wtorek, 6 czerwca 2023

Niereformowalni

Po cichu liczyłem na to, że ten niedzielny marsz się okaże frekwencyjnie lepszy od tego politycznego wiecu Prawa i Sprawiedliwości sprzed dwóch miesięcy (który to więc dla niepoznaki nazwano „marszem papieskim”). Liczyłem na to dlatego, że (to pewnie będzie dla niektórych z was szok) czasami bywam złośliwy i lubię patrzeć, jak ktoś wchodzi na grabie, które sam sobie podłożył pod nogi. 


O PiSie można powiedzieć bardzo wiele i jedną z takich rzeczy jest to, że PiS się po 2015 absolutnie niczego nie nauczył. Dlatego też stosuje cały czas te same metody. Gdzieś ma być jakiś protest albo marsz? No to najpierw trzeba spróbować zadziałać „antyfrekwencyjnie” (przed niedzielnym marszem te próby były bardzo, ale to bardzo widoczne [doskonałym przykładem będzie tu spot z Auschwitz]).


Jeżeli działania antyfrekwencyjne nie zadziałają, to PiS (zawsze) stosuje jedną metodę. Chodzi, rzecz jasna, o próby wytłumaczenia wszystkim, że ta frekwencja to tak naprawdę była bardzo słaba. To zaś można zrobić na kilka sposobów. Można po prostu mówić o tym, że na protestach było mało ludzi i zaniżać liczbę protestujących. Jednakowoż, w dobie mediów społecznościowych to się rzadko udaje, bo zdjęcia z protestów są wszędzie i docierają do każdego (niezależnie od tego, w której bańce ktoś sobie siedzi).  


Jeżeli zaniżanie frekwencji nie zadziała, to można spróbować osadzić tę frekwencję w kontekście. Jak to się fachowo robi? Wytłumaczy wam to Tomasz Poręba: „100 tys? Można delikatnie rzec, że tak sobie i chyba wbrew nakręcanym od tygodni oczekiwaniom i marzeniom”. Zanim zacznę się nad tym pastwić, dorzucę jeszcze inny przykład, który rzucił mi się w oczy (ten będzie bez Źródeł, bo to było jakieś rządowe konto agitacyjne). Otóż użytkownik tego konta czepiał się wpisu, w którym stało, że na niedzielnym marszu było kilkaset tysięcy osób.


Po pierwsze, tłumaczył, że wcale nie było tyle i że to max 100 tysięcy było (tak więc mamy zgodność z oficjalną linią partyjną). Po drugie, użytkownik konta zaczął tłumaczyć, że te 100 tysięcy to bardzo mało, bo (przyznam szczerze, że czegoś takiego się nie spodziewałem), sam PSL ma prawie 100 tysięcy członków.


Tego rodzaju „kontekstów” było całkiem sporo. Łączy je wszystkie to, że co do jednego, były to autograbie.


Po pierwsze, jeżeli w niedzielę frekwencja była niska, to równie dobrze można powiedzieć, że na marszach papieskich nie było nikogo. Tak się bowiem składa, że różnica we frekwencji była (eufemizując) gargantuicznych rozmiarów.


Po drugie, ja na miejscu Poręby nie używałbym narracji o „oczekiwaniach i marzeniach”, bo ktoś mógłby być na tyle nieuprzejmy, że mógłby przypomnieć Porębie o tym, jak to trzeba było darować sobie zorganizowanie „marszu miliona”, bo nie było chętnych.


Po trzecie, „marsz papieski” (aka „wiec wyborczy PiSu”) poprzedzały tygodnie profrekwencyjnej propagandy, w którą rządowe media bawiły się non stop.


Po czwarte, według TVP Info, na marszu papieskim w Warszawie było jakieś 25 tysięcy osób (dzień wcześniej twierdzili, że w samej Warszawie było 200 tysięcy uczestników tego marszu). Tylko złośliwy człowiek by w takim miejscu napisał, że Prawo i Sprawiedliwość ma około 45 tysięcy członków. Jeszcze bardziej złośliwy człowiek zestawiłby tę (olbrzymią!) frekwencję ze statystykami, którymi zawsze (gdy jej to do czegoś pasuje) podpiera się prawica. Rzecz jasna, chodzi o statystyki dotyczące wiary w Polsce. W 2021 TVP się chwaliło, że 90% Polaków uważa się za osoby wierzące. Nie chce mi się tego przeliczać na liczby, ale wydaje mi się, że to trochę więcej, niż 25 tysięcy uczestników „marszu papieskiego”.



UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty



Skoro wyliczankę mamy za sobą, pozwolę sobie na zrobienie tego, co robi teraz PiS, czyli na „osadzenie w kontekście” wcześniej wymienionego wiecu wyborczego PiSu. Jak tak sobie teraz o tym myślę, to ten cały marsz to były jedne wielkie autograbie.


Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że PiSu nikt do organizowania tego marszu nie zmuszał. Partia Kaczyńskiego sama się w to wmanewrowała, bo rozpaczliwie poszukuje jakiegoś
 „motywu przewodniego” kampanii. Najprawdopodobniej spindoktorzy PiSu doszli do wniosku, że to właśnie ta kwestia da im „nośność”. Prawda jest taka, że mogli to po prostu olać. Tzn. może inaczej: owszem, wyrazić oburzenie/etc., ale nie bawić się w żadne marsze.


Po tym, jak się już zdecydowali, że ten marsz jest konieczny, popełnili kolejny błąd. Powiązali ten marsz ze swoją partią tak bardzo, że dla każdego było oczywiste, że tu nie chodzi o żadnego papieża, ale wyrażenie poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli ktoś nie chce wierzyć mnie, lewakowi, to niech sobie zerknie na to, co w dniu marszu napisał o tym Szuldrzyński (link w źródłach).


Rzecz jasna, nie wiadomo, jaki takie „nieuPiSawianie” miałoby wpływ na frekwencję. Prawda jest bowiem taka, że równie dobrze mogłoby być tak, że bez tego „upisowienia” frekwencja byłaby jeszcze mniejsza. Tyle, że wtedy to nie byłby problem PiSu.


Aczkolwiek największym możliwym fuckupem w wykonaniu PiSu była odklejka od rzeczywistości. Tym ludziom się na serio wydawało, że na ten ich więc wyborczy (ok, wiece, bo to się odbywało nie tylko w Wawie) przyjdą setki tysięcy uczestników. Oni na serio uwierzyli, że na tych marszach będzie taka, a nie inna frekwencja (te frekwencyjne oczekiwania miały pewnie spory wpływ na decyzję o tym, żeby zrobić sobie z tego wiec PiSu). Najzabawniejsze było to, że choć rządowe media 3 kwietnia się już ogarnęły, to Bochenek poszedł o krok dalej i w jednym z programów opowiadał o tych „milionach Polaków”.


Podsumujmy: Najpierw PiS rzucił się do „obrony papieża” (głównie przed nim samym i jego działaniami). Potem czynniki decyzyjne uznały, że to zorganizowanie marszów papieskich wprost idealnie nadaje się do tego, żeby urządzić pokaz partyjnej siły. Nie zrobiono żadnego rozeznania w kwestii tego, ile osób się wybiera na ten marsz (co jest, swoją drogą, dość ciekawe, bo przecież nie byłoby problemem zebranie do kupy danych odnośnie tego, ile autokarów zostało wynajętych/etc.).


Ponieważ nie zrobiono rozeznania, przygotowano hurraoptymistyczne narracje, z których wynikało, że trotyliardy Polaków wzięły udział w marszu. Po tym, jak te narracje zderzyły się dość brutalnie z rzeczywistością, częściowo je zmodyfikowano, ale nowe „przekazy dnia” nie do wszystkich dotarły i nadal trafiali się geniusze, którzy opowiadali o milionach uczestników (tak, wiem, powtarzam to non stop, ale nadal mnie to bawi).


Ja tam się co prawda nie znam, bo ze mnie prosty bloger, ale wydaje mi się, że tego rodzaju wpadka (i to wpadka bardzo drobiazgowo zaplanowana) to coś, czego nie warto przypominać suwerenowi. Najprawdopodobniej jednak PiSowscy spindoktorzy byli odmiennego zadania, gdy podejmowali decyzję o tym, żeby zacząć robić sobie jaja z frekwencji na niedzielnym marszu. Zapewne było dla nich olbrzymim zaskoczeniem to, że ludzie zaczęli im w internetach przypominać o tym, jaka była frekwencja na ich własnym spędzie (ludzie byli na tyle uczynni, że podrzucali im nawet zdjęcia, żeby sobie mogli sami porównać). Ale pamiętajcie o tym, że to opozycja się niczego nie nauczyła przez ostatnie osiem lat. PiS uczył się zapamiętale i dlatego przez cały czas stosuje te same metody działania.


Tak na sam koniec jeszcze jedna kwestia. Ja jestem bardzo daleki od twierdzeń, że ten marsz to już jest szach i mat (albo makao i po makale) i że PiS się po tym już nie podniesie. Niemniej jednak nie można udawać, że z PiSowskiego punktu widzenia „nic się nie stało”. Gdyby tego rodzaju eventy były dla PiSu bez znaczenia, to strona rządowa nie zwracałaby na nie najmniejszej uwagi. Reakcja rządowych mediów i całego rządowego agitpropu świadczy o czymś wręcz przeciwnym.


 
Źródła:

https://www.tvp.info/52636560/raport-kosciol-w-polsce-spada-liczba-uczestniczacych-w-mszach-niedzielnych

https://www.tvp.info/68935349/marsz-papieski-w-warszawie-ile-bylo-osob-organizatorzy-ok-50-tysiecy

https://twitter.com/PiknikNSG/status/1665350329746051073

https://www.tvp.info/68921983/marsze-papieskie-w-calej-polsce-setki-tysiecy-uczestnikow

https://www.rp.pl/komentarze/art38259721-michal-szuldrzynski-dlaczego-nie-pojde-dzis-na-marsz-w-obronie-jana-pawla-ii

https://www.rmf24.pl/polityka/news-skandaliczny-spot-pis-muzeum-auschwitz-ostro-reaguje,nId,6812512#crp_state=1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz