Fanpage obchodził przedwczoraj swoją
miesięcznicę, którą przegapiłem ;] Z okazji tej miesięcznicy
popełnię notkę, która będzie swoistym podsumowaniem tegoż
czasu. Niniejszym składam podziękowania za tutoriale i oprowadzanie
po świecie Social Media mojemu znajomemu „Człowiekowi
Intertnetów”, któremu co jakiś czas zawracam dupę pytaniami.
Pytania chyba jakieś takie do końca kretyńskie nie są, bo jeszcze
mnie nie dodał do listy ignorowanych.
Fanpejdż miał być takim dodatkiem do
bloga i pomysłem na wypromowanie tegoż. Takie było założenie.
Bardzo szybko jednak przekonałem się, że o ile faktycznie można
za pomocą FP promować blog, to zasięg treści z FP jest bez
porównania większy od blogowej. No chyba, że się jest Urbanem,
który miał coś koło 500.000 wejść na swojego vloga pierwszego
dnia ;) Tym niemniej blog poczytnością się również cieszy. A
mnie cieszy to, że w naszym pięknym kraju ludzie lubią czytać ;)
Blog (a potem fanpage) miał być nieco
bardziej o PR, książkach, nieudanych reklamach etc. Na początku
tak właśnie było, ale potem zdarzył się 10 października i
sławetne głosowanie nad projektem Solidarnej Polski. I wtedy blog
skręcił w stronę polityki, feminizmu, pro choice itp. Nie znaczy
to, że już absolutnie nie zamierzam pisać nic o Public Relations.
Zamierzam i to nie raz ;) Tym niemniej, za każdym razem kiedy
zbieram się do napisania jakiejś fachowej notki, wyskakuje jak z
pudełka jakiś poseł Górski i nachodzi mnie przemożna chęć
robienia demotywatorów.
Jakimi obserwacjami w zakresie
prowadzenia lewicowego (piszę to jako „lewacka szmata” ;))
fanpage chciałbym się podzielić? Kilkoma.
Pierwsza:
Nie dyskutować z prawicowcami na
tematy powiązane z wiarą. Dlatego też na fanapge bezlitośnie
banuję wszelkich apologetów pro life. Bowiem argumentacja jest
zawsze taka sama: „aborcja to zło, ponieważ to zabijanie”. Z
ludźmi o takich poglądach nie można dyskutować. Można za to
stracić sporo czasu na próby porozumienia się z nimi. Które to
próby z racji tego, że ci ludzie bazują na dogmatach, są skazane
na porażkę. Żaden argument nie jest w stanie wygrać z dogmatem.
Koniec końców – dyskusja ciągnie się przez kilkadziesiąt
postów, a i tak na końcu zostanę nazwany lewacką szmatą.
Dziękuję uprzejmie, ale mam lepsze rzeczy do roboty.
Druga:
Nie dyskutować z ludźmi, którzy
krytykują notki, grafiki itd. za coś, czego na nich nie ma. Nie
jest moją winą, że ktoś prawicowy po ujrzeniu słowa „aborcja”
dostaje przysłowiowej „piany”, czerwień mu oczy zasnuwa i jest
tak bardzo rozdygotany wewnętrznie, że nie potrafi przyswoić
przekazu obrazka opatrzonego dwoma zdaniami komentarza. Ci krytycy
reprezentują bardzo różną kondycję intelektualną, ale łączy
ich jedno – ślepy upór. Takiemu człowiekowi nie da się
wytłumaczyć, że coś źle zrozumiał. O nie, ON DOBRZE ZROZUMIAŁ,
tylko ja - jako „tfurca” - nie rozumiem tego, co sam
„ztfożyłem” ;) Dyskusje z tego rodzaju ludźmi są jeszcze
gorsze niż z „prolajfami”. Dlaczego? Bo człowiek przez cały
czas łudzi się tym, że dyskutuje z inteligentną osobą, która
jest w stanie zrozumieć logiczną argumentację. Tym niemniej, dla
niektórych 2+2 nie równa się 4 ani też 5 – dla nich 2+2 równa
się kaloryfer.
Trzecia:
Nie karmić trolli. Ja rozumiem, że
niektórzy są tak bardzo poruszeni tym, co wrzucam na stronę, że
nie mogą się powstrzymać i muszą skomentować „Ty lewacka
szmato”, „Twoja strona to szambo”, „będę się za Ciebie
modlić”, „sami imbecyle na tej stronie!!” ,”admin jest
niedouczony!”, „żenada chłopie!” i tak dalej. Tylko, że na
mnie to wrażenia nie robi. Kliknięcie „zablokuj użytkownika” +
usuń komentarz to kilka sekund roboty. Jednak jeśli ktoś bardzo
chce, niech trolluje. Lista zablokowanych jest bardzo pojemna. Być
może niektórzy lubią trzymać śmiecie w mieszkaniu – ja, choć
jestem bałaganiarzem, smrodu nie lubię.
Czwarta (uwaga podlizywanie się):
Fajnych fanów mam i co mnie cieszy –
nie zawsze się ze sobą zgadzamy. A cieszy mnie to dlatego, że
gdybym chciał mieć „drony” do publikowania moich notek,
założyłbym fanpage pro life. Tam wystarczy rzucić „polub jeśli
uważasz, że dziecko jest darem boga” i mamy 2.000 lajków. Ja się
muszę nieco bardziej starać, co mnie osobiście cieszy, bo nie
pozwala mi to na wrzucanie byle chłamu ;)
Nie wiem, jaki sens widzą niektórzy w
idiotycznych komentarzach. Wiem – sam mam w adresie fanpage
„kreatywne hejterstwo”, ale jest pewna delikatna różnica między
mną, a tymi miłymi ludźmi. Ja nie przyłażę do nich i nie
„nauczam”. Też mógłbym taśmowo włazić na prawicowe strony
FB i tłumaczyć „ależeściesomgupi”. Tylko po co? A że na moim
FP ludzie wypowiadają się negatywnie na temat prawicy? Ich prawo.
Po tym, jak przez 20 lat prawica (nie, nie cała) wyzywała kobiety
od morderczyń, dziwek rozkładających nogi przed każdym etc. –
to, że kobiety nazywają ludzi o takich poglądach oszołomami to i
tak szczyt delikatności.
Zresztą – wyzywanie to jedna strona
medalu. Choć to w mojej opinii głupota, jeśli ktoś chce – niech
to robi. Jest jednak jeszcze inny rodzaj działalności. Dzięki
jednemu z fanów (personaliów nie podam – ta osoba będzie
wiedziała, że o nią chodzi :)) dowiedziałem się, że na FB są
strony, na których ludzie zmawiają się i taśmowo zgłaszają
nadużycia – grafik, fanpejdży, komentarzy etc. Z ich komentarzy
wynika, że mają poczucie misji. Mnie to osobiście trochę
przeraża. Banda frustratów nie chce oglądać jakichś grafik i
przy okazji nie chce, aby inni je oglądali. Czemu? Tego nie wiem.
Czemu frustratów? Kiedy pojawił się event „sprzeciw wobec
zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej”, ludkowie zmawiali się, żeby
zgłaszać event jako naruszający uczucia religijne. Admini zapewne
dostali tych zgłoszeń kilka tysięcy. Sfrustrowani byli tym, że
profil „młodzi pro life” miał mniej fanów niż tamten event.
Normalny, trzeźwo myślący człowiek być może zastanowiłby się
nad przyczynami różnicy (i to sporej) w liczbie fanów. Ale jak
widać, niektórzy nadal wyznają wałęsowską zasadę „nie chcesz
pan mieć gorączki, stłucz pan termometr”. O nie, nie – oni
wiedzą, że mają rację i że reprezentują „większość”.
Taką 27% „większość”, bo tylu Polaków według badań CBOS
jest za tym, aby kobieta nie miała prawa do aborcji, jeśli płód
jest ciężko uszkodzony. 59% polaków ma zdanie odmienne, ale owa
27% „większość” wie lepiej. Gwoli marudzenia – podobna
większość (tym razem 13%) popiera Górskiego i jego wynurzenia
dotyczące gwałtu. 78% Polaków- czyli „wyraźna mniejszość” –
ma odmienne zdanie.
Z jednego faktu sobie zdałem sprawę.
Nie zdarzyło się, aby na fanpage pojawił się ktoś o prawicowych
poglądach, kto starałby się sensownie przedstawić swoje
stanowisko. Owszem, kilka osób, które nie zaczynały rozmowy od
„je***ne lewackie ścierwa” się pojawiło – tylko, że
przeważnie krytykowali mnie za coś, czego nie napisałem/nie
umieściłem na grafice. Tym samym dyskusja merytoryczna była
niemożliwa. Gwoli wyjaśnienia – aborcja to dla mnie terminacja
ciąży, a nie „mordowanie nienarodzonych” i jeśli ktoś stoi na
stanowisku, że to jednak mordowanie, to dowolne
„pseudo-merytoryczne” argumenty były, są i będą traktowane
banem. A co do innych – może się jeszcze pojawią. W końcu
fanpage ma dopiero miesiąc. Może jeszcze będzie można porozmawiać
„na poziomie” z kimś o odmiennych poglądach.
Jeszcze taka myśl mi się po łbie
kołacze – pewni ludzie bardzo nie lubią, jak się im przedstawia
ich własne poglądy odarte ze wszelkich upiększaczy i górnolotnej
retoryki - wtedy się nagle blokują. Bo czym można usprawiedliwić
agresję, z jaką zareagowali na demotywator, na którym stało, że
odmawianie kobiecie prawa do terminacji ciąży to skazywanie tejże
kobiety na śmierć? No fakt - ani słowa o biednym embrionie
nienarodzonym, którego się „zamorduje”. Ci ludzie chyba
zupełnie zapomnieli, że ich „pragnienia” mogą mieć wpływ na
innych. I że - na ten przykład – kobiety mogą nie chcieć
umierać tylko dlatego, że ludzie uważający siebie za „pro life”
sobie tego życzą.
Powód, dla którego zacząłem
blogować i zajmować się FP był prosty. I nie chodziło tylko o
namowy znajomych, którzy lubili i lubią czytać kilkustronicowe
notki ;) Chodziło mi o to, żeby jak największej liczbie ludzi
ukazać absurd poglądów. Chodzi mi o ludzi o poglądach jeszcze nie
wykrystalizowanych i takich, którzy wierzą w dobre intencje
organizacji „pro life”. Dzięki coraz większej ilości fanów
(kończę pisać notkę – 701 na liczniku) staje się to coraz
łatwiejsze.
Innymi słowy – mam poczucie misji.
Jakiej? ZMUSIĆ LUDZI DO MYŚLENIA ;)
A mnie sie durnemu zdawalo, ze pietnowanie glupoty jest celem :(
OdpowiedzUsuńNo już już. To również ;)
UsuńOgólnie się zgadzam, jednak nie zawsze dyskusje na temat wiary z osobami deklarującymi się jako wierzące praktykujące są bezowocne. Oczywiście łatwo trafić na obłąkanych fanatyków, którzy są agresywnie nastawieni do innych poglądów niż ich własne jednak na szczęście nie wszyscy są tak zatwardziali. Znam przynajmniej 2 osoby, które z biegiem czasu zmieniły się z gorliwych teistów do ateistów. Kilku innych nie porzuciło wiary ale stali się bardziej krytyczni i odporni na retorykę fundamentalistów.
OdpowiedzUsuńCały problem polega nie na rozmowie na tematy wiary - tylko na tematy inne - do których to rozmów niektórzy "zapożyczają" argumenty związane z wiarą. Choć może nie tyle z wiarą co z fanatyzmem wywołanym retoryką kładzioną do głów od wielu lat. Dla takich ludzi choćby nie wiem co - każdy "pro choice" - będzie mordercą.
UsuńPrzede wszystkim - gratulacje z tytulu miesiecznicy bloga :) generalnie nie udzielam sie nigdy w komentarzach, ale poki co przeczytalam wszystkie notki i podziwiam chec pisania o wszystkim. Tym bardziej, ze samo czytanie Twoich "krotkich" wpisow troche mi zajmuje, wiec nie mowie nawet ile musi zajmowac Ci ich pisanie :P w kazdym razie zawsze chetnie czytam Twojego bloga, bo tez piszesz ciekawie i po prostu do rzeczy, bez owijania w bawelne. Dlatego - keep working!
OdpowiedzUsuńAye aye ma'am! :)
UsuńZmuszenie ludzi do myślenia to syzyfowa praca ;). Ale jako że bardzo polubiłabym czytywać tutejsze posty, pozostaje mi jedynie życzyć powodzenia.
OdpowiedzUsuńCo do "prawicowych krzykaczy" na FB, zgadzam się, szkoda zdrowia. Lubię co prawda poczytać ich ambitne, pełne wykrzykników itp. bóle istnienia, ale żeby się kłócić? Nie, w końcu za głupotę nikt nie może.
Gratuluję z okazji miesięcznicy :) I mam nadzieje na dziesiątki kolejnych.
Dziękuję i obiecuje, że się będę starał :)
UsuńAz czuję, że myślę po tych notkach :) A gdybyś widział emocje...
OdpowiedzUsuńMoja wypowiedź się tu nie pojawiła (wina serwera czy coś :(), więc jeszcze raz NAJSZCZERSZE GRATULACJE!!! :) I tylko tak dalej :D
OdpowiedzUsuńWidziałaś? Niemalże mnie sądem postraszył :D
UsuńDo wiadomego kolegi - jeśli to, że usunę posty z Twoim imieniem i nazwiskiem będzie oznaczać, że nie będę musiał tolerować Twojej obecności i odpowiadać na Twoje butthurtowe notki (srsly chciało Ci się iść na bloga i zawracać dupę) czynie to z przyjemnością
OdpowiedzUsuńdo niezobaczenia ;*