Poniższy (noworoczny) Przegląd zaczniemy od kwestii rakiety. I to nie byle jakiej rakiety, ale rakiety rosyjskiej, która jeszcze w starym roku wleciała w naszą przestrzeń powietrzną. Zdaję sobie sprawę z tego, że zdarza mi się (dość często) pewne zwroty powtarzać, ale tak sobie myślę, że po to te zwroty układałem, żeby ich używać. A tak nieco bardziej na serio. PiS nas od początku swojego istnienia przyzwyczaił do bardzo wielu rzeczy. Jedną z takich rzeczy było to, że jeżeli tylko będzie taka możliwość, to do „referowania” jakiejś sprawy albo do czepiania się o coś, wybrana zostanie najgorsza możliwa osoba. Nie inaczej było w przypadku tejże rakiety. Otóż. Kilka minut po tym, jak na Eloneksie poinformowało o tej rakiecie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, Mariusz Błaszczak był łaskaw wystosować na tejże samej platformie zażalenie w kwestii tego, że MON pod wodzą Kosiniaka-Kamysza to w ogóle jakieś embargo informacyjne wprowadził i nie chce mówić o rakiecie. Dla dosłownie każdego (poza betonem partyjnym) oczywiste było to, co stało się niemalże sekundę później: Błaszczakowi przypomniano, jak to MON pod jego wodzą nikogo nie poinformował o tym, że do Polski wleciała rosyjska rakieta i gdyby nie to, że ktoś ją przypadkowo znalazł, to pewnie byśmy się o tym dowiedzieli dopiero po tym, jak Błaszczak stracił kluczyki do MONu.
Kolejna rzecz, do której przywyknęliśmy dzięki partii Jarosława Kaczyńskiego to to, że bardzo, ale to bardzo powoli przyzwyczaja się ona do zmieniających się okoliczności. Na temat wyżej wymienionej rakiety wypowiedział się (a jakże) również Mateusz Morawiecki, który w TV Republika opowiadał o tym, że gdyby nie ta stacja, to bardzo być może, że nikt by się nie dowiedział o tej rakiecie. Rzecz jasna, opowiadał to już po tym, jak absolutnie wszystkie media tę sprawę poruszyły. Tak, wiem, mogło mu chodzić o to, że to Republika jako pierwsza o tym poinformowała, ale (cóż za zaskoczenie) to nie była prawda. No dobrze, ale jaki to ma związek z tym, że napisałem, że PiS się powoli przyzwyczaja? Ano taki, że gdyby partia Kaczyńskiego nadal miała kluczyki do TVP, to przekaz „media sprzyjające nowej władzy nie chciały informować o rakiecie” pewnie udałoby się wcisnąć sporej liczbie Polaków. W sytuacji, w której jedynym rozrzutnikiem PiSowskich narracji jest Republika, która ma bez porównania mniejszy zasięg (a poza tym, od początku jej istnienia było wiadomo, że to medium partyjne), raczej trudno osiągnąć ten sam efekt perswazyjny. Ujmując rzecz nieco inaczej: w czasach, w których PiS miał kluczyki do TVP członkowie tej partii nie musieli się specjalnie przejmować czymś takim jak prawda. Teraz już muszą, ale dociera to do nich bardzo powoli. Nawiasem mówią, gdybym był złośliwy, to uznałbym, że to doskonały moment na to, żeby przypomnieć co na temat rakiet, wlatujących w naszą przestrzeń powietrzną miał do powiedzenia Morawiecki w maju 2023 roku. Otóż, miał do powiedzenia mniej więcej tyle, że: „Takie rzeczy w Europie niestety się zdarzają”, apelował również o to, aby „ważono emocje”. Ponieważ zaś złośliwy nie jestem, napiszę jedynie tyle, że trochę szkoda, że nikt mu (ani jego partyjnym kolegom) tych słów nie przypomniał teraz. No ale, być może mam zbyt wygórowane wymagania.
Idźmy dalej. Jakiś czas po tym, gdy PiSowi odebrano kluczyki do TVP, upubliczniono zarobki największych gwiazd partyjnej telew, a przepraszam „mediów publicznych”. Po tej publikacji łatwo było zrozumieć, czemuż, ach czemuż telewizyjne twarze Zjednoczonej Prawicy tak bardzo walczyły o to medium (mieli dosłownie setki tysięcy [a niektórzy miliony] powodów). W sytuacjach, w których wizerunek partii jest zagrożony (a ma to miejsce bardzo często) PiS ma jedną strategię obronną (uwaga będzie caps): ABO PRATFORMA (inaczej: „za PO było gorzej”). Również i tym razem sięgnięto po ten (sprawdzony, a jakże) sposób i na partyjnym koncie PiS pojawiła się grafika z zarobkami niektórych osób w TVP „za PO”. Jak bardzo nie będziecie zdziwieni, gdy wam napiszę, że tą wrzutą sobie absolutnie nie pomogli, bo wyszło na to, że „za ich czasów było gorzej”? Co prawda, na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, że Tomasz Lis zarobił więcej od wszystkich prawicowych gwiazd razem wziętych, ale główny zainteresowany wyjaśnił, że ta kasa szła na wypłaty dla całego zespołu, który ogarniał jego program (wg Lisa było to 15-20 osób), a sam program przez 8 lat zarobić miał 160 milionów PLN-ów. Jak nie idzie, to nie idzie. W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że pojawiają się sygnały, z których wynika, że w przypadku gwiazd TVZP i ich zarobków, w grę mogła wchodzić kreatywna księgowość. Jeżeli będzie wiadomo na ten temat coś więcej, to na pewno do tego wrócę.
Ponieważ ostatnio dużo się dzieje, czasem zapominam wspomnieć o tym, że „dzieją się” również rzeczy pozytywne. Pamiętacie może telefon zaufania dla dzieci i młodzieży? Ten, który tak bardzo przeszkadzał Zjednoczonej Prawicy, że na wszelki wypadek olano finansowanie go, a następnie (bez konkursu, czyli „bez żadnego trybu”) dano kasę katolickiej fundacji, żeby „wypełnić lukę”? Ten sam, na który potem zorganizowano zrzutkę (i zebrano prawie dwie bańki)? Otóż, od teraz już nie trzeba będzie organizować zrzutek, bo rząd podjął decyzję o tym, żeby przywrócić finansowanie z budżetu. Mógłbym w tym miejscu pozwolić sobie na złośliwość i zacząć pisać o tym, że aż dziw bierze, że Mateusz Morawiecki jeszcze nie ogłosił, że on zawsze był za finansowaniem tegoż telefonu z budżetu, ale zamiast złośliwości napiszę coś innego. Ja się przez jakiś czas zastanawiałem nad tym, czemu w ogóle Zjednoczona Prawica utrąciła to finansowanie. Tak, wiem, Czarnek opowiadał jakieś bzdety o straszliwym potworze genderze i innych takich, ale nawet jak na niego, to było mało przekonujące. I dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że przyczyna była taka sama, jak w przypadku wszystkich takich decyzji: chodziło o to, żeby zarobił „swój”. Identycznie rzecz się miała w przypadku utrącenia finansowania „in vitro”. Owszem, chodziło tam również o to, żeby Kościołowi się odwdzięczyć za wsparcie, ale potem zadbano o to, żeby kasę (za którą można było pomóc ludziom) zarobili „właściwi ludzie”.
Wielokrotnie wspominałem już o „przebiegunowaniu”, które się włączyło po prawej stronie po tym, jak dostała ona łomot 15 października. Czasem owo przebiegunowanie wygląda bardzo, ale to bardzo spektakularnie. Mogliście to przegapić, ale 31 grudnia część posłów Zjednoczonej Prawicy złożyła do marszałkini Kidawy-Błońskiej wniosek o niezwłoczne wygaszenie mandatu senatorowi Adamowi Bodnarowi. Prośbę swą motywowali tym, że Prokurator Generalny nie może być jednocześnie posłem, ani senatorem. Ktoś może w tym miejscu powiedzieć: czej, czej, ale czy to przypadkiem nie z ramienia Zjednoczonej Prawicy Prokuratorem Generalnym był poseł Zbigniew Ziobro? Taki ktoś miałby stuprocentową rację. Ale jest jeszcze bardziej zabawnie. Tak się bowiem złożyło, że ten wniosek złożyli członkowie partii Zbigniewa Ziobry, a ogłosił to na Eloneksie Marcin Romanowski. Romanowskiego jak peta zgasił Michał Szczerba i przypomniał mu, że sam był wiceministrem u Ziobry. I wtedy zrobiło się jeszcze bardziej żenująco, bo Romanowski napisał, że Ziobro „nigdy nie wykonywał czynności prokuratorskich”. Tak sobie myślę, że pytanie, które wszyscy sobie teraz zadajemy brzmi następująco: jak bardzo Marcinowi Romanowskiemu nieznane jest pojęcie ironii. Uwaga natury ogólnej: trochę później do Romanowskiego dołączyły tuzy Prawa i Sprawiedliwości, takie jak Beata Szydło na ten przykład (której jakoś tak nie przeszkadzał wcześniej prokurator generalny/poseł Ziobro).
Zapewne zastanawialiście się nad tym, czy aby na pewno skończyliśmy już temat tego, „do czego nas przyzwyczaił PiS”. Niestety (bądź stety, to zależy) jeszcze nie. Tym razem pochylimy się nad tym, że politycy Zjednoczonej Prawicy nie mają pojęcia kiedy należałoby siedzieć cicho. Doskonałym „kejsem” będzie tu wypowiedź posłanki Joanny Lichockiej, która była łaskawa wyżalić się w mediach społecznościowych, że jej mamę zwolniono z roboty tylko i wyłącznie dlatego, że jest jej mamą. Ta, jakże wzruszająca historia, zrobi się jeszcze bardziej wzruszająca, gdy poznamy jej szczegóły. Otóż, jej mama była w radzie Instytutu de Republika. Coś mi ta nazwa mówiła i pozwoliłem sobie na wrzucenie jej w przeglądarkę, żeby wspomóc pamięć. Nie zawiodłem się. Pozwólcie, że zacytuję tu lead artykułu z Oko Press (21-12-2021), który to artykuł poświęcony był rzeczonemu instytutowi: „Tysiące jedwabnych szali, poszetek do garniturów i skórzanych portfeli. A do tego siedziba w prestiżowej lokalizacji i dwie limuzyny - nowo powstały Instytut de Republica jeszcze nie wykazał się zbyt aktywną działalnością, a zdążył wydać 16 mln złotych. W kolejnym roku planuje więcej”. Gdy tylko znalazłem ten artykuł, pomyślałem sobie „ok, ciekawe, kiedy media podchwycą ten temat”. Długo nie trzeba było czekać, bo dwa dni po tym, jak Lichocka juniorka zaczęła rozdzierać szaty, na Business Insiderze pojawił się artykuł, którego lead zacytuję: „Za czasów PiS powstało wiele instytutów, które bez państwowej kroplówki nie mogłoby funkcjonować. Do nich należy Instytut De Republica, z którego rady została odwołana m.in. matka posłanki PiS Joanny Lichockiej. Planowane wydatki budżetu państwa na 2023 r. na ten instytut wynosiły 19 mln zł przy spodziewanych dochodach na poziomie ułamka procenta tej kwoty.”. Czy media pochyliłyby się nad tym instytutem-krzakiem, nawet gdyby Joanna Lichocka się nie zaczęła żalić? Owszem, ale gdyby nie to, że Lichocka sama przyciągnęła ich uwagę, dotarcie do tego zajęłoby im trochę czasu. Zabawnym znajduję to, że Joanna Lichocka (jak większość członków Zjednoczonej Prawicy) zaliczyła taką odklejkę, że pewnie spodziewała się współczucia ze strony suwerena.
UWAGA! Artykuł sponsorowany przez Suwerena!
https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty
Joanna Lichocka nie jest jedyną osobą, która liczyła na współczucie. Następny w kolejce (ale na pewno nie ostatni) był Dominik Zdort, który zawiadywał portalem Tygodnik TVP. Ponieważ nowe władze TVP zawiesiły wydawanie tego serwisu, Zdort wrzucił tę informację na Eloneksa i dopisał że: „Skończyło się, To bardzo przykre i najwyraźniej nieuniknione (...)”. Nazwisko Zdort nie było mi obce, ale nie byłem w stanie sobie przypomnieć w czym rzecz (pamiętałem jednakowoż, że coś o nim kiedyś pisałem), tak więc zaprzęgnąłem do roboty przeglądarkę i wyszukałem sobie notkę na blogu. I powiem wam, że było warto, bo okazało się, że było tam samo gęste. Zanim przejdę do tej notki, wspomnę o jednej z jego wypowiedzi (na Eloneksie też sobie poszperałem). Otóż, w marcu 2017 pan Dominik Zdort oznajmił w Polskim Radiu, że Polska to powinna wyjść z tej UE i sobie coś z innymi zbudować. Jakaż to niezwykle ważna przyczyna sprawiła, że Zdort to powiedział? Ano taka, że dzień wcześniej Beata Szydło poniosła sukces w trakcie pewnego głosowania (chodzi, rzecz jasna o 27:1). Na jednej szali mamy więc dobrostan całego kraju, pieniądze, które do nas płynęły z UE, współpracę z krajami wspólnoty/etc./etc., a na drugiej mamy zranione uczucia prawicowe. Zdort nie miał najmniejszych wątpliwości ze wskazaniem tego, co jest jego zdaniem lepsze dla Polski.
Zazwyczaj w Przeglądach jednemu tematowi poświęcony jest jeden akapit, ale czasem są wyjątki. Dominik Zdort jest takim wyjątkiem (poza tym, obiecałem wam samo gęste). W 2011 NOP (czyli Narodowe Odrodzenie Polski) sobie wymyślił, że oni sobie zastrzegą symbol zakaz ped****ania (i chcieli, żeby był to ich oficjalny symbol). Ponieważ Polska to kraj nieskończonych możliwości inicjalna decyzja sądu była taka, że się na to zgodził. Dopiero potem przyszła pewna refleksja i decyzja sądu rejestrowego została uchylona. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że NOP chciał sobie zastrzec również krzyż celtycki (zachęcam was do poczytania artykułu na ten temat, bo jest tam wstawka o tym, że biegli stwierdzili, że „celtykowi” nie da się przypisać w sposób jednoznaczny treści o charakterze totalitarnym, nazistowskim, faszystowskim/etc.). No ale to tylko dygresja, wróćmy do meritum. Kolejny cios spadł na prawicę w 2014, kiedy to katowicki sąd (nie wiem, który konkretnie) stwierdził, że wcześniej wzmiankowany zakaz ma charakter rysunku obraźliwego i prezentowanie go w miejscu publicznym jest wykroczeniem. Ktoś może powiedzieć „no dobrze, ale co to ma wspólnego z Dominikem Zdortem?”, a ja temu komuś odpowiem: bardzo wiele, albowiem tak się jakoś złożyło, że Zdort zaczął bronić tego symbolu, który to symbol był jego zdaniem (uwaga, odstawić płyny): „deklaracją w obronie wolności – przeciw gejowskiemu totalizmowi”. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Zdort się produkował w obronie tego symbolu dlatego, że opublikował ten symbol (czyli „stanął w obronie wolności słowa”) i dostał za to bana na 24 godziny (wysmarował z tego powodu bardzo długi artykuł, który będzie w źródłach, ale go nie polecam, no bo szanujmy się). Tak sobie myślę, że można te dwa akapity spiąć jedną klamrą: nie współczułem Zdortowi w 2014 roku i nie współczuję mu teraz.
Kolejną osobą, która domaga się wyrazów współczucia jest Cezary Gmyz, który pożalił się ostatnio w mediach tym, że TVP mu już pieniędzy nie daje i on musi dokładać do tego interesu. Tutaj jakoś specjalnie długo się nie będę produkował i napiszę jedynie tyle, że co prawda mamy tu do czynienia ze skandalem, ale ów skandal polegał na tym, że TVP w ogóle zaczęło Gmyzowi dawać kasę. Jednakowoż dodam jeszcze od siebie, że mam nadzieję, że to odcięcie go od kasy odbyło się lege artis, bo jestem tak stary, że pamiętam, jak w 2012 roku ówczesna Ministra Sportu podjęła decyzję o wstrzymaniu wypłaty premii jegomościowi, który się nazywał Kapler (tl;dr, był przypał z budową Stadionu Narodowego), a potem się okazało, że poszedł do sądu i wygrał, bo umowa była skonstruowana tak, że „ta premia mu się po prostu należała”. Bardzo bym nie chciał, żeby po jakimś czasie Gmyz dostał kasę z budżetu razem z odsetkami.
Na sam koniec zostawiłem sobie duet Pietrzak&Król. Obaj panowie postanowili ostatnio zabłysnąć (i obaj wystąpili w TV Republice). Opiszę to dość oględnie, bo nie chciałbym spaść z rowerka za cytowanie tych wypowiedzi. Jeden z nich (Pietrzak) opowiadał o tym, że jeżeli chodzi o uchodźców, to w sumie mamy odpowiednie miejsca (i wymienił nazwy obozów koncentracyjnych i obozów zagłady). Drugi poszedł o krok dalej i zaproponował chipowanie ludzi, a potem się sam skorygował i dodał, że tatuowanie im numerów byłoby tańsze. Znamienne jest to, że wypowiedzi Pietrzaka broniła spora część prawicowego komentariatu (w tym sam Rachoń), albowiem (a jakże) „wolność słowa”. Inni obrońcy poszli o krok dalej i stwierdzili, że krytykujący Pietrzaka to w ogóle są bez serca, bo jego rodzice zginęli w trakcie wojny. Ciekawym, czy ta konkretna technika obronna odnosi się do wszystkich, których przodkowie zginęli w trakcie wojny, czy też tylko do Pietrzaka (nie no, nie jestem ciekawy, bo przecież znam odpowiedź na to pytanie). Marka Króla nie próbował bronić już nawet Rachoń (i nie bronił go jak Pietrzaka). Już po napisaniu powyższego kawałka okazało się, że do wyżej wymienionych panów chciał dołączyć Marek Jakubiak, który był łaskaw porównać ludzi do odpadów. Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o tym, że tym razem na wypowiedź zareagował prowadzący (Rachoń) i Jakubiak przyznał, że jego porównanie faktycznie było „złe”. A ja tak sobie dumam, że jakoś tak się złożyło, że ludzie o pewnych poglądach czują się w TV Republika bardzo, ale to bardzo swobodnie. Ciekaw jestem, czy kiedykolwiek poznamy przyczyny takiego stanu rzeczy... Jeżeli chodzi o wypowiedź Pietrzaka, to na koniec końca krótka ciekawostka: za podobny „żart” (zdjęcie obozu i komentarz „możemy przyjmować uchodźców, bo mamy infrastrukturę”) w 2015 spadł z rowerka (permanentnie) jeden z prawicowych pejów. Tak więc, Pietrzak niczego nowego nie wymyślił, po prostu powtórzył to co krążyło wtedy po prawicowych kręgach.
Źródła:
https://konkret24.tvn24.pl/polska/niezidentyfikowany-obiekt-blaszczak-pisze-o-embargu-informacyjnym-na-temat-rakiety-jak-mon-za-jego-czasow-informowal-st7653711
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-morawiecki-uderzyl-w-premiera-donald-tusk-przebil-jaruzelski,nId,7238422
https://twitter.com/pisorgpl/status/1740642769570599035?
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-pis-broni-dziennikarzy-tvp-pokazalo-zarobki-dawnych-gwiazd,nId,7237628
https://oko.press/telefon-zaufania-czarnek-niedzielski-auxilium-nik
https://zrzutka.pl/36b5gm
https://dziecko.dziennik.pl/news/artykuly/9392614,nowy-rzad-kontra-decyzja-morawieckiego-wraca-finansowanie-telefonu-za.html
https://twitter.com/MarRomanowski/status/1741457037177839863
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-joanna-lichocka-pisze-o-czystce-donald-tusk-odwolal-jej-matk,nId,7244549
https://oko.press/instytut-de-republica-wydatki
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/instytut-de-republica-wydawal-miliony-i-zarabial-tysiace-co-o-nim-wiemy/0xd91qp
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/tygodnik-tvp-koniec-dlaczego-powody
https://twitter.com/PiknikNSG/status/840251009775599616
Mój
tekst o
Zdorcie:
https://piknik-na-skraju-glupoty.blogspot.com/2014/11/zakaz-pedofilowania.html
https://www.rp.pl/plus-minus/art12352721-towarzysz-facebook-ma-glos
Link
do artykułu, w którym można podziwiać twórczość biegłych:
https://tvn24.pl/polska/zakaz-pedalowania-nie-bedzie-symbolem-nop-ra252656-3497170
https://dorzeczy.pl/opinie/532539/cezary-gmyz-jestem-korespondentem-w-likwidacji.html
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/597939,minister-mucha-wnioskuje-o-wstrzymanie-wyplaty-gigantycznej-premii-dla-kaplera.html
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/726698,kapler-wygral-w-sadzie-z-ncs-sprawe-o-stadion-narodowy.html
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,30553838,skandaliczne-slowa-jana-pietrzaka-w-telewizji-republika-okrutny.html
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-nalezy-im-zalozyc-czipy-skandaliczna-wypowiedz-marka-krola-o,nId,7247212#crp_state=1
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-kolejny-skandal-w-tv-republika-michal-rachon-przerwal-markow,nId,7248644
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz