Stało się. Fanpage Piknik na Skraju
Głupoty skończył rok. Z tej okazji notkę rocznicową należałoby
popełnić, co niniejszym czynię. Wszystko zaczęło się od bloga,
którego założyłem 24 września 2012. Zamysł był taki, żeby
pisać trochę o książkach, trochę o kampaniach reklamowych i
społecznych (głównie nieudanych), trochę o polityce i tak dalej.
W praniu okazało się, że najlepiej pisze mi się o polityce i
„okolicach”. Co jakiś czas zbieram się do napisania recki
jakiejś książki, ale na zbieraniu się kończy (no, ale może
wreszcie się zbiorę i jakąś piknikową recenzje popełnię).
Nawiasem mówiąc, stałym czytelnikom
(a wiem, że tacy są) blogowym winien jestem wyjaśnienie. Blog w
pewnym momencie nieco wyhamował (średnio jedna notka na miesiąc).
Stało się tak, ponieważ skupiłem się na prowadzeniu FP. Druga
przyczyna była taka, że piszę sobie od jakiegoś czasu cuś
dłuższego od notek blogowych, a czas jak wiadomo nie jest z gumy i
wszystkiego naraz się nie da. Tym niemniej, od pewnego czasu notki
się w miarę często pojawiają, więc czuję się zrehabilitowany
:)
Trochę danych liczbowych z minionego
roku piknikowego:
Blog
W sumie opublikowałem 76 notek (ta
będzie 77). Całkowita liczba odsłon bloga to 32.260 . To całkiem
sporo, biorąc pod rozwagę fakt, że blog „roznosi się” głównie
dzięki fanom i zaprzyjaźnionym FP. Jako ciekawostkę dodam, że
najpopularniejsza notka -Zróbmy sobie wojne
- miała 1.002 odsłony. Mam nadzieję, że ów rekord uda mi się
niebawem pobić :) Co jakiś czas zbieram się do dodawania nowych
funkcjonalności, ale średnio to wychodzi, bo nie za bardzo wiem, co
by się przydało czytelnikom (wskazówki mile widziane). Niebawem
wyprodukuję pewnie listę ulubionych blogów.
Fanpage
Liczba fanów 6.060
Liczba grafik 590 (z czego
większość opatrzona komentarzem)
Najpopularniejsza grafika dotarła do
97.000 użytkowników
W temacie fanów. Nadal cieszy mnie to,
że grafiki rozchodzą się nierównomiernie. Tzn., że aby grafika
się spodobała, musi być ciekawa. Proces produkcyjny grafik
przebiega różnie. Czasem jest to coś w rodzaju błyskawicznej
riposty (i komentarz na spodzie grafiki jest literalnie pierwszym,
który przyszedł mi do głowy), a czasem trwa to nieco dłużej.
Dorobiłem się też antyfanów. Na
ten przykład taki admin fanpage Wojujący Gimboateusz czasem
oddostępni jakąś grafikę, czasem przyjdzie i podzieli się
mądrością swą. Ostatnio napisał, że eutanazja to morderstwo i
że bardzo nie fair jest oczekiwanie od kogoś pomocy w tej materii.
Dodał też (z właściwą swej kondycji intelektualnej
delikatnością), że jeśli ktoś chce się zabić, to niech sobie
gardło poderżnie (dosłownie – chodziło po poderżnięcie sobie
gardła). Śmiem twierdzić, że nie było to nawiązanie do książek
Pratchetta i niejakiego Gardło Sobie Podrzynam Dibblera
Nadal banuję przyjaciół zygot
(którzy wolą określać się mianem „obrońców życia”).
Czynię to głównie z tego powodu, że rozmowa z nimi zawsze schodzi
na „aborcja to morderstwo, ty lewacka szmato”. Raz jeden
zbanowałem kogoś, kto co prawda nie używał inwektyw, ale
ordynarnie kłamał. Poszło o to, że jego zdaniem w 1993 r. zakaz
aborcji wprowadzono dlatego, że ludzie wybrali polityków, którzy
obiecywali jego wprowadzenie. Każdy, kto interesował się historią
współczesną wie, że takie stwierdzenie ma niewiele wspólnego z
prawdą. Ludziom wtedy aborcja jakoś specjalnie nie przeszkadzała i
zdenerwowali się wprowadzonym zakazem. Udało się nawet zebrać
gdzieś tak 1.200.000 podpisów pod wnioskiem o referendum w tej
sprawie, które to podpisy zostały bardzo demokratycznie olane.
Co się zaś tyczy samego FP/bloga –
cieszy mnie to, że pomimo tego, że na Facebooku jest od cholery
różnych stron, ludzie odwiedzają moją. Cieszy mnie to, że na tej
stronie komentują i dyskutują (na blogu mało kto się odzywa, ale
niemalże pod każdym linkiem blogowym udostępnionym na FB wypowiada
się sporo ludzi). Cieszy mnie to, że nie zawsze się zgadzamy z
moimi (i Zbyszka Embriona) fanami. Cieszy mnie o tyle, że dyskusje
są możliwe jedynie wtedy, kiedy ktoś się z kimś nie zgadza.
Cieszy mnie to, że rozmowy te są na pewnym poziomie. Choć czasami
pod grafikami latają ku**y i ch*je, to nie uważam tego za przejaw
„niskiej kultury”. Czasem jak człowiek sobie przeczyta kolejną
mądrość, którą nas uraczył jakiś polityk/etc. – jedynym
merytorycznym komentarzem jest: „japierdolę”.
Teraz czas na wazelinę
Ogromna większość grafik jest mojego
autorstwa (z wpisami podobnie). Tym niemniej, nie jest tak, że
tylko i wyłącznie ja się nimi zajmuję. Mam kilku dzielnych
edytorów/poprawiaczy, którzy mi pomagają pro publico bono. Być
może obyłoby się bez pomocy „outsourcingu”, alem jest
dyslektykiem i choć staram się pisać „tak jak trzeba”, to
jednak dysleksja czasem wyłazi. A im dłuższy tekst – tym więcej
jej wyłazi niestety. Z góry zaznaczam, że poprawiaczy katuję
notkami blogowymi i grafikami. Błędy w statusach i w komentarzach
pod grafikami są wynikiem tego, że wszystko ma swoje granice, a ja
nie chcę nadużywać dobrej woli poprawiaczy:)
Teraz czas na podziękowania (czyli na
uberwazelinę)
W tym miejscu chciałbym podziękować
(kolejność podziękowań jest chaotyczna i nie należy się nią
sugerować)
Katarzynie K. - za dzielne sprawdzanie
moich długaśnych tekstów.
Magdzie U. - za to samo.
Mojej szanownej rodzicielce (nie, nie
ma konta na FB) - za to, że czasem dba o odpowiednią ilość
przecinków na grafikach i niekiedy nawet jakąś notkę poprawi.
Mojej siostrze i szwagrowi - za pomoc
przy ogarnięciu loga i tła piknikowego. Sporo roboty z tym było,
ale daliśmy radę.
Katarzynie K. (tak, tej samej, która
mnie poprawia) i Beacie zwanej Kotą - za to, że namówiły mnie na
prowadzenie bloga.
Marcinowi M. - za to, że pomagał mi
ogarnąć social media i za to, że kiedy się zastanawiałem „a
może by tak FP założyć?” nie powiedział „naaah za głupiś”
;)
Robowi RSS Mammudu - za to, że jest
RSS i za podsunięcie pomysłu na logo.
Całej kupie fanów, która podsyła mi
linki do artykułów/etc., bo mimo najszczerszych chęci, połowy z
tych perełek internetowych bym pewnie nie znalazł.
No i to by było na tyle:)
Pozdrawiam
Piknik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz