Grafika autorstwa Wiewiórki Chaosu. Literka "ó" użyta celowo. |
W opinii hierarchów Kościoła, prawicowych publicystów, polityków i całej reszty usłużnych, Konstytucja gwarantuje Kościołowi prawo do czegoś, co można nazwać hegemonią etyczną (moralną etc.). Ich zdaniem Kościół (a co za tym idzie- wierzący) ma prawo do narzucania wszystkim dookoła swojego światopoglądu. Artykuły poruszające ten temat opatrzone są cytatami z Konstytucji RP, które to cytaty (zdaniem autorów) potwierdzają to, że katolikom wolno więcej. Innymi słowy, środowiska kościelne traktują Konstytucję RP jak poręczny młotek, którym można do woli tłuc niewierzących. Czy Konstytucja RP faktycznie jest „katolicka”? Przekonajmy się.
Okładka „Gościa Niedzielnego” obwieszcza, co następuje:
„Konstytucja Rzeczypospolitej gwarantuje wierzącym prawo obecności w życiu publicznym i prawo kształtowania oblicza Polski. Także jej ustaw.”
W tym miejscu zaznaczam, że odnoszę się do tekstu okładkowego, nie zaś do artykułu, dlatego, że treść tegoż artykułu jest bez znaczenia. Jedyne, co jest istotne, to cytat z Konstytucji RP. Cytat, który w opinii autora (oraz całej masy prawicowców, którzy non stop powołują się na Konstytucję) sugeruje, że, co prawda, wszyscy Polacy są równi, ale katolicy są równiejsi.
„My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski…”
(podkreślenie, rzecz jasna, nie pochodzi z GN)
Czy z powyższego fragmentu Konstytucji można wysnuć wniosek, iż „wierzący mają prawo kształtowania oblicza Polski. Także jej ustaw.” Jak najbardziej. Tylko że jeden, bardzo istotny wniosek umyka katolickim „analitykom” Konstytucji. Jakiż to wniosek? Ano taki, że Konstytucja gwarantuje prawo do kształtowania Polski. Także jej ustaw również niewierzącym. Kolejna rzecz, która zupełnie umyka „analitykom” to fakt, że wszyscy Polacy mają dbać o dobro wspólne, którym jest Polska (nie zaś „Polska Katolicka”).
Ujmując rzecz prostymi słowy, cytowany fragment preambuły nie gwarantuje wierzącym prawa do zakazywania in vitro (na drodze ustawy), tylko i wyłącznie dlatego, że zdaniem wierzących „in vitro to grzech”.
Jest jeszcze jeden fragment preambuły, który prawicowcy z lubością przytaczają i który ich zdaniem świadczy o tym, że Polska katolicka jest i basta!
„wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną
ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu
i ogólnoludzkich wartościach,”
Prawicowcy powołują się na podkreślony fragment, zupełnie ignorując ciąg dalszy (pogrubiony). Tak bardzo skupiają się na tym „chrześcijańskim dziedzictwie”, że zupełnie umykają im „ogólnoludzkie wartości”.
Skoro już czytamy Konstytucję, warto popatrzeć na działania prawicy i skonfrontować je z odpowiednimi artykułami Konstytucji.
Sprawa prof. Chazana
Nikomu nie trzeba tłumaczyć tego, czym zasłynął prof. Chazan. Za to, co zrobił, spotkała go zasłużona kara i wyleciał na zbity pysk z piastowanego stanowiska. Kościół i „usłużni” od razu podnieśli larum „Konstytucja gwarantuje wolność sumienia!”, „zwolnienie Chazana to łamanie Konstytucji”. Prawica powołuje się na art. 53 ust. 1:
„1. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii.”
Prawicowiec rozumuje tak: sumienie Chazana (które wcześniej pozwoliło mu zamordować 500 „dzieci nienarodzonych”) nie pozwoliło mu na wskazanie szpitala, w którym pacjentka mogłaby dokonać terminacji ciąży. Skoro zaś Konstytucja gwarantuje wolność sumienia, to Chazan miał prawo do tego, co zrobił. Tym samym każda kara, która go za to spotkała jest łamaniem praw zagwarantowanych mu przez Konstytucję. Sam Chazan nie ukrywa, że odmowa terminacji ciąży/etc. była spowodowana jego poglądami. Ujmując to nieco inaczej – prof. Chazan, odbierając kobiecie prawo do samostanowienia, uzewnętrzniał swoją religię. Czy Konstytucja faktycznie na to zezwala?
Art. 53 ust. 5
Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy
i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku
publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.
Artykuł 37 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty:
Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z
jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne
możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym
oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej.
Warto w tym miejscu zauważyć, że prawicowym „analizom” Konstytucji towarzyszy (jak zwykle) pomieszanie z poplątaniem. Wymieszano w nich konstytucyjne prawo do wolności sumienia i religii, z klauzulą sumienia (z ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty) . Do tego wszystkiego dodano jeszcze standardowy zarzut „prześladowania katolików”.
Akcja „Stop pedofilii”
Pomysłodawcy tej akcji albo nie za bardzo rozumieją co czynią, albo też celowo chcą wystawiać dzieci na żer pedofilom. Ponieważ fanatykom religijnym nie podoba się edukacja seksualna, wpadli oni na genialny pomysł – chcą nowelizacji Kodeksu karnego, która to nowelizacja w praktyce oznacza penalizację edukacji seksualnej. Dodatkowo – rodzice, którzy chcieliby edukować swoje dzieci, również mogą się narazić na odpowiedzialność karną.
Mariusz Dzierżawski (stop pedofilii) tłumaczy zagrożenia związane z edukacją seksualną:
„pozbawianie dzieci poczucia wstydu, pobudzanie seksualne od przedszkola, sprzyja nadużyciom seksualnym, również o charakterze pedofiliskim”.
O „pobudzaniu seksualnym od przedszkola” nie warto wspominać, bowiem teza ta wynika z niezrozumienia słowa pisanego i zaleceń WHO (podpowiedź – nie ma tam słowa o tym, że przedszkolaków będzie się uczyć masturbacji). Tym, co zasługuje na potępienie jest dalsza część wypowiedzi. Pamiętacie abp. Michalika, który twierdził, że dzieci wciągają dorosłych w pedofilię? Mariusz Dzierżawski nie tylko zgadza się z tezą Michalika, ale w oparciu o nią domaga się zmian w Kodeksie karnym. Co ciekawe, kiedy przedstawicieli akcji „stop pedofilii” poinformuje się o tym, że w zaleceniach WHO sporo miejsca poświęcono walce z pedofilią (informowanie dzieciaków o tym, że ich ciało jest ich i nikt nie ma prawa ich dotykać/etc. bez ich zgody), dostają piany na buzi i zaczynają perorować o tym, że „to poziom gimbazy”. Nie wiem, czy zwalczanie polityki informacyjnej, która utrudni pedofilom żerowanie na dzieciach, to działanie celowe, czy też przejaw głupoty, tym niemniej z punktu widzenia ofiar pedofilów – powody sprzyjania pedofilii przez „stop pedofilii” są raczej mało istotne. Owo „poczucie wstydu”, o którym wspomina Dzierżawski, działa na korzyść bydlaków, którzy wykorzystują dzieci. Bo skoro dziecko wstydzi się tego, co się stało, to przecież nikomu o tym nie powie (tego rodzaju retoryka nie powinna nikogo dziwić – zawstydzanie ofiar gwałtu to na prawicy norma).
Agnieszka Jarczyk (stop pedofilii) z przenikliwością właściwą kondycji intelektualnej „obrońców życia” tłumaczy się z zarzutów „lewicowego mainstreamu”
„Lewicowy mainstream ostrzega, że zapis ten mówi o ochronie dzieci przed ich rodzicami. Bo jeśli rodzic da dziecku np. prezerwatywę to może trafić za to nawet do więzienia. Nie sądzę, aby odpowiedzialni rodzice zechcieli rozbudzać seksualnie swoje dziecko.”
Po przetłumaczeniu z katolickiego na polski – tak, jeśli rodzic da dziecku prezerwatywę, złamie prawo i może iść siedzieć. Dlaczego? Bo „odpowiedzialni” rodzice tego nie robią. Nawiasem mówiąc, jeśli danie dziecku prezerwatywy „rozbudza je seksualnie” to akcja „stop pedofilii” powinna zacząć zwalczać kolorowe baloniki, które rodzice-zwyrodnialcy dzieciom swoim kupują (bo to przecież też kawałek gumy).
Czy działania grupki fanatyków religijnych, którzy w swoim mniemaniu walczą z pedofilią (a tak naprawdę – wspierają ją, świadomie bądź też nieświadomie) są zgodne z Konstytucją? Katoliccy „analitycy” odpowiedzieliby twierdząco- w końcu „Konstytucja gwarantuje wierzącym(...)”. A jak jest w rzeczywistości?
Art 53 ust. 3
Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego
i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przepis art. 48 ust. 1 stosuje
się odpowiednio.
Art 48 ust. 1
Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność
jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.
Pomysłodawcy akcji „start pedofilii” (nazywajmy rzeczy po imieniu) powinni bardzo wyraźnie wczytać się w powyższe akapity. Konstytucja gwarantuje im prawo do wychowywania (uwaga, włączam capslocka) SWOICH dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Od cudzych dzieci, których rodzice mają inne poglądy, pomysłodawcy mogliby się łaskawie odwalić.
Hierarchowie kościoła (oraz usłużni publicyści/politycy/etc.), powołując się na wybrane fragmenty Konstytucji RP, zachowują się tak, jakby cofnęli się do czasów pre-gutenbergowskich i cytowali Biblię, do której „ciemny lud” nie ma dostępu. Otóż- wielce szanowni purpuraci – ciemny lud (którego reprezentantem jestem) umie czytać, ma dostęp do Konstytucji i, wbrew temu co twierdził Jacek Kurski, nie wszystko „kupuje”. Żyjcie sobie tak, jak chcecie, wychowujcie swoje dzieci, tak jak chcecie, ale odwalcie się od niewierzących i nie usiłujcie nam kitować, że Konstytucja gwarantuje wam prawo do tego, żebyście dyktowali nam, nieprzepadającym za Kościołem, jak mamy żyć. Amen.
Źródło:
http://www.fronda.pl/a/atak-na-stop-pedofilii-to-atak-na-rodzicow-chcacych-chronic-dzieci,40839.html
Stara prawda. I w Polsce absolutnie aktualna.
OdpowiedzUsuń"To w co wierzysz - nie jest problemem ...
Problemem jest to, że Ty uważasz, że ja powinienem wierzyć w to samo."
Wydaje mi się, że nasi rodzimi fanatycy poszli o krok dalej. Oni już nawet nie starają się udawać, że chodzi o "nawracanie". Chodzi o to, żebyś żył tak, jak Ci każą, amen.
UsuńCzesc, podsuwam artykuły które całkowicie mnie rozbroiły - bo smiech jest zdrowy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.fronda.pl/a/era-mezczyzn-bezplciowych,38486.html
http://www.fronda.pl/a/maria-sokolowska-feminizm-jest-zly-glownie-dla-kobiet,41335.html
http://www.fronda.pl/a/rodzice-uwaga-na-grupy-edukatorek-seksualnych-w-szkolach-z-notatnika-seks-edukatorki,41410.html
Czy orientuje sie ktos i moze mi wytlumaczyc czy to prawda ze w niemczech wdz jest w przedszkolach obowiazkowy? Czytalam kiedys w gosciu niedzielnym dramatyczne swiadectwa rodzicow ktorzy poszli do wiezienia za niepuszczanie dzieci na te lekcje i zastanawiam sie czy to prawda?
OdpowiedzUsuńJesli, w co watpie, tak jest, to faktycznie warto z tym walczyc. Tylko ze irracjonalne jest zwalczanie NIEOBOWIAZKOWEJ nauki dziecka. Jesli katolicy nie chca wdz, niech nie posylaja na to dzieci. Ale niech pozwola innym zyc w zgodzie z ich pogladami, błagam.
Niemieckiego nie znam i nie byłem w stanie zweryfikować tego, za co tak naprawdę tych ludzi przymknęli. Jedyne informacje o tych sprawach pochodzą ze stron prolife, katolickich etc. Jedyne co udało mi się ustalić to to, że chodziło o rodziny wielodzietne (8-12 dzieci).
Usuń