomnimy to panu hurtowo

Choć termin wyborów prezydenckich został ogłoszony zaledwie kilka dni temu, a co za tym idzie, mamy przed sobą praktycznie całą kampanię wyborczą (bo to teraz, to „prekampania” [termin, który wymyślono po to, żeby PKW się nie mogło doczepić do tego, że kandydaci nie czekają na ogłoszenie terminu wyborów]), komentariat jest praktycznie jednomyślny w temacie tego, jak się wybory skończą. Rzecz jasna, jednomyśl komentariatu sprowadza się do tego, że obecny Prezydent RP prawie na pewno wygra bo (…). Gdybym był złośliwy, to bym przypomniał, że pięć lat temu komentariat był zgodny co do tego, że wybory wygra ówczesny Prezydent RP (potem, of korz, niektórzy komentariusze zaczęli się wyłamywać). Ponieważ zaś złośliwy nie jestem, po prostu podzielę się z wami pewnym „kejsem” (musiałem), który pokazuje dlaczego scenariusz reelekcyjny jest prawdopodobny, czyja to zasługa i dlaczego komentariatu i kontrkandydatów obecnego Prezydenta RP (skoro książkę o próbach kontaktu z obcą cywilizacją można było zatytułować „Fiasko”, to mnie wolno spoilerować wnioski końcowe na początku tekstu).


W styczniu bieżącego roku z ćwitra zniknęło konto @AndrzejDuda2015. Konto to (jak sama nazwa wskazuje) było kontem kampanijnym z 2015. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć, że konto nie wykręcało jakichś szczególnie dużych zasięgów (a jeżeli już, to głównie dzięki „niezależnym” internautom). Ponieważ było to konto kampanijne, działało sobie do końca kampanii, a potem już tylko sobie „było”. Aż tu nagle, pod koniec kadencji obecnego Prezydenta RP, konto zostało katapultowane. Co ciekawe, nie zostało tak po prostu usunięte, bo zmieniono mu nazwę i tzw. „handle” (czyli to co po @) na „@Duda2020Sztab”. Tak więc, na pierwszy rzut oka wygląda na to, że ktoś po prostu zamierza przerobić stare konto kampanijne na nowe. Tylko, że nie. Po pierwsze, znacznie łatwiej byłoby założyć po prostu kolejne konto. Po drugie, nawet gdyby ktoś uznał, że on sobie przerobi to stare, bo jest z nim związany emocjonalnie, to zmiana nazwy + dorzucenie innego avka (i zdjęcia w tle) to kilka minut roboty. Najwyraźniej sztabowcy obecnego Prezydenta RP potrzebują znacznie więcej czasu, bo konta nie ma już od paru tygodni. Po trzecie, zamiana nazwy na nową generuje problemy ze względu na to, że wpisy z konta (o których rozpiszę się później) były, co zrozumiałe, dostosowane do kampanii 2015. Te same wpisy wiszące na koncie o nazwie @Duda2020Sztab byłyby czymś, co jeden z ćwiternautów określa mianem autograbi, bo wyglądałoby to tak, jakby obecny Prezydent RP hejtował sam siebie za chujową prezydenturę (jak się pewnie domyślacie, te wpisy się nie zestarzały zbyt dobrze). W związku z powyższym, „aktualizacja” konta będzie się najprawdopodobniej wiązała z wywaleniem części (bądź też wszystkich) wpisów. Owszem, może się okazać, że sztab obecnego Prezydenta RP będzie miał na tyle odwagi cywilnej, żeby nie usunąć ani jednego wpisu, ale szczerze w to wątpię. Mam niejasne przeczucie, że w całej tej akcji nie chodziło o to, że sztabowi potrzebne jest konto (bo przecież mają konta Kancelarii Prezydenta, TVP Info i całe mnóstwo kont „niezależnych” ćwiternautów), ale o to, żeby mieć wymówkę do wywalenia starych wpisów. To moje niejasne przeczucie bierze się stąd, że konto zniknięto po tym, jak ludzie zaczęli robi retweety wpisów, które z lekka się kłóciły z tzw. „Lex Ardanowski” i ich przypomnienie mogłoby przysporzyć sztabowi trochę problemów.


Z Twitterem to jest tak, że polityczna odnoga tegoż jest bańką (sporych rozmiarów, tym niemniej jest to bańka). Czasem dochodzi do sytuacji, w których bańka ta zderza się z rzeczywistością (vide kilkukrotne wbiegnięcie prawicy w ścianę z napisem K-POP). Twitterowe wpisy zdobywają popularność poza bańką głównie wtedy, gdy są przejawem skrajnego dzbanizmu. Idealnym przykładem niech będzie radosna twórczość Trójokiej Wrony Researchu, Rafała Ziemkiewicza, który żartował sobie z gwałtów. Przeważnie jednak wygląda to tak, że to, co dzieje się na ćwitrze, zostaje na ćwitrze. Przykładowo, obecny Prezydent RP w czasach, w których nawet nie przypuszczał, że ktoś w ogóle zaproponuje mu start w kampanii, popełniał pocieszne wpisy, w których hejtował CBOS („O ile pamiętam CBOS jest instytucją podległą rządowi:)”), a to bawił się w denializm klimatyczny („Jak sobie pomyślę że płacimy za "globalne ocieplenie" i popatrzę za okno to mnie trafia szlag:/”), albo pochylał się nad stanem polskiego sportu („Stan polskiego sportu, zwłaszcza gier zespołowych, jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa. :(„). Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że ten ostatni wpis pojawia się dość często (nie zgadniecie w jakich okolicznościach i dlaczego przy okazji jakichś fuckupów w polskim sporcie). Jak już wspomniałem, wpisy te praktycznie nie wychodzą poza banieczkę, tak więc nadal sobie wiszą na koncie obecnego Prezydenta RP.


W tym miejscu część z was mogła sobie zacząć myśleć: „Typie, skoro sam napisałeś, że wpisy z kont ćwiterowych rzadko kiedy wychodzą poza bańkę, to po co ktokolwiek miałby kasować konto, skoro nikogo poza ćwitrem nie obchodziło by to, co na tym koncie stało?”. Problem sztabowców obecnego Prezydenta RP, którzy jak wiemy (dzięki Marcinowi Kędrynie) poprzednie wybory prezydenckie wygrali bo „pilnowali internetu”) polegał na tym, że zawartością konta @andrzejduda2015 nie była radosna twórczość internetowego śmieszka, która nie wychodziła poza Twitter. Na tym koncie publikowano wypowiedzi z debat, wystąpień publicznych, wywiadów telewizyjnych/etc. Innymi słowy – na koncie publikowano fragmenty wypowiedzi, z którymi styczność miała kupa ludzi. Przekładając z polskiego na bańkowy: w bańce publikowano wypowiedzi, które dobrze się sprawdzały poza bańką. To nie były wypowiedzi autorstwa kandydata na Prezydenta RP, ale wypowiedzi, nad którymi ślęczał sztab specjalistów, którzy wiedzieli gdzie uderzyć, żeby bolało. Kolejny problem sztabu wynika z tego, że, jak już wspomniałem, to były fragmenty debat/wystąpień, a co za tym idzie, za każdym takim wpisem stała wypowiedź kandydata Zjednoczonej Prawicy. Wypowiedź, którą można bez problemu znaleźć i przypomnieć suwerenowi. Wcześniej zasygnalizowałem, że wpisy z konta @andrzejduda2015 nie zestarzały się zbyt dobrze. To samo tyczy się więc publicznych wypowiedzi (które były szeroko komentowane). Z tego z kolei wynika tyle, że to konkretne konto kampanijne mogło być szwedzkim stołem dla kontrkandydatów obecnego Prezydenta RP. Ponieważ konto było „sztabowe”, nie brakowało tam również wpisów będących cytatami ze sztabowców (Beata Szydło, Marcin Mastalerek/etc.). Nie trzeba chyba dodawać, że te cytaty też się niezbyt dobrze zestarzały.


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty


Zanim przejdę do samych wpisów, muszę się przyznać do tego, że przez moment wydawało mi się, że jeżeli chodzi o „zniknięcie” tego konta przez sztab, „jam to, nie chwaląc się, uczynił”. Jak to się stało, że sobie pomyślałem, że mam aż taką moc sprawczą? Otóż, na początku lutego zacząłem publikować ćwity z hashtagiem #PIKNIK2020. Ćwity te można było podzielić na dwie kategorie: pierwszą były cytaty (słowo w słowo) z konta @andrzejduda2015. Drugą kategorię stanowiły lekko zmienione wpisy (zmiany wprowadziłem po to, żeby dostosować wpisy do kampanii 2020). Trollowałem sobie chwilkę i w pewnym momencie postanowiłem z ciekawości odwiedzić tamto konto kampanijne. Na chęciach się skończyło, albowiem „handle” konta zmienił kolor z niebieskiego na czarny (a to oznacza „zniknięcie” konta). Pomyślałem sobie więc, że ktoś ze sztabu „pilnował internetu” i wywalił konto, żeby nikt nie mógł znaleźć oryginalnych wpisów, które były moją inspiracją. Cieszyłem się (wewnętrznie) swoją sławą dość krótko, bo trochę pogrzebałem i okazało się, że 18-go kilka osób wyciągnęło wpisy, w których stało, że kandydat na Prezydenta RP jest wielkim fanem zwierząt i (o ile mnie pamięć nie myli), to „na pohybel myśliwym”. Z kolei pod sam koniec stycznia ktoś zauważył, że konto zostało zniknięte. Tak więc, musiałem się pogodzić z myślą, że nie jam to, nie chwaląc się, uczynił. Kronikarski obowiązek (któryż to, ach któryż w tym tekście) każe wspomnieć o tym, że jeżeli konto @andrzejduda2015 faktycznie spadło 18-to stycznia, to miałem sporego farta, bo 17-go mnie naszło żeby porobić screeny. Nie screenowałem wszystkiego, ale wydaje mi się, że mam jakieś 90% ćwitów, które tam opublikowano. No dobrze, ale co tak właściwie tam stało w tych wpisach, że aż zacząłem podejrzewać, że sztab obecnego prezydenta RP wywalił konto, żeby nie ułatwiać pracy oponentom? Zapraszam was w podróż do, nie tak odległej, przeszłości. Od razu zaznaczam, że do każdego z cytatów dodam swój autorski komentarz, ale to raczej nie będzie dla was zaskoczeniem. Na wstępie zaznaczam, że będę tu cytował te wpisy, które odnosiły się do „głównych” narracji Zjednoczonej Prawicy 2015 (of korz, chodzi o wybory prezydenckie).


Zacznijmy od ostatniego wpisu (po którym konto sobie już tylko wisiało). Wpis ten był fragmentem dłuższej wypowiedzi. Prezydent elekt komentował wtedy roszady w rządzie PO-PSL, które były efektem drugiego oddechu złapanego przez aferę taśmową: „Najwyższy czas na to, aby skończyły się afery, aby skończyło się kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej”. Ciekawym, czy Prezydent RP pamiętał o swoich słowach, kiedy Zjednoczona Prawica produkowała afery jedna za drugą. Uczynny ćwiternauta, znany pod nickiem Stefan Skrupularny, zebrał je nawet do kupy w jednym ćwicie i wyszło ich kilkanaście (link w źródłach znajdziecie). Niemniej jednak, znacznie zabawniejsza jest odezwa „aby skończyło się kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej”. Mocne słowa jak na kogoś, kto potem powołał na Szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, a potem „poprawił” Jackiem Czaputowiczem. Tenże sam człowiek zamienił zagraniczne wyjazdy głowy państwa w obwoźny cyrk. I nie, nie przesadzam. Jednym z bardziej spektakularnych występów obecnego Prezydenta RP był performance, który odbył się nie tak dawno temu, w Davos. W trakcie poprzedniej kampanii, ówczesnego Prezydenta RP zestawiano z nowoczesnym kandydatem, który nie potrzebuje tłumacza na spotkaniach z zagranicznymi politykami. Choć sam kandydat Zjednoczonej Prawicy się w tym temacie nie wypowiadał, to influencerzy Zjednoczonej Prawicy grali ten temat do porzygania. Kandydat spotkał się z jakimś politykiem zagranicznym? Na ćwitrze pojawiał się pierdylion wpisów o zbliżonej treści „wiecie czego brakuje na tym zdjęciu? TŁUMACZA!!!”. Wizerunek Prezydenta Poligloty przyjebał w ścianę w Davos, bo Prezydent RP niemiłosiernie dukał po angielsku. Tylko, że to jedna strona medalu. Bo to nie jest tak, że Prezydent RP nie zna angielskiego. Obstawiam, że może szprechać całkiem poprawnie (acz nie uwierzę w to, że spotkania z politykami [takie, na których porusza się istotne tematy] odbywają się bez tłumacza, bo to nie ten poziom znajomości języka obcego). Poliglotyczny występ Prezydenta w Davos nie był spowodowany kiepską znajomością angielskiego, ale tym, że Prezydent po prostu nie przygotował się do spotkania i sam nie wiedział, co chce powiedzieć. Jestem się w stanie założyć o wiele, że gdyby Prezydent odpowiadał na pytania po polsku, to dukałby dokładnie tak samo, tylko że w ojczystym języku (tak więc różnica byłaby raczej kosmetyczna). Obstawiam, że Prezydent RP nie przygotował się do tego spotkania, „aby skończyło się kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej”.


Idźmy dalej. Tym razem zaprezentuje wam dwa tweety, które sztabowiec obsługujący konto kampanijne wyciągnął z wizyty ówczesnego kandydata Zjednoczonej Prawicy w TVP Info: „wydaje mi się, że wszyscy kandydaci są równi, a w ciągu ostatnich dni pokazywaliście tylko wystąpienia Komorowskiego”. Kolejny tweet był równie dobry: „szefowa mojego sztabu, Beata Szydło wysłała w tej sprawie pismo do KRRiTV. Nie traktujecie kandydatów równo". Chciałbym w tym miejscu nieśmiało przypomnieć, że media, które „nie traktują kandydatów równo” działały tak, że jak w programie Tomasza Lisa Karolak przydzbanił odczytaniem wpisu z fejkowego konta Kingi Dudy, to Tomasz Lis za to przeprosił (o oburzeniu na „atak na rodzinę” będzie za moment). Teraz media są już całkowicie bezstronne i dlatego można w nich oglądać takie dzieła, jak „Pucz” (jeden z najbardziej idiotycznych „dokumentów” w wykonaniu mediów rządowych). Pracownicy tych mediów są równie bezstronni. Jeden z nich, niepoprawny idealista (to kawałek jego bio), Samuel Pereira, pozwolił sobie ostatnio zacytować fragment wywiadu z Borysem Budką: „Borys Budka w GW: Jeśli opozycja będzie miała prezydenta i Senat, wtedy wszystko się odwróci. Będą polityczne procesy. Sądzony może być każdy.” Jakiż był mój brak zaskoczenia, kiedy okazało się, że lead wywiadu (na którym opierał swój wpis Pereira), brzmiał, no cóż, nieco inaczej: „Będą polityczne procesy. Sądzony może być każdy. Dlatego wybory prezydenckie są kluczowe. Jeśli opozycja będzie miała prezydenta i Senat, wtedy wszystko się odwróci.” Of korz, można argumentować, że skoro Budka powiedział, że „wszystko się odwróci”, to miał na myśli to, co napisał Pereira, ale bądźmy, kurwa, poważni. Cebulą na torcie było to, że Pereira tłumaczył swojego fejka podając screen z wywiadu z GW, z którego absokurwalutnie nie wynika to, co napisał „niepoprawny idealista”. Ja wiem, że to miało być o obecnym Prezydencie RP, ale to, co robi Pereira, to idealne egzemplum tego, co się teraz odjebuje w mediach rządowych. Tym samym warto by było przypomnieć wypowiedzi Prezydenta z czasów, w których krytykował media za brak pluralizmu i zapytać go o to, czy media, zamienione w spot wyborczy jednej opcji politycznej (i to spot działający w trybie 24/7), są aby na pewno lepsze od tych, z którymi mieliśmy do czynienia „za Peło”. Gdyby się Prezydent usiłował wić, to zawsze można go zapytać o to, co sądzi na temat pasków TVP (z których bekę mają nawet wyborcy partii rządzącej).


Miało być o atakach na rodzinę - będzie o atakach na rodzinę. Akcję z wpisem z fejkowego konta córki ówczesnego kandydata na Prezydenta opisywałem przed momentem. Tak więc, akcja posłużyła Zjednoczonej Prawicy do rozkręcenia swojej własnej narracji. Oddajmy głos sztabowcom ówczesnego kandydata na Prezydenta RP, zacznijmy od Beaty Szydło: „Brońmy rodziny, którą pierwszy raz starano się w tej kampanii naruszyć”, „W tej kampanii przekroczona została granica, której nikt nigdy nie przekroczył”. Teraz przejdźmy do Marcina Mastalerka: „Prezydent Bronisław Komorowski ma dziś twarz pana Karolaka. Jeżeli nie wyrzuci go natychmiast z komitetu poparcia, oznacza, że akceptuje ataki na Kingę Dudę”. Ponieważ nie chcę, żeby ten fragment tekstu miał objętość książki, nie będę w tym miejscu przytaczał przykładów na to, jak obecne media rządowe traktują rodziny oponentów politycznych, skupię się jedynie na kampanii. W sobotę (08-02-2020) w trakcie konwencji Solidarnej Polski (która to partia jest częścią Zjednoczonej Prawicy) Beata Kempa, z właściwą swej kondycji intelektualnej delikatnością, „zażartowała” partnera Roberta Biedronia, (Krzysztofa Śmiszka), stwierdzając, że jest on „kandydatką na pierwszą damę”. Potem tłumaczyła, że: „Ja się gubię, ja nie wiem, kto jest w formie żeńskiej, kto w formie męskiej. Mam do tego prawo”. Z której strony by na tę wypowiedź nie spojrzeć, Beata Kempa zaatakowała rodzinę jednego z kandydatów. Gównotłumaczenia fringe-prawicy, że „hehehe, Śmiszek to nie rodzina” stoją w jawnej sprzeczności z jej wypowiedzą. Gdyby bowiem Śmiszek nie był rodziną Biedronia, to Kempa nie nazwałaby go „kandydatką na pierwszą damę”. Ja wiem, że te sytuacje miały różny ciężar gatunkowy (wypowiedź Kempy nie była efektem fuckupu/etc.), ale zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku mamy do czynienia z atakiem na rodzinę kandydata na Prezydenta. Czy sztab obecnego Prezydenta odniósł się w jakikolwiek sposób do tego, co się stało? A gdzie tam. Obstawiam, że dla nich Śmiszek to taka „rodzina Shrodingera”. Tzn. Śmiszek jest rodziną Biedronia w momencie, w którym ktoś chce się na niego zrzygać (nie da się inaczej określić tego, co zrobiła Kempa). Tenże sam Śmiszek nie jest rodziną w momencie, w którym trzeba by było się jakoś ustosunkować do wypowiedzi Kempy, bo wtedy po prostu można „nie uznać” Śmiszka za rodzinę Biedronia (i nie trzeba reagować na czołganie członków rodziny kandydata na urząd prezydenta RP).


Jak to mawiał sztab Zjednoczonej Prawicy w trakcie wyborów parlamentarnych 2019: „Jedziemy dalej”. Kolejnym wątkiem, nad którym się pochylimy, będzie podejście ówczesnego kandydata na Prezydenta do referendów. Nie, nie będę się pastwił nad jego propozycjami zmiany Konstytucji tak, aby zebranie miliona podpisów pod wnioskiem o referendum oznaczało, że referendum zostanie zorganizowane „z automatu”, bo propozycja ta została „zastrzelona” przez kandydata Zjednoczonej Prawicy jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Jak do tego doszło? Ano tak, że kiedy media zaczęły go dopytywać o te referenda, powiedział, że: „Przede wszystkim uważam, że nie powinno być referendum w sprawach światopoglądowych”, potem zaś dodał, że: „Nie powinno być też referendów w sprawach np. podatkowych. Dzisiaj już nie ma takiej możliwości, żeby się odbywały w sprawach podatkowych”. Tak więc, wicie rozumicie, chcę żeby organizowano referenda, ale tylko w sprawach, w których chcę, żeby organizowano referenda. Rzecz jasna, z tego absolutnie nie wynika, że obecnego Prezydenta nie powinno się za to grillować (bo obiecał i nie dotrzymał słowa/etc.). Skupimy się tu nad czymś innym. Otóż, ówczesnego kandydata oburzało to, że rządy PO-PSL „mieliły” podpisy pod wnioskami o referenda. Sztab kandydata zorganizował nawet happening, w trakcie którego: „Szefowa sztabu Andrzeja Dudy wypominała Bronisławowi Komorowskiemu ignorowanie obywatelskich wniosków o referenda.”. Sam kandydat wypowiadał się w sprawie referendów w trakcie debaty wyborczej: „Wniosek o referendum w kwestii lasów państwowych leży u pana od roku. Dziś pan sobie przypomina o obywatelach”, potem zaś dodał: „Nasi widzowie i wyborcy ze zdziwieniem słuchają pańskich słów – pamiętają co się działo z wnioskami o referenda” (wyliczał również przypadki, w których podpisy trafiały do kosza). Od czego by tu zacząć? Myślę, że od leadu artykułu, który nie ma żadnego związku z całą sprawą: „Rodzice sprzeciwiający się reformie edukacji przyszli wczoraj do premier Beaty Szydło z apelem o referendum. Zostali zignorowani. W środę po raz kolejny zaprotestują.”. Równie bez związku ze sprawą będzie ten lead: „17 września mogło się odbyć referendum w sprawie reformy edukacji, ale posłowie PiS zagłosowali za odrzuceniem wniosku obywateli w tej sprawie.” Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że pod wnioskiem o referendum zebrano 910 tysięcy podpisów. Jak się pewnie domyślacie, obecny Prezydent RP zorganizował kilka konferencji prasowych, w których krytykował rząd Beaty Szydło za odrzucenie wniosku o referendum. Samą Beatę Szydło skrytykował zaś za to, że sama robiła to, za co krytykowała rządy PO-PSL oraz ówczesnego Prezydenta RP. Żartowałem – obecny Prezydent RP miał to w dupie. 


Ostatnią kwestią archeologiczna, nad którą się pochylę, będzie kwestia służby zdrowia, albowiem był to jeden z filarów kampanii obecnego Prezydenta RP. Twierdził on, między innymi, że „naprawy wymaga polska służba zdrowia”. Opowiadał również o tym, że: „nie może być tak, że ludzie miesiącami stoją w kolejce, czekając na pomoc, która im się należy”. Pochylał się również nad problemami pielęgniarek: „Pielęgniarek jest coraz mniej, to niebezpieczne dla Polaków. Zawód ten powinien być w należyty sposób wynagradzany”, dodał również: „Chciałbym uregulować ustawowo płacę dla pielęgniarek. Wypracować to w ramach Narodowej Rady Rozwoju”. O tym, jak pod koniec kadencji obecnego Prezydenta RP przedstawia się sytuacja „kolejkowa” wie każdy, więc nie ma sensu się nad tym jakoś specjalnie pastwić (bo wygląda to tak samo chujowo). Jeżeli zaś chodzi o pielęgniarki, to pozwolę sobie zacytować fragment artykułu: „Premier Mateusz Morawiecki, mówiąc o zarobkach pielęgniarek w Polsce, przyznał, że cały czas są one "istotnie niższe" niż w innych krajach, ale przekonywał, że są "kompensowane" przez niższe koszty życia”. Nie chciałbym wyjść na malkontenta, ale wydaje mi się, że chyba coś nie bardzo poszło z tymi pielęgniarkami, skoro Premier RP rzucił Prezydentowi RP betonowe koło ratunkowe w postaci swojej wypowiedzi.


Na tym zakończę wyliczankę, choć mogłaby ona trwać jeszcze bardzo długo. Każda z poruszanych przeze mnie kwestii była filarem kampanijnym obecnego Prezydenta RP. Za każdą z tych kwestii można by było go grillować, ale najwyraźniej nikomu na tym specjalnie nie zależy. O tym, że praktycznie nikt nie odnotował tego, że sztab obecnego Prezydenta RP schował konto, żeby nie ułatwiać pracy swoim oponentom, nie trzeba chyba wspominać. Pobawmy się w moją ulubioną zabawę pt. „wyobraźmy sobie, co by było gdyby”. Wyobraźmy sobie, co by było gdyby coś podobnego przydarzyło się kandydatowi, którego nie lubi obecna partia rządząca. Obstawiam, że mielibyśmy do czynienia artykułami pt. „kandydat skasował swoje stare konto, czy wstydzi się starych wpisów?”, względnie „co kandydat stara się ukryć przed opinią publiczną?” Potem zaś media zalałaby fala komentarzy Liderów Mądrej Opinii, którzy długo (zapewne do samych wyborów) dywagowaliby nad tym, dlaczego kandydat zrobił to, co zrobił i jak bardzo udowodnił w ten sposób, że nie szanuje wyborców, Polski, Powstańców Warszawskich, Obrońców Westerplatte i Świętego Wojciecha. Ponieważ zaś konto skasował sztab obecnego Prezydenta RP, nikt nie daje za to faka. Olewa to również komentariat, który jest za bardzo skupiony na szukaniu przyczyn, dla których obecny Prezydent RP jest niezwyciężony. Komentariatowi można by to jeszcze wybaczyć (bo przeca stara się uchodzić za bezstronny), ale kontrkandydatom i ich sztabom już, kurwa, nie bardzo. Obecny Prezydent powinien być „chłostany” słownie (cudzysłów użyty z rozmysłem, bo chuj wie, co przyszłoby do głowy rozgrzanemu sztabowcowi, który „pilnuje internetu” po przeczytaniu słowa „chłosta”) za zniknięcie tego konta. Gdyby konto wróciło, zawsze można by było powiedzieć, że to „dzięki presji”/etc. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że moim zdaniem obecny Prezydent mógłby przejebać wybory przez jedno, zasrane, konto sztabowe. Chodzi mi jedynie o to, że reakcja na „zniknięcie” konta powinna być niemalże natychmiastowa i automatyczna. Gdyby któryś sztab był bardziej kreatywny, to mógłby wykorzystać te wpisy w sposób nawiązujący do poprzedniej kampanii obecnego Prezydenta RP. Chodzi mi, rzecz jasna, o to, jak kandydat Zjednoczonej Prawicy czytał przed kamerą hejty na swój temat (jako pierwszy metodę tę zastosował, o ile mnie pamięć nie myli, Barack Obama). No to wyobraźcie sobie, że któryś kontrkandydat siada przed kamerą i zaczyna czytać stare wpisy „sztabowe” ze znikniętego konta. Sposobów na wykorzystanie tych wpisów jest od cholery i obstawiam, że tego (również) bali się sztabowcy obecnego Prezydenta, którzy „schowali”, konto. Brak reakcji na to, co się stało sugeruje, że sztabowcy bali się zupełnie niepotrzebnie.

Uwaga natury ogólnej: jeżeli kogoś interesuje zawartość znikniętego konta, to na samym początku „źródeł” znajdziecie imgurowy link do wszystkich screenów zebranych do kupy.


Źródła:

Link do zescreenowanych wpisów z konta sztabowego:

https://imgur.com/a/ynmufkB

Link do „odnowionego” konta @andrzejduda2015

https://twitter.com/Duda2020Sztab

(u mnie nie działa)

https://twitter.com/andrzejduda/status/382608319577587712




https://twitter.com/SamPereira_/status/1226085951941808128


https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wybory-prezydenckie2020/najnowsze-fakty/news-kempa-nazwala-smiszka-kandydatka-na-pierwsza-dame-posel-odpo,nId,4320431


https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,143907,17907549,Wybory_2015__Duda_chce_referendow_na_wniosek_miliona.html


https://wyborcza.pl/7,75398,21782216,reforma-edukacji-rodzice-chca-referendum-premier-szydlo-ignoruje.html



https://tvn24.pl/polska/premier-mateusz-morawiecki-o-zarobkach-pielegniarek-w-polsce-on-w-ogole-nie-zna-zycia-nie-rozumie-co-to-bieda-3955556

Tytuł notki, to tytuł opowiadania Philipa K. Dicka 






8 komentarzy:

  1. Celny, kronikarski i rzeczowy wywód. Szacun za lekki język i wnioski ‚w punkt’

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy artykuł, a ile cennych informacji i linkow

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przeczytać te wpisy ? Rozdzielczość zdjęcia chyba mała jest

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ma z tego tekstu wynikać.
    Przebrnąłem do połowy, która stanowiła zaledwie wstęp.
    Reszta nadaje się najbardziej betonowemu elektoratowi, który działa jak rój i „napierdala się” bezmyślnie, bez prób użycia argumentów.
    Normalni widzą i wyciągają wnioski, a ty se zaklinaj rzeczywistość.
    Że też ci się chciało.
    I jeszcze te źródła: okopress, wyborcza.
    Miejsce takich tekstów jest w toalecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niegdy bym nie odgadnął o co ci chodzi. Myślę że czepiasz się aby się czepić. Z ogromnej listy źródeł wyciągasz dwa tytuły których nie lubisz bo które szkodzą PiSowi. Zaklinanie rzeczywistości to też taka formuła którą łatwo przypiąć do wszystkiego co nie jest po twojej myśli.

      Usuń
    2. Ja myślę ze podtytuł "hejterski przeglad cykliczny" takie podejscie - czepiania się by sugerował

      Usuń
    3. Typie, co ma wynikać z Twojego komentarza?
      Przebrnąłem do połowy, która stanowiła zaledwie wstęp.
      reszta nadaje się najbardziej betonowemu elektoratowi, który działa jak rój i „napierdala się” bezmyślnie, bez prób użycia argumentów.
      Normalni widzą i wyciągają wnioski, a ty se zaklinaj rzeczywistość.
      Że też ci się chciało.

      Usuń