Niniejszą notkę zaczniemy od kilku eksperymentów myślowych.
Wyobraźmy sobie co by było, gdyby w Polskę ruszyły furgonetki ze screenami z jakiegoś kiepskiego porno, na którym jakiś typ przebrany za policjanta macha fiutem w miejscu publicznym (zasada 34 jest bezlitosna, na pewno dałoby się znaleźć coś takiego). Wyobraźmy sobie, że na furgonetce ktoś umieścił dane z IDzD, z których wynika, że policjanci nie robią nic innego poza gwałceniem dzieci. Wyobraźmy sobie, że ktoś tam dodał napis „tacy chcą pilnować bezpieczeństwa Twoich dzieci”. Jak szybko bagieciarnia zawinęłaby taką furgonetkę i jak szybko jej kierowca wylądowałby na dołku?
Wyobraźmy sobie inną furgonetkę. Na tej, dla odmiany, ktoś napisał, że Prawo i Sprawiedliwość to pedofile (tu nawet byłaby podkładka, bo jeden z radnych tej formacji wysyłał swoje nagie fotki uczniom szkoły). Do tego ktoś dodałby jakieś dane liczbowe (również z tego samego instytut) i dodał napis „tacy chcą bronić Twoich dzieci”. I znowuż, zastanówmy się nad tym, jak szybko Zbyszek doprowadziłby do tego, że na dołku wylądowaliby wszyscy, którzy mieli jakikolwiek związek z tą furgonetką (łącznie z agentem ubezpieczeniowym, u którego wykupiono polisę OC i diagnostą, który dał dopuszczenie do ruchu).
Wyobraźmy sobie jeszcze inną furgonetkę. Na tej, dla odmiany, ktoś umieściłby jedynie fakty dotyczące ukrywania pedofilii przez Kościół (+ parę nagłówków odnoszących się do kościelnej pedofilii + może parę cytatów z obrońców pedofilów [np. o „dawaniu ciumka”]) i może jakiś screen z zawartości dysku twardego Księdza G. (Dominikańskie media się nie pierdoliły w tańcu i w materiale o księdzu G. pojawiły się fragmenty [rzecz jasna ocenzurowane] filmików z jego dysku). Tutaj ktoś mógłby po prostu napisać, że „tacy chcą uczyć Twoje dzieci”. Furgonetki, rzecz jasna, powinny być ustawione pod kościołami. Tutaj pytanie, które należałoby sobie postawić brzmi następująco: kto byłby szybszy? Chłopaki od Zbyszka, czy owieczki, które spaliłyby furgonetkę i spuściły wpierdol kierowcy?
Wyobraźmy sobie, że po miastach innych państw w UE zaczynają jeździć furgonetki, na których ktoś wrzucił dane dotyczące tego, ilu przestępstw dokonali w danym kraju Polacy. Dodatkowo na furgonetkach znalazłyby się opisy tych najbardziej drastycznych. Prócz tego, na furgonetce znalazłby się napis „tacy chcą przyjeżdżać do naszego kraju”. Jak szybko zostałyby uruchomione polskie służby dyplomatyczne (i jak szybko wezwanoby ambasadora danego kraju na dywanik do MSZ)?
Albo wiecie co? Zapomnijcie o danych z IDzD. Wyobraźmy sobie, że na tych furgonetkach opisano jedynie prawdziwe sytuacje. Znalezienie ich nie byłoby trudne, bo, jak już wspomniałem, radny z PiS wysyłał swoje nagie fotki dzieciom, zaś (o tym nie wspomniałem) bez problemu można znaleźć wiadomości o pedofilach w mundurach policyjnych. Czy takie furgonetki mogłyby sobie jeździć po Polsce albo np. stać sobie pod kościołami, biurami PiSu, czy komendami policji? No, kurwa, nie. Bagieciarnia momentalnie by zareagowała, a chłopcy i dziewczęta od Zbyszka znaleźliby jakieś paragrafy, którymi dałoby się rzucić w autorów akcji.
Czemu miały służyć te eksperymenty myślowe? Ano temu, żebyście mogli w pełni docenić to, jak bardzo państwo nic nie robi z tym, że po Polsce jeżdżą furgonetki oklejone tekstami, których nie powstydziliby się twórcy der Sturmera. Acz to, że państwo „nic nie robi” to takie niedopowiedzenie, bo te furgonetki mają czasami policyjną obstawę. Rozumiecie? Furgonetki, na których znajdują się kłamliwe wypowiedzi, mające na celu szczucie ludzi na mniejszości seksualne (tak więc łamiące prawo), dostają obstawę policyjną. Jeśli to nie jest jawne demonstrowanie pogardy państwa dla mniejszości seksualnych, to nie bardzo wiem, jak to, kurwa, nazwać.
Jednym z największych absurdów jest to, że polskie władze (z Prezydentem RP) na czele, budują narracje, w myśl których za mniejszościami seksualnymi stoi jakieś wszechpotężne lobby i chuj wie jakie pieniądze. Przedstawiciele partii rządzącej (również ci zatrudnieni w mediach rządowych) opowiadają brednie, z których wynika, że elbagiety to tacy w sumie bolszewicy i naziści (tak, ci pierdoleni kretyni porównują prześladowane przez III Rzeszę mniejszości seksualne do nazistów. Być może można być większym kretynem, ale potrzebowałbym mocnych dowodów, żeby w to uwierzyć). Innym absurdem jest to, że skrajna prawica, z Kościołem na czele, wszystkich, których nie lubi, określa mianem marksistów. No bo wiecie, feministki walczą z mężczyznami (tylko, że nie walczą), elbagiety walczą z heterykami (tylko, że nie walczą), a skoro marksiści walczyli z klasami posiadającymi, to w sumie jest to samo. Tym idiotom zupełnie umyka fakt, że w myśl swoich własnych gówno-definicji, sami są marksistami, bo walczą ze wszystkimi dookoła. Z liberałami, z lewicą, z mniejszościami seksualnymi, z uchodźcami, z ateistami, z Zachodem, z feministkami i tak dalej i tak dalej. Dyskutowałem kiedyś z jednym panem, który sugerował, że co prawda marksizm kulturowy nie ma definicji, ale można przyjąć, że jest nim np. bezrefleksyjne przyjmowanie jakichś wzorców z Zachodu. Kiedy zapytałem, czy w takim razie marksizmem kulturowym jest mówienie o marksizmie kulturowym (bo to, ekhm, „pojęcie” przyszło do nas z Zachodu i nic nie znaczy), okazało się, że „te sytuacje są nieporównywalne”.
No dobrze, ale po co polskie władze robią to, co robią? Po co szczują ludzi na mniejszości seksualne (i np. robią jakieś gównoakcje wydając na to pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości)? Po to, żeby wreszcie udowodnić, że mniejszości seksualne są złe. Prawica stosuje dość standardowe metody (acz przez to, że rządzą krajem i mają pod sobą policję i wszelkiej maści służby można powiedzieć, że te działania są „na sterydach”). Otóż w czasach, w których PiS już i jeszcze nie rządził obserwowałem te działania i wyglądało to tak, że produkowano narracje na temat jakiegoś środowiska tak długo, aż wreszcie dane środowisko się wkurwiło i zareagowało. Rzecz jasna, żelazny elektorat otrzymywał informacje tylko i wyłącznie o reakcji i nie był informowany o tym, co działo się wcześniej. I nie, nie mam tu na myśli „prowokacji” w ujęciu prawicowym, czyli tego, że na ten przykład, jakiemuś łysemu karkowi wydawało się, że ktoś na niego krzywo spojrzał i (w ramach samoobrony przed krzywym spojrzeniem) spuścił wpierdol temu, kto krzywo patrzył. Tylko, np. działania organizacji zygotariańskich, które non stop wyzywają swoich oponentów od morderców i za każdym razem, gdy ktoś im odwarknie, zgrywają ofiary. Prawica opanowała te metody do perfekcji i z powodzeniem stosuje je od momentu, w którym przejęła w Polsce władze. Szczujemy na jakieś środowisko tak długo, aż ktoś się wkurwi, a potem nagłaśniamy jakąś wypowiedź, którą udało się nam wywołać. Stosowano w przypadku konfliktu na linii władza – dowolna grupa, która podpadła. Czy to lekarze, czy to nauczyciele, czy to ktoś z opozycji. Różnica między tymi środowiskami, a mniejszościami seksualnymi polega na tym, że te środowiska mogłyby uniknąć gnojenia przez władze. W jaki sposób? Ano w taki, że np. nie będą protestować, domagać się podwyżek albo na ten przykład, tłumaczyć, że państwo polskie przeznacza zbyt mało pieniędzy na opiekę zdrowotną (takie sugestie są przecież jawnym skandalem, bo pod wodzą Zjednoczonej Prawicy nie brakuje na nic pieniędzy) i tak dalej. Generalnie rzecz ujmując, to szczucie ma doprowadzić do takiej sytuacji, w której wszyscy będą grzeczni i nie będą podskakiwać.
Mniejszości seksualne nie mają takiej możliwości. Niezależnie od tego, co zrobią i jak bardzo „nie będą się obnosić”, polskie władze i tak będą je prześladować. Nie będzie Marszów Równości? Nic takiego, będzie można wrzucać zdjęcia z jakichś eventów BDSM z Zachodu i tłumaczyć suwerenowi, że ONI CHCĄ ŻEBY W POLSCE BYŁO TAK SAMO. Organizacje LGBT będą siedzieć cicho i nie będą interweniować na skandaliczne wypowiedzi, których nie powstydziliby się twórcy Der Sturmera? To nawet lepiej, bo wtedy będzie można straszyć suwerena „ukrytym” wrogiem. Mniejszości seksualne będą się ukrywać (i np. partnerzy nie będą chodzić „za rękę” [ja wiem, że to i tak rzadkość ze względu na „klimat”, który u nas panuje) i nie będą się przyznawać do orientacji? Jeszcze lepiej. Po pierwsze dlatego, że łatwiej jest straszyć tym, czego ktoś nie zna, po drugie, będzie można tłumaczyć, że skoro się ukrywają, to pewnie „rozumieją, że coś jest z nimi nie tak”, a po trzecie, Patryki Jakie i Sebastiany Kalety będą mogły przypiąć sobie odznaki „obrońcy polskich rodzin przed elbagietami” i tłumaczyć, że udało im się powstrzymać drang nach osten w wykonaniu wrażych sił pod dowództwem generała LBGT. Zjednoczona Prawica nie odpuści mniejszościom seksualnym, bo to dla nich idealny wróg. Można na niego bezkarnie szczuć (ok, UE się trochę ruszyło, ale póki co, to zbyt mało, żeby nasze władze się cofnęły), bo nie stanowi żadnego zagrożenia. Dodatkowo, jak się tego elbagieta wkurwi i np. ktoś powiesi flagę na pomniku (czym, rzecz jasna, zrani uczucia religijne pomnika), to będzie dowód na to, że te środowiska są agresywne i w ogóle nikogo nie szanują. O tym, że wcześniej się te środowiska porównywało do zarazy, bolszewizmu, nazizmu, pedofilów (i chuj wie do czego jeszcze), polskie władze nie będą wspominać.
UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!
https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty
To, co odjebało się w Warszawie pokazuje, w którą stronę zmierza nasze państwo. Pomijając już idiotyczną decyzję sądu o 2-miesięcznym areszcie dla kogoś, kto do wszystkiego się przyznał (oberprokurator twierdził, że istniało ryzyko mataczenia [oczywiście, że nie istniało, ale idealnie wpisuje się to w narracje o wszechmocnych elbagietach]) i nie zamierzał uciekać, to policja celowo doprowadziła do eskalacji. Można było to załatwić inaczej, ale nie, trzeba było odjebać szopkę, bo liczono na to, że ktoś będzie chciał jej bronić (ze względu na idiotyczną i krzywdzącą decyzję sądu). Zanim ktoś powie „no ale ona tę furgonetkę i kierowcę” - proszę wrócić do eksperymentu myślowego z początku tekstu. Te furgonetki nie powinny mieć prawa do wyjechania na ulicę, a gdyby ktoś je zaparkował gdzieś pod osłoną nocy, to powinny zostać odholowane na parking policyjny, zaś autorzy akcji powinni zostać zmuszeni (wyrokiem sądowym) do sprostowania bzdur, które opowiadają (tak, żeby sprostowanie miało porównywalnie szeroki zasięg). Of korz, wtedy odezwałyby się głosy fundamentalistów, że są prześladowani, ale prawda jest taka, że w Polsce od dłuższego czasu „wolność religijna” i „sumienie” to pojęcia-wytrychy, które oznaczają prawo do gnojenia mniejszości seksualnych (albo też dowolnego „innego”) i nieponoszenia z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Cieszy mnie to (o ile cokolwiek, kurwa, może mnie cieszyć), że lewica ma swoją reprezentacje w Sejmie i że ta reprezentacja pokazała wczoraj zajebisty RiGCz. Prawda jest bowiem taka, że gdyby za tymi ludkami nie wstawił się nikt z immunitetem (i np. gdyby posłanki nie blokowały dojazdu bagieciarni), to zebrani tamże dostaliby srogi wpierdol. Dobrze, że ogarnął się też ktoś z KO, ale jak na największą partię opozycyjna, to była to reprezentacja dość, kurwa, mizerna (no ale, pewnie nie było jeszcze fokusów i nie wiadomo, jak reagować, co nie?).
Pozwolę sobie w tym miejscu wyrwać pewną wypowiedź z kontekstu (którym była kolejna próba uPRL-owienia sądów). W grudniu 2018 Prezes Polski powiedział, że: „Państwo nie jest dzisiaj silne wobec słabych, a słabe wobec silnych. I tak pozostanie, jeśli my będziemy u władzy”. To, co stało się w Warszawie (i wcześniejsze ściganie ludzi za powieszenie flagi na pomniku) wprost idealnie wpasowuje się w tę wypowiedź. Kibole zablokowali autostradę i lali się tam po ryjach? Policja, na wszelki wypadek pojawiła się tam, jak już było po wszystkim, a teraz opowiada o tym, że no szukają winnych, ale to może być długotrwałe śledztwo. NacjoSebixy odpalają pierdyliony rac na swoim spędzie? Policja nie reaguje. Ktoś wiesza podobizny polityków opozycji na szubienicy? No przeca to happening. Nazistowska retoryka i symbolika na spędzie nacjosebixów? Okazało się, że niosący banner powiedzieli, że to nie ich i prokuratura odpuściła. Wiecie, ja się na Podkarpaciu wychowałem (niegdyś „tarnobrzeskie”) i napatrzyłem się na to, jak bardzo policja daje dupy w sytuacji, w której istnieje ryzyko dostania po mordzie od jakiegoś karka. Nigdy nie zapomnę radiowozu, który jechał sobie spokojnie, aż tu nagle zawrócił i zaczął spierdalać, bo bagieciarnia zobaczyła kilkunastu karków, którzy (z nagimi torsami) szli sobie po chodniku i ulicy. Ta sama policja odważnie spisywała ludzi, którzy mieli czelność siedzieć sobie na przystanku w nocy i nie wydzierać mordy, ani nie spożywać napojów alkoholowych. Człowiek się na takie rzeczy napatrzył wcześniej i naiwnie myślał, że to jakoś tak, kurwa, w niebyt odejdzie wraz z pokoleniem bagiet, które mentalnie nie wyszły z czasów, w których policja (wtedy jeszcze milicja) miała nieco inne obowiązki, niż w czasach słusznie minionych. Minęło trochę czasu i bagieciarnia zaczęła sprawiać wrażenie bardziej ogarniętej. A potem np. trafiało się na siłowni na jakichś nakoksowanych jegomościów (ważących tak pi razy oko po 120 kg), którzy głośno rozprawiali o tym, że w sumie to oni mali są i że trzeba znowu przyjebać bombę, a gdzieś w trakcie rozmowy okazywało się, że panowie są z policji. No, ale człowiek patrzył na tych koksów i se myślał, że, chuj, trudno. Kibolstwo wpierdala sterydy wiadrami, policmajstry też muszą. Tylko, że od jakiegoś czasu obserwuje się nadpobudliwość policji w sytuacjach, w których można by było sobie poradzić bez użycia siły. To zupełnie tak, jakby ktoś szczuł tych nakoksowanych kretynów na ludzi w ramach pokazu siły: bądź grzeczny, bo dostaniesz wpierdol, a potem jeszcze poprawimy Ci zarzutami i po chuj Ci to?
Ja wiem, że to jest anecdata, ale pojawia się sporo opinii, w których stoi, że po tym, co teraz odpierdala policja (pilnowanie pomników, ściganie ludzi za powieszoną flagę i brandzlowanie się tym w mediach społecznościowych) odbudowanie wizerunku tejże służby potrwa bardzo długo. I tak sobie myślę, że ludzie wygłaszający te opinie co prawda mają sporo racji, ale nie biorą pod rozwagę tego, że być może policji wizerunek „zbrojnego ramienia partii” nie przeszkadza? Jeżeli ktoś chce mi tutaj powiedzieć, że nie wszyscy policjanci są źli, to ja takiej osobie odpowiem, że teraz jest, kurwa, dobry moment na to, żeby ci „nie-źli” zareagowali na to, co się dzieje. Jeżeli bowiem nie reagują, to znaczy, że sytuacja im albo nie przeszkadza, albo wręcz odpowiada. Jeżeli zaś ktoś się boi zareagować, to chyba nie bardzo nadaje się do pełnienia funkcji kogoś, kto ma stać na straży prawa.
https://tychy.naszemiasto.pl/policjant-z-jaworzna-zostal-oskarzony-o-seks-z-6-latka/ar/c1-5079781
https://radioszczecin.pl/6,381428,kaczynski-dzis-panstwo-nie-jest-silne-wobec-slab
https://sport.dziennik.pl/pilka-nozna/artykuly/7781488,ustawka-autostrada-a4-pseudokibice.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz