poniedziałek, 2 czerwca 2014

Deklaracja fanatyzmu lekarzy

W tygodniu powyborczym zrobiło się bardzo głośno w temacie „deklaracji wiary” lekarzy. Sprawa już jakiś czas temu rzuciła mi się w oczy, ale ponieważ nikt się nie wyrywał z podpisywaniem tejże, uznałem, że nie ma sensu się nad tym pochylać. Tym niemniej, w momencie, w którym ponad 3 tysiące lekarzy złożyło pod dokumentem swój podpis, chyba jednak trzeba się temu przyjrzeć i nieco na ten temat poczytać. Co zrozumiałe, masowe podpisywanie tej deklaracji fanatyzmu przyciągnęło uwagę mediów i sporej liczby ludzi. Komentarze były bardzo różne, ale generalnie rzecz ujmując, sygnatariuszy odsądzono od czci i wiary.

Rzecz jasna, kpiny z deklaracji (w pełni zasłużone) nie mogły pozostać bez odpowiedzi zainteresowanych. Na portalu Fronda.pl pojawił się list jednej z sygnatariuszek. Nie zamierzam odnosić się w tym miejscu do całej treści (bo to bez sensu), a jedynie do końcówki oświadczenia/listu lekarki, Marii Chodyry:

Nade wszystko zbulwersowana faktem całej medialnej dyskusji polecam zapoznanie się z oryginalnym tekstem deklaracji wiary na stronie www.deklaracja-wiary.pl, następnie przemyślenie przez kogo tak naprawdę chcemy być leczeni, bez narzucania odpowiedzi z mediów- czy przez uczciwych, kształcących się na bierząco (pisownia zgodna z oryginałem - Piknik), broniących życia lekarzy czy może kogoś innego.”

Co prawda nie jestem „mediami”, ale uznałem za stosowne zadośćuczynić tej prośbie. Bez problemu odnalazłem na linkowanej stronie oryginalny tekst. Po przeczytaniu tegoż (wiele tego nie było - 1 strona znormalizowanego tekstu) postanowiłem, że zacytuję go punkt po punkcie i będę się odnosił do poszczególnych fragmentów. Robię to „bez narzucania odpowiedzi z mediów”.

Nam – lekarzom – powierzono strzec życie ludzkie od jego początku...”

I dlatego sprzeciwiamy się terminacji ciąży w przypadku, w którym ciąża stanowi zagrożenie dla życia kobiety.

1. WIERZĘ w jednego Boga, Pana Wszechświata, który stworzył mężczyznę i niewiastę na obraz swój.”

Świadomość tego, że lekarze, którzy mają mnie leczyć, są kreacjonistami, niesamowicie mnie uspokaja.

2. UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne:
- ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca,
- moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.

Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania
Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie,
eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę.”

Jesteś kobietą i idziesz do lekarza po pigułki hormonalne, które ratują Twoje zdrowie? Nie dostaniesz recepty, bo - co prawda - dla Ciebie są one lekarstwem, ale dla lekarza to odrzucenie stwórcy. Jak widać, „primum non nocere” również może zostać podważone przez klauzulę sumienia. Inna sprawa – LEKARZ, który twierdzi, że używając prezerwatyw „odrzucam stwórcę”, powinien zostać przebadany przez specjalistów (takich, którzy nie podpisywali tej nieszczęsnej deklaracji).

3 PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej (...)”

Z polskiego na nasze – gender to szatan.

(...)Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia”(...)”

A ludzie, którzy nie mogą mieć potomstwa, nigdy nie będą „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” i - co zrozumiałe - powinni się czuć przez to gorsi.

(...)powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim.(...)”

Z polskiego na nasze - ludzie niezwiązani sakramentem ślubu nie mają prawa do uprawiania seksu. Domyślam się, że jeśli tacy ludzie dorobią się potomstwa, będzie ono gorsze od potomstwa ludzi mających ślub kościelny.

4. STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.”

Czyli np. prawo do odmowy przepisania zgwałconej kobiecie antykoncepcji doraźnej, prawo do odmowy przepisania kobiecie hormonów („bo, panie, te hormony to działajo jak antykoncepcja!”) i tak dalej, i tak dalej.

5. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim - aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji(...)”

Takim, jak zdobycze XXI-wiecznej medycyny.

(...)potrzebę stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała.(...)”

Co zrozumiałe, klauzula sumienia obejmuje również „potrzebę stałego pogłębiania wiedzy”. Teologia ciała ogranicza się, rzecz jasna, do „teologii narządów płciowych”, na temat których Kościół ma bardzo wiele do powiedzenia.

6. UWAŻAM, że - nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań – lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem.”

Rozumiem, że zniechęcanie do przeprowadzania badań prenatalnych, okłamywanie kobiet w trakcie ich przeprowadzania, nieprzepisywanie antykoncepcji hormonalnej, nieprzepisywanie pigułek hormonalnych w przypadkach chorobowych, odmowa przepisania zgwałconej kobiecie antykoncepcji doraźnej, ogłaszanie wszem i wobec, że in vitro to zło etc., etc. – to wszystko mieści się w „nienarzucaniu nikomu swoich poglądów”. I na tym deklaracja się kończy (ok, jest jeszcze fragment Humanae vitae Pawła IV, ale punktów jako takich więcej nie ma).

Artykuł na Frondzie.pl zatytułowano dramatycznie: „Zanim oczernisz lekarza z powodu jego wiary. Koniecznie przeczytaj!” W kontekście dokumentu, który podpisywali owi lekarze, nie za bardzo wiem, w jaki sposób można ich oczernić. Bo jak oczernić kogoś, kto twierdzi, że tylko małżonkowie (ślub kościelny, rzecz jasna) mają prawo do uprawiania seksu, że tylko małżonkowie mogą mieć dzieci, że stosowanie antykoncepcji to odrzucanie stwórcy, że eutanazja jest zła, bo jest niezgodna z jego sumieniem itd. Nie wiem, czy posiada sumienie ktoś, kto nie rozumie, czym jest eutanazja dla cierpiącego człowieka (takiego, który wie, że przestanie cierpieć dopiero wtedy, gdy umrze). Każdemu, kto twierdzi, że „cierpienie uszlachetnia” (oczywiście, cudze cierpienie), życzę tego, żeby w trakcie swojego życia miał bardzo dużo okazji do uszlachetnienia samego siebie.

Przeczytałem tę deklarację i wydaje mi się, że placówki medyczne, które zatrudniają sygnatariuszy tejże deklaracji, powinny informować o tym fakcie każdego pacjenta. Pozwoliłoby to kobietom na uniknięcie upokarzającego spotkania z ginekologiem, który poproszony o przepisanie pigułek hormonalnych, zacznie jej prawić kazania o tym, jakie to one są złe i w rezultacie ich nie przepisze. Publiczna informacja na temat sygnatariuszy (i innych lekarzy, którzy zasłaniają się klauzulą sumienia, jak się im coś nie podoba lub chcą więcej zarobić prywatnie – spora liczba klauzolowiczów opory przed antykoncepcją ma jedynie w publicznych placówkach) byłaby uczciwa wobec kobiet. Bo wbrew temu, co się może wydawać fanatykom religijnym, nie każda kobieta lubi półgodzinne kazania na temat szkodliwości antykoncepcji.

W całej tej zawierusze związanej z deklaracją fanatyzmu nikt nie zwrócił uwagi na jedno zagrożenie. Lekarze, którzy podpisali tę deklarację nie ukrywają, że będą postępować zgodnie z zaleceniami Kościoła. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której powstaje nowa metoda leczenia jakiegoś schorzenia, która nie spodoba się władzom kościelnym. Owe władze będą więc głośno protestować przeciwko temu rodzajowi leczenia. Co zrobią wtedy sygnatariusze? Zapewne pójdą za głosem Kościoła i oleją nową metodę. Pacjenci będą cierpieć w imię „klauzuli sumienia”, a lekarze - obserwować to cierpienie z dumą. Będą dumni z siebie i z tego, że „nie narzucają nikomu swoich poglądów i przekonań”.

Powróćmy na sam koniec do pytania zadanego przez lekarkę:

Przez kogo tak naprawdę chcemy być leczeni, bez narzucania odpowiedzi z mediów- czy przez uczciwych, kształcących się na bierząco (pisownia zgodna z oryginałem - Piknik), broniących życia lekarzy czy może kogoś innego.”

Odpowiem wprost – tak, chciałbym być leczony przez uczciwych, kształcących się na bieżąco lekarzy, do której to grupy nie zaliczają się, moim zdaniem, sygnatariusze deklaracji fanatyzmu.


Źródła:




3 komentarze:

  1. Jest jeszcze jeden dość istotny aspekt. Ta deklaracja w zasadzie całkowicie odrzuca możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności lekarza, któy popełnił błąd w sztuce. Miejmy nadzieję, że sądy nie dadzą się zmanipulować. Wszyscy sygnatariusze tak zapewniają o wyższych wartościach jakie nimi kierują, jestem ciekawa czy odmówią którejś z tych nowoczesnych, ale sprzecznych z nauką kościoła metod kiedy ktoś z ich bliskich będzie ich potrzebować. I oczywiście zgadzam się z postulatem by publiczne placówki informowały pacjentów, że ich pracownicy podpisali taką deklarację, tak jest po prostu uczciwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mnie przeraża to, że zaczynamy kopiować te najgorsze wzorce ze Stanów Zjednoczonych. Jeszcze trochę i w szkołach pojawią się nauczyciele, którzy nie rozumieją, że Biblii nie czyta się dosłownie i zaczną twierdzić, że mają prawo uczyć, że dinozaury nie istniały, te kości w muzeach, to... podrzucone jakieś..., że świat ma z górką 3000 lat, ewolucja też nie istnieje, a ci co w parę dni potrafią wykazać ewolucję na muszkach, to jakieś szatany...

    A mówiąc krótko - coraz bardziej żałuję, że jednak się ochrzciłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. >> „3 PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej (...)”

    Z polskiego na nasze – gender to szatan.<<
    Gender to gender, ale osoby transseksualne, z niewrazliwoscia na androgeny, z zespolem Turnera etc. maja przerabane.
    Osoby bezplodne jak rozumiem powinny od razu isc do klasztora.
    Pozwole sobie zaproponowac sygnatariuszom wydrukowanie deklaracji na papierze sciernym, zwiniecie jej w rolke korundem do zewnatrz, a nastepnie wsadzenie nieco ponizej miejsca, gdzie konczy sie os sacrum.

    OdpowiedzUsuń