czwartek, 4 kwietnia 2024

Hejterski Przegląd Cykliczny #114

Lojalnie was uprzedzam, że w tym Przeglądzie będzie niewiele tematów, albowiem jeden z tychże tematów będzie wymagał szczegółowego nad nim pochylenia się. Poza tym, jest wielce prawdopodobne, że poniższy Przegląd będzie nosił znamiona srogiego rantu na polskie dziennikarstwo. Zanim przejdę do tematu-kobyły, to pozwolę sobie poruszyć kilka rozruchowych.

W Lasach Państwowych przeprowadzono wstępny audyt i okazało się, że (cóż za brak niespodzianki): ”Lasy Państwowe miały wydać prawie sto milionów złotych z publicznych pieniędzy w regionach, gdzie kampanię wyborczą do Sejmu prowadzili politycy Suwerennej Polski”. Równie mało zaskoczony będę, gdy się okaże, że wyciąganie konsekwencji względem osób, które były odpowiedzialne za to rozdawnictwo (tak, w tym konkretnym przypadku jest to chyba najbardziej adekwatne określenie), to „stalinowskie represje”. W sumie to nawet zabawne, jak szybko zniknęło hasło, które przez osiem ostatnich lat tak ochoczo powtarzali członkowie Zjednoczonej Prawicy. Chodzi rzecz jasna o frazę „uczciwi nie mają się czego obawiać”.

Idźmy dalej. RPO z urzędu zajmie się przeszukaniami, których dokonano u Zbyszka i przyjaciół (przprszm, nie mogłem się powstrzymać). Informacja ta przeszła tak trochę bez echa (obstawiam, że prawica nie chce o tym mówić dlatego, że nie wpisuje się to w narracje o „stalinowskich prześladowaniach”) , a jest ona moim zdaniem dość istotna. Czemu? Bo RPO zajmuje się tym, czym RPO zajmować się powinien. Czy z tego, co napisałem wynika, że moim zdaniem przeszukanie u Ziobry było nielegalne? Absolutnie nie wynika, albowiem nie mam pojęcia. Wiem, że na temat tego rodzaju przeszukań toczy się „spór w doktrynie” (sądy ponoć nie mają nic przeciwko takim przeszukaniom). Niemniej jednak, dzięki interwencji będziemy mogli się przekonać o tym, czy wszystko tam było lege artis. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że gdy za rządów Zjednoczonej Prawicy Rzecznik Praw Obywatelskich robił to, co powinien, rzuciła się na niego cała machina propagandowa. Warto pamiętać o tym, że jednym z najbardziej zapamiętałych „pałkarzy”, którzy tak chętnie okładali Adama Bodnara, był Patryk Jaki. Ciekaw jestem, czy teraz też będzie krytycznie nastawiony do działań RPO.

Sąd Najwyższy uznał, że tzw. „Tęczowa Maryjka” jednak nie obraża uczuć religijnych. Sprawa (Kaja Godek + Ordo Iuris vs. trzy działaczki) ciągnęła się już od jakiegoś czasu. Sąd pierwszej instancji uznał, że nie ma mowy o obrazie uczuć religijnych (bo nie taka była intencja twórczyń). Sąd drugiej instancji wyrok podtrzymał. Skarga do SN była w tym momencie cokolwiek bezsensowna, bo SN ustala jedynie czy wszystkie procedury/etc. zadziałały tak, jak powinny. Ponieważ wszystko odbyło się tak, jak powinno się odbyć, SN stwierdził, że wyrok uniewinniający trzy oskarżone nie naruszał prawa. Co zrozumiałe, nie spodobało się to Kai Godek i prawnikom z Ordo Iuris, tak więc wystąpił incydent (wiadomo jaki). Aczkolwiek incydent ten wystąpił już w trakcie rozprawy (zalinkuję artykuł w Żródłach [w trakcie czytania cytatów z „prawych” lepiej nie spożywać płynów).

No dobrze, skoro tematy rozbiegowe mamy już za sobą, możemy przejść do tematu-kobyły. Wszystko się zaczęło od tego, że w telewizorni mignął mi krótki materiał TVN24 na temat tego, że Andrzej Duda zawetował ustawę, dzięki której pigułka „dzień po” mogłaby być dostępna bez recepty. To, że PAD to zawetuje było, parafrazując klasyka, oczywistą oczywistością. Jednakowoż, w trakcie materiału usłyszałem coś, co przykuło moją uwagę. Otóż, w pewnym momencie usłyszałem, jak prezydencka minister (nie będę używał feminatywów, bo pewnie główna zainteresowana by sobie tego nie życzyła) zaczyna tłumaczyć, że decyzja Andrzeja Dudy wychodziła naprzeciw oczekiwaniom społecznym, albowiem złożono w Kancelarii Prezydenta petycję (z 30 tysiącami podpisów), której sygnatariusze prosili prezydenta o weto).

Moją pierwszą myślą (z przyczyn, które za moment staną się jasne) było „ok, pewnie chodziło o CitizenGO”. Ponieważ w trakcie materiału nie wspomniano o tym, kto petycję „wyprodukował” odpaliłem sobie przeglądarkę i postanowiłem to sam sprawdzić (jak się za chwilę okaże, wcale nie musiałem tego robić, wystarczyło obserwowanie Eloneksowego konta Kancelarii Prezydenta [no ale, nie uprzedzajmy faktów]). Okazało się, że autorstwem tej konkretnej petycji szczyci się organizacja o nazwie Proelio. Przez moment wydawało mi się, że jednak nie trafiłem z moją zgadywanką, ale gdy wszedłem na KRS, okazało się, że co prawda nie trafiłem z nazwą podmiotu, ale z osobami, które zawiadują tym podmiotem trafiłem i to bardzo.

Cóż takiego udało mi się wyczytać z KRS? Ano tyle, że Grupą Proelio zawiaduje Magdalena Korzekwa-Kaliszuk wraz z mężem. Kim jest wyżej wymieniona pani? Na jej stronie wiki możemy przeczytać, że jest między innymi: „dyrektorką i analityczką prawną CitizenGO w Polsce. Z jej ramienia występowała m.in. w ONZ w Genewie". No dobrze, ale czym jest to CitizenGO? W telegraficznym skrócie: międzynarodową organizacją (z centralą W Hiszpanii), która zrzesza fundamentalistów religijnych i zajmuje się taśmowym produkowaniem petycji, które bez wyjątku stoją na straży ultrakonserwatyzmu. Póki co nie wygląda to jeszcze jakoś szczególnie źle, prawda? Uwierzcie mi, zaraz będzie znacznie ciekawiej.

W 2013 CitizenGO podpisało deklaracje wspierającą rosyjskie ustawy antyelgiebetowe i w sumie to nie powinno to nikogo dziwić, bo współzałożycielami tej organizacji byli Rosjanie. Konkretnie zaś  Konstanty Małofiejew, który współsponsorował jej powstanie i dzięki temu w zarządzie mógł umieścić swojego współpracownika, Aleksieja Komowa). Już w tym miejscu można by było powiedzieć „koń jaki jest, każdy widzi”, ale sprawa jest jeszcze bardziej spektakularna. Małofiejew jest rosyjskim oligarchą, który załapał się na sankcje zachodnie. Przyczyna była błaha, albowiem chodziło o taką drobnostkę, jak finansowanie donieckich separatystów. Jeżeli więc chodzi o CitizenGO, to można (eufemizując) o tej organizacji powiedzieć tyle, że czuć ją na kilometr onucami.

W trakcie rozmowy, którą przeprowadziliśmy jakiś czas temu w ramach podkastowania z Klementyną Suchanow, nasza rozmówczyni powiedziała coś, co mi utkwiło w pamięci. Otóż, opowiadała o tym, że Rosjanie się wyspecjalizowali w „łowieniu” różnej maści konserwatystów, którzy byli zbyt naiwni, żeby się zorientować, że ich walka o to, „żeby było tak, jak było” może zostać wykorzystana przez Rosję do prowadzenia wojny informacyjnej z Zachodem. No dobrze, ale czy podobnego argumentu można użyć do „obrony” pani Magdaleny? Jak to powiedział jeden z bohaterów pewnego filmu komediowego, który w kinach objawił się w roku 2000: „nie wydaje mnie się”. Ok, być może można by było pójść tym tokiem rozumowania na samym początku. Czyli wtedy, gdy nikt nie wiedział, kto stoi za CitizenGO. Tyle, że teraz mamy rok 2024, a informacje, które tu wrzuciłem, można bezproblemowo znaleźć na Wikipedii. Innymi słowy: powiązania CitizenGO to coś w rodzaju wiedzy powszechnej. Celowo napisałem „coś w rodzaju”, bo jakoś tak się składa, że mało komu się chce w takie szczegóły wchodzić.

UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty

No dobrze, skoro wiemy już, że jest absolutną wręcz niemożliwością, żeby pani Magdalena nie wiedziała, w jakiej organizacji działa, to teraz możemy do tego dołożyć kolejną „warstwę”. 22 marca 2024 na Onecie pojawił się obszerny artykuł traktujący o tworze zwanym Agenda Europe (jak bardzo was nie zdziwi to, że w kontekście tej organizacji pojawiają się takie nazwiska jak Komow i Małofiejew?) . Tl;dr od jakiegoś czasu trwało międzynarodowe śledztwo i kupa dziennikarzy polowała na skarpetosceptyków. Udało się im wejść w posiadanie wiadomości (mniejsza o to, czy były to maile czy też jakieś wiadomości przesyłane w ramach grupy dyskusyjnej) wyżej wymienionej organizacji. Zapewne domyślacie się już, w którą stronę to zmierza, ale pozwólcie, że to zwerbalizuję: no ależ oczywiście, że w tej, ahem, „grupie dyskusyjnej” obecna była również pani Magdalena. Gdybym był złośliwy to bym napisał, że wydaje mi się, że coś łączy wszystkie te organizacje, w których udziela się pani Magdalena, ale to może być tylko moja wyobraźnia.

No dobrze, ale może było po prostu tak, że ta petycja została dostarczona do kancelarii tak, że w sumie to zabiegani pracownicy kancelarii nie wiedzieli kto za nią stoi i po prostu pomyśleli, że to jacyś konserwatyści, którzy walczą o życie nienapoczęte? I tu dochodzimy do miejsca, w którym przekonałem się, że całe to moje (trwające kilka minut) researchowanie, było po części zupełnie zbędne. Czemu? Ano temu, że 25 marca na Eloneksowym koncie Kancelarii Prezydenta opublikowano wiadomość (cytuję ją w całości): „Minister KPRP Małgorzata Paprocka spotkała się z Prezes Fundacji Grupa Proelio Magdaleną Korzekwą–Kaliszuk. Podczas spotkania został przekazany apel do Prezydenta RP: Nie dla sprzedaży pigułek „dzień po” 15-latkom bez recepty. Do pisma dołączono listę 29 848 sygnatariuszy apelu o zawetowanie lub skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej nowelizacji ustawy – Prawo farmaceutyczne, umożliwiającej sprzedaż pigułek „dzień po” osobom niepełnoletnim.”. 

Moim zdaniem, nie jest możliwe, żeby Andrzej Duda i jego otoczenie nie byli świadomi tego, kim jest Magdalena Korzekwa-Kaliszuk. Te informacje są już na tyle „ogólnodostępne”, że nawet te (nienajostrzejsze) ołówki po prostu muszą o tym wiedzieć. Muszą i pewnie wiedzą, ale udają, że jest inaczej. Jednakowoż, nawet gdyby się okazało, że cała Kancelaria Prezydenta składa się z jednostek na tyle wybitnych, że po prostu o tym nie wiedzą, to pod tym wpisem pojawiły się komentarze różnych osób (w tym posłanek RP), z których wynika, że osoba, którą zaproszono, ma takie, a nie inne powiązania. I wiecie, gdyby było tak, że ci ludzie z kancelarii są po prostu tak tępi, że ostatnich kilka lat ich ominęło, to nawet tacy ludzie po zerknięciu na komentarze mogliby się zorientować, że coś jest, delikatnie rzecz ujmując, „nie tak”. To by był dobry moment na to, żeby przeprosić wszystkich za to, że do Kancelarii Prezydenta wpuszczono taką, a nie inną osobę, (a potem się tym chwalono).

Teraz zaś dochodzimy do kwestii, która mnie srodze zirytowała. To, co zrobiła Kancelaria Prezydencka, można przyrównać do zostawienia piłki metr przed swoją bramką. Jedyna rzecz, którą powinny zrobić media, to strzelenie gola. Czemuż więc, ach czemuż, żadne duże medium (np. TVN24, TVP/etc.) się nad tym nie pochyliło? Klementyna Suchanow powiedziała nam, że gdy dziennikarze przeprowadzali z nią wywiady, to przeważnie zaczynali od pytania o to, czy „to wszystko, o czym pani mówi, nie brzmi trochę jak teoria spiskowa?”. I tak sobie myślę, że pewnie spora część dziennikarzy nadal wychodzi z tego samego założenia. O ile wcześniej można było takie podejście tłumaczyć źle pojętym sceptycyzmem, to teraz można to tłumaczyć chyba tylko i wyłącznie głupotą. Informacje na temat tego, czym jest CitizenGO są ogólnodostępne i nie trzeba się jakoś specjalnie researchowo wysilać (aczkolwiek nawet gdyby trzeba było, to tym chyba powinni się zajmować dziennikarze, prawda?).

Szczerze się wam przyznam, że nie mam pojęcia, czemu dużym mediom tak bardzo się podkładają i tak bardzo im się „nie chce”. Prawda jest taka, że do niedawna tropieniem rosyjskich wpływów zajmowali się głównie jacyś „pasjonaci”. Powinny się tym zajmować „duże” redakcje, ale najwyraźniej miały inne rzeczy na głowie. Teraz zaś nadal są zajęte czymś innym i przykładają rękę do normalizowania rzeczy, których normalizować się nie powinno. O tym, jak bardzo skuteczne jest rosyjskie dezinfo mogliśmy się przekonać przy okazji pandemii. Do pewnego momentu wszystko było ok i głosy „sceptyków” były traktowane tak, jak powinny, a ich autorzy uznawani za szurów. A potem nagle się okazało, że szury zdominowały tematykę pandemiczną do tego stopnia, że rząd Zjednoczonej Prawicy bał się tego, że jeżeli wprowadzą lockdown, to zostaną wyniesieni na widłach przez suwerena. No, ale to tylko dygresja.

Ostatni temat, nad którym się pochylimy, związany jest praktycznie nierozerwalnie z poprzednim. Otóż, na Gazecie PL pojawił się artykuł pt.: „Ordo Iuris interweniuje ws. aborcji. Rozpoczęli akcję "telefon do posła"”. W artykule wspomniano na czym ma polegać ta interwencja (tl;dr na spamowaniu telefonami). Napisano również o tym, jakie projekty związane z aborcją będą rozpatrywane. Czego nie napisano? Ano np. tego, co to tak właściwie jest to Ordo Iuris. Moim skromnym zdaniem, w absolutnie każdym artykule na temat tej organizacji powinna być wzmianka na temat jej powiązań. No, ale to tylko dygresja kolejna. Ja wiem, że sporo ludzi już wie czym jest Ordo Iuris, ale nie stało się tak dlatego, że jakimś dużym redakcjom się chciało nad tym pochylić, ale dlatego, że Ordo Iuris zafundowało sobie tzw. efekt Streisand, pozywając Martę Lempart i domagając się sądowego zakazu mówienia wy już wiecie o czym (ta fraza momentalnie zalała internety i zostanie w nich tak długo, jak długo Ordo Iuris zostanie z nami wszystkimi). 

Moim skromnym zdaniem sytuacja, w której się znaleźliśmy jako państwo, wygląda następująco: albo zrobimy porządek z onucami i postaramy się zabezpieczyć nas samych, jako społeczeństwo przed rosyjską dezinformacją (zaś organizacje, które mają powiązania z rosyjskimi oligarchami będziemy wypalać żywym ogniem [i równolegle pochylać się nad nowymi, które będą chciały zastąpić te „wypalone”]), albo onuce zrobią porządek z nami. Próbowały to robić przez osiem ostatnich lat, a Zjednoczona Prawica się tym jakoś specjalnie nie przejmowała (acz w sumie to lekkie niedopowiedzenie, bo onuce były przez władze wspierane), bo z punktu widzenia minionej władzy te organizacje robiły przecież porządek z wszelkiej maści elementem wywrotowym. Ludzie pracujący w „dużych” mediach powinni sobie zdać sprawę z tego, że to „robienie porządku” będzie dotyczyć również ich i mediów, w których pracują. W październiku 2023 roku daliśmy sobie wszyscy szansę na to, żeby spróbować ogarnąć to, w co zamieniły Polskę ośmioletnie rządy Zjednoczonej Prawicy. Kolejnej szansy nie będziemy mieli, więc nie możemy sobie pozwolić na zmarnowanie tej.



I tym pesymistycznym akcentem zakończę powyższy tekst.

https://tvn24.pl/polska/sprawdzili-wydatki-lasow-panstwowych-wstepne-wyniki-audytu-st7851945

https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/rpo-przeszukania-u-ziobry-pismo-do-korneluka,526265.html

https://oko.press/matka-boska-w-teczowej-aureoli-nie-obraza-sn-odrzuca-kasacje

https://tvn24.pl/polska/weto-prezydenta-w-sprawie-tabletki-dzien-po-malgorzata-paprocka-wyjasnia-st7844898

https://rejestr.io/krs/810587/grupa-proelio

https://twitter.com/MagdaKorzekwa/status/1772604264310857741

https://twitter.com/prezydentpl/status/1772210484747325578

https://pl.wikipedia.org/wiki/Magdalena_Korzekwa-Kaliszuk

https://pl.wikipedia.org/wiki/CitizenGo

https://en.wikipedia.org/wiki/CitizenGO#Defense_of_the_Russian_gay_propaganda_law

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/antyaborcyjna-miedzynarodowka-ujawniamy-e-maile-grupy-w-ktorej-dziala-ordo-iuris/0f1j2ln

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30853902,ordo-iuris-interweniuje-ws-aborcji-rozpoczeli-akcje-telefon.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25984701,lempart-kontra-ordo-iuris-sad-zabronil-jej-mowic-ze-to-oplacani.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz