czwartek, 22 maja 2014

Korwin wyrwany z kontekstu

Jako dziecko sporo grywałem z moją familią w grę o nazwie Eurobusiness (polska odmiana Monopoly). Gra była fajna, choć nieco frustrująca ze względu na czynnik losowy. Zdarzało się, że gracz „szedł do więzienia” (co przekładało się na straty finansowe). W trakcie gry, można było natrafić na kartę „wychodzisz wolny z więzienia” (w Monopoly - „wyjdź bezpłatnie z więzienia”), której można było użyć w dowolnym momencie, niezależnie od tego, z jakich przyczyn gracz znalazł się we wspomnianym areszcie.

Po cóż męczyłem cię, drogi czytelniku, tą skróconą instrukcją do gry planszowej? Żeby pokazać na prostym przykładzie, jaką rolę pełni w polskiej debacie publicznej fraza „moja wypowiedź została wyrwana z kontekstu”. Osobom, które wypowiadają się publicznie (a ich wypowiedzi są transmitowane przez jakiekolwiek medium), zdarza się powiedzieć coś niemądrego. Przyzwoity człowiek, któremu się taki epizod przytrafi, przeprosi za swoją wypowiedź i postara się unikać tego rodzaju sytuacji w przyszłości. Ponieważ w polskiej debacie publicznej ludzie przyzwoici się nie pojawiają, toteż mamy do czynienia z zupełnie innymi sytuacjami. Zazwyczaj wygląda to tak: Polityk czy publicysta mówi lub pisze coś tak durnego, że po zetknięciu się z tą wypowiedzią trzeźwo myślącemu człowiekowi prostują się zwoje mózgowe, a jego kora mózgowa wygładza się na podobieństwo kuli bilardowej. Media uwielbiają tego rodzaju wpadki, toteż wypowiedź taka momentalnie obiega różnego rodzaju portale i stacje telewizyjne. Co robi „typowy polski polityk” w sytuacji, w której jego wypowiedź bije rekordy popularności? Przeważnie twierdzi, że została ona wyrwana z kontekstu.

Swego czasu tak właśnie było z rzecznikiem SLD, Mariuszem Jońskim. Telewizja „Superstacja” pokazała kawałek wywiadu z tymże politykiem, w którym powiedział on, że skoro minister sportu (nie, nie chce mi się używać określenia „ministra”) jest w ciąży (takie plotki wtedy krążyły), to może powinna sobie darować bycie ministrem i zająć się dzieckiem. Spotkało się to z negatywną reakcją ludzi, którzy w przeciwieństwie do rzecznika SLD faktycznie mają lewicowe poglądy. Ponieważ Mariusz Joński zorientował się, że palnął głupotę, wydał oświadczenie, w którym padło sakramentalne „moja wypowiedź została wyrwana z kontekstu”. Na reakcję Superstacji nie trzeba było długo czekać – wrzucono do sieci cały, dość krótki wywiad, w którym wypowiedź była „osadzona w kontekście”, a mimo to nadal była „niefajna”. Ponieważ część ludzi domagała się jakiegoś komentarza od SLD w tej sprawie (w tym niżej podpisany za pomocą fanpejdża i część fanów tegoż). Zapewne nie byliśmy jedynymi ciekawskimi, bo rzecznik SLD na drugi dzień przeprosił za swoje słowa. I tak to mniej więcej wygląda. Osoba publiczna mówi jakąś bzdurę, media to podchwytują, osoba używa karty „wychodzisz wolny z więzienia” i dopiero potem (ewentualnie) przeprasza. Niezbyt dobrze to świadczy o kondycji intelektualnej naszych polityków, którzy nie są w stanie sami z siebie domyślić się tego, że kogoś obrazili czy powiedzieli coś bzdurnego i dopiero oburzenie opinii publicznej jest im to w stanie uświadomić.

Ponieważ demokracja u nas dopiero raczkuje i nie za bardzo wiemy na kogo, jak i dlaczego głosować, toteż mamy (jako naród) tendencję do trzymania się pazurami raz podjętego wyboru. Tak samo będziemy zębami i pazurami bronić polityków, na których głosowaliśmy. Bardzo nas więc boli to, że czasami nasi wybrańcy/idole/guru publicznie mówią idiotyzmy. Ale nic to – zawsze przecież można powiedzieć o tym, że „słowa zostały wyrwane z kontekstu”.

Mistrzami tego rodzaju retoryki są wyznawcy (zaraz wyjaśnię, czemu używam właśnie takiego określenia) zjawiska politycznego, jakim jest Janusz Korwin-Mikke. JKM nie ma zwolenników - on ma wyznawców. Bo tylko wyznawca uważa, że intelekt jego guru nie ma sobie równych, a każde wypowiedziane przez niego słowo jest prawdą objawioną. Guru nigdy nie może się mylić – mylą się tylko ci, którzy go nie rozumieją (no, a nie rozumieją, bo „nie dorośli” jeszcze do tego). Guru korwinistów powiedział był kilka dni temu:

Gdyby pan się znał na kobietach, to pan by wiedział, że zawsze się troszeczkę gwałci. (…) One zawsze trochę udają, że się stawiają. Trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie można…”

Co zrozumiałe, tego rodzaju wypowiedź przyciągnęła uwagę nas wszystkich, którzy nie rozumieją geniuszu Korwina i których delikatnie rzecz ujmując nieco w****wia tego rodzaju retoryka. Korwiniści nie pozwolili na siebie długo czekać. Najpierw jeden napisał (na moim fanpejdżu), że „Korwin i tak szanuje kobiety bardziej niż ci, którzy pozwalają na aborcję”. Potem drugi dodał, że „no może i ma takie poglądy, ale to nic, bo ma pomysły na gospodarkę”. Rzecz jasna, „wypowiedź wyrwana z kontekstu” też padło.

Ponieważ domyślam się, że niniejsza notka może przyciągnąć uwagę wyznawców JKM, tedy mam do nich prośbę. Jeśli już, jaśnie oświecony wyznawco, twierdzisz, że coś tam wyrwałem z kontekstu, to łaskawie mi ten kontekst nakreśl. Bo w tym konkretnym przypadku dobrze podsumowała to inna osoba na mojej stronie: „Doprawdy, nie wiem, jaki musiałby być kontekst, żeby uratować tę wypowiedź.” Jak się tak człek nieco bardziej pochyli nad argumentacją obrońców JKM, nietrudno dojść do wniosku, że dla nich samo cytowanie Korwina jest wyrywaniem jego wypowiedzi z kontekstu.

Paradoksalnie, wyznawcy JKM uważają się za jedynych ludzi w Polsce, którzy „myślą niezależnie”. Nie za bardzo wiem, na czym owo samodzielne myślenie ma polegać. Na bezrefleksyjnym powtarzaniu tego, co wydalił z siebie ich guru? Na traktowaniu go jako jakiejś nadistoty, która nigdy się nie myli (wskazówka – zwykli ludzie, niezależnie od poziomu intelektualnego, mylą się. Skoro Korwin się nie myli – ergo – nie jest człowiekiem)? Na wmawianiu każdemu, kto ma inne zdanie, że jest: głupi/nie rozumie/jest bolszewikiem/nie dojrzał do zrozumienia geniuszu JKM/etc.? Czy może na przyklaskiwaniu każdej kretyńskiej wypowiedzi JKM (takiej, jak zacytowana w tekście)? A może na twierdzeniu, że „no, może ma takie poglądy dziwne, ale jeśli chodzi o gospodarkę, to ma rację (bo jest Korwinem, więc musi mieć)”? Gdzie w tym ślepym posłuszeństwie jest miejsce na jakiekolwiek myślenie (o samodzielnym nie wspominając już nawet)?

W trakcie pisania niniejszej notki mój kawałek internetu został nawiedzony przez kolejnego wyznawcę Korwina, który (usiłując bronić cytowanej przeze mnie wypowiedzi swojego guru) napisał był:

"trzeba wyczuć tę subtelną różnicę, na ile sobie można pozwolić" - tego już szanowni redahtorzy "zapomnieli" dodać...

Pamiętaj, drogi czytelniku, że rozmawiając z fanatykiem JKM, rozmawiasz z kimś, komu wydaje się, że „trochę gwałcenie kobiet” jest fajne, bo one zawsze „trochę udają i się stawiają” i trzeba „wyczuć tę subtelną różnicę”. Szkoda tylko, że żaden z obrońców JKM nie słucha tego, co mają na ten temat do powiedzenia kobiety. No, ale ciężko rozmawiać z kobietami, które mają rozszerzenia jpg. 


3 komentarze:

  1. Drogi Pikniku, kilka dni temu na mój komentarz dotyczący JKM, dostałam takie odpowiedzi (pomijam zwrot panie/pani :) ):
    "Maciej P.: Szanowna Pani/Panie Aga, nie pamiętam aby Pan Janusz Korwin-Mikke chciał oddawać córkę czy kogoś zupełnie innego w ręce takiego lub innego zboczeńca ( pedofila, pedzia, zoofila itp. ), natomiast jestem absolutnie przekonany, że edukacja seksualna w tzw. szkole jest kompletną głupotą (w obecnej formie). Jeżeli idzie o stosunek Pana Janusza Korwin-Mikke do kobiet to zapewniam, że kompletnie Pani/Pan nie rozumie słów, które do Waszych uszu dotarły.... . Co do Pani/Pana wydzielin, opuchnięcia gęby i innych dla Was właściwych zachowań, dla dobra wszystkich zmilczę.... .

    Slawek K.: Szanowna Pani Panie Aga, jeżeli sądzi Pani, ze Korwin uważa, ze kobiety są mniej inteligentne to znaczy ze kompletnie nie rozumie Pani słów, które do Waszych uszu dotarły, co w zasadzie oznacza, ze słowa te były prawdziwe, bowiem gdyby nie były, i kobiety nie byłyby mniej inteligentne, to by dotarły i zrozumiałaby Pani, ze nie. Albo, ze tak. Albo wydzielina."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "kompletnie Pani/Pan nie rozumie słów, które do Waszych uszu dotarły"

      Ten Korwin to ma (proszę wybaczyć słownictwo) przesrane... nikt* go nie rozumie...

      *Poza wyznawcami

      Usuń
    2. Aha. Czyli „Korwin wcale nie uważa, że kobiety są głupie, tylko kobiety są zbyt głupie, by to zrozumieć”.

      To ma sens. Ma sens!

      Usuń