piątek, 3 października 2025

Brunatni w krainie amnezji - część druga

 W poprzedniej Ścianie Tekstu wspomniałem o tym, że skrajna prawica zaczęła się pomału dostosowywać do zmieniających się realiów. Wydaje mi się, że to odpowiedni moment, żeby przypomnieć, jak to jedna ze skrajnie prawicowych organizacji (Narodowe Odrodzenie Polski) usiłowała nagiąć prawo do swojej woli i inicjalnie się to tej organizacji udało. Chodzi o sytuację z 2011 roku, kiedy to NOP chciał sobie sądownie zastrzec symbole organizacji. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie wybór tychże symboli. Jednym z nich był zakaz pe*ałowania, a drugim (uwaga, tutaj potrzebny będzie capslock) KRZYŻ CELTYCKI. Tu słówko wyjaśnienia, nie chodzi o tzw. Wysoki Krzyż z Wysp Brytyjskich, ale o ściśle określony symbol, którego używają na całym świecie organizacje neonazistowskie.


Pora na drugie słówko wyjaśnienia: zatwierdzenie tych symboli oznaczałoby, że NOP mógłby zgłaszać do prokuratury „próby znieważania” tych symboli. Gdyby więc ktoś np. opublikował przekreślonego celtyka, to NOP mógłby zgłosić do prokuratury znieważenie symbolu organizacji i pewnie cała sprawa skończyłaby się w sądzie (a raczej sprawy, bo tego rodzaju sytuacji byłoby pewnie od cholery). Wydawać by się mogło, że w kraju tak doświadczonym przez działania austriackiego akwarelisty nikt przy zdrowych zmysłach nie zarejestrowałby celtyka, prawda? Tak samo, jak tego drugiego symbolu, bo jest on po prostu wulgarny i obraźliwy. 


Tak więc oczywiście, że sąd rejestrowy te symbole dopuścił. I nie, to nie było żadne przeoczenie i omyłka. Sąd oparł swoją decyzję na ekspertyzie, którą wykonało dwóch typów z Lublina. Typy tłumaczyły, że celtyk nie ma nic wspólnego z nazizmem, bo (uwaga, odstawić płyny): „metryka tego znaku sięga czasów Celtów i Słowian, a nawet ludów indoeuropejskich, gdy dla plemion tych znak okręgu z równoramiennym krzyżem symbolizował słońce, a później taka forma krzyża zyskała też akceptację Kościoła. Według nich dziś krzyż celtycki to dla większości skojarzenie z literaturą fantasy i Stonehenge, a nie neofaszyzmem.” (generalnie polecam cały artykuł, który wrzucę w źródła, bo tam te wyimki z uzasadnienia są po prostu tragikomiczne). Potem nastąpiło odwołanie RPO (prokuratura też się do tego wmieszała). Sąd kolejnej instancji miał to zbadać i sprawa otarła się również o Trybunał Konstytucyjny. Ostatecznie okazało się, że skoro NOP ma już jeden symbol (falanga), to nie można zarejestrować kolejnych i nie badano już zgodności tych symboli z RiGCzem. Zawiadowca NOPu zapowiadał zaskarżenie tej decyzji, ale o ile mi wiadomo, nic z tego nie wyszło. Tak więc, jeżeli ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym, czym zajmowałaby się skrajna prawica, gdyby prawo było po jej stronie, to choć odpowiedź na to pytanie jest złożona, to próba zarejestrowania neonazistowskiego symbolu (i wiadomo jakiego zakazu) może stanowić część odpowiedzi. 


Ponieważ w tego rodzaju ścianie tekstu dość istotna jest chronologia, pozwolę sobie na przeskoczenie z tematu narodowców do tematu kiboli. O tym, że podejście społeczeństwa do kiboli (rozumianych jako osoby, które lubią się prać po pyskach dlatego, że ten drugi ma szalik innej drużyny) uległo zmianie, świadczyć może choćby to, kto wygrał wybory prezydenckie w 2025. Gdyby ktoś w 2010 roku głośno powiedział, że za 15 lat prezydentem zostanie człowiek, wywodzący się z kibolskiego środowiska, który brał udział w ustawkach, to taki ktoś zostałby wyśmiany. 


I w tym miejscu chyba warto sobie zadać pytanie „how the fuck did we got here?”. Wydaje mi się, że kluczowy do znalezienia odpowiedzi na to pytanie będzie rok 2011. Wtedy to bowiem partia Jarosława Kaczyńskiego jednoznacznie opowiedziała się po stronie kiboli. I ja rozumiem, że to było między innymi pokłosie tzw. „akcji widelec” (2008). Ta akcja polegała na tym, że policja zatrzymała od cholery ludzi (w tym przechodniów) w ramach walki z kibolami. I jak to bywa w przypadku naszego kraju, najpierw olewamy jakiś problem całymi latami (na ten temat się jeszcze za moment powymądrzam) i nie próbujemy walczyć z przyczynami jakiegoś zjawiska, a potem następuje gigantyczny overkill, który robimy po to, żeby pokazać, że „coś robimy”. W trakcie tej akcji policja podczas przesłuchiwania wymuszała zeznania. Tl;dr skończyło się to potem odszkodowaniami/etc. 


Nikogo, kto pamięta tamte czasy i to, jak potrafili się zachowywać kibole (demolowanie stadionów, pobicia przechodniów, demolowanie pociągów, rzucanie cegłami i brukowcami w autobusy/etc./etc.) nie dziwiło to, że absolutnie nikogo nie obchodziło to, że wtedy policja przegięła. Chciałoby się rzec „sorry, taki mamy klimat”. 


Ponieważ PiS w 2011 szukał jakichkolwiek sposobów na poszerzenie elektoratu (co nie powinno dziwić, bo porażka wyborcza w 2007 była bardzo dotkliwa) i padło na kiboli. O ile samo zwracanie uwagi na to, że policja w 2008 roku przegięła, nie było niczym zdrożnym, to już przedstawianie wszystkich kiboli, jako ofiary policji, było przegięciem i to srogim. Mizianie się z kibolami w 2011 w niczym PiSowi nie pomogło, bo porażka w wyborach parlamentarnych była również dotkliwa. 


Partia Jarosława Kaczyńskiego miała wtedy wybór: albo odpuszczamy ten temat, albo idziemy za ciosem. Oczywiście, PiS poszedł za ciosem. Nawiasem mówiąc, aż dziw bierze, że jeszcze nikt w poszukiwaniu dowodów na geniusz polityczny Jarosława Kaczyńskiego nie dokopał się do tego roku 2011 i nie zaczął tłumaczyć, że Kaczyński gra w szachy 5D, bo on już w tym 2011 roku zaplanował, kogo wystawi w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Nigdy nie dowiemy się tego, czemu Jarosław Kaczyński w 2011 roku podjął taką, a nie inną decyzję, ale po tym, jak ją podjął, cały PiSowski agitprop ruszył z akcją ocieplania wizerunku kiboli. Wydaje mi się, że szczytowym osiągnięciem było przyrównywanie kiboli do Armii Krajowej (niestety, nie jestem w stanie tego oźródłować, bo pojawiło się to w jednym z numerów kwartalnika „Fronda” [autorem był ktoś z tzw. hipster prawicy, której przedstawicielami byli, między innymi Samuel Pereira i Dawid Wildstein], a screeny przepadły razem z zawartością starego lapka). Przekonywano nas do tego (np. klawiaturą i ustami Wojciecha Wybranowskiego), że kibole mają po prostu złą prasę i że tak właściwie to są spoko ziomki. Patrząc na te działania z perspektywy czasu, trzeba przyznać, że zakończyły się one spektakularnym sukcesem. 


Ja polską prawicę i jej działania obserwuje od dawna i mam świadomość tego, że na prawicy od jakiegoś czasu panuje niemalże doskonała próżnia intelektualna. Choć jest tam sporo ludzi z tytułami naukowymi, to jednak mowa tu o indywiduach pokroju Krasnodębskiego, Legutki albo Zybertowicza. Nie chciałbym być źle zrozumiany. Ja tym ludziom nie chcę odbierać tytułów naukowych. Mnie chodzi jedynie o to, że nawet ci z tymi tytułami już tak długo myśleli jednotorowo, że równie dobrze mogliby ich nie mieć, bo nie różnią się niczym od przeciętnego PiSowskiego konta agitacyjnego na Eloneksie.


Z prawicą jest również ten problem, że jej przedstawiciele (choć sami twierdzą, że jest inaczej) praktycznie nigdy nie myślą nad tym, jakie mogą być efekty ich działań. Tzn., może inaczej. Oni swoje działania postrzegają przez pryzmat tego, czy pozwolą im one dorwać się do władzy (to „dorwać” jest tu bardzo adekwatnym określeniem). Jeżeli dojdą do wniosku, że tak będzie, to będą coś robić i nie zastanawiają się nad tym, czy przypadkiem dane działanie nie będzie miało jakichś innych efektów. 


Dokładnie tak było w przypadku ocieplania wizerunku kiboli. W PiSie myślano jedynie o tym, że to jest elektorat, po który warto się pochylić. Nikt tam nie zastanawiał się nad długofalowymi efektami takich działań. No bo tak. Jak kibolem zostawał ktoś w latach 90, to tam nie było udawania, że w tej całej sprawie chodzi o coś więcej, niż lanie się po mordach z innymi kibolami i z policją. Ci ludzie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że dla ogromnej części społeczeństwa są zwykłymi bandytami. Ujmując rzecz nieco inaczej: wiedzieli, że ich zachowanie nie jest społecznie akceptowalne, w efekcie czego całkiem spore grono kiboli „wyrastało” z radykalizacji. 


A teraz sobie wyobraźmy, że kibolem zostaje ktoś, kto jest utrzymywany w przeświadczeniu, że może i ktoś kiboli nie lubi, ale to dlatego, że jest lewakiem albo komunistą, zdrajcą (można stosować łącznie i zamiennie) i tak dalej, i tak dalej. Kibole są przedstawiani jako bohaterowie, którzy w razie czego będą chronić Polski przed różnymi zagrożeniami (genderem, elgiebetami, edukacją zdrowotną, niebiałymi ludźmi, lewakami, Unią Europejską, Zielonym Ładem, Ukraińcami i tak dalej, i tak dalej). Ja co prawda nie jestem psychologiem, a o rozwojówce mam pojęcie mocno takie sobie, ale śmiem twierdzić, że ciężko z czegoś takiego „wyrosnąć”. Czym innym jest sytuacja, w której gdzieś z tyłu głowy masz to, że zajmujesz się bandyterką, a czym innym taka, w której wpaja Ci się przez ileś tam lat, że jesteś bohaterem. A, no tak, i zapomniałem o najważniejszym. Kibole zarówno wtedy, jak i teraz trwali w przekonaniu, że przemoc jest naturalnym sposobem rozwiązywania sytuacji konfliktowych (jakichkolwiek). 


Choć jeszcze nie dotarliśmy do momentu, w którym większość społeczeństwa uważa kiboli za bohaterów, to już teraz jesteśmy na etapie, w którym sporej część społeczeństwa kibolska przeszłość Karola Nawrockiego nie przeszkadzała. Ta sama część społeczeństwa zaczyna traktować kiboli jako „zło konieczne”, no bo może i leją się po mordach, ale przynajmniej będą nas chronić przed innymi zagrożeniami. To, że kibolstwo jest praktycznie nierozerwalnie związane z gangsterką zostało skutecznie wyparte ze „świadomości zbiorowej”. Najpierw nas to szokowało, potem już newsy o kolejnych kibolach-gangusach były normą. A teraz już mało kogo to obchodzi. 


W trakcie kampanii prezydenckiej z lekkim zdziwieniem obserwowałem to, ile pozytywnych reakcji zebrało „świadectwo” jednego kibola. Otóż, gdy głośno się zrobiło na temat tego, że Karol Nawrocki brał udział w ustawkach, ruszyła machina propagandowa, której udało się przekonać wystarczającą część społeczeństwa do tego, że ustawki to w sumie honorowe zajęcie. Jednym z elementów składowych tej machiny były „świadectwa”. Otóż, zawiadowca jednego z dużych chuligańskich pejów (nie, tego nie oźródłuję dla zasady) przekonywał, że nie ma nic złego w takiej przeszłości, jak ta Nawrockiego. A poza tym, to on pochodził z biednej i przemocowej rodziny, został kibolem i potem go z tego wyciągnął (werble) Krzysztof Bosak, który jego i jemu podobnych edukował. Aż dziw bierze, że Krzysztof Bosak nie pochwalił się tym, że zajmował się streetworkingiem. 


Gdyby faktycznie było tak, że zawiadowca peja wyszedł z przemocowych środowisk, to można by mu tylko przyklasnąć, ale śmiem w to wątpić choćby dlatego, że prowadzi chuligański pej. Po drugie, rozumiem, że w przemocowe środowiska wpada się łatwiej jeżeli w domu jest przemoc, alkohol i generalnie warunki niesprzyjające poprawnemu rozwojowi. Niemniej jednak nie dam sobie wmówić, że pójście w chuligankę jest jedynym wyjściem z takiej sytuacji. A nie dam sobie tego wmówić, bo z racji tego, że wychowałem się na zadupiu, znałem całą kupę kiboli i ludzie ci pochodzili z bardzo różnych domów (nie byli reprezentantami wyłącznie „klasy ludowej”, choć redaktor Woś wszystkich nas by chciał do tego przekonać). Poza tym, nie jestem kretynem, działalność Krzysztofa Bosaka znam bardzo dobrze i pomysł, że były prezes (uwaga będzie znowu CAPS) MŁODZIEŻY WSZECHPOLSKIEJ miałby zajmować się wyciąganiem młodzieży z przemocowych środowisk przeciwdziałaniem radykalizacji wydaje mi się równie absurdalny jak to, że Ziemkiewicz potrafi robić research. 


Nad tą konkretną ścianą tekstu siedziałem długo (rzecz jasna chodzi tu o samo pisanie, bo najdłużej w limbo leżała notka o fantastyce), ale w tym momencie musiałem zrobić sobie dość długą przerwę, żeby zastanowić się nad tym „w którą teraz stronę”. Im bliżej jesteśmy bowiem „czasów obecnych”, tym więcej pojawia się wątków, które warto by było poruszyć, bo mają one wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Z jednej strony chciałoby się to opisywać w sposób chronologiczny – z drugiej, czasami konieczny jest Wielki Skok Naprzód (przepraszm, musiałem). I w tymże właśnie momencie za Wielką Wodą doszło do pewnego wydarzenia, które zapewne przeszłoby u nas bez echa, gdyby nie to, że polska prawica sprowadziła sama siebie do roli ekspozytury ruchu MAGA. Chodzi, rzecz jasna, o śmierć Charliego Kirka. 


Gdyby nie kontekst, zabawne byłoby to, że polska prawica (narodowcy w szczególności) zaczęła rozpaczać nad tym, że w tym USA, to jest już tak źle, że dochodzi do zabójstw politycznych. A byłoby to zabawne dlatego, że tam do przemocy (w tym zabójstw) motywowanych politycznie dochodzi raczej często i gdy parę miesięcy temu przedstawiciel skrajnej prawicy zabił polityczkę Partii Demokratycznej i jej męża (oraz poważnie zranił senatora tejże samej partii), a w aucie miał listę 70 osób (nie zgadniecie z której partii byli), jakoś tak nikt nie chciał uczcić pamięci ofiar minutą ciszy. No, ale to dygresja. 


W przypadku Charliego Kirka prawica przeżywała prawdziwy emocjonalny rollercoaster, bo najpierw winę za zło świata całego zrzucono na lewaków. Potem, gdy okazało się, że sprawcą był biały mieszkaniec Utah (choć gubernator tego stanu modlił się o to, żeby tak nie było), sprawa zrobiła się problematyczna. No, ale potem się okazało, że skoro sprawca był w związku z osobą transpłciową, to wszystko jest w porządku (w wymiarze narracyjnym), bo prawica znowu mogła przypisać sprawcę do kategorii „lewak”. O tym, że ta sprawa była o wiele bardziej złożona, zaś Robinson nie był ani lewakiem, ani prawakiem, porozmawialiśmy w ramach podkastu z Piotrem Wilkinem (link do odcinka w Źródłach znajdziecie), tak więc odpuszczę sobie opisywanie tego, bo to wymagałoby osobnej ściany tekstu. 


Dla nas kluczowy był moment, w którym prawica zaczęła się miotać narracyjnie (bo sprawca był biały/etc.) i bardzo się starała jakoś wybrnąć z narożnika, do którego się sama zagoniła. I znowuż z pomocą przychodzi nam nieoceniony Krzysztof Bosak, który napisał był wtedy na swoim Eloneksie: „Jeśli to prawda to wymaga to wyciągnięcia wniosków. Radykalizm lewicowy potrafi być niebezpieczny i popychać młodzież z dobrych domów do łamania prawa i nawet zbrodni. To dzieje się w USA, w Europie, rzadko bo rzadko, ale także w Polsce.”. Najbardziej mnie w powyższym fragmencie bawi ta młodzież „z dobrych domów”. Bo wiecie, gdyby sprawca nie był biały albo jego rodzice byli lewakami, to sprawa byłaby oczywista, a tak, trzeba się zastanawiać jak to możliwe, że lewicowy radykalizm biedaka dopadł. Wiadomo bowiem, że jeżeli doszło do aktu przemocy, to to musiał być lewicowy radykalizm, bo prawicowi radykaliści jeszcze nigdy nie dokonali żadnego aktu przemocy. 


Wpis był znacznie dłuższy i Bosak narzekał w nim również, a jakże, na antifę, która co prawda mówi, że walczy z faszyzmem, ale sama sobie wybiera kto jest faszystą (Ziemkiewicz pewnie pęka z dumy, że po 30 latach ktoś powtarza jego narracje). Natomiast rozłożyły mnie na łopatki dwa fragmenty. Pierwszy z nich: „Istnienie skrajnie prawicowego ekstremizmu nie jest powodem by przymykać oko na jego lewicowy odpowiednik.”. To może niech Bosak, no nie wiem, zacznie walczyć z tym prawicowym? Bo tak się jakoś składa, że jest za niego w dużej mierze współodpowiedzialny i przez lata jakoś mu on nie przeszkadzał (za moment przyniosę „paragony”). A teraz drugi fragment: „Ekstremizm zaczyna się tam gdzie pojawia się uznanie dla przemocy motywowanej politycznie, usprawiedliwianie jej, fascynacja nią, instruowanie do niej. Wszystkie te elementy są w tzw. ruchu ANTIFA.”. 


Kurde, nigdy się nie spodziewałem tego, że będę musiał napisać, że Krzysztof Bosak i jego otoczenie to część ANTIFY. Bo on i jego środowisko odfajkowują wszystkie wymienione punkty. Weźmy takie na ten przykład podpalenie tęczy z Placu Zbawiciela (tak, był to akt przemocy) w 2013 roku. Zaraz po tym, jak do tego doszło, Krzysztof Bosak był odpytywany przez jednego dziennikarza na okoliczność tego zdarzenia. Poniżej zamieszczę stenogram wystąpienia (niestety, niestety, link źródłowy do kanału YT kończy się komunikatem „ten film jest prywatny”):


Dziennikarz: Panie Krzysztofie, jak by pan określił tych, którzy podpalili tęczę na Placu Zbawiciela?

Krzysztof Bosak: Przypuszczalnie podpalaczami.

D: Bandyci? 

KB: To słowo byłoby uzasadnione, jeżelibyśmy ustalili, że podpalenie tęczy jest czynem kryminalnym. Natomiast, na ile mi wiadomo, ta tęcza miała być dawno temu rozmontowana, jej tam nie powinno już być. To była instalacja czasowa, która z niewiadomych przyczyn - podejrzewam inspirację ideologiczną - została przedłużona na bliżej niesprecyzowany czas(...)

D: Czyli nie bandyci?

KB: Nie użyłbym tego słowa. 

 
Czyli wicie rozumicie. Tęcza tam stała (zdaniem Bosaka) nielegalnie, tak więc podpalacze nie byli bandytami. Innymi słowy, odhaczamy „usprawiedliwianie przemocy”.  Teraz możemy przejść do połączonych punktów „uznanie dla przemocy i fascynacja ją”. Po tym, jak tęczę podpalono, jeden fotograf pykną fotkę płonącej tęczy, na tle której stał jakiś ziomek z biało-czerwoną flagą. Fotka ta została umieszczona na okładce czasopisma „Polska Niepodległa”. Czemu o tym wspominam? Ano temu, że na początku stycznia 2014 roku „Oddział Telewizyjny Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, przyznał nagrodę Polskiej Szabli Ułańskiej za „Najlepszą fotografię patriotyczną roku 2013” tejże właśnie fotografii. Ponieważ momentalnie zrobiło się na ten temat głośno, KSDP wystosowało oświadczenie, w którym tłumaczono, że na zdjęciu prawie nie widać tęczy i że ta nagroda została wręczona dlatego, że widać tam typa z flagą biało-czerwoną. 


Teraz możemy przejść do „instruowania do przemocy”. Przed państwem Konrad Berkowicz, który na swoim eloneksowym koncie napisał: „Instalacja tęczy na pl. Zbawiciela ma kosztować prawie milion złotych. Podpalenie jej około 100 zł. Nic nie sugeruję. Wskazuję tylko, ile co kosztuje.”. Wpis nadal wisi. Tak, ja też jestem zdziwiony tym, że idąc tokiem rozumowania Bosaka, polska prawica to ANTIFA. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że rdzeniem kampanii wyborczej Ruchu Narodowego w wyborach do Europarlamentu w 2014 były protesty przeciwko odbudowie tęczy. Bosak dorobił się nawet pięknej fotki z blokady, gdy odprowadzała go z niej policja.  


Skoro zaś już jesteśmy przy tej kampanii, to chyba warto wspomnieć o tym, że Witold Tumanowicz (obecny poseł z ramienia Ruchu Narodowego, były wiceprezes Młodzieży Wszechpolskiej) w jej trakcie wyprodukował plakat wyborczy, na którym macha drewnianą sztachetą (najprawdopodobniej Ruch Narodowy uznał, że kij baseballowy byłby za mało patriotyczny). Tumanowicz bardzo szybko przekonał się o tym, że nie był to najlepszy pomysł, bo złośliwcy (to nie ludzie, to wilki) przerobili plakat i zamiast sztachety, Tumanowicz machał na niej wielkim dildo. 


Chuliganka spod znaku narodowców udzielała się również w 2013 roku, kiedy zakłócali wykłady Magdaleny Środy, a potem Zygmunta Baumana. W przypadku tego pierwszego wykładu całą sprawę skomentował Ziemkiewicz, który stwierdził, że jemu to śmierdzi prowokacją, bo wchodzą sobie jacyś ludzie na wykład i nikt ich nie legitymuje (nie trzeba chyba wspominać o tym, że, owszem, byli legitymowani i nawet toczyło się tej sprawie postępowanie, ale prokuratura nie stwierdziła znamion czynu zabronionego). Twórczość Ziemkiewicza była o tyle zabawna, że Artur Zawisza (narodowiec, który miał potem problemy związane z jazdą po pijaku) tłumaczył mu, że błądzi, bo to naprawdę narodowcy. O ile w przypadku wykładu Środy łysa ziomberiada sobie poszła, gdy wyprosiła ich ochrona, to na wykładzie Baumana do opuszczenia sali skłoniła narodowców dopiero wizyta antyterrorystów. Jak skomentował to wyczulony na polityczny ekstremizm Krzysztof Bosak? Miło, że pytacie: „Nie uważam, żeby skandowanie okrzyków, z którymi ktoś się nie zgadza, było czymś nagannym. Ci, którzy chcą wyrazić swój protest mają prawo to zrobić. Wykład był otwartym wydarzeniem”.  Jak to było z tym usprawiedliwianiem przemocy, Wielce Szanowny Panie Krzysztofie? 


UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty 

Zanim przejdę dalej, poczynię 88 (pun intended ze względu na tematykę) dygresję. Nie można odmówić narodowcom skuteczności retorycznej. W sytuacji, w której ich własne środowisko jest odpowiedzialne za ogromną liczbę aktów przemocy, udaje im się przekonać sporą część społeczeństwa do tego, że prawdziwym zagrożeniem jest mityczna ANTIFA (mityczna, bo choć organizacji antyfaszystowskich trochę jest, to jednak nie są oni w ramach jednej dużej organizacji, której jedynym czynnikiem spajającym jest zamiłowanie do dokonywanie aktów przemocy, jaką jest, no nie wiem, na przykład Ruch Narodowy). 


Jak już wspomniałem w poprzednich warstwach tektonicznych tej ściany tekstu, w 2011 PiS zrobił zwrot, chcąc pozyskać skrajnie prawicowy (chuligańsko-narodowy) elektorat. Jarosław Kaczyński sobie umyślił, że na prawo od PiSu nic już nie wyrośnie. Ktoś złośliwy mógłby w tym momencie napisać, że Genialny Strateg tak sobie to wszystko zaplanował, że aż wyhodował konfę (a w zasadzie dwie, bo przecież Braun ma swoją), przed którą teraz musi się płaszczyć (tak, wiem, teraz obie partie na siebie pohukują, ale jestem tak stary, że pamiętam wybory prezydenckie 2025 i to jak się wtedy zachowali Mentzen, Bosak i Wipler) Ponieważ zaś złośliwy nie jestem, napiszę jedynie tyle, że zwrot ten miał swoje odzwierciedlenie w coraz ostrzejszej retoryce używanej przez PiS. Owszem, od 2005 roku, gdy Tusk się pokłócił z Kaczyńskim dwie największe partie okładają się słownie i już wtedy nie wyglądało to zbyt pięknie. 


Potem było już tylko gorzej, aczkolwiek warto w tym miejscu zaznaczyć, że do momentu przejęcia władzy, Zjednoczona Prawica musiała się, siłą rzeczy, ograniczać jedynie do używania skrajnej retoryki (i stąd np. rzyganie rasizmem w 2015 roku), ale po przejęciu przez partię Kaczyńskiego władzy, zaczęto aktywnie chronić narodowców i kibolstwo przed konsekwencjami prawnymi. Przytoczę tylko kilka przykładów, bo gdybym chciał tu opisać kompletną listę, to ta ściana tekstu byłaby pewnie dłuższa od Jormunganda. 


Gdy 21 maja 2016 córka ówczesnej radnej z ramienia PiS, Anny Kołakowskiej, została zatrzymana przez policję za blokowanie Marszu Równości, Mariusz Błaszczak (ówczesny szef MSWiA) miał incydent kałowy i zarzucił policjantom stosowanie brutalnych metod. Gdy potem przeprowadzono w tej sprawie dochodzenie i okazało się, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, Błaszczak swoich słów nie cofnął. Wiedzą powszechną było to, że Anna Kołakowska miała powiązania ze skrajnymi środowiskami prawicowymi. Jest to o tyle istotne, że ta sama radna rok później (maj 2016) powiedziała pod adresem Agnieszki Pomaski (zawsze przy okazji tej posłanki mam moment zawahania, bo nie wiem, czy jej nazwisko się odmienia), że: „to coś powinno się złapać i ogolić na łyso”. Wydawać by się mogło, że w sytuacji, w której tego rodzaju słowa padają z ust (czy też klawiatury) osoby mającej takie, a nie inne powiązania, prokuratura powinna to potraktować jako groźby karalne? Nic bardziej mylnego. Pomaska musiała wnieść subsydiarny akt oskarżenia, bo prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w sprawie Kołakowskiej. 

 

Idźmy dalej. W 2017 narodowcy (z różnych organizacji, w tym z Młodzieży Wszechpolskiej) zorganizowali event, na którym wieszali podobizny europosłów. Prokuratura znowu nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego. Tak, jak w przypadku posłanki PO wniesiono w tej sprawie subsydiarny akt oskarżenia. Skończyło się wyrokiem w 2023 (który został utrzymany w 2024). Choć sędzia skazała organizatorów eventu, to jednak stwierdziła, że samo umieszczanie podobizn polityków w tym przypadku mieściło się w granicach debaty publicznej. No dobrze, ale co na ten temat miał do powiedzenia walczący z politycznym ekstremizmem Krzysztof Bosak?  „to był happening (…) Nie ma się czego wstydzić. Happeningi są mniej lub bardziej udane, ten się bardzo mocno przebił w mediach, więc można go zaliczyć do udanych.”. 


Jakby to powiedział Michał Rachoń: Jedziemy dalej. W 2017 roku odbył się tzw. Marsz Niepodległości, na którym pojawiły się, no nie uwierzycie, rasistowskie hasła i neonazistowska symbolika. Ponieważ to nie był rok 2015, policja już wiedziała, że nie powinna interweniować. Sam Mariusz Błaszczak powiedział, że „policja nie miała powodów do interwencji. Tłumaczył, że transparenty niesione przez uczestników marszu niekoniecznie były niezgodne z prawem, bo nie musiały wcale nawiązywać do faszyzmu czy rasizmu (…) Pytany o hasło „Europa tylko biała”, przekonywał, że „skojarzenia [dotyczące tych słów] mogą być różne”. Tak, w tym haśle zapewne chodziło o to, że przed zmianami klimatycznymi w Europie było w zimie dużo śniegu i dlatego była biała. Gdy zrobiło się o tym głośno, PiSowska prokuratura postanowiła, że jednak się nad tym pochyli, ale, co za szok, ostatecznie nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. 


Pamiętacie materiał TVN o urodzinach pewnego austriackiego akwarelisty? Tam co prawda prokuratura zadziałała (bo nie miała wyjścia), ale równolegle media Karnowskich wrzuciły w przestrzeń publiczna dezinformację (wspierały te media inne media rządowe). Otóż, to nie było tak, że ci ludzie sami z siebie te urodziny zorganizowali. Nic z tych rzeczy, to wszystko było ustawką TVNu. Portal wPolityce opublikował na ten temat mniej więcej tyle artykułów, ile ruscy wysyłają dronów w trakcie ataków na Ukrainę. Co ciekawe, wzmagał się na ten temat również Joachim Brudziński (ówczesny szef MSWiA). Parę lat później portal wPolityce opublikował informację o tym, że organizatorzy wiadomych urodzin zostali skazani i oczywiście nie zająknięto się w artykule na temat „dziennikarskiego śledztwa”, z którego miało wynikać, że to ustawka. 


Ale tu jest jeszcze ciekawiej, bo TVN wytoczył Karnowskim proces. W 2022 roku sąd orzekł, że z tymi urodzinami to było tak, że to jednak nie była ustawka. I wtedy stała się rzecz niesłychana. Karnowscy (tzn. wiem, że to akurat był Jacek Karnowski, ale to żadna różnica) nie złożyli apelacji. Czemu? Na pewno nie miało to żadnego związku z tym, że nie było żadnego śledztwa dziennikarskiego, bo media Karnowskich nie zatrudniają dziennikarzy. Tutaj co prawda nie mieliśmy do czynienia z obroną narodowców przez prokuraturę, ale za to PiSowski agitprop próbował ludziom wmówić, że to nie tak, że w Polsce są naziole. Nic z tych rzeczy. Po prostu ktoś ich zmanipulował i kazał im to zrobić. O tym, że ABW usiłowało przypiąć dziennikarzowi, który przeniknął do nazioli propagowanie ustrojów totalitarnych za to, że hejlował razem z naziolami, wspominać nie trzeba, prawda? Tak samo, jak o tym, że cała masa prawicowców tłumaczyła, że oni by nigdy nie hejlowali (ale nie wiem, czy tak samo oburzony byli Winnicki i Wybranowski). Zanim ktoś będzie heheszkował z tego, że to Karnowscy i kto im tam uwierzy, pozwolę sobie użyć anecdaty, no na przykład mój mieszkający na wsi wujek w to uwierzył i coś mi mówi, że nie był on jedyną osobą, która dała wiarę tym „ustaleniom”. 


Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o tym, do czego doprowadziła PiSowsko-kościelna nagonka na elgiebety. Gdy w Białymstoku odbył się pierwszy Marsz Równości (20 lipca 2019), prawie doszło tam do pogromu. W sytuacji, w której dokonania skrajnej prawicy zostały uwiecznione na filmach, chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości w kwestii tego, co tam zaszło? Ówczesny (tak, mam świadomość tego, że słowo „ówczesny” pojawia się w tej ścianie tekstu częściej niż „dygresja”) zastępca szefa publicystki TVP Info, Daniel Liszkiewicz, miał inne zdanie na ten temat i dowodził (spowalniając filmik), że (werble) doszło tam (werble, ale dwa razy głośniej),  do ustawki. Wyroki skazujące (np. za złamanie obojczyka jednemu z uczestników Marszu Równości) nie skłoniły pana Daniela do usunięcia wpisu z Twittera. Tak samo, jak zachowanie skrajnej prawicy nie skłoniły arcybiskupa Jędraszewskiego do ogarnięcia bajery, bo niecałe dwa tygodnie później był on łaskaw wydalić z siebie słowa o „tęczowej zarazie”. 


Tego było znacznie więcej, ale na tym poprzestanę. Zjednoczona Prawica nie zeszła z raz obranej drogi i gdy tylko mogła albo pomagała skrajnej prawicy umarzając postępowania (które kończyły się czasem wyrokami skazującymi po wniesieniu subsydiarnych aktów oskarżenia tylko i wyłącznie dlatego, że partii Kaczyńskiego nie udało się zrobić z sądami tego, co z prokuraturą), albo wmawiając suwerenowi, że „to wszystko nie jest takie jednoznaczne”. PiSowi bardzo zależało na dobrych relacjach z narodowcami tak bardzo, że po prostu kupili część z nich milionami ze środków publicznych. Pamiętacie może godną Jaruzela przemowę Kaczyńskiego, który wzywał aktyw partyjny do „obrony kościołów”? Do kogo była skierowana ta odezwa? Tak, wiem, oficjalnie do „popierających PiS”, ale w praktyce odpowiedzieli na nią głównie narodowcy i kibole. Nawiasem mówiąc tylko prawdziwy geniusz i prawdziwie wielki mówca mógł w jednej „odezwie” opowiadać o tym, że protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego są złe, bo jest covid i że zakazane są zgromadzenia powyżej 5 osób, a zaraz potem wezwać do tłumnej obrony kościołów.


Pomału chciałbym zmierzać w stronę wniosków końcowych (acz mam świadomość, że pewnie mógłbym to zrobić jakieś 30 tysięcy znaków temu), ale trzeba wspomnieć jeszcze o paru rzeczach. Jedną z nich jest to, że za rozrośnięcie się skrajnej prawicy i przesunięcie kredensu debaty w prawo, nie odpowiada wyłącznie Genialny Strateg. Współodpowiedzialne są również media, które w pogoni za zasięgami publikowały wszystko, co się dało. Zapewne redaktorzy nie mieli sobie nic do zarzucenia, bo gdy widzieli, że publikowane przez nich treści (cytaty/etc.) wywoływały oburzenie, przekonywali sami siebie, że skoro tak, to nic się nie stało. Tyle, że to oburzenie (ze wszechmiar słuszne) to tylko jedna strona medalu. Drugą jest to, że w ten sposób skrajne poglądy weszły do mainstreamu. No bo (będę łaskawy) niech będzie, ze 90% odbiorców się oburzało na daną wypowiedź (teraz to nierealne ze względu na polaryzację, bo „naszym” zawsze wolno więcej niż „onym”). Pozostałe 10% dojdzie do wniosku, że skoro tego rodzaju wypowiedzi pojawiają się na mainstreamowych portalach, to znaczy, że „już można”. 


To zaś prowadzi do punktu drugiego, który już sygnalizowałem. Debata publiczna jest dzisiaj bez porównania „ostrzejsza” od tej, z którą mieliśmy do czynienia w „najntisach” i na początku XXI wieku. I ja wiem, że cała masa prawicowców stara się nas wszystkich przekonać do tego, że kiedyś to były czasy, a teraz to nie ma czasów, ale to są bzdury. Każdemu, kto chciałby o tym podyskutować pragnę przypomnieć, że w 1991 roku można było wylecieć ze stołka wiceministra za wygadywanie bzdur na temat AIDS (że to „choroba grzechu”) i nazywanie elgiebetów dewiantami. Obstawiam, że w latach 2015-2023 za podobną wypowiedź można by było dostać jakieś odznaczenie od Czarnka, a Gazeta Polska pewnie wypuściłaby jakieś naklejki w obronie osoby, która wygadywałaby tego rodzaju bzdury. Gdyby istniało coś takiego, jak „cancel culture”, to osoby pokroju Jakiego, Mentzena, Berkowicza, Mateckiego i wielu, wielu innych nie miałyby szans na uzyskanie jakiegokolwiek mandatu, bo nawet gdyby dostali biorące miejsca na listach, to suweren głosowałby na innych „po złości”. 


I ja rozumiem, że ktoś może podnieść argument, że z dwojga złego, to już chyba lepiej, że mamy „jedynie” zaostrzoną debatę (czyli przemoc symboliczną) zamiast tego, co się działo w latach 90, bo przecież taka zwyczajna przemoc jest gorsza od przemocy symbolicznej. Tyle, że ten argument nie ma większego sensu, bo na końcu tej przemocy symbolicznej zawsze znajduje się „zwykła” przemoc. Co zresztą było widać przy okazji spędu Sebixów przy granicy. Równolegle Zjednoczona Prawica i konfa robiły nagonki na „kolorowych”. To chyba dobry moment na to, żeby pokazać jak bardzo wykrzywiona jest polska debata. Matecki publicznie chwalił się tym, że latają dronem za jakimś randomowym typem (wpis nadal wisi). Czy polskie media się tym zainteresowały? A gdzie tam. A teraz sobie wyobraźmy, co by było, gdyby Adrian Zandberg pochwalił się na Eloneksie tym, że lata dronem za jakimś deweloperem. Ta, choć krótkotrwała, histeria sprawiła, że np. w Częstochowie 26 lipca 2025 30 letni kibol Rakowa ugodził nożem obywatela Zimbabwe („staremu” kibolowi towarzyszył 17-letni kibol). Na pewno nie miało to żadnego związku z tym, że 22 lipca tegoż samego roku odbyły się protesty „przeciwko migracji”, w których brali udział kibole Rakowa. 


Gdy dzieją się tego rodzaju rzeczy, prawica nie potrafi zareagować tak ostro, jak wtedy, gdy ktoś na proteście przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego użyje wulgaryzmu. Walczący z ekstremizmami Krzysztof Bosak też jakoś się nie kwapi do krytyki. Rzecz jasna, gdy zostanie pociągnięty za język przez dziennikarza, to wtedy się okazuje, że to nie ich (prawicy) wina i że im nie o to chodzi. Tylko, że jakoś tak się składa, że to są prawie zawsze te same środowiska. Mimo tego, prawicowi „badacze” w rodzaju Marcina Palade domagają się tego, żeby ANTIFĘ w Polsce uznać za „organizację terrorystyczną”. Gdyby nie kontekst byłoby całkiem zabawne, że gdyby ktoś Palade powiedział „ok, zróbmy tak, ale równolegle uznajmy za organizacje terrorystyczne te organizacje kibicowskie, których członkowie mają wyroki za pobicia, albo powiązania z Przestępczością Zorganizowaną/etc.”, to pewnie Pan Marcin eksplodowałby z oburzenia i stwierdził, że to jakieś bolszewickie metody. 


Zjawiskowe jest to, że ci sami ludzie, którzy zło świata całego przypisują mitycznej ANTIFIE, to już przestępstw dokonanych przez kiboli, narodowców/etc. nie są w stanie jednoznacznie przypisać do żadnej „strony” politycznego sporu i do żadnej organizacji. To są po prostu jakieś przestępstwa, które się „dzieją” w oderwaniu od jakichkolwiek realiów. Prawica jest pod tym względem stała w uczuciach, bo Ziemkiewicz taką narrację narzucał już trzydzieści lat temu. Poza tym, trzeba pamiętać o tym, że prawica już dawno postawiła znak równości między Marszami Równości i rozbijaniem tych marszów. Aczkolwiek to chyba nawet tak nie do końca, bo Marsze Równości to zło, tak więc rozbijanie, blokowanie tychże nie może być złe, prawda? Zresztą, chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że polska prawica nieironicznie używa określenia „homoterroryzm”, tak więc nie oczekujmy od nich zbyt wiele. 


Najbardziej mnie męczy to, że jako społeczeństwo (a już w szczególności tyczy się to ludków wychowywanych wiadomo w jakich latach) niby jesteśmy tego świadomi, ale gdy Bosak albo inny Mentzen zaczyna nam machać przed oczami hasłem „ukraina”, „migrant”, „niebiały człowiek”, to się nagle okazuje, że zamiast zastanowić się nad tym „co jest grane” wierzymy, że konfiarze łamane przez narodowcy łamane przez kibole po prostu dbają o nasze bezpieczeństwo. No może i nas ganiali w tych najntisach, może i zachowywali się brutalnie i napadali ludzi na ulicach, ale tu na pewno chodzi o to, że oni po prostu mają Polskę w sercu, bo przecież rok rocznie chodzą na tzw. Marsze Niepodległości. Zanim ktoś powie „ej, no ale przecież to nie są ci sami, którzy ganiali obecnych 40 latków:. I owszem, to nie są „ci sami” ludzie, ale „tamci” ludzie właśnie wychowują swoje dzieci i chyba nie ma wątpliwości w kwestii tego, jakie wartości im wpajają. 


Wydaje mi się, że jednym z największych kłamstw, które część mojego pokolenia (daje sobie +10 do starości za użycie związku frazeologicznego) sobie wmówiło to to, że skrajnym środowiskom faktycznie chodzi o „innych”. No bo co mnie obchodzi, że będą ganiać jakichś tam Ukraińców, migrantów albo w ogóle niebiałych ludzi. Przecież nie należę do żadnej z tych grup. No może czasami zaczepią nie tych, co trzeba, no ale, jak to powiedział cytowany przeze mnie wcześniej komendant policji „chłopaki się pewnie pomyliły”. No może i chcą tłuc elgiebety, ale to też trochę wina tych drugich, bo przecież „się obnoszą”. Do wszystkich, którzy wychodzą z podobnego założenia, mam jedno pytanie: co powstrzyma skrajnie prawicowe środowiska przed rozszerzeniem zakresu pojęciowego „zagrożenia”, przed którym mają rzekomo chronić Polskę i Polaków? Np. na działaczy partii lewicowych. No bo przecież wiadomo, że lewaki to też są takie i owakie, a Zandberg to miał kiedyś koszulkę z Marksem, więc wypadałoby go za to pociągnąć do odpowiedzialności, prawda? A może zaczną ganiać mężczyzn z długimi włosami (tak, jak to te środowiska robiły nie tak dawno temu)? 


Każdemu, kto chciałby mi w ty miejscu zarzucić, że zmyślam, chciałbym przypomnieć, że polska prawica prowadziła sobie swego czasu coś takiego jak „Redwatch”. Była to sobie taka strona, na której skrajna prawica doxxowała ludzi, których nie lubi. Mógł to być lewicowy dziennikarz, feministka studiująca socjologię, działacz elgiebet albo np. uczeń liceum, który pomógł sprzątać kirkut. Na stronie bardzo było sporo informacji np. na temat tego, gdzie można znaleźć daną osobę (pamiętam, że opisano tam dość dokładnie, którymi pociągami jeździła jedna osoba [gdzie wsiadała, gdzie wysiadała i o której porze nimi jeździła], czasami były też informacje, że jakby co to na tego czy owego trzeba uważać, bo może nie dać się łatwo obić. W kontekście tego, co w latach 2015-2023 wyrabiała Zjednoczona Prawica na ironię zakrawa fakt, że po raz pierwszy za tych polskich naziolków (gwoli ścisłości, tu nie było najmniejszych wątpliwości co do przynależności autorów strony) wzięła się wtedy prokuratura zawiadywana przez Ziobrę. Co prawda autorzy tej strony poszli siedzieć, to jednak potem stronę prowadził ktoś inny. Ja bym bardzo chciał, żeby to były moje wymysły, ale tak niestety nie jest. Osobną kwestią jest zaś to, że z tą „wiarą” w dobre intencje skrajnej prawicy, to jest trochę tak, jak gdyby ktoś przeczytał „Pamiętnik znaleziony w Licheniu” Ahmeda Goldsteina i i po lekturze doszedł do wniosku, że: „tak, to jest kierunek, w którym powinniśmy zmierzać”.


Zazwyczaj tego nie robię, ale tym razem zrobię wyjątek. Będzie to anecdata, ale dodam na jej początku PDK, albo „kto wie, ten wie”. Otóż, jakiś czas temu okazało się, że na wewnętrznym komunikatorze jednej z lewicowych partii, pewien lewicowy polityk (który powinien wiedzieć lepiej bo też doskonale pamięta najntisy) tłumaczył, że może i faszole na granicy zachowują się tak, a nie inaczej, ale nie ma co się na nich skupiać, bo ważniejsze są słupki poparcia. I wiecie, ja rozumiem, że słupki poparcia są istotne, ale wydaje mi się, że te słupki nie będą tak bardzo istotne w momencie, w którym skrajna prawica uzna, że pora zacząć walczyć z lewicowym zagrożeniem i np. zacznie wjeżdżać na spotkania partyjne (tak, jak wcześniej wjeżdżała na wykłady), zastraszać uczestników tychże spotkań albo je po prostu zagłuszać (Bąkiewicz ma wprawę, bo w 2021 zagłuszał prounijny więc PO). Uleganie tym środowiskom sprawia, że Krzysztofy Bosaki publicznie mówią rzeczy, za które jeszcze nie tak dawno temu zostaliby wyśmiani (domaganie się uprawień dla prawicowych bojówek/etc.).


Wspomniałem przed momentem, że dla prawicy (aczkolwiek nie tylko dla niej, bo spora część dziennikarzy w naszym kraju cierpi na tę samą przypadłość), każde przestępstwo, pobicie, podpalenie/etc., którego sprawcą jest ktoś prawicowy to „osobny przypadek”. Dla mnie to  jest coś w rodzaju harcownictwa. Skrajnie prawicowe organizacje sprawdzają w ten sposób na ile sobie mogą pozwolić. Jeżeli będziemy im jako społeczeństwo ulegać albo, co gorsza, chwalić ich za „branie sprawy w swoje ręce” (jak to zrobiła pewna lewicowa posłanka) to możemy się obudzić w rzeczywistości, w której skrajna prawica będzie nas trzymała za mordę. Rzecz jasna nie wszystkich i nie od razu, bo zacznie się od „wrogów”. 


Nikt, kto pamięta lata 2015-2023 nie może liczyć na to, że w razie czego państwo nas ochroni przed skrajną prawicą. Może inaczej: teraz nas może ochronić (nie tak skutecznie jak powinno, ale jednak). Jeżeli po kolejnych wyborach rządzić będzie nami koalicja PiSu i konfy (albo PiSu i dwóch konf), to nie będziemy mogli liczyć na żadne wsparcie ze strony państwa, bo państwo będzie skrajną prawicą. I nie trzeba jakoś specjalnie wysilać mózgownicy, żeby odgadnąć, w którą stronę to wszystko pójdzie. W latach 2015-2023 Ziobrokratura (ale też MSWiA) robiła co mogła, żeby chronić skrajną prawicę przed konsekwencjami prawnymi. Jedynym bezpiecznikiem, który nie został do końca rozjechany przez PiS były sądy, ale Jarosław Kaczyński praktycznie zaraz po tym, gdy okazało się, że Morawiecki jednak nie zbierze większości powiedział, że jeżeli jeszcze raz wygrają, to zrobią ze wszystkim porządek i tym razem sądy się nie ostaną.


Działający w latach 2015-2023 mechanizm już opisałem, ale przypomnijmy: jeżeli skrajny prawicowiec czemuś zawinił, to w pierwszej kolejności uruchamiano chłopców i dziewczęta od Zbyszka Umarzatora (sprawa Kołakowskiej, narodowców wieszających zdjęcia polityków/etc.). Jeżeli sprawy nie dało się umorzyć ze względu na „ciśnienie” społeczne, to wtedy co prawda prokuratura wszczynała postępowanie, ale okazywało się, że nikomu nie można niczego „przypiąć” (sprawa neonazistowskiej symboliki i rasistowskich bannerów z tzw. Marszu Niepodległości). Jeżeli tak też się nie dało (bo np. cała Polska widziała naziolków świętujących urodziny austriackiego akwarelisty albo pobicia na Marszu Równości w Białymstoku), to trzeba było kogoś oskarżyć i sprawa ostatecznie lądowała w sądzie. Równolegle jednakowoż uruchamiano kampanie dezinformacyjne, z których miało wynikać, że „to nie jest takie jednoznaczne” (prawda, panie Liszkiewicz i panie Karnowski?). I owszem, w tych nielicznych przypadkach, w których nie dało się „ochronić” skrajniaków zapadały wyroki skazujące, ale jeżeli sądy zostaną przejęte przez PiS, to będą działać jak prokuratura i wyroków skazujących może nie być. Zaś równolegle suwerenowi się będzie tłumaczyło, że to wszystko wcale nie jest takie, jak nam to lewaki przedstawiały. 


Tak wiem, są te wszystkie trybunały zagramaniczne, które mogą potem skrytykować PiS za takie, a nie inne działania i nałożyć kary, ale  po pierwsze taka procedura trwa, a po drugie, pamiętajmy o tym, że Trybunał Przyłębski orzekł wyższość polskiego prawa nad tym złym zagranicznym, więc tak na dobrą sprawę Jarosław (albo jego następca) będzie mógł powiedzieć, żeby sobie w tych obcych językach komu innemu dupę zawracały te trybunały ze Zgniłego Zachodu.


Najbardziej dołujące w tym wszystkim jest to, że gdy te rzeczy się już będą działy i gdy naprawdę będzie już nieciekawie, to wtedy podniosą się głosy dziennikarzy i części społeczeństwa, że co prawda dzieją się rzeczy straszne, ale przecież nikt nie mógł tego przewidzieć. I jestem przekonany o tym, że ci ludzie będą to mówić/pisać całkowicie szczerze. Ci sami ludzie, również całkowicie szczerze dziwują się temu, co teraz się dzieje w USA, gdzie Trump razem ze swoim otoczeniem właśnie stara się (całkiem skutecznie) wziąć za pysk cały kraj. I żadnej z tych osób (chodzi tu głównie o osoby, które uważają się za dziennikarzy) nie przyjdzie do głowy to, że jeżeli Zjednoczona Prawica wróci kiedyś do władzy (samodzielnie, bądź też z konfą/konfami), to scenariusz będzie identyczny. I już nawet nie chodzi o to, że Zjednoczona Prawica i konfa same siebie sprowadziły do roli ekspozytury ruchu MAGA na Polskę, ale o to, że podwaliny pod przyszły zamordyzm PiS kładł przez osiem lat swoich rządów. No ale po co się zastanawiać nad tym, co się stanie i po co bawić się w jakiekolwiek prognozy,  po co w jakikolwiek sposób skomentować wypowiedzi Bosaka, który postulował nadawanie praw bojówkom, po co w ogóle pamiętać o tym, czym od wielu lat zajmuje się skrajna prawica? Po co robić to wszystko, skoro o wiele mniejszym wysiłkiem intelektualnym jest „dziwienie się”. I tak, jak w trakcie pandemii bujaliśmy się na falach zachorowań, tak teraz będziemy się bujać na falach „zdziwień”. 

  
 
I na tym zakończę powyższą ścianę tekstu. Nie mogę napisać, że to jest „pesymistyczny” akcent, bo niestety akcent jest ze wszechmiar „realistyczny”. Mogę na sam koniec dodać, że jest to chyba najdłuższy poświęcony jednemu tematowi. Dodam również, że z jednej strony dawno już żaden temat mnie tak bardzo nie wymęczył, a z drugiej, dawno już nie miałem tak dużej wewnętrznej potrzeby do pochylenia się nad jakimś tematem. Chciałbym móc napisać, że mam szczerą nadzieję, że za kilka lat wszyscy będziemy się mogli śmiać i dojść do wniosku, że wszystko, co napisałem powyżej możemy spiąć klamrą „czarnowidztwo”, ale niestety tak nie jest. Mogę jedynie napisać, że jeżeli będziemy mieli ogromne szczęście, to „może się uda”, ale to jest jedyna pociecha, którą mogę wam zaoferować.  


Źródła:

Rejestracja Celtyka i Zakazu (wiadomo czego):

https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/sad-dopuscil-kolejne-symbole-nop-min-krzyz-celtycki,42175.html

Rzecznik Praw Obywatelskich złożył potem apelacje:

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/589650,sad-ponownie-zbada-czy-zarejestrowac-symbole-nop-w-tym-zakaz-pedalowania.html

Ostateczna odmowa rejestracji:

https://wiadomosci.wp.pl/sad-odmowil-nop-rejestracji-m-in-zakazu-pedalowania-6032732800332929a

https://edition.cnn.com/2025/06/14/us/minnesota-shootings-manhunt-vance-boelter-invs

https://thehill.com/homenews/state-watch/5502257-utah-governor-spencer-cox-trump/

https://www.facebook.com/Podkast.Dezinformacyjny/posts/pfbid02kF6xWMykTnH4C8UuuiHSsyLWFFpcSDBMwLBqW8LtfP5MRAJZtjRXnTSnVCRFEKDkl

https://polskieradio24.pl/artykul/1983486,poszkodowani-w-akcji-widelec-mowia-dosc-setki-tysiecy-zlotych-odszkodowan

Moja notka o podpaleniu tęczy:

https://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/2014/01/katolicka-pogarda.html

https://www.ksd.media.pl/aktualnosci/1762-nagroda-za-najlepsza-fotografie-patriotyczna-roku-2013

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,34862,15788726,liderzy-narodowcow-zatrzymani-i-od-razu-wypuszczeni-po-awanturze.html

https://natemat.pl/100955,kandydat-ruchu-narodowego-nawoluje-do-przemocy-zdjecie-ze-sztacheta-i-pogonimy-barroso-schultza-i-lewandowskiego

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/713420,narodowcy-na-wykladzie-profesora-baumana-na-sale-musieli-wkroczyc-antyterrorysci.html

https://wyborcza.pl/7,75398,13458054,ziemkiewicz-zadymy-na-wykladach-smierdza-mi-prowokacja-zawisza.html

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/691050,jest-postepowanie-w-sprawie-wykladu-srody-na-ktory-wdarli-sie-narodowcy.html

https://www.rp.pl/kraj/art5471301-nikt-nie-odpowie-za-zaklocenie-wykladu-prof-srody-dochodzenie-umorzone

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/713420,narodowcy-na-wykladzie-profesora-baumana-na-sale-musieli-wkroczyc-antyterrorysci.html

https://www.wprost.pl/kraj/406751/krzysztof-bosak-nie-jestesmy-faszystami-szanujemy-demokracje.html

https://wiadomosci.wp.pl/zawisza-bezkarny-byly-posel-pis-mimo-zakazu-nadal-jezdzi-autem-6890220696533600a

https://www.wprost.pl/kraj/10007734/blaszczak-ocenia-sposob-zatrzymania-corki-radnej-pis-to-jest-nieakceptowalne.html

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/957653,po-niech-blaszczak-przeprosi-policjantow-za-krytyke-po-zatrzymaniu-corki-radnej-pis.html

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1389520,trzeba-to-cos-zlapac-i-ogolic-na-lyso-jest-wyrok-w-sprawie-bylej-radnej-pis.html

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8707680,wyrok-zdjecia-europoslowie-na-szubienicach.html

https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,30671392,jest-ostateczny-wyrok-ws-narodowcow-ktorzy-zawiesili-na-szubienicach.html

https://www.fakt.pl/polityka/krzysztof-bosak-wieszanie-na-szubienicach-portretow-to-udany-happening/dclnwve

https://oko.press/przestepcy-z-marszu-niepodleglosci-2017-bezkarni

https://wpolityce.pl/polityka/420220-internauci-zszokowani-mozliwa-ustawka-z-urodzinami-hitlera

https://wpolityce.pl/polityka/421423-brudzinski-pyta-wlascicieli-tvn-o-urodziny-hitlera

https://wpolityce.pl/media/420145-tylko-u-nasurodziny-hitlera-byly-maskarada-znamy-kulisy

https://wpolityce.pl/kryminal/600773-sad-wydal-wyrok-ws-obchodow-urodzin-hitlera

https://tvn24.pl/polska/jacek-karnowski-bedzie-musial-przeprosic-dziennikarzy-tvn-autorow-reportazu-polscy-neonazisci-st6779966

https://wyborcza.pl/7,75398,24210792,material-tvn-o-urodzinach-hitlera-czyli-jak-pis-owskie-przybudowki.html

https://x.com/Dan_Liszkiewicz/status/1152848208416116736?s=20

https://tvn24.pl/bialystok/bialystok-marsz-rownosci-pobil-nastolatka-wyrok-zapadl-w-jeden-dzien-st4329303

https://oko.press/kosciol-lgbt-marsz-bialystok

https://oko.press/narodowcy-od-bakiewicza-z-3-milionami-dotacji-od-rzadowego-funduszu

https://wyborcza.pl/7,75398,26445890,kaczynski-wzywa-do-obrony-kosciolow-bronmy-polski.html

Teresa Torańska „My” (konkretnie zaś rozmowa z Janem Krzysztofem Bieleckim)

https://x.com/DariuszMatecki/status/1947011874706387172

https://www.tvp.info/88074474/czestochowa-kibic-rakowa-czestochowa-zaatakowal-obcokrajowca-z-rasistowskich-powodow

https://czestochowa.naszemiasto.pl/w-czestochowie-protestowano-przeciw-imigrantom-kibice-rakowa-staneli-na-czele-marszu-konfederacji-pod-haslem-stop-imigracji/ar/c1p2-27795737

https://x.com/MarcinPalade/status/1969090338263273809

Na Wiki bardzo dobrze opisano czym zajmował się Redwatch:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Redwatch

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/471834,administratorzy-strony-internetowej-redwatchorg-ida-do-wiezienia-wyrok-zapadl.html

https://pl.wikinews.org/wiki/2011-04-22:_Trzej_redaktorzy_Redwatch_skazani_na_kary_wi%C4%99zienia

https://tvn24.pl/polska/marcin-porzucek-z-pis-broni-roberta-bakiewicza-wrocila-sprawa-zaklocania-wystapienia-powstanki-st8542648


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz