wtorek, 12 sierpnia 2014

Wieczny Smoleńsk

O tym, jak zakończył się lot MH-17 wie każdy, kto ma dostęp do jakichkolwiek mediów. Pasażerski boeing 777 lecący nad Ukrainą został zestrzelony za pomocą rakietowego pocisku przeciwlotniczego. Najprawdopodobniej zestrzelili go tzw. „separatyści” (czyli „zielone ludziki” na usługach Putina). No chyba, że uwierzymy Korwinowi, który twierdził, że Boeinga zestrzelili Ukraińcy i CIA – bo to miał być zamach na Putina. Tak swoją drogą – tego rodzaju wypowiedzi muszą napawać dumą jego wyborców. Zachowanie Rosji (czyszczenie portali społecznościowych takich jak vkontakte i Twitter z wpisów, na których separatyści chwalili się wcześniejszymi zestrzeleniami ukraińskich samolotów) i samych separatystów niemalże nie pozostawia wątpliwości co do tego, kto ponosi odpowiedzialność za masakrę prawie trzystu cywilów.

Tyle tytułem wstępu.

Przyznam szczerze, że przez myśl mi nie przeszło to, w jaki sposób Smoleńska Sekta (w tym quasi dziennikarze „niepokorni”) zareaguje na to, co się stało (zapomniałem o tym, że pojęcie "przyzwoitości" jest pojęciem obcym dla hien cmentarnych). Sekciarze zareagowali niemalże jak zwarte oddziały. W kilka godzin po zestrzeleniu lotu MH-17 twittery „niepokornych” (z których część pełni rolę spin doktorów PiS, tylko nie bardzo wiem, dlaczego określają się mianem „dziennikarzy”) rzygnęły mądrością: „Boeing został zestrzelony przez Putina tak samo, jak tupolew w Smoleńsku”. Rozumiem, że osobom w rodzaju NitroCzarka Gmyza bardzo zależy na budowaniu narracji „zamachowej”, bowiem ów pan doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że news, przez który wyleciał z RzePy, był humbugiem. Tzn. nadal stara się trzymać wizerunku kogoś, kto „wyjawił straszną tajemnicę”, tyle, że jeśli sam by w ów wizerunek wierzył, to nie banowałby ludzi na Twitterze za samo przypomnienie mu tej sytuacji. NitroCzarkowi poświęcę kilka tekstów niebawem, nie ma więc powodów, dla których miałbym teraz marnować na niego więcej miejsca.

"Niepokorni" spod znaku Karnowskich doszli do wniosku, że Tupolew również musiał zostać zestrzelony, bo skoro do uziemienia boeinga trzeba było rakiety przeciwlotniczej BUK – to brzoza nie mogła doprowadzić do katastrofy Tupolewa. Jedno mnie tylko nurtuje w tej narracji. Skoro nasza tutka została zestrzelona – to skąd do cholery na wraku znalazły się ślady nitrogliceryny i trotylu? (NitroCzarek powinien interweniować w tej sprawie).

Samuel Pereira niemalże odwołał Obamę z fotela prezydenckiego za to, że ów nie wypowiedział wojny Rosji (w zestrzelonym boeingu było 23-ech obywateli amerykańskich). Redaktor Pereira chyba nie do końca rozumie to, że Obama- w przeciwieństwie do redaktora Pereiry- nie jest „dziennikarzem” PiSowskiej gadzinówki, i że od słów Obamy wiele zależy (bo z której strony by na to nie spojrzeć, USA jest potęgą militarną).

Reszta „dziennikarzy” niepokornych pokazywała „straszliwą hipokryzję” ludzi, którzy po katastrofie smoleńskiej nie krytykowali Rosji, a teraz ją krytykują. Okazuje się, że nasi milusińscy ostatnie miesiące przeleżeli pod lodem i nie zauważyli wojny domowej na Ukrainie. Tylko w ten sposób można wyjaśnić to, że nie dostrzegają różnic pomiędzy samolotem zestrzelonym w rejonie, w którym prowadzi się działania wojenne, a samolotem, który pieprznął w ziemię obok lotniska w rejonie, w którym, ostatnimi czasy (z tego co mi wiadomo), nikt z nikim nie wymieniał uprzejmości militarnych. No chyba, że wszyscy (prócz dziennikarzy niepokornych i wyznawców Jarosława Polskę Zbawa) żyjemy w Matrixie i po prostu nie zauważyliśmy tego, że w rejonie Smoleńska w roku 2010 ktoś prowadził działania wojenne (to niedoinformowanie to pewnie wina mediów mainstreamowych).

Czemu tym razem Rosja jest niewiarygodna, a w przypadku katastrofy naszej tutki mogła być uznana za wiarygodną? Choćby dlatego, że bardzo aktywnie angażuje się w konflikt na Ukrainie, tym samym jest stroną w tymże konflikcie, natomiast w roku 2010 – ni cholery nie było żadnego konfliktu zbrojnego, toteż Rosja nie była żadną stroną. Rosja była państwem, na którego terytorium doszło do katastrofy (nawiasem mówiąc, Władimir Putin, który mówi, że Ukraina ponosi odpowiedzialność za los lotu MH 17 – bo to na jej terytorium doszło do katastrofy – to coś fascynującego).

Ponieważ trzeźwo myślący człowiek nie będzie porównywał katastrofy samolotu do sytuacji, w której samolot został zestrzelony – toteż „teorie” niepokornych zostały skrytykowane. Sami niepokorni (jak zwykle) zwyzywali wszystkich swoich krytyków od agentury rosyjskiej, lemingów/etc. Inna sprawa – niepokorni są mistrzami idiotycznych porównań. Redaktor Ziemkiewicz- przy okazji postsmoleńskiego shitstormu – tłumaczył, że tutka nie mogła się rozpaść tak, jak się rozpadła, bo on widział nagranie eksperymentu, w którym rozbijano boeinga o ziemię i boeing rozpadł się inaczej. Co prawda autorzy eksperymentu w wywiadzie tłumaczyli, że jeśli tutka zawadziła o drzewo, to mogła się rozlecieć na kawałki, ale redaktor Ziemkiewicz jest niepokorny na tyle, że wywiadu nie czytał.

Podsumujmy – zestrzelono samolot pasażerski z 298-ma osobami na pokładzie, a jedyne, o czym potrafią myśleć „dziennikarze niepokorni” to to, jak zamienić ową katastrofę na pieniądze (im więcej się o niepokornych mówi, tym więcej ludzi ich czyta. Im więcej ludzi ich czyta- tym więcej zarabiają). Określenie „hieny cmentarne” bardzo dobrze opisuje tego rodzaju osoby. Insza inszość to fakt, że bardzo wyraźnie widać na tym przykładzie to, że, dzięki tymże hienom, „Zamach smoleński” będzie wieczny.

Kronikarski obowiązek każe mi wspomnieć o tym, że w czasie, w którym tekst leżał sobie na dysku jakiś kolejny ekspert ds. udowadniania zamachu (tzn. kolejny człowiek cierpiący na schorzenie zwane „zespołem Macierewicza”) uznał, że Tutka została w Smoleńsku zestrzelona. Zapomniał dodać, że została zestrzelona pociskiem rakietowym, który zawierał nitroglicerynę i trotyl.

Przykre jest to, że cała masa, pożal się Latający Potworze Spaghetti, „dziennikarzy” opisuje (ze szczegółami) rzeź cywili tylko dlatego, że mogą to podciągnąć pod swoje teorie o „zamachu” Smoleńskim. Śmiem twierdzić, że gdyby do zestrzelenia samolotu doszło w innym rejonie świata (daleko od Rosji i Putina), dziennikarze „niepokorni” nie poświęciliby temu faktowi zbyt wiele uwagi. Innymi słowy – ludzkie nieszczęście interesuje ich o tyle, o ile mogą na tym zarobić.

Źródła:

http://www.wprost.pl/ar/354409/Eksperci-Discovery-mozemy-powtorzyc-Smolensk/?pg=1



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz