niedziela, 12 marca 2023

Duklanowskiego wojna z rzeczywistością

To w zamierzeniu miała być krótka notka, ale jak się zacząłem wczytywać w „wywiad”, którego udzielił Duklanowski, to się zorientowałem, że „trochę mi to zajmie”. Nie zamierzam kupować GPC, więc będę bazował na krótkim fragmencie wrzuconym na „Niezależną”.


„Sugerowano, że w ogóle Twoja publikacja była zbędna. Że jest polityczną nagonką. Te same media, które dziś apelują o zgłaszanie się ofiar pedofilów w sutannach sprzed pół wieku, także tych dawno temu skazanych przez sądy, w tym przypadku zaczęły podważać sens ujawniania prawdy. Mimo że chodziło o osobę publiczną, sprawującą państwowy urząd.”


Zacznę od końca. Tym, co spindoktorowi, który ułożył to pytanie umyka (tzn. wcale nie umyka, ale po prostu próbuje zakłamywać rzeczywistość), że w przypadku Krzysztofa F. sprawa wygląda tak, że on został skazany i siedzi w pierdlu. Nie można tego powiedzieć o sporej części duchownych pedofilów, którzy załapali się na przedawnienia dzięki temu, że ich kościelni przełożeni nie informowali organów ścigania o ich dokonaniach. Zamiast tego przenosili ich z parafii do parafii.


„Problem polega na tym, że w przypadku nagłaśniania pedofilii wśród księży nie ma żadnej taryfy ulgowej.”


Być może ma to jakiś związek z tym, że Kościół miał (i nadal ma) problem z systemowym ukrywaniem pedofilów przed wymiarem sprawiedliwości?


„Te przykłady wymienione w „Gazecie Polskiej” i na Niezależnej, które opisują, jak informacje dziennikarskie pozwalają identyfikować ofiary księży pedofilów, to jest coś, co w żaden sposób nigdy nie było podnoszone”.


Gdyby Duklanowski albo ktokolwiek z osób z Niezależnej i GPC miał cokolwiek wspólnego z dziennikarstwem, to wiedziałby, że w opisywanych przypadkach (na liście była np. sprawa księdza pedofila z Tylawy) nikt nie ujawniał danych wbrew woli ofiar. Przecież często ci ludzie sami zgłaszali się do mediów, bo mieli świadomość tego, że jeżeli media nie nagłośnią ich spraw, to szanse na to, że ktokolwiek poniesie jakiekolwiek konsekwencje, są znikome.


„Ujawnienie tej sprawy było problemem dla Platformy i szerzej – środowiska medialnego, które buduje taki przekaz, że pedofilia to tylko problem Kościoła”.


Nikt nie buduje takiego przekazu. Przekaz, który jest budowany wygląda tak: Kościół, jako jedyna organizacja działająca w Polsce ukrywał (i nadal ukrywa) swoich członków przed wymiarem sprawiedliwości. Nie było żadnych organizacji murarskich, które murarza-pedofila przenosiły na inną budowę. Tak więc, owszem, systemowe tuszowanie pedofilii to „tylko problem Kościoła”.


„Przykład Krzysztofa F. pokazuje, że ten problem nie dotyczy jednego środowiska.”.



Nieśmiało przypominam, że Platforma Obywatelska nie przeniosła tego typa do innego okręgu i o ile mi wiadomo, to PO nie zafundowało temu typowi obrońcy (Kościół ma w zwyczaju wspieranie „swoich” pedofilów).


„Kościół mniej lub bardziej skutecznie od wielu lat stara się te kwestie rozwiązać. Wprowadził procedury, które uniemożliwiają działalność pedofilów w tych strukturach”


Nie, Kościół (przynajmniej polski, bo zagranicą został do tego zmuszony gigantycznymi odszkodowaniami) nie ma żadnych procedur. O tym, jak bardzo ich nie wprowadził, mogliśmy się przekonać oglądając „Tylko nie mów nikomu”. Jednym z „bohaterów” tego filmu był ksiądz, który prowadził zajęcia z dziećmi, pomimo „nałożonego przez sąd dożywotniego zakazu wykonywania działalności związanej z wychowywaniem, edukacją i opieką nad dziećmi”.


Jak mogło do tego dojść? Ano tak: „Ks. Przemysław Śliwiński przyznał, że księża organizujący rekolekcje dla dzieci mogli nie wiedzieć o obowiązku sprawdzania w rejestrze pedofilów duchownych, którzy prowadzą takie rekolekcje. Zapewnia, że to się zmieni i duchowni prowadzący rekolekcje dla dzieci też będą sprawdzani w rejestrze.”.  


Tak więc, wychwalane przez Duklanowskiego kościelne procedury w ogóle nie działały. Gdyby nie to, że Sekielski zrobił o tym materiał, to ksiądz-pedofil pewnie nadal by prowadził te zajęcia (na których opowiadał dzieciakom, że teraz księża mają spore problemy, bo są oskarżani o wszystko, co najgorsze).


„Ale inne środowiska, nawet w tym krytykowanym przez media niedostatecznym ich zdaniem stopniu, się nie oczyściły.”



I znowuż: pedofil z PO został skazany i usunięty z partii (nie wiem, jaka była kolejność). Jeżeli to nie jest oczyszczanie się w „niedostatecznym stopniu”, to nie mam pojęcia, jakiego określenia użyć w kontekście tego, jak w takich sytuacjach postępuje Kościół.


„Ten problem dotyczy m.in. celebrytów, polityków czy aktorów.”


Nikt tego nie neguje.


„Pokazanie informacji o F. rozbijało narrację, która jest budowana od lat w mediach lewicowo-liberalnych, że to problem tylko Kościoła.”.


Wiem, że się powtarzam, ale: żadna inna organizacja nie ma tak spektakularnych dokonań w zakresie chowania pedofilów przed wymiarem sprawiedliwości, jak Kościół.


„Być może uznano, że osłabi to siłę kolejnych publikacji na temat Kościoła.”.


Ciekaw jestem, czy Duklanowski wie, że właśnie przyznał się do tego, że w jego publikacji nie chodził o „pokazywanie prawdy”, ale o to, żeby Kościół nie ponosił już „medialnej” odpowiedzialności za swoje działania.


UWAGA! Grillowanie Duklanowskiego sponsorowane przez Suwerena:

https://patronite.pl/Piknik-na-skraju-g%C5%82upoty


„Działacze PO kilkakrotnie zawieszali buciki na kościołach w Zachodniopomorskiem, zwracając uwagę na problem pedofilii wśród księży. Ale gdy pedofilia pojawiła się w ich środowisku, nastąpiła zmowa milczenia. Nikt nie wieszał bucików na siedzibie PO”.



Być może nie wieszano tych bucików dlatego, że Platforma Obywatelska (w przeciwieństwie do Kościoła) nie wspierała tego pedofila i bardzo szybko się „oczyściła”? Co się zaś tyczy „zmowy milczenia”, to to jest wprost wybitnie kretyński argument. Narracja, którą Duklanowski i jego przełożeni chcą zbudować, wygląda następująco: w PO pojawił się problem pedofilii, ale nikt o tym nie wspomniał, bo w mediach zapanowała zmowa milczenia.


Tym, co Duklanowski (a raczej spindoktor, który układał treść „wywiadu”) zupełnie pomija, jest taki drobny szczegół jak to, że prawicowe media są teraz częścią mainstreamu. Jeżeli przez moment założymy, że faktycznie doszło do jakiejś „zmowy milczenia”, to z tego by wynikało, że w tej zmowie brały udział również media rządowe (warto w tym miejscu wspomnieć, że te media pewnie dowiedziały się o wszystkim jako pierwsze ze względu na taśmociąg prokuratura – rządowe media).


Gdyby nie kontekst, nawet zabawne byłoby to, że rządowe media rozpowszechniają narrację, z której wynika, że brały udział w „zmowie milczenia”, bo jakoś tak się składa, że nie informowały na bieżąco o tym, co się dzieje, tylko sobie poczekały na „odpowiedni moment”.


Na sam koniec zostawiłem sobie prawdziwą perełkę:


„Nie podjęto też żadnych działań, by wyjaśnić, czy było więcej ofiar Krzysztofa F. On funkcjonował w wielu środowiskach i miał kontakt z dziećmi. Nie podjęto takich działań w urzędzie, w którym pracował. Nikt niczego nie wyjaśniał i nie wprowadził procedur, aby zapobiegać takim przypadkom w przyszłości”.


Ten argument jest tak idiotyczny, że spindoktor, który to wymyślał, musiał mieć gorszy dzień. No bo, tak po prawdzie, kto miał prowadzić „działania, by wyjaśnić, czy było więcej ofiar Krzysztofa F.”? Duklanowski (a raczej spindoktor, który to wymyślił) twierdzi, że to jest problem „środowisk”. Prawda jest jednakowoż taka, że tym powinien zająć się wymiar sprawiedliwości. Z tego, co powiedział Duklanowski wynika zaś, że prokuratura i policja zawiodły na całej linii i nie wywiązały się ze swoich obowiązków. Przecież na tej podstawie można by wystosować jakieś zapytania do prokuratury o to, „czemu nie sprawdzono, czy ofiar nie było więcej” i powołać się na Duklanowskiego


Duklanowski opowiada o tym, że nie wprowadzono żadnych procedur w urzędzie, w którym pracował. Ok. przez moment załóżmy, że to zostało powiedziane na serio. Ja mam w tym miejscu pytanie: czy urzędy marszałkowskie, zarządzane przez Prawo i Sprawiedliwość, wprowadziły takie procedury? Ja wiem, że to się nie wydarzyło u nich, ale chyba można takie procedury ułożyć na wszelki wypadek, prawda? Czemu więc tych procedur nie ułożono (gdyby takowe powstały w tych PiSowskich urzędach marszałkowskich, to dowiedzielibyśmy się o tym 5 minut po tym, jak Duklanowski opublikował swój „artykuł”).


Idźmy dalej: w jaki sposób miałyby wyglądać takie procedury? Krzysztof F. nie był wcześniej karany za pedofilię, tak więc przeszedłby przez każde „sito”, mające na celu odsianie osób, które nie powinny pracować z dziećmi (no wiecie, chodzi o takie „sito”, przez które nie przeszedłby skazany ksiądz-pedofil, o którym traktował film „Tylko nie mów nikomu”). Ja wiem, że to jest mowa trawa (taki wypełniacz, który ma sprawić wrażenie, że w tym wszystkim rację miał Duklanowski), ale to są bzdury. I mam szczerą nadzieję, że media, które będą relacjonowały wypowiedzi, będą punktować te jego bzdury, zamiast bezrefleksyjnie je powielać, a potem zastanawiać się nad tym, jak to jest, że Duklanowskiemu ktokolwiek wierzy.


Tak sobie myślę, że jeżeli w niewielkich fragmentach tego „wywiadu” jest tyle bzdur, to do sprostowania wszystkich zawartych w wywiadzie potrzebna by pewnie była kilkusetstronicowa książka.


Źródła:

https://dorzeczy.pl/opinie/415597/duklanowski-odpiera-zarzuty-ws-ujawnienia-danych-dziecka-filiks.html

https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1547077%2Ctomasz-duklanowski-nie-ujawnilem-danych-osobowych-ofiar-pedofila.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz